banner

 

Tradycja z reguły pęta i ogranicza. Nakazuje grać Don Giovanniego poważnie, z filozoficznym i umoralniającym podtekstem. Kłóci się to z gatunkiem tego dzieła - opery – buffa, owej dramma giocoso per musica – jak go określił sam Mozart.

Precz z tradycją! – krzyczy najbardziej niepokorny z wielkich polskich reżyserów teatralnych, Adam Hanuszkiewicz. I wystawia w Teatrze Wielkim w Łodzi Don Giovanniego, jakiego polskie sceny nie widziały. Bez dydaktyki, filozofii, taniego moralizowania. Czyli opowieść o uwodzicielu wszechczasów i jego jakże przewrotnie spointowanej piekielnej nieśmiertelności! Ale też i opowieść o mężczyznach i kobietach. Tych pierwszych – jakże często naiwnych, tych drugich – inteligentnych, przebiegłych, a przy tym –nigdy nie rezygnujących z osiągnięcia wytyczonego sobie celu. Słowem – coś dla feministek, w dobrym guście, bez przerysowań, złośliwości, raczej z podziwem dla kobiet, póki...młode i ładne.

 

Te dwa kryteria oceny kobiety, a co za tym idzie i postępowania głównego bohatera stanowią oś spektaklu, nadają motywację postępowaniu nonszalanckiego Don Giovanniego. Ale przecież piękno nie razi, może tylko zachwycać, a jeśli jeszcze jest go w nadmiarze na scenie? Trzy godziny wybornej zabawy – czegóż chcieć więcej?

W tym spektaklu wszyscy bawią się i grają. Nie tylko śpiewacy, ale i balet (oczywiście, żeński), i statyści, a nawet sprzęty. Zwłaszcza mocno symboliczne łóżka, które pojawiają się i znikają, stosownie do kolejnych podbojów Don Giovanniego.


Ruch, zajmująca akcja, dobre aktorstwo śpiewaków – co trudno przecież wyegzekwować podczas skomplikowanych zadań wokalnych – to cecha charakterystyczna sztuki reżyserskiej Hanuszkiewicza. I to, co specyficzne w jego interpretacjach – aktualność, genialna umiejętność podkreślania obyczajowości i problemów bieżących. Wplatanie ich w klasyczne teksty poprzez inscenizację, choć bywa, że ...i dopisanie kwestii aktorom. Tę rękę, rys twórczości Hanuszkiewicza widać wyraźnie zwłaszcza w scenie biesiadowania Don Giovanniego z Leporello, przeniesionej w czasy nam współczesne z wszystkimi ich atrybutami.


Równie zabawna, dowcipna i z ogromną lekkością skomponowana jest scena dokumentująca miłosne podboje Don Giovanniego: oto niczym na olimpiadzie maszerują drużyny narodowe dziewcząt niosące tablice z napisami informującymi o liczbie zdobyczy bohatera w każdym kraju. Polska – według reżysera – prezentuje się w tej dziedzinie nader słabo. Honor ratuje nam tylko jedna krakowianka!

To nie jest przedstawienie charakterystyczne dla polskiego sposobu traktowania spraw płci, seksu. Hanuszkiewicz, obrazoburczy artysta odważnie staje do konfrontacji z publicznością w tej materii i... wygrywa! Widownia bawi się doskonale, z aplauzem przyjmując pełne humoru i finezji śmiałe sceny łóżkowe. A o śmierci i zemście Komandora wszyscy zapominają, bo przecież reżyser tej zbrodni nie traktuje poważnie. Przynajmniej nie czyni z niej podstawy działań bohaterów.

 

Majstersztyk reżyserski i inscenizacyjny wspiera w tym spektaklu znakomita scenografia autorstwa Grażyny Żubrowskiej – tam, gdzie trzeba pełna arystokratycznego przepychu (dom Donny Anny), bądź wiejskiej sielanki – jak w scenach z Zerliną i Masetto. Zgodnie z ideą reżysera, głównym akcentem w scenografii jest łóżko – ono też staje się przewodnikiem widza po zawiłych peregrynacjach Don Giovanniego po świecie, warstwach społecznych. Wyznacza czas i miejsce akcji, określa stosunki między uczestnikami tej odwiecznej gry kobiety i mężczyzny.

Autorstwa Grażyny Żubrowskiej są także kostiumy: nieokreślony epokowo strój Don Giovanniego, współczesny ubiór Leporella (koszulka z reklamą sponsora spektaklu!), zalotne stroje panienek szalejących za uwodzicielem, barwne kostiumy weneckiego karnawału...


A jak w tych ramach mieści się muzyka Mozarta? Choć przygotowujący muzycznie przedstawienie Jose Maria Florencio Junior zadbał o spójność orkiestry i wykonawców, to jednak muzyka nie równoważy tu teatralności. Reżyser stworzył z tej opery tak sugestywne przedstawienie, że warstwa muzyczna zeszła na plan drugi. Mimo dobrych głosów Włodzimierza Zalewskiego (Don Giovanni), Piotra Micińskiego (Leporello),Andrzeja Malinowskiego (Komandor),Moniki Cichockiej (Donna Anna), Joanny Woś (Zerlina), Krystyny Rorbach (Donna Elwira). Po raz pierwszy natomiast w operowym przedstawieniu został sensownie wkomponowany i wykorzystany balet, co jest zasługą długoletniego tancerza tej sceny – Kazimierza Wrzoska. Razem ze scenografią tworzy on nie tylko subtelne tło reżyserii, ale i dopełnia, zamyka ten doskonały obraz sceniczny.

Anna Leszkowska

23.02.98