banner

Dla turysty Korsyka kojarzy się głównie z miejscem urodzin Napoleona, choć fakt ten powinien mieć najmniejsze znaczenie przy ocenie walorów tej wyspy.


O Napoleona pytają wszyscy turyści: nie tylko z Polski. Chcą znać historię jego pobytu na wyspie, dzieje jego rodziny i ich wzajemne relacje. To dla profesjonalnego przewodnika oznacza kilkanaście minut opowieści o tym, że cesarz Europy urodził się w Ajaccio (dzisiejsza stolica wyspy) w 1769 r, w roku, kiedy Francuzi przejęli wyspę od Genueńczyków i że nigdy nie miał do niej szczególnego sentymentu. Podobnymi uczuciami darzą go do dzisiaj mieszkańcy Korsyki, dla których nie Napoleon (nb. na chrzcie dano mu imię Napoleone, które zmienił na francuskie Napoleon), ale generał Paoli jest narodowym bohaterem. Miarą popularności obu postaci jest liczba pamiątek z nimi związanych – praktycznie w każdym mieście napotyka się albo pomnik, albo tablicę upamiętniającą wolnościowy zryw wojsk generała Paolego – właśnie w roku przyjścia na świat Napoleona.
 

Ów rok nie był szczęśliwy także dla ojca Napoleona, Carla – początkowo bliskiego towarzysza Paolego. Po przegranej bitwie korsykańczyków z Francuzami pod Ponte Nuovo, Carlo uciekł z ciężarną żoną, Letycją w obawie przed zwycięzcami. Szybko jednak wszedł w łaski Francuzów i jako nowy arystokrata wystarał się o bezpłatną naukę dla swoich dzieci na kontynencie (a miał ich ośmioro). Na Korsykę młody Napoleon powrócił po ukończeniu nauki w akademii wojskowej w Brienne i Paryżu, w wieku 20 lat, tuż po wybuchu rewolucji w Paryżu. Głosząc jakobińskie poglądy wspierał też ją na wyspie, gdzie pełnił funkcje zastępcy dowódcy milicji obywatelskiej. W tym czasie na Korsykę wrócił też generał Paoli i drogi przedstawicieli obu rodów skrzyżowały się po raz drugi (Carlo Bonaparte już nie żył). Konflikt ostatecznie zakończył się zwycięstwem Francuzów, choć wcześniej Paolemu – jednorocznemu prezydentowi wyspy - udało się na krótko przyłączyć Korsykę do Anglii (wówczas w bitwie morskiej u wybrzeży Korsyki generał Nelson stracił oko).
 

Dziś skromne ilościowo pamiątki po Napoleonie można obejrzeć tylko w Ajaccio (Ajacciu – jak mówią Korsykanie, których język mówiony jest mieszaniną włoskiego i francuskiego) w domu Bonapartych. Znaleźć go trudno, bo niczym szczególnym się nie wyróżnia, a stan w jakim zachowane jest jego wnętrze i sprzęty domowe –świadczy o tym, że Korsykańczycy nie darzą go szczególnym pietyzmem (choć postawili mu w Ajaccio cztery pomniki). Znacznie większą starannością otaczają pałac wujka imperatora – kardynała Józefa Fescha, biskupa Lyonu i to nie tylko z racji pochowania w jego katakumbach prawie całej rodziny Bonapartych. Zgromadził on – dzięki swojej pozycji – wielką liczbę obrazów najwybitniejszych mistrzów pędzla: Rafaela, Tycjana, Veronese’a i Boticcelliego. Zbędnym jest dodawać, że wszystkie te dzieła zostały złupione przez francuską armię we Włoszech, Holandii i Niemczech.


Historia i handel


Wystarczy popatrzeć na mapę, aby zrozumieć, że dzieje wyspy położonej w tak centralnym miejscu Morza Śródziemnego musiały być burzliwe. Korsyka zawsze była punktem strategicznym i handlowym dla każdej z potęg panujących w obszarze śródziemnomorskim: Greków, Kartagińczyków, Rzymian, Wandali. Przez 1300 lat (sic!) wyspa była kolejno atakowana, opuszczana, zasiedlana i sprzedawana, a pokolenia korsykańczyków wywodzących się od plemienia liguryjskiego walczyły ze wszystkimi kolonizatorami.

W X w. udało im się na krótko wywalczyć niepodległość, ale wkrótce ulegli potędze Pizy, a następnie Genui. Ostatni zryw niepodległościowy w 1735 r. zakończył się dla Korsyki sprzedaniem jej przez Genueńczyków Francji za 2 mln franków. Kto by jednak myślał, że wszyscy korsykańczycy się z tym pogodzili – jest w błędzie. Ruchy separatystyczne na wyspie nadal istnieją, co widać choćby po buńczucznych (Viva Corsa!) i licznych napisach w głębi wyspy (Corte), ostoi tradycji niepodległościowej. Są one tłumione przez władze francuskie, ale częściowo niszczą je sami skłóceni ze sobą tubylcy. Ostrożność władz w tym względzie uwidacznia się m.in. w doborze służb porządkowych – niezatrudnianiu na Korsyce policjantów – tubylców. Ci, którzy pracują na wyspie – pochodzą z kontynentu. Wynika to także z faktu, że na słabo zaludnionej Korsyce ogromną rolę odgrywają klany – niekiedy tak rozrośnięte, że całe wsie są ze sobą spokrewnione.


Do tej specyficznej sytuacji społecznej dochodzi bezrobocie – największe we Francji, sięgające 20 – 25%. W dużej mierze to konsekwencja historii wyspy, o której rozwój właściwie nigdy nie dbał nikt, bo zawsze było to terytorium na rubieżach. Do dzisiaj nie rozwinęły się tu żadne gałęzie przemysłu (może i na szczęście), ani hodowla, ani uprawy. Ziemia – poza wąskim pasmem wybrzeża wschodniego, gdzie rolnicy uprawiają pomarańcze, cytryny, kasztany i oliwki, a także winorośl – nie należy do zasobnych. Większa część terytorium Korsyki to góry porośnięte makią (45% powierzchni wyspy) – krzaczastą roślinnością nie do przebycia. Z uwagi na trudności utrzymania mieszkańcy wielu wsi wyemigrowali na kontynent, a na wyspie spędzają najwyżej wakacje.


Prawdziwe bogactwa


Korsykanie chlubią się tym, że nie mają i nie chcą mieć żadnego Mc Donaldsa. Nie ma zresztą takiej potrzeby, gdyż kuchnia korsykańska jest nieporównywalnie smaczniejsza (nie mówiąc już o wyrafinowaniu) od prymitywnego fast fooda. Niepowtarzalny smak potraw nadają im zioła popularne w obszarze śródziemnomorskim- tymianek, bazylia, majeranek, rozmaryn. To, co wzbudza zachwyt podniebienia to charcuterie – wieprzowe szynki (prisuttu) i kiełbasy robione z mięsa półdzikich świń, pasących się w lasach i na łąkach, zjadających kasztany i żołędzie. W sklepikach – piwnicach wiszą one u powały wysuszone na wiór, który kroi się na cieniutkie plastry. Równie atrakcyjne są sery owcze (brocciu) oraz kozie, a także miody – z makii, kasztanów. Kasztanowa mąka używana jest zresztą na wyspie powszechnie.


Jednak największym walorem Korsyki jest jej przyroda – zupełnie zaskakująca dla osób, które znajdą się na wyspie po raz pierwszy. Bo Korsyka to dzikie góry otoczone morzem! To ciągnący się prawie przez całą długość wyspy (140 km) łańcuch wysokich szczytów, z których wiele przekracza 2 tys. m npm (Monte Cinto – 2706 m npm), który można przemierzyć słynnym szlakiem GR 20 ( droga na dwa tygodnie marszu w surowych warunkach). To także unikatowa przyroda, której zasoby oceniono na ponad 2 tysiące gatunków roślin, chroniona w parku narodowym Korsyki. Można w nim podziwiać także piękno czerwonych, porfirowych skał (rezerwat UNESCO), przepastnych urwisk i... potęgi ludzkiej myśli technicznej w postaci dróg, mostów, wiaduktów (wiele zbudował Eiffel). A dla tych, którzy po objechaniu wyspy (można to zrobić w trzy – cztery dni) zapragną odpocząć – gospodarze proponują nie tylko ciepłe plaże i morze, ale i wszelkie możliwe sporty wodne, głownie kajakarstwo i paragliding – bo dla ich uprawiania wybrzeża Korsyki są szczególnie atrakcyjne.

Anna Leszkowska