banner


Wybór i decyzja


sztumski nowyObydwa słowa są bliskoznaczne, często nawet utożsamiane, albo używane zamiennie. Jednak niektórzy mają co do tego wątpliwości. Wyborów dokonujemy na podstawie naszych wartości, przekonań i wyobrażeń. Decyzja jest postanowieniem w wyniku dokonanego wyboru o robieniu lub o potrzebie robienia czegoś, o czym się myśli - albo tego, co dyktuje nam rozum.
Natomiast wybór to prawo, zdolność, albo możliwość do wybierania.


Słowo „decyzja” pochodzi od "wycinania", a słowo „wybór” - od "postrzegania". Dokonywanie decyzji (proces decyzyjny) polega na analizowaniu danej sytuacji krok po kroku i eliminacji (wycinaniu) tych opcji, które podpowiada rozum. A dokonywanie wyboru polega na rozeznaniu danej sytuacji, postrzeganiu jej i uświadomieniu sobie różnych opcji wyjścia z niej.


Wyboru dokonujemy dlatego, że albo chcemy z własnej i nieprzymuszonej „wolnej woli”, albo musimy w wyniku obiektywnej konieczności pochodzącej z przymusu wewnętrznego lub nakazu zewnętrznego podjąć jakąś decyzję. W każdej chwili i nieustanie samo życie zmusza nas do dokonywania wyborów w sposób naturalny; od nich zależy wiele istotnych spraw, a przede wszystkim przeżycie. Często musimy wybierać w sposób konieczny z mocy prawa (np. obowiązkowy udział w wyborach), albo pod groźbą (np. „pieniądze albo życie”), albo pod presją społeczną.


Wyborów dokonujemy też z przymusu wewnętrznego, podyktowanego sumieniem, powinnością, poczuciem obowiązku i odpowiedzialności oraz nakazami moralnymi. Jednak pełny sens ma tylko wybór niewymuszony, ponieważ wtedy decyduje się w sposób względnie autoteliczny i autonomiczny nie zważając na nic. Dlatego jedną z istotnych przesłanek realnego wyboru jest wolność, która występuje tylko w warunkach słabego determinizmu, gdzie jest miejsce na przypadek, nieokreśloność, wątpliwość i ryzyko.

Ustrojem społecznym charakteryzującym się słabym determinizmem społecznym jest np. demokracja i liberalizm. Trzeba jednak zaznaczyć, że również w tych ustrojach pole manewru wyborcy jest mocno ograniczone paradygmatami systemowymi – ekonomicznymi, kulturowymi, politycznymi, ideologicznymi, religijnymi itd.
W przeciwieństwie do tego, w warunkach silnego determinizmu (np. w niewoli lub dyktaturze) wybór jest tylko pozorny, a wynik – z góry przesądzony i wiadomy. Wybierając z musu i według przemyślnie dobranego systemu, algorytmu lub klucza wyborczego, tylko udaje się, że się wybiera, gdyż wówczas wybór sprowadza się faktycznie do złożenia deklaracji, czyli przestaje być wyborem.

 

Wybór świadomy i żywiołowy

 

Wybór wymaga nie tylko słabego determinizmu, ale dobrze sformalizowanej sytuacji, w której się go dokonuje i maksymalnie zracjonalizowanej wiedzy o całym kontekście wyborczym po to, by wszystko, co dotyczy wyborów, było transparentne i proste, żeby nie wybierać w ciemno.
Sytuacja zagmatwana, niejasna i trudna do zrozumienia utrudnia dokonanie rzetelnego wyboru. Utrudnia go również duża liczba możliwych wariantów decyzji; im więcej ich jest, tym większe jest ryzyko nietrafnego, a więc złego wyboru. Z tymi warunkami związane są dwa paradoksy:

  • Im słabszy determinizm, tym większe pole dla manipulacji wyborcami. W słabo zdeterminowanej sytuacji wyborczej czy decyzyjnej, gdzie jest większa wolność, jest też wiele możliwych opcji wyborów i wariantów decyzji. Ale ta wolność odzwierciedla się również w swobodzie działania na rzecz podejmowania decyzji przez czynniki zewnętrzne, np. przez manipulantów społecznych (wyborczych). To z kolei pozwala im sugestywnie wpływać na dokonywanie pożądanego wyboru i podejmować odpowiednie działania z wykorzystywaniem różnych technik propagandy i reklamy. Paradoks polega na tym, że im większą ma się wolność dokonywania wyboru, tym bardziej manipulanci ograniczają liczbę potencjalnych wyborów.

  • Im jaśniejsza jest sytuacja wyborcza, tym mniejsza liczba wyborów. Stopień transparencji sytuacji zależy od możliwości przedstawienia jej za pomocą wiedzy dyskursywnej. Jest on proporcjonalny do stopnia jej sformalizowania, który rośnie w miarę przechodzenia od determinizmu słabego do silnego. Jednak zyskując na jasności sytuacji, traci się na liczbie potencjalnych wyborów.

A zatem, pojawia się dylemat: czy słaby determinizm, niejasna, zagmatwana i mniej zracjonalizowana sytuacja wyborcza, ale za to więcej możliwych wariantów wyboru, czy silny determinizm, maksymalnie transparentna i zracjonalizowana sytuacja wyborcza i w konsekwencji tego minimalna liczba opcji wyboru.

 

Co jest lepsze: poczucie wolności wyboru, chociaż wiadomo, że jest ono złudne, i ryzykowny wybór jednego z wielu wariantów czy trafny, pewny i odpowiedzialny wybór w warunkach zniewolenia? A w przypadku wyborów parlamentarnych: czy lepszego wyboru dokona się mając możliwość głosowania na wiele partii politycznych i na wielu kandydatów, z których tylko nieliczni przekroczą wymagany próg wyborczy, czy głosując na jedną partię i na tylu kandydatów, ilu faktycznie będzie rządzić?

Zbyt duża liczba kandydatów utrudnia ich dobre poznanie. Czy lepszy jest system monopartyjny, czy multipartyjny? Jedno i drugie ma szereg zalet i wad. Poczucie wolności w momencie wyboru daje wyborcom komfort psychiczny, ale potem z reguły płacą za niego dyskomfortem życia.

  

Niestety, nie zawsze, a raczej rzadko kiedy, wolność przynosi szczęście i sprzyja przetrwaniu. Wolność wyboru, jak każda inna, jest zawsze ograniczona. Wynika to zarówno z obiektywnych, sytuacyjnych (niezależnych od wyborcy), jak i od podmiotowych, osobowościowych uwarunkowań możliwości wyboru. Obiektywna sytuacja, jeśli tylko ze względów formalnoprawnych nie ogranicza wolnych wyborów, wywiera raczej mniejszy wpływ na wybór. Bardziej decydują o nim czynniki subiektywne - psychiczne, osobowościowe i świadomościowe: przekonania, poglądy, nadzieje, wiara, emocje, światopogląd, upodobania, przekora, itp.

 

Dlatego działania agitacyjne podejmowane przez manipulantów po to, by wymusić pożądany wybór, skupiają się na sferze podmiotowej, na razie na długotrwałym - kampanie wyborcze trwają kilka miesięcy - oddziaływaniu na świadomość wyborców za pomocą sugestywnych spotów, plakatów, dyskusji, obietnic, wypowiedzi, spotkań itp.
Są one obliczone na to, że większość elektoratu nie kieruje się mądrością ani zdrowym rozsądkiem, ponieważ według badań M. Cippolego w każdej populacji i grupie społecznej znajduje się aż 80% ludzi głupich. (zob. W. Sztumski, Takie sobie myśli o głupocie, SN Nr 4, 2013), lecz emocjami i dlatego większą wagę przywiązuje do formy aniżeli do treści.
Subiektywny charakter podejmowania decyzji czyni je podatnymi na różne zniekształcenia poznawcze w wyniku dostarczania niepełnej wiedzy, okłamywania, tworzenia fikcji, ukazywania fałszywych obrazów itp.

W przyszłości możliwe będzie skuteczniejsze oddziaływanie na podświadomość elektoratu za pomocą poddźwięków (Hiposonic Sound System), telepatii i promieniowania elektromagnetycznego, albo innych technik opracowywanych przez neurofizjologów mózgu w celu wymuszenia podjęcia decyzji z góry zaplanowanej.

Wybór świadomy wymaga odpowiedniej wiedzy o tym, kogo, co, dlaczego i po co się wybiera. Potrzebna jest też wiedza o skutkach wyboru. Jeśli nie posiada się takiej wiedzy, to wybór jest przypadkowy, tak jak w przypadku gry losowej na „chybił-trafił”. Jednak wiedza o konsekwencjach wyboru jest ograniczona przez możliwość przewidywania sytuacji powyborczej.

Niestety, horyzont przewidywalności we współczesnej rzeczywistości społecznej jest coraz ciaśniejszy ze względu na szybkie zmiany i na coraz bardziej turbulentne i chaotyczne procesy, jakie w niej zachodzą, a także dlatego, że coraz większą rolę w jej kształtowaniu odgrywa czynnik subiektywny. (Zob. W. Sztumski, Krupierzy dziejów, SN Nr 3, 2011) Toteż coraz trudniej jest przewidywać przyszłe stany rzeczywistości społecznej. Przewidywalność jest najdokładniejsza w systemach (ustrojach) silnie zdeterminowanych, ale w nich mocno zredukowana jest wolność wyboru.

Kryteria wyboru

Dokonywanie wyboru zależy od oceny opcji wyborczych za pomocą określonych kryteriów. Mogą one mieć charakter osobisty - wybieramy według swego widzimisię - albo być powszechnie uznawanymi w danej społeczności - wybieramy, bo tak wybierają inni, większość, bo tak nakazuje poprawność polityczna, itp.
Kryteria wyboru mogą być proste lub skomplikowane. Proste dają się wyrazić za pomocą wielkości mierzalnych i ich wartości liczbowych. Dlatego mają przeważnie charakter ilościowy lub porównawczy. Można posługiwać się nimi w sytuacjach opisanych liczbowo oraz wtedy, gdy alternatywne warianty wyboru są w jakiś sposób mierzalne. Im lepiej mierzalne, tym łatwiejszy wybór.

 

Skomplikowanymi są kryteria jakościowe ufundowane na cechach niemierzalnych. Z reguły są one w większym lub mniejszym stopniu niedookreślone. Dlatego są niewygodne i trudno kierować się nimi.
Kryteria wyboru mogą być racjonalne, nieracjonalne albo irracjonalne. Wydawałoby się, że najbardziej racjonalnymi powinny być kryteria ilościowe. Jednak okazuje się, że nie zawsze tak jest. A poza tym, posługiwanie się nimi nie wyklucza dokonywania wyborów nieracjonalnych.

 

Na dodatek, stosowanie kryteriów racjonalnych możliwe jest wtedy, gdy racjonalna jest sytuacja wyborcza i wiedza o niej. A tego się w praktyce nie spotyka; jest to raczej przypadek idealny. Sytuacja wyborcza w świecie niepewności, turbulencji i chaosu, charakterystycznym dla naszych czasów, staje się nieracjonalna. Zaś wiedza o sytuacji wyborczej powinna być nie za mała ani nie za duża, lecz optymalna ze względu na kategorię wyborcy i warunki lokalne.

Tymczasem zabiegiem manipulacyjnym przed wyborami jest tworzenie szumu informacyjnego wokół kandydatów i programów w wyniku dostarczania nadmiaru informacji. Wiele z nich jest zbędna. Chodzi jednak o to, by wyborca pogubił się w nich.
  

Nadmiar wiedzy racjonalnej o sytuacji wyborczej, zwłaszcza niepotrzebnej, skłania, a nawet zmusza wyborcę do zaniechania racjonalnego wyboru i ucieczki w irracjonalizm. Wobec tego, chcąc nie chcąc, musi on korzystać z kryteriów irracjonalnych, tym bardziej, że z różnych względów, przede wszystkim dla zmylenia wyborców, kreuje się sytuacje wyborcze dalekie od racjonalnych, np. budując programy na fałszywych, albo mocno wątpliwych przesłankach.

 

Tak więc, w praktyce ludzie kierują się takimi kryteriami jak zaufanie, image kandydata, sugestywność jego wypowiedzi, zgodność składanych obietnic z własnymi oczekiwaniami, nadzieja na lepsze warunki życia, itp. ale też nieuzasadniona awersja.

Mając to na uwadze, z reguły w opracowywaniu programów wyborczych celowo unika się klarownych elementów ilościowych i racjonalnych, żeby utrudnić dokonanie dobrego wyboru. A jeśli się je umieszcza, to w postaci danych statystycznych, których wartość poznawcza jest mała, gdyż - jak wiadomo - statystyki są mało wiarygodne.

 

Podobnie nie określa się bliskich, ani konkretnych terminów realizacji zapowiedzi wyborczych, które mieściłyby się w ramach jednej kadencji. Toteż sukcesu wyborczego mogą spodziewać się autorzy takich właśnie programów. Przecież, wbrew pozorom, wyborcy nie lubią wysiłku intelektualnego w postaci myślenia logicznego lub racjonalnego. Wolą iść na łatwiznę i dokonywać wyborów na podstawie kryteriów irracjonalnych. Lansowaniu myślenia irracjonalnego i odwracaniu uwagi od realiów sprzyjają ludyczne wiece i mitingi wyborcze z fajerwerkami i występami estradowymi „pod publiczkę”.

 

Jednym z jakościowych i pragmatycznych kryteriów wyboru jest dobro, albo zło. Wybieramy to, co w sposób racjonalny lub nieracjonalny, ale częściej irracjonalny, uznajemy za korzystniejsze dla nas z jakiegoś względu. Gdy mamy do wyboru dwa dobra, wybieramy większe dobro, a gdy do wyboru są dwa zła, wybieramy mniejsze zło. Jesteśmy wtedy w rozterce między wyborem największego dobra lub najmniejszego zła.

 

Niestety, w każdych kolejnych wyborach parlamentarnych kandydują coraz gorsi ludzie pod względem merytorycznym, moralnym i psychicznym. Potwierdzają to wypowiedzi wielu dawnych polityków, duchowieństwa i reprezentantów władzy państwowej oraz doświadczenia różnych afer w ostatnich dziesięcioleciach, nie tylko u nas.

 

Do władz pretenduje coraz więcej ludzi, którzy nie potrafią, albo nie lubią uczciwie pracować, psychopaci chorzy „na władzę” oraz uszczęśliwiacze ludzkości, którzy najwyżej cenią sobie dobro własne, a nie publiczne. Spośród czterech kategorii ludzi, jakie wymienia M. Cippola - mądrych, bezradnych, głupich i bandytów – tylko ci ostatni chcą rządzić. (Zob. W. Sztumski, Dylemat polityki: rządy głupich czy bandytów, w: Актуальные проблемы социально-гумантитарных наук. Wyd. MGU im А. А. Kuleszowa, Mohylew, Białoruś, 2013)

 

Mądrzy ludzie z różnych powodów nie garną się do władzy, głównie dlatego, że są mądrzy, a władza nie znosi mądrych albo ich ogłupia, a oni tego nie chcą. Bezradni nie nadają się do rządzenia, a poza tym, nikt nie wybierze bezradnego do władz. Dlatego do władzy wyznacza się głupich, ponieważ liczy się na to, że łatwo będzie nimi manipulować. A bandyci sami pchają się do władzy, bo to ułatwia im osiąganie partykularnych i egoistycznych celów ze szkodą dla innych. Wobec tego jest się skazanym na rządy głupich, albo bandytów. Oba wybory są złe i irracjonalne. A niepewność, co jest mniejszym złem – rządy bandytów czy głupich - sprawia, że w wyborach zwyciężają jedni i drudzy, co nie wróży niczego dobrego ani dla przyszłości państwa ani społeczeństwa.

Wiesław Sztumski