banner


W Instytucie Lotnictwa stworzono pierwszą po 45 latach polską rakietę do wynoszenia małych ładunków z unikatowym napędem.

Rakieta  ILR-33 "Bursztyn", wykorzystująca innowacyjny ekologiczny napęd rakietowy, odbyła w październiku 2017 na poligonie wojskowym w Drawsku Pomorskim lot demonstracyjny.Test zakończył się sukcesem, osiągnięto pułap 15 km. Maksymalne możliwe osiągi rakiety są jednak wielokrotnie wyższe, a prędkość maksymalna to ponad 1200 m/s. Polska konstrukcja jest pierwszą na świecie rakietą wykorzystującą nadtlenek wodoru o stężeniu 98%+.

Podczas konferencji w Instytucie Lotnictwa 27.11.17 przedstawiono wyniki flagowego projektu Centrum Technologii Kosmicznych (powstałego w Instytucie Lotnictwa w 2013 r.) – konstrukcję i parametry techniczne rakiety, zastosowane innowacyjne technologie oraz możliwości wykorzystania rakiety.
Co ciekawe, cała ta twórcza praca 30-osobowego zespołu młodych naukowców (średnia wieku nie przekracza 30 lat) została wykonana bez żadnego zewnętrznego zasilania – projekt został sfinansowany z budżetu Instytutu Lotnictwa w ramach działalności statutowej.

Projekt nawiązuje do historii Instytutu Lotnictwa - rakiet meteorologicznych „Meteor” rozwijanych w latach 1967-1974. W przypadku nowej rakiety zdecydowano się na wykorzystanie najnowszych dostępnych technologii i opracowanie wielu własnych rozwiązań. ILR-33 "Bursztyn" ma osiągi zbliżone do historycznej rakiety Meteor 2, przy dwukrotnie mniejszej masie startowej.

Skuteczność opracowanych technologii i systemów dwustopniowej rakiety ILR-33 "Bursztyn" została potwierdzona 22.10.17, podczas pierwszego testu lotnego konstrukcji. Osiągi rakiety zostały znacznie ograniczone poprzez niezatankowanie pełnego zbiornika na utleniacz i rakieta uzyskała pułap 15 km, co stanowi maksymalny dopuszczalny pułap lotów na poligonach śródlądowych w Polsce. W pełni zatankowana rakieta może pozwolić na loty do pułapu 100 km, czyli umownej granicy kosmosu.

Platforma ILR-33 "Bursztyn" umożliwia testowanie komponentów rakietowych oraz przeprowadzanie badań w warunkach mikrograwitacji podczas lotów suborbitalnych. "Stanowi to alternatywę dla takich rozwiązań jak wieża zrzutowa, lotów parabolicznych oraz dla kosztownych badań na pokładzie Międzynarodowej Stacji Kosmicznej" - mówi kierownik projektu, inż. Michał Pakosz. Rakieta ma służyć nie tylko nauce. "Powstanie rakiety to nie tylko publikacje w czołowych międzynarodowych czasopismach naukowych i możliwość prowadzenia badań. To przede wszystkim droga do realizacji szeregu prac komercyjnych" - podkreśla Pakosz.

Historia budowy obecnie stworzonej rakiety w Instytucie Lotnictwa sięga 2014 roku, wówczas powstała pierwsza koncepcja, a po roku zaczęła się faza projektowa. Od pomysłu do udanej realizacji minęło zatem ponad trzy lata. W przedsięwzięciu udział brały nie tylko zespoły konstruktorskie (główny konstruktor rakiety – Bartosz Bartkowiak), chemików i informatyków z Instytutu Lotnictwa, ale i ok. 300 polskich firm i instytutów w roli podwykonawców. Jak podkreślają autorzy, strona organizacyjna przedsięwzięcia była nie mniej skomplikowana niż konstrukcyjna i technologiczna.

Rezultatem tego dużego osiągnięcia jest zatem produkt, wiedza, nowe technologie oraz … pierwsze firmy, jakie wypączkowały z zespołu wykonawców.
Cenę za to osiągnięcie zapłacił wieloletni dyrektor naczelny Instytutu Lotnictwa, dr Witold Wiśniowski, którego po udanym starcie rakiety natychmiast wyrzucono z posady (wyszedł przed szereg?). Minister pokazał tym samym, że takich, którzy rozwijają polską naukę i w dodatku robią to gospodarnie, mają wymierne sukcesy, nie potrzebujemy.(al.)