Odsłon: 1248

sanatorBył symbolem walczącej Warszawy we wrześniu 1939 roku. Przez dziesięciolecia przedstawiany jako charyzmatyczny wizjoner. Takiego Stefana Starzyńskiego, bohaterskiego prezydenta stolicy znaliśmy do niedawna.

Autorem innej, znakomicie udokumentowanej, biografii Stefana Starzyńskiego Sanator. Kariera Stefana Starzyńskiego jest architekt i badacz dziejów Warszawy, Grzegorz Piątek.

Obala w niej wiele mitów, ale rzetelnie odtwarza jego życie i drogę do stanowiska prezydenta Warszawy. Poznajemy przedwojenną elitę polityczną i sanacyjne środowisko, z którego wywodził się Stefan Starzyński.
Autor opisuje despotycznego człowieka, a zarazem urzędnika głęboko zaangażowanego w sprawy miasta.
„Po Starzyńskim pozostało niewiele przedmiotów - ale jest legenda! Bohater, wizjoner, dobry gospodarz, wzór obywatela i żołnierza. W 2000 roku został uznany za „warszawiaka roku”. Był jednym z nielicznych dygnitarzy, którzy nie opuścili płonącej stolicy. Ale w tamtym momencie wciąż reprezentował obóz rządzący i firmował decyzję (nie jego) o tym, że miasto ma się bronić do upadłego, która bywała uznawana za przejaw lekkomyślności i bohaterszczyzny.

Wszystko skończyło się 27 października 1939 roku – niemal miesiąc po kapitulacji Starzyński wciąż zajmował stanowisko prezydenta Warszawy, choć już nie stolicy – w jego gabinecie pojawiło się dwóch oficerów gestapo. Jedynym świadkiem tego zatrzymania był Stanisław Lorentz.
Przez wiele lat dalsze losy prezydenta i okoliczności śmierci były nieznane. Wersji było kilka. Dopiero w 2014 roku zakończono śledztwo IPN wnioskiem, że Stefan Starzyński nie został nigdzie wywieziony, tylko jeszcze w grudniu 1939 roku rozstrzelany w Warszawie, być może na terenie ogrodów sejmowych.
„Męczeńska śmierć wygładziła wszelkie rysy na wizerunku prezydenta… W niepamięć poszły wątpliwości, niejednoznaczne i krytyczne opinie. Pozostała legenda” – napisał Piątek.
Droga do tej legendy zaczęła się dużo wcześniej. Trzej bracia Starzyńscy (Stefan, Roman i Mieczysław) bardzo wcześnie zaangażowali się w konspirację, a potem w Legiony. Dzięki temu zajęli później wysokie stanowiska w wojsku i prestiżowych instytucjach cywilnych. Młodsi piłsudczycy, wśród nich Stefan Starzyński, z entuzjazmem poparli przewrót majowy i przystąpili do obozu sanacji. Przyszły prezydent stolicy dość wcześnie znalazł się w Zakonie Dobra i Honoru Polski – był to rodzaj klubu dyskusyjnego (choć tajnego) i „praca dla dobra RP”, w którym omawiano i opracowywano różne zagadnienia.

Można tę organizację porównać do współczesnego think tanku pracującego wówczas równolegle do właściwej struktury administracyjnej, nadmiernie skupionej na codziennym zarządzaniu, zbyt obarczonej różnymi zależnościami czy koniunkturalizmem, by wypracowywać strategiczne rozwiązania zgodne ze swoiście pojętym interesem państwa. Te doświadczenia bardzo pomogły Starzyńskiemu w dalszej karierze. Już wtedy było widać, że przyszłego prezydenta Warszawy bardziej interesowało działanie niż dyskusje.

W maju 1929 roku został pracownikiem Ministerstwa Skarbu. Jesienią, rok później, został kandydatem BBWR w wyborach do sejmu. Niestety, trudny charakter i skłonność do przekraczania swoich kompetencji spowodowały falę plotek krążących po stolicy. Starzyński kreował się na eksperta w sprawach gospodarczych, ale przez elitę piłsudczykowską był przede wszystkim traktowany jako człowiek do zadań specjalnych. Szeroko komentowano jego działania jako komisarza generalnego Pożyczki Narodowej, z którego to stanowiska zrezygnował, kiedy uznał, że wykonał swoje zdanie. Wrócił do rutynowych obowiązków i działania w BBWR.
Władzę w Warszawie przejął 2 sierpnia 1934 roku. Nowemu prezydentowi dawano kredyt zaufania i liczono, że wyprowadzi miasto z opłakanego stanu. Urzędnicy wspominali, że podczas pierwszej konferencji mówił jeszcze niewiele, obiecywał jeszcze mniej. W prasie pisano: „Znamy go przede wszystkim jako dzielnego żołnierza, człowieka obozu, który nie uchyla się przed odpowiedzialnością i nie lęka się radykalnych rozwiązań”.
Szukał oszczędności wszędzie, gdzie to było możliwe. Obejmując władzę, przypominał słowa byłego premiera Prystora, który wiosną 1934 roku na zebraniu działaczy BBWR wzywał: szanuj grosz publiczny! Likwidował przejawy niegospodarności poprzedniej ekipy, zmieniał niekorzystne dla miasta umowy. Niepopularnym, ale koniecznym posunięciem była obniżka części płac pracowników komunalnych.

Bohaterski prezydent pozostał do końca sobą. Kiedy w dniu kapitulacji zaproponowano mu ucieczkę odpowiedział: „Są stanowiska, na których trzeba zostać do końca. Mam pełną świadomość, że Niemcy mnie zniszczą i gorzej, będą chcieli zniszczyć moje dobre imię”. To dobre zakończenie opisu wielowymiarowej postaci, jaką niewątpliwie był Stefan Starzyński, ostatni prezydent przedwojennej Warszawy.
Warto jeszcze odnotować, że Grzegorz Piątek za tę książkę został nagrodzony w dziesiątej edycji Nagrody Literackiej m.st. Warszawy w 2017 roku.
Barbara Janiszewska

 

Sanator. Kariera Stefana Starzyńskiego, Grzegorz Piątek , Wyd. W.A.B., Grupa Wydawnicza Foksal, Warszawa 2016, wyd. I, s. 446, cena sugerowana 44,99 zł