banner



wwjedrzejczakKażda osoba, która wierzy w Boga musi też wierzyć w diabła. O prawdziwego diabła w dzisiejszych czasach trudno. Gdzie się te wszystkie Mefistofelesy, Rokity i Boruty poukrywały? A jak nie ma diabła, to może i Boga też nie ma?

Trzeba więc tego diabła szukać. Ostatnim kandydatem i to występującym w liczbie mnogiej są GMO: genetycznie modyfikowane organizmy, a ściślej rośliny. Osiągnięcie nauki polegające na wprowadzeniu pojedynczych genów do niektórych roślin stało się motorem wystąpień różnych fanatyków, którzy wprawdzie ani nie wiedzą, co to jest gen, ani co z dowolnym genem robi przewód pokarmowy, ale potrafią krzyczeć.

Problem nie polega tylko na tym, że są fanatycy, problem polega na tym, że są wysłuchiwani przez polityków w sposób nieproporcjonalny do ich argumentów. I, że ani politycy, ani media prawie w ogóle nie zwracają się o wyjaśnienia do tych, którzy się na tym choć trochę znają.

Problem polega też na tym, że wszyscy jesteśmy GMO. Inaczej mówiąc, wszyscy jesteśmy genetycznie zmodyfikowani w stosunku do swoich rodziców. Co więcej, jesteśmy zmodyfikowani znacznie bardziej niż jakiekolwiek GMO w stosunku do swojego pierwowzoru. GMO to jeden, dwa geny. My, tysiące genów uzyskanych od drugiego rodzica. Natura to jest bowiem stała genetyczna modyfikacja organizmów i o to w niej przede wszystkim chodzi.

Wszyscy codziennie spożywamy tysiące różnych genów. Z tego wynika tylko tyle, że pozyskujemy materiał budulcowy do odtwarzania swoich genów. Nie ma żadnych danych, że tą drogą: drogą przez przewód pokarmowy możemy pozyskać jakiekolwiek geny od spożywanych roślin, a gdybyśmy nawet pozyskali gen oporności na pestycydy to kto wie, może by się przydało? Gdybyśmy mogli pozyskiwać geny od roślin, to weganie byliby już bardzo roślinni, a taka krowa to byłaby już bardzo trawiasta. A gwoli natury? Gdzie jest dzika krowa? Gdzie jest dzika truskawka? Wszystko to są GMO w stosunku do swoich pierwowzorów.

Może na wykreowanych przez fanatyków fobiach przeciw GMO w innych krajach nasi rolnicy mogą zarobić, ale to jest chyba jedyna korzyść z ewentualnego zakazu GMO. Strata polega przede wszystkim na tym, że cała awantura wokół GMO to kolejny krok Polski w stronę ciemnogrodu, w stronę marginalizacji ludzi kompetentnych, w stronę eliminacji z dyskursu publicznego prawdziwych argumentów.

Wiesław Wiktor Jędrzejczak