banner



Po wybuchu II wojny światowej sytuacja polityczna w Europie, w tym w Polsce, nie była obojętna zdecydowanej większości Polaków zamieszkujących kontynent amerykański. Kilkumilionowa diaspora  polska w USA była liczącą się grupą narodowościową, z którą prezydent i inni politycy musieli się liczyć, chociażby ze względu na cykliczne wybory.

Z uwagi na fakt, że powyższa tematyka jest mało znana, a jedyne opracowanie Władysława Zachariasiewicza nie zawiera szczegółów tej problematyki, wydaje się być celowym, by  ukazać ją z uwzględnieniem dokumentów archiwalnych Rządu Polskiego na Uchodźstwie z siedzibą do 1940 r. we Francji, a następnie w Londynie.


14 czerwca 1940 r. dr Karol Ripa, konsul generalny RP w Chicago informował Ambasadę Polską w Waszyngtonie, że Zarząd Wykonawczy Rady Polonii Amerykańskiej podjął uchwałę, aby wystosować pismo do prezydenta Roosevelta, zapewniając go o całkowitym poparciu. Natomiast Zarząd Główny Zjednoczenia Polskiego Rzymsko-Katolickiego w przesłanym do prezydenta USA memoriale „wyrażał mu najwyższy hołd za starania w sprawie utrzymania pokoju na świecie i za stanowisko w sprawie obrony demokracji przed totalitarnym zalewem”.


11 listopada 1940 r. w Chicago odbyły się „Dni Braterstwa Aliantów”, organizatorem których była Polonia amerykańska. Ich uczestnicy uchwalili rezolucję, w której podkreślano rolę sojuszników w walce o zwycięstwo nad najeźdźcami. Dokument wysłano do: W. Raczkiewicza, prezydenta RP, gen. W. Sikorskiego, premiera, W. Churchilla, premiera Wielkiej Brytanii, E. Benesza, prezydenta Czechosłowacji, Metaxasa, premiera Norwegii, E. N. Von Kleffensa, premiera Holandii, McKenzie Kinga, premiera Kanady.


W dniach 30 – 31 maja 1941 r. zarządu Amerykańskiego Związku Wyzwolenia Polski, któremu przewodniczył dr Piotrowski uchwalił program działania. W punkcie pierwszym zapisano, że celem AZWP jest „wszelka pomoc Narodowi Polskiemu w jego walce o oswobodzenie Państwa Polskiego od najeźdźców i wrogów”. Interesujący zapis dotyczy akapitu pt. „Walka z Rosją”, w którym czytamy: „1/ W walce z Rosją, za pomocą prasy, broszur i pamfletów musimy demaskować wobec społeczeństwa amerykańskiego odwieczną zaborczość białego i czerwonego caratu, zwracać uwagę na barbarzyństwo Rosji wyrzucającej 700 tysięcy polskich mężczyzn, kobiet i dzieci w tajgi i stepy syberyjskie na głód, mrozy i nieludzką poniewierkę”.


30 listopada 1942 r. Stanisław Angorman, konsul RP w Detroit, Michigan informował MSZ w Londynie, że w wyniku wyborów do ciał ustawodawczych, federalnych i stanowych przedstawiciele grupy polskiej zdobyli 14 miejsc, w tym kongresmanami zostali: George G. Sadowski, Jan Dingell i Jan Leśniewski. Ponadto do senatu stanowego weszli: Leon Wilkowski i Stanisław Nowak (komunista). Jako posłowie do registratury stanowej weszli: Adam Sumeracki, Marcin Kronk, Franciszek Nowak, Józef J. Leszczyński, Stanisław Bembowski, Józef Kowalski i Walter Stockfish z Hamtramck, Mich.

Spekulacje i nadzieje

Istotne z punktu widzenia Polski są informacje zamieszczone w okresie 27-28 listopada 1941 r. przez „Wiadomości Codzienne”, w którym autor jednego z artykułów „zwraca uwagę na Rosję, która chętnie sfederowałaby się z całą zachodnią Słowiańszczyzną oraz na propagandę niemiecką, która pod hasłem sprawiedliwości usiłuje wmówić światu, że wystarczy usunąć Hitlera, a naród niemiecki się zmieni”. Autor twierdzi, że Rosja nie omieszka upomnieć się o granice z roku 1914. Ta sama gazeta pisze, że „Stalin wyrzekł się myśli rewolucji światowej, natomiast skłonny jest stworzyć wielką federację słowiańską, do której weszłaby Rosja, Polska, Czechy, Słowacczyzna, Jugosławia, Bułgaria oraz na specjalnych warunkach Grecja, Węgry i Rumunia. Dziennik pisze też: „Anglia podobno wcale się temu nie sprzeciwia, bo w taki sposób zwaliłaby ze swoich ramion całą odpowiedzialność za odbudowę POLSKI, z którą związana jest sojuszem, jak również odpowiedzialność za Czechosłowację i Jugosławię”.


W obronie polskich granic

Według chronologicznego odnotowywania zdarzeń mających związek z Polakami i Amerykanami pochodzenia polskiego zamieszkujących Stany Zjednoczone, jako pierwszy w obronie granic RP wystąpił 21 maja 1942 r. Komitet Narodowy Amerykanów Pochodzenia Polskiego (KNAPP) i był to apel skierowany do prezydenta Roosevelta, w którym zapisano, że „Polska musi powstać cała i nieumniejszona w siłach ani w ziemiach”.


Pierwsze oficjalne stanowisko Polonii amerykańskiej w obronie polskich granic to protest Komitetu Narodowego Amerykanów Pochodzenia Polskiego ogłoszony 11 października 1942 r., w związku z zamieszczoną w „Encyklopedii Britannica” mapą Europy Środkowo–Wschodniej, na której – jak zapisano w sprawozdaniu rocznym: „skreślono całkiem Polskę, uznając linię Ribbentrop-Mołotow za istniejącą, a więc faktyczną, mimo, że niemiecko-rosyjska linia bojowa przebiegała wówczas daleko na wschód od Dniepru. Należy tu przypomnieć, że na mapie tej ziemie polskie położone na zachód od linii Ribbentrop-Mołotow zaznaczone były jako teren Niemiec, a na wschód od tej linii jako Białoruś i Ukraina Sowiecka, a 3 kraje bałtyckie jako sowieckie republiki Litwy, Łotwy i Estonii.

Pierwszy ten widomy znak wzrastających wpływów sowieckich propagandy w Stanach Zjednoczonych spotkał się z natychmiastową naszą reakcją, która znalazła poparcie olbrzymiej większości Polonii i wywołała zrozumiałe poruszenie; skuteczne, bowiem wydawnictwo „Encyklopedia Britannica” dodała szereg map tejże części Europy, neutralizując w ten sposób wpływ tego pierwszego zamachu na Polskę w społeczeństwie amerykańskim”.


Zwraca uwagę fakt, że Polacy zrzeszeni w tej organizacji po raz pierwszy nazwali wprost, że tego typu działanie to pierwszy zamach na Polskę. Zastanawiającym jest również fakt, że mimo wówczas obecnej cenzury w Wielkiej Brytanii, w bardzo poważnym wydawnictwie, mogła ukazać się mapa gloryfikująca stan granic ustanowiony w wyniku układów Ribbentrop-Mołotow z 23 sierpnia i 28 września 1939 r.

Rozum polityczny

11 stycznia 1942 r. na odbytej konferencji Polskich Unistów, w trakcie której  powołana została Amerykańsko-Polska Rada Związków Zawodowych, i jako taka wystosowała uchwałę do gen. W. Sikorskiego, w której zapisano między innymi: „Jako obywatele amerykańscy polskiego pochodzenia, wyrażamy nasze zaufanie premierowi Polski i wodzowi Armii Polskiej, gen. Władysławowi Sikorskiemu, z okazji układu między Polską i Rosją Sowiecką, bratnim narodem, z którym zgodnego współżycia wymagają geograficzne położenie Polski oraz rozum polityczny. Potępiamy wszelkie napaści na Rząd Polski w Londynie ze strony zarówno znikomej sanacji jak i endecji, które to czynniki śnią jeszcze o minionym niewolnictwie ludu pracującego w Polsce”.


30 czerwca 1942 r. Konsulat Generalny RP w Chicago informował MSZ w Londynie o złożonym oświadczeniu prezesa Rady Polonii Amerykańskiej odnośnie pierwszej rocznicy paktu polsko-sowieckiego, w którym Franciszek Świetlik stwierdził, „że Rada Polonii Amerykańskiej bez zastrzeżeń popiera i popierać będzie politykę Rządu RP w Londynie odnośnie Rosji Sowieckiej”.


11 września 1942 r. Amerykanie polskiego pochodzenia mieszkający w Los Angeles, stan Kalifornia zgromadzeni w trzecią rocznicę zdradzieckiego najazdu Niemiec hitlerowskich na Polskę wyrazili głęboką cześć i podziw dla Narodu Polskiego. Ponadto zobowiązano się do niesienia pomocy w jego walce z wrogami ludzkości aż do zwycięstwa.

Poparcie w rezolucjach

Poparcie Polonii amerykańskiej udzielane Macierzy, wyraziło się także w wiecu, który odbył się 20 grudnia 1942 r. w Detroit, w Masonie Temple. W sprawozdaniu z tego ważnego wydarzenia w dzień później „Dziennik Polski” „podkreślił bardzo silne wypowiedzenie się Pana Premiera odnośnie sprawy wschodniej granicy Polski”.


27 lutego 1943 r. dr Karol Ripa, konsul generalny RP w Chicago informował MSZ w Londynie, że „polonia Amerykańska za pośrednictwem jej centralnej instytucji Rady Polonii, nadto Syndykat Dziennikarzy Polskich w USA oraz Związek Polek, oświadczyły wobec mnie gotowość jak najdalej idącej akcji pomocy Rządowi Polskiemu w jego obecnych dyskusjach z Rządem Sowieckim na temat granic wschodnich”.


3 i 4 kwietnia 1943 r. w Cleveland na odbytej konferencji byłych działaczy Związku Narodowego Polskiego przyjęta została rezolucja, która poprzedzała mający się odbyć 29 sejm tej organizacji i stanowiła alternatywę do mającego być przedstawionym programu oficjalnych władz ZNP.

Z punktu widzenia realizowanego tematu, najbardziej istotny fragment, który jednocześnie zaproponowany został jako hasło Sejmu brzmiał: „Nie damy ziemi skąd nasz ród! Nie pozwolimy uszczuplić granic Ojczyzny ojców i dziadów naszych”.


12 kwietnia 1943 r., Dyrekcja Zjednoczenia Polskiego Rzymsko-Katolickiego na swym plenarnym posiedzeniu rozpatrywała między innymi problem dotyczący tego, że „rząd sowieckiej Rosji bezwzględnie rości pretensje do połowy Polski z miastami polskimi Lwowem, Tarnopolem, Stanisławowem, Wilnem, Białymstokiem, Nowogródkiem i Polesiem”.

W związku z powyższym Dyrekcja ZPRK „doszła do przekonania, że stanowisko rządu sowieckiej Rosji i komunistycznej prasy w USA jest zaborcze i wnosi ono dysharmonię we wspólny wysiłek Narodów Zjednoczonych, zmierzających do pokonania Niemiec, Japonii i Włoch, a barbarzyńskie postępowanie władz niemieckich łamie wszelkie zasady chrześcijańskie i hańbi ludzkość”.


15 i 16 sierpnia 1943 r. w Cleveland odbył się XV Sejm Stowarzyszenia Polek w Stanach Zjednoczonych p.o. Najświętszej Rodziny. W przyjętej przez uczestniczki Sejmu rezolucji jest mowa o miłości do ojczyzny, o uciemiężonym przez wroga narodzie, ale brakuje jasnego określenia się co do znanych już informacji na temat podporządkowania przez Sowietów wschodnich terenów Polski sprzed 1939 r.

Różne stanowiska


18 maja 1943 r. MSZ, informowało, że 14 maja br. w Nowym Jorku odbyło się zebranie zwołane przez Komitet Okręgowy Polsko-Amerykańskiej sekcji Międzynarodowego Związku Robotniczego, w którym uczestniczyło około 150 osób, a w trakcie którego odczytany został artykuł prof. Oskara Langego, a następnie „redaktor „Głosu Ludowego” wygłosił komunistyczne przemówienie wychwalając Wandę Wasilewską i pułkownika Berlinga, do którego wysłano telegram hołdowniczy rzekomo w imieniu Polonii Amerykańskiej”.


O innej próbie pozyskania przez lewicowe organizacje poparcia dla przedsięwzięć komunistów polskich, a w mojej ocenie tym samym zgody na wschodnie granice RP, informował ambasadora RP w USA, Sylwester Strakacz, minister pełnomocny, konsul generalny RP w Nowym Jorku, który w dokumencie z dnia 25 czerwca 1943 r. podawał, że 20 czerwca w Domu Narodowym w Nowym Jorku odbyło się zebranie komunistów polskich, w którym uczestniczyło około 250 osób. Według konsula „w tej liczbie znajdowało się około 40 członków Polonii miejscowej bezwzględnie wrogo dla akcji komunistycznej usposobionej, którzy zjawili się na Sali celem przeszkadzania ewentualnym rezolucjom, względnie aktowi poświęcenia sztandaru dla tzw. Dywizji Kościuszkowskiej w ZSRR”.

Utworzenie Kongresu Polonii Amerykańskiej


W dniach od 28 do 30 maja 1944 r. w Buffalo, 2500 delegatów z 22 stanów, reprezentujących 1063 organizacji, w tym ponad 700 parafii powołała do życia – jak to określono – stałą inicjatywę pod nazwą Kongres Polonii Amerykańskiej. W skład pierwszych władz nowopowstałej organizacji weszli: prezes Karol Rozmarek, prezes Związku Narodowego Polskiego, wiceprezesi: Honorata Wołowska, przewodnicząca Związku Polek w Ameryce, Maksymilian Węgrzynek, prezes KNAPP, dr Teofil Starzyński, prezes Sokoła Polskiego, Franciszek Januszewski, wydawca „Dziennika Polskiego” w Detroit, Jan Mikuta, skarbnik Związku Harcerstwa Polskiego i działacz społeczny; skarbnik – Jan Olejniczak, prezes Zjednoczenia Polskiego Rzymsko-Katolickiego oraz sekretarz – Stanisław Gutowski, dyrektor Fundacji Pułaskiego.


W trakcie kongresu przemawiali między innymi: senator James M. Mead, demokrata z Nowego Jorku, który „wyraził przekonanie, że dług wdzięczności wobec Polski będzie spłacony. Jest nadzieja, że przy usługach W. Brytanii i Stanów Zjednoczonych spór polsko-rosyjski zostanie pomyślnie załatwiony”.


Bolesław J. Monkiewicz, członek Kongresu, reprezentant New Britain „żądał sprawiedliwości dla Polski. Oświadczył dalej, że pozbawienie terytorium jest równe pozbawieniu egzystencji, a pokój trwały nie da się pogodzić z zaprzeczeniem prawa do urządzenia spraw wewnętrznych bez nacisku państw trzecich”.


Jak ważnym wydarzeniem  był Kongres niech zaświadczy fakt, że do uczestników telegram nadesłał prezydent Franklin Delano Roosevelt, Zarząd Oddziału Ziem Wschodnich w Jerozolimie, a oprócz w/w jako jego goście przemawiali między innymi: J. J. Kelly, burmistrz Buffalo i Jan J. Dingell, członek Kongresu, demokrata z Chicago.


Depesze do Mikołajczyka

15 kwietnia obradujący w Detroit Centralny Komitet Obywatelski wysłał depeszę do Stanisława Mikołajczyka, w której nowowybrany zarząd reprezentujący ponad dwieście organizacji polskich, oprócz wyrazów szacunku i sympatii, skierowanych do premiera napisał, że wierzy mocno, iż Polska po pięciu latach poświęcenia i heroizmu odrodzi się bez utraty terytorium, i że zapadną sprawiedliwe rozstrzygnięcia.


28 lipca 1944 r. na posiedzeniu Rady Towarzystw i Klubów Polskich w stanie Delaware, w Wilmington w przyjętej rezolucji zwracano między innymi uwagę na fakt, „że świat wie, że obecni przywódcy Rosji Sowieckiej zawarli umowę z polskim rządem w Londynie w lipcu 1941 r. odrzucając jego traktat 1939 z Hitlerem dotyczący zmian terytorialnych w Polsce. W 1943 złamał tę umowę, udowadniając, że traktaty, umowy, deklaracje są tylko skrawkami papieru”.

Inny akapit dokumentu zwraca uwagę, że „poparcie dla sowieckich działań Rosji wobec Polski i innych krajów okupowanych w Europie oznaczałoby poparcie dla traktatu z 1939 r. Rosji Radzieckiej i Niemiec, w tym zmian terytorialnych Polski. To będzie zdrada wszystkiego, co dotychczas zostało zadeklarowane i oznacza, że ​​ta wojna w Europie toczy się na próżno, jeżeli w jej wyniku zwycięży Rosja Sowiecka i jej totalitaryzm”.


15 października 1944 r. również depeszę z poparcie wysłał do premiera Mikołajczyka Sejmik Centrali im. K. Pułaskiego w Milwaukee, pisząc między innymi: „Wypowiadamy się stanowczo przeciw wszelkiemu okrajaniu Polski z jej ziem wschodnich, a za przyłączeniem do niej prastarych ziem polskich na zachodzie, jak Śląsk, Prusy Wschodnie i całe Pomorze”.

Było to jedno z najbardziej radykalnych stanowisk w sprawie wschodniej granicy Polski przyjętych przez środowiska Polonii amerykańskiej w owym czasie.


Tymczasem Ciechanowski, ambasador RP w Stanach Zjednoczonych w depeszy z 10 listopada 1944 r. skierowanej do Ministerstwa Spraw Zagranicznych w Londynie napisał, że „przeprowadził rozmowę z B., który stwierdził, że uzyskanie gwarancji amerykańskiej dla terytorium poszczególnego państwa jest wykluczone”. Wieloletnie zabiegi diaspory polskiej w Stanach Zjednoczonych nie dały spodziewanych efektów.

Można jedynie zastanawiać się nad tym, czy bez poparcia Amerykanów polskiego pochodzenia, Rzeczypospolita otrzymałaby powojenne granice w dzisiejszym wymiarze.
Andrzej Wawryniuk

 

 

Dr Andrzej Wawryniuk, jest pracownikiem naukowo-dydaktycznym Katedry Stosunków Międzynarodowych  PWSZ w Chełmie oraz Katedry Nauk o Państwach i Stosunkach Międzynarodowych Wydziału Stosunków Międzynarodowych Wschodnioeuropejskiego Uniwersytetu Narodowego im. Łesi Ukrainki w Łucku.

 

Artykuł powstał na podstawie dokumentów Archiwum Akt Nowych, Archiwum Instytutu Hoovera i Instytutu Józefa Piłsudskiego w Londynie. Jest to część większej publikacji przygotowywanej do druku.


Śródtytuły pochodzą od Redakcji.