Odsłon: 1468


Rzeczywistość faktyczna i hipotetyczna

sztumski nowyLudzie nie żyją tylko w jednej rzeczywistości, lecz w wielu, często na raz. Przede wszystkim w przyrodniczej i społecznej. Rzeczywistość społeczna składa się z różnych jej rodzajów. Jedne kształtują się i funkcjonują w dużych (w sensie statystycznym) zbiorowościach ludzi (klasach, warstwach, narodach, społecznościach, społeczeństwach populacjach), jak np. rzeczywistość ekonomiczna, polityczna, kulturowa, religijna, aksjologiczna itp. Nazywa się je "obiektywnymi", ponieważ małe grupy i jednostki praktycznie nie mogą decydować o ich kondycji. Powstają one na gruncie stereotypów, paradygmatów i innych czynników.
Drugie powstają, rozwijają się i funkcjonują w małych zbiorowościach pod wpływem czynników intersubiektywnych. W granicznym przypadku mogą też być produktem świadomości lub wyobraźni jednostek, ale wtedy istnieją tylko dla nich, jako rzeczywistości subiektywne w ich świecie pomyślanym.

Zazwyczaj rzeczywistość społeczna, tak jak przyrodnicza, budowana była na faktach. Była faktyczną. W naukach przyrodniczych i technicznych oraz w świecie sensorycznym faktem jest to, co można spostrzegać (bezpośrednio albo pośrednio) za pomocą zmysłów i co może być przedmiotem eksperymentów fizycznych. W naukach humanistycznych i w rzeczywistości społecznej, faktem jest to, co dzieje się (lub miało miejsce wcześniej), jeśli zostało potwierdzone (udokumentowane) naukowo albo w wyniku odwoływania się do pamięci ludzkiej (opowieści, przekazów werbalnych i ikonicznych) lub technicznej (nośników pamięci). A w subiektywnych rzeczywistościach jednostek faktem jest to, co nie budzi u nich żadnych wątpliwości i nie podlega dyskusji.

Z „niezbitymi faktami" można mieć do czynienia tylko w świecie sensorycznym, zwłaszcza gdy są potwierdzone za pomocą pomiarów. Gdzie indziej - tylko z mniej lub bardziej prawdopodobnymi lub "hipotetycznymi faktami". Teoretycznie może być tyle rzeczywistości hipotetycznych, ilu jest ludzi. A praktycznie raczej tyle, ile jest grup kulturowych. Nie sądzę, by udało się je zredukować do jakiejś jednej fundamentalnej, ani utworzyć jedną uniwersalną rzeczywistość w wyniku superpozycji (syntezy) wszystkich jej rodzajów.

Rozum przeszkadza manipulantom

Od niedawna nie buduje się już rzeczywistości społecznej wyłącznie na faktach, lecz również na domysłach, a nawet na kłamstwach. Dokonuje się tego dzięki eliminacji rozumu z udziału w weryfikacji faktów i zastępowania go emocjami. A im bardziej emocje przeważają nad rozumem, a domysły nad faktami, tym bardziej rzeczywistość społeczna staje się hipotetyczną. Wszak hipoteza mieści się między faktem a domysłem (prawdą a fałszem). Dlatego współczesną rzeczywistość nazwano „postfaktyczną". (Przedrostek „post" oznacza tutaj „poza", a nie „po" w aspekcie czasowym.)

Inspiratorzy postfaktycznej rzeczywistości społecznej wiedzą, że nie da się jej zweryfikować w sposób niezawodny za pomocą rozumu, lecz w sposób niepewny za pomocą emocji. Im bardziej hipotetyczna jest rzeczywistość społeczna, tym więcej można umieszczać w niej pseudofaktów, faktów zmanipulowanych lub zdegenerowanych, fake newsów i zmyślonych informacji (wypowiedzi, wiadomości, oszczerstw itp.). Wskutek emocji, jakie wzbudzają u adresatów, sprawiają one wrażenie, jakoby były faktami.
Różni demagodzy polityczni, zawodowi agitatorzy oraz reklamiarze, jak i zwykli ludzie coraz bardziej w niecnych celach bezkarnie nasycają domysłami publiczną przestrzeń medialną (realną i wirtualną), która jest jedną z istotnych form rzeczywistości społecznej. Wiedzą, że im większą ich liczbą zaśmiecą przestrzeń medialną, tym trudniej da się w niej oddzielić prawdę od fałszu. A w rezultacie, łatwiej da się manipulować milionami odbiorców pseudofaktów, by osiągać swoje cele. Dobrze wiedzą też, że gra na emocjach i innych irracjonalnych komponentach świadomości jest o wiele skuteczniejsza od gry na rozumie. Toteż w ich interesie oraz ze względu na cele ich mocodawców postfaktyczną rzeczywistość społeczną rozbudowano już do takich rozmiarów, że słusznie twierdzi się, że zaczęliśmy żyć w „epoce postfaktycznej".

Jednak ze względu na to, że dla wielu ludzi, wciąż jeszcze tradycyjnie, fakty liczą się bardziej od domysłów, a prawda jest wartościowsza od fałszu, kreatorzy rzeczywiści postfaktycznej chcą, by masy uznały domysły za fakty, a rzeczywistość postfaktyczną za faktyczną. W ten sposób chcą uwiarogodnić stworzoną przez nich rzeczywistość postfaktyczną,
Zależy im na tym, by w końcu ludzie pogubili się w sztucznie (intencjonalnie, na zamówienie) tworzonej rzeczywistości społecznej, zdominowanej przez domysły, półprawdy, kłamstwa, oszczerstwa, pomówienia, hejty itp., głoszone przez demagogów i łgarzy. Wtedy, proporcjonalnie do stopnia zaśmiecenia rzeczywistości medialnej pseudofaktami i do poziomu wzbudzania emocji przez pseudofakty, znacznie zwiększa się możliwość manipulacji masami (np. pozyskiwania elektoratu). Rzeczywistość postfaktyczna jest doskonałą scenerią dla takich aktorów, jak oszuści, kłamcy i różni manipulanci.

Rywalizacja o sprawowanie władzy w rzeczywistości postfaktycznej

Walka konkurencyjna między czterema kategoriami ludzi o wejście w skład zarządów różnych organizacji, instytucji i rządów państw oraz o przywództwo społeczne coraz bardziej zaostrza się i brutalizuje. Do władzy pretendują głównie „złodzieje", „bandyci", „głupi" i „kłamcy". Te terminy zapożyczyłem od Carlo M. Cippoli (p.W. Sztumski, Takie sobie myśli o głupocie, w SN, Nr 4, 2013).
Kim jest złodziej, wiadomo powszechnie. Kłamcą jest ten, kto zna fakty, ale je świadomie (celowo) przekręca lub ignoruje. Bandyta zawsze i za wszelką cenę realizuje swoje egoistyczne cele, nie zważając na nikogo i na nic, chociaż nie zawsze ze szkodą dla innych. Głupi to taki człowiek, który działa na szkodę innych ludzi, ale sam nie odnosi z tego żadnych korzyści. Oprócz tego, głupi nie dba o prawdę - chwali się tym, co mu strzeli do głowy, rozgłasza o tym wkoło i nie obchodzi go, czy jest to prawda, czy fałsz.
Wymienione kategorie pretendentów do władzy istnieją od zarania ludzkości. Zawsze byli obecni w grupach, organizacjach i instytucjach społecznych oraz w rządach wielu krajów i odgrywali jakąś rolę w ich funkcjonowaniu. Jednak nigdy w takim stopniu, jak teraz w „epoce postfaktycznej", w której prawie nikt nie liczy się z prawdą i koherencją myśli i kiedy dowolnie i bezkarnie można manipulować danymi i faktami. Toteż na forach internetowych i w mediach społecznościowych gwałtownie rośnie liczba postów, których jedynym celem jest szerzenie dezinformacji i nienawiści. Są to często wypowiedzi „łgarzy”, którym nie tylko prawda i fałsz są całkowicie obojętne, ale którzy także systematycznie pracują nad niszczeniem dyskursów opartych na faktach i rozumie, i przyczyniają się do upowszechniania głupoty w epoce postfaktycznej.

Postępujące rozczarowanie efektami rozumu doprowadziło do tego, że coraz więcej ludzi nie korzysta z niego i nie chce znać faktów; wolą wierzyć w to, co dla nich wygodne - uczuciom, iluzjom, a nawet kłamstwom oraz częściej cudzym myślom niż własnym. Uciekają od faktów i rzeczywistości faktycznej (prawdziwej) w świat złudzeń i do rzeczywistości postfaktycznej (fałszywej). Jest to znane w psychologii zjawisko samookłamywania się. Decyzje (wybory) podejmują kierując się w o wiele większym stopniu uczuciami, aniżeli rozumem czy rozsądkiem. Na przykład: Donald Trump wygrał wybory niespodziewanie i został prezydentem Stanów Zjednoczonych, chociaż jest nieprzewidywalny (niepewny) i od początku kłamał i nadal kłamie. (Dziennikarze „Washington Post" wyliczyli, że w ciągu trzech lat od złożenia przysięgi prezydenckiej w 2016 r. zdążył już skłamać ok. 16 tysięcy razy.) Dlaczego więc został wybrany? Ponieważ wielu ludzi było tak rozczarowanych poprzednim rządem polityków doświadczonych, wiarogodnych i racjonalnych, że woleli uwierzyć w bzdurne obietnice niepewnego Trumpa, które mimo wszystko wzbudzały nadzieje. Być może, poczuli się do tego stopnia zagubieni oraz zawiedzeni racjonalnością (faktycznością) i tak bezradni wobec poczynań poprzednich decydentów politycznych i ekonomicznych, że przestali wierzyć w możliwość dokonywania przez nich zmian na lepsze.
Na podstawie ostatnich wyborów parlamentarnych w kilku krajach okazuje się, że największą szansę wygrania mają nie tyle najmądrzejsi, nieposzlakowani i racjonalni kandydaci (o maksymalnym IQ), lecz populiści - kłamcy. Ludzie wierzą w ich obietnice wyborcze i głosują na nich, bo te obietnice pokrywają się z tym, w co chcą wierzyć i o czym marzą, chociaż obiektywnie rzecz biorąc, nikłe jest prawdopodobieństwo spełnienia ich. Ale nawet złudna nadzieja mocniej wpływa na myślenie, zachowanie się i postępowanie ludzi niż racjonalna argumentacja.

Pod rządami dupków

Przyzwyczailiśmy się do władzy złodziei, bandytów, głupich i kłamców. Ale ostatnio dołączyli do nich ludzie, których powszechnie i uwłaczająco nazywa się dupkami. Ta kategoria ludzi też od początku uczestniczyła we władzach. Jednak teraz, jak nigdy wcześniej, coraz więcej dupków rwie się do władz i - co gorsze - marzy, by rządzić światem. A im większy dupek, tzn. im większe ma AQ (Asshole Quotient*), tym wyższe stanowiska chce piastować, wyższe pozycje zajmować w hierarchii społecznej i dłużej rządzić. Z przykrością trzeba stwierdzić, że w wielu krajach już im się to udało, a w przyszłości będą rządzić jeszcze w wielu innych. W rzeczywistości postfaktycznej zapanowała wręcz moda na rządy dupków.

Kim jest dupek? Aaron James, profesor filozofii na University of California w Irvine, podał taką definicję dupka: jest to facet, który sam odnosi drobne korzyści kosztem przysporzenia ogromnych strat innym ludziom i który systematycznie czerpie korzyści z głębokiego przekonania, że ma do tego prawo, (bo „jemu się to należy"), co całkowicie uodparnia go na dyskomfort, narzekania, krytykę, straty i krzywdę innych osób. (p. A. James, Arschlöcher. Eine Theorie, Riemann Vrl. Műnchen 2014).
Dupek wpycha się na czoło kolejki ludzi, jakby nie było nikogo ważniejszego od niego. A narzekanie przez innych odczuwa jak brak dostatecznego szacunku dla siebie. Wtedy przyjmuje postawę agresji i wrogości w stosunku do opozycjonistów.

Nikt nie rodzi się dupkiem, ale każdy może nim zostać w określonej kulturze i warunkach społecznych panujących w dużych grupach. Ilość dupków we władzach zależy od wyborców - od tego, jakie wybierają instytucje, jakich ludzi i na jaką kulturę zdecydują się. Dupki są wszędzie - w rodzinach, zakładach pracy, instytucjach, organizacjach, wśród kolegów - ale najwięcej na szczeblach kariery politycznej i zawodowej, zwłaszcza kadry menadżerskiej. Dlatego, że wspinaczce na coraz wyższe szczeble towarzyszy wzrost egoizmu i pychy oraz spadek uczuć i empatii w stosunku do innych.

Bycie dupkiem nie zależy od ustroju społecznego, płci, wykształcenia, stanowiska i opcji politycznej. Według A. Jamesa jest tyle samo dupków na lewicy, co na prawicy, chociaż np. w USA przeważają w ugrupowaniach prawicowych, a prezydent Donald Trump nie jest zwykłym dupkiem, lecz naddupkiem i arcydupkiem. (p. A. James, Assholes: A Theory of Donald Trump, N.Y. 2016 oraz H. Stein, Warum echte Arschlöcher meistens männlich sind. Ein Interview mit A. James, w: „Die Welt - Panorama", 24.04.2013.)
Nota bene, nie tylko D. Trump zasługuje na miano arcydupka, lecz wielu innych przywódców. Dupkami są również wybitne jednostki świata nauki. Austriacki astronom, Florian Freistetter, w książce Newton - Wie ein Arschloch das Universum neu erfand (Hanser Vrl. Műnchen 2017) napisał, że Izaak Newton też był dupkiem, bo posiadał wszystkie cechy dupka, wymienione przez A. Jamesa: nie znosił krytyki, był przewrażliwiony na swoim punkcie, samolubny i bezwzględny wobec swojego otoczenia, intrygował i manipulował.
Typem podobnym do dupka jest łajdak. Różni się od dupka tym, że dupek jest do tego stopnia odporny na narzekania i krytykę innych, że w ogóle nie chce ich słuchać, a łajdak słucha i udaje, że jest mu przykro, ale nic sobie z tego nie robi.

A. James twierdzi dalej, że teraźniejszy ustrój społeczny jest „kapitalizmem dupków", bowiem wmawia się ludziom, że można zyskać przewagę i zasłużyć sobie na wdzięczność społeczeństwa i korzyści, niezależnie od tego, czy jest się tego wartym, czy działa się na rzecz dobra wspólnego. Wystarczy stać się dupkiem i kierować się zasadą „bierz to, co możesz dostać". Toteż liczba dupków rośnie lawinowo. Wkrótce może zbliżyć się do liczby głupków (według M. Cipooli 80% populacji).

Niektórzy badacze przypuszczają nie bez racji, że przyczyniły się do tego specyficzne zjawiska zachodzące w aktualnej, neoliberalnej fazie ewolucji kapitalizmu oraz postęp w dziedzinie komunikacji społecznej. W pierwszym przypadku chodzi przede wszystkim o deflacje racjonalności (rozumu) wskutek celowego i skutecznego ogłupiania mas i upowszechniania głupoty. W drugim - o ogromny rozwój techniki przekazywania informacji (wiedzy) za pomocą mass mediów i komputerów.

W aktualnych warunkach nie da się zmniejszyć liczby dupków w społeczeństwie, ani ich udziału we władzach. Tym bardziej, że oni świetnie organizują się i wspomagają wzajemnie w obronie swego status quo. Ich liczba będzie jeszcze wzrastać i coraz więcej dupków będzie rządzić. A zatem, wszechobecność ich trzeba traktować jak zło konieczne, do którego trzeba się przyzwyczaić, by jakoś przetrać. Ewentualnie można by eliminować ich z władz w wyniku wyborów. Wymagałoby to jednak użycia broni, jaką oni posługują się tj. sposobami manipulowania elektoratem w oparciu o postfakty, emocje i kłamstwa. Z tego względu trzeba by sie upodobnić do nich, a najlepiej stać się jednym z nich. Ale wskutek tego liczba dupków jeszcze bardziej by wzrosła. Wtedy pojawiłoby się błędne koło.
Wiesław Sztumski

* Iloraz dupka (przeciwieństwo IQ) AQ = s/k, gdzie k - korzyści własne, s - straty innych ludzi; przy czym s>>k.

 

 

 

.