banner

wwj-do zajawkiRewolucja kopernikańska była pierwszą wielką konfrontacją nauki i Kościoła katolickiego. Kopernik swoją osobistą rolę załatwił w prosty sposób: przedstawił odkrycie wywracające ówczesny dogmat Kościoła i nie czekał na werdykt ówczesnych „obrońców życia”. Umarł. Jego bezpośredni następcy mieli mniej szczęścia. Niektórych czekał stos.

Notabene, o ile wiem, Kościół katolicki do dzisiaj nie rehabilitował nawet symbolicznie wszystkich nieszczęśników, których na tych stosach spalił. To zresztą pokazuje bardzo ciekawą ewolucję: od Świętej Inkwizycji, która mordowała ludzi w sposób szczególnie okrutny do obrońców zygot. Biblia, o ile wiem, nie wypowiada się w żadnej z tych spraw.


W międzyczasie, trzeba przyznać, Kościół zawarł z nauką rozejm. Jakoś w miarę gładko przełknięto ewolucję i transplantologię: „Bóg stworzył życie metodą ewolucji”  i  „Nie zabierzesz swoich narządów do Nieba”.

Wbrew pozorom, sprawa aborcji  poza sytuacjami wskazań medycznych nie dzieli nauki i Kościoła. Zarówno dla nauki, jak i dla Kościoła jest to zło.  Nauka jednak dopuszcza aborcję jako rozwiązanie problemu medycznego lub społecznego.
Prezerwatywy nie są osiągnięciem nauki, a jedynie użytecznym wynalazkiem, ale dla nauki są po pierwsze: lepszym rozwiązaniem problemu społecznego jakim jest niechciana ciąża niż aborcja, a po drugie - zmniejszają problem przeniesienia zakażenia wirusem powodującym AIDS. Odradzanie stosowania prezerwatyw ludziom w Afryce, w krajach o epidemicznym występowaniu tej choroby, jest działaniem zbrodniczym.


Ale największe zderzenie nauki i Kościoła dotyczy niewątpliwie zapłodnienia in vitro. Oto z jednej strony mamy jedno z największych osiągnięć współczesnej nauki, osiągnięcie uhonorowane Nagrodą Nobla, a więc uznane za najwyższe dobro, a z drugiej strony to dobro jest postrzegane przez Kościół jako najwyższe zło: mordowanie nadmiarowych zarodków. Postrzeganie zygoty jako istoty ludzkiej jest dla Kościoła nowe.

Pamiętam lata osiemdziesiąte poprzedniego wieku, kiedy księża odmawiali pochówku dzieciom z porodów niewczesnych, najwyraźniej uznając je za niegodne tego rytuału. Czyżby od tego czasu się zmieniła religia? Czy też jest to tylko pomysł na ewangelizację bez odwołania do Ewangelii?


Kopernik umarł, ale my żyjemy i Kościół zapewne, jak poprzednio, znajdzie wytłumaczenie, aby pogodzić się z rzeczywistością. W końcu, gdyby Pan Bóg nie chciał in vitro,  to mógł tak stworzyć człowieka, aby nie było ono możliwe.

Wiesław Wiktor Jędrzejczak