Odsłon: 2470

 

 

Z prof. Lechem W. Zacherem, dyrektorem Centrum Badań Ewaluacyjnych i Prognostycznych w Akademii Leona Koźmińskiego w Warszawie rozmawia Anna Leszkowska

 

- Panie Profesorze, w lutym tego roku (2017) w Parlamencie Europejskim będzie dyskutowana sprawa koniecznych zmian w unijnym prawie dotyczącym wykorzystania robotów. Posłowie z Komisji Prawnej UE postulują m.in. wprowadzenie  nowego statusu prawnego – elektrycznej osoby prawnej oraz stworzenie standardów etycznych związanych z wykorzystaniem robotów i sztucznej inteligencji. Co pan – zajmujący się od lat posthumanizmem* – na to?



zacher3-1- Tak naprawdę, wszystkie te sprawy, które dzisiaj wydają nam się science fiction będzie regulował rynek. Także zasady etyczne i moralne, co już widzimy choćby na przykładzie starej i szanowanej dotąd  firmy volkswagen, zarządzanej przez dobrze wykształconych menedżerów, którzy z rozmysłem oszukali miliony Amerykanów i nie tylko ich. Zasady etyczne piszą bowiem ci, którzy mają władzę. O etyce się co prawda dużo pisze, ale to co innego niż zachowania etyczne. To samo widzimy w kościołach, gdzie głosi się co innego, a co innego robi, jak pokazują afery pedofilskie.

W etyce nie widać postępu – ciągle mamy wojny, tortury, podsłuchy, kradzieże, rozboje, manipulacje, przestępczość internetową. Niewiele zresztą można zdziałać, bo tu działają inne siły, inne są mechanizmy. W świecie umasowionym, gdzie są bardzo silne, rewolucyjne procesy techniczne i społeczne, ich skala i szybkość jest taka, że nie nadążamy nawet za ich zrozumieniem. Rynek oferuje nam nowe rozwiązania technologiczne z zakresu biomedycyny, nanotechnologii, informatyki, ale trzeba pamiętać, że ten postęp jest tworzony dla wojska i służb specjalnych, dla których etyka  nie jest priorytetem. Biznes też korzysta z postępu technicznego bez żadnych barier moralnych. Tutaj motorem jest władza i chciwość, choć do niedawna wydawało nam się, że kapitalizm się ucywilizuje.

- Czy jednak w tym przypadku nie ma racji Fukuyama, wieszcząc „koniec człowieka”?

- Ze wszystkich ważnych procesów, jakie przebiegają współcześnie wyróżniam ten, który nazywam denaturalizacją człowieka, jego życia i jego otoczenia. To jest istotą współczesności, nie teorie filozofów o transhumanizmie. Człowieka naturalnego bowiem już nie ma, choćby się niektórym wydawało, że on się nie zmienia. Jednak nawet fizjologicznie nie jesteśmy tacy jak jaskiniowcy, a co mówić o wiedzy.
Zmiany człowieka to proces ewolucyjny, który cały czas trwa. Zmienia nas otoczenie, choroby, środowisko przyrodnicze, które sami przekształcamy, dieta. Ale to działanie w obie strony. Człowiek, jego organizm, jest zmieniony chemicznie, ale i technicznie: korzysta z protez, implantów, wyrafinowanych technik medycznych. Gdy się rodzi słaby – podtrzymuje się jego życie, gdy słabnie – także. Czyli w tej rzekomej naturalności człowieka są ogromne zmiany.
W dodatku technika - w połączeniu z nauką oraz organizacją i zarządzaniem - umożliwia przekraczanie  wszelkich chyba granic, co najlepiej widać w badaniach kosmosu i mikroświata, genetycznych, badaniach nad mózgiem i sztuczną inteligencją. To także nas zmienia i nie tylko fizjologicznie, ale i mentalnie. Mówimy więc o ewolucji, przy czym część zmian jest intencjonalna, a część – niezależna od człowieka.

- Próbujemy przekraczać granice biologiczne człowieka, dążymy do nieśmiertelności, np. przez zamrożenie ciała…

- Nieśmiertelność to pojęcie nieprecyzyjne i nie wiadomo właściwie co znaczy. Tu chodzi raczej o przedłużenie życia, które jest przecież w dużej mierze biologiczne. (Jeśli takie nie będzie, to już nie będziemy mieć do czynienia z człowiekiem). Pojęcie nieśmiertelności jest pojęciem religijnym, niemniej ci, którzy będą mieć dostęp do najnowszej technologii – środki i możliwości – zapewne będą sobie życie przedłużać.
Ale o ile przekraczanie granic w naszym przyrodniczym i eko-sztucznym, mocno przetworzonym przez nas środowisku jest coraz bardziej dostrzegane i rozumiane, to już przekraczanie granic biologicznych człowieka jest bardziej zindywidualizowane i nierzadko ideologicznie odrzucane. Podważa bowiem tradycjonalistyczne wyobrażenia i poglądy dotyczące człowieka i społeczeństwa. Jest to także opór wobec nowego, o nieznanych skutkach.
Wszystko się zmienia i to w sposób radykalny. W średniowieczu, a nawet później, nie było tego tak widać. Dzisiaj mamy nie tylko nawarstwienie procesów ewolucyjnych (każde pokolenie startuje z wyższego poziomu), ale i ogromne możliwości wizualizacji, szybkiej komunikacji. Media, których wpływ na człowieka nie sposób przecenić, manipulują nim, pokazują świat zredagowany, nieprawdziwy, fałszywy, wybiórczy, stosownie do własnych interesów. To świat sensacji, nie angażujący intelektualnie ani nadawcy, ani odbiorcy. Na to wielki wpływ miał wynalazek telewizji, której roli dzisiaj nie doceniamy, zauroczeni Internetem. Tymczasem na telewizji – epatującej przemocą na ekranie - zostało wychowanych kilka pokoleń. To przecież nie jest naturalne.

W gruncie rzeczy całą historię cywilizacji widzę jako relację człowiek – technika. Jest między nimi sprzężenie, które bada socjocybernetyka. Trzeba pamiętać, że istnieją trendy i mega trendy, które nie pozwalają się zatrzymać, czy skręcić w bok. Nie ma możliwości, żeby np. nagle przestać produkować komputery, czy ich używać. Co najwyżej można przyhamować postęp w jakiejś dziedzinie, opóźnić wprowadzenie na rynek innowacji z powodów racjonalności ekonomicznej. Tu rządzi także algorytmizacja. W świecie komputerów nie jesteśmy wolni i swobodni – tu obowiązują algorytmy, aplikacje determinujące nasze działania. Nam się wydaje tylko, że działamy według własnej woli, autonomicznie, tymczasem w znacznej mierze jesteśmy sterowani przy pomocy technologii.

Możemy przyjąć, że ewolucji ulega nie tylko człowiek, ale system: człowiek-technika, człowiek-maszyna. Następuje sprzężenie człowieka z maszyną, jego utechnicznienie w sensie dosłownym, uzależnienie przez sprawniejszą maszynę.

- Czyli pierwszy krok do sztucznej inteligencji, co widzimy po superszybkich komputerach, samoprogramujących się maszynach, autonomicznych robotach, autach, itp.

- Kilka dekad temu były wielkie programy badawcze dotyczące humanizacji techniki, dziś trzeba badać technologizację człowieka. Maszyna już prawie przekracza możliwości ludzkie – nie tylko w grze w szachy. Jedynie dekady dzielą nas od takiego punktu zwanego przez Kurzweila Osobliwością.
Musimy sobie zadać pytanie, czy postępem jest obecnie postępująca transhumanizacja człowieka, pożądana indywidualnie, bo odsuwająca chorobę, kalectwo, śmierć, zapewniająca różne pożytki i gwarantująca nie tylko wolność morfologiczną, ale i psychiczną? Trzeba pamiętać, że relacja człowiek-maszyna będzie się zmieniać na korzyść techniki.
Czy zatem techniczny transhumanizm doprowadzi do ery posthumanizmu i powszechnej cyborgizacji ludzi - powstania nowego gatunku na odczłowieczonej Ziemi – machinekind? Czy dojdzie do dominacji systemów technicznych, automatycznych, inteligentnych maszyn, funkcjonujących de facto poza światem ludzi?
Przy obecnym tempie zmian, postępie nauki i technologii, trudno nam sobie wyobrazić świat przyszłości, bo będzie on zupełnie inny od naszego. Np. cyberwojny, które na pewno się rozwiną – nie były dotąd znane. To samo światy wirtualne – dodatkowa przestrzeń społeczna, jak to ja nazywam. A jakie skutki przyniesie planowane podłączenie wszystkich ludzi na świecie do Internetu? Rewolucyjnych zmian, jakich się spodziewamy w nanotechnologii nie umiemy sobie nawet wyobrazić.

Do tego dochodzi skala zjawisk i efektów, czego  się nie docenia i nie wiadomo, co z tym zrobić.

Pojawi sie też tworzenie światów wirtualnych, o czym się stosunkowo mało mówi. Każdy będzie mógł stworzyć sobie własny świat, interaktywny. Nie wiadomo, ilu ludzi ucieknie w takie światy, ilu nie będzie chcieć żyć w świecie rzeczywistym.
Świat realny zostanie zapewne hybrydowy, gdyż nawet przy wysokim poziomie nauki i techniki nie wszyscy będą mieć jednakowe kompetencje, nawet jeśli będą podłączeni do Sieci. Nie znikną też nierówności społeczne. Świat realny będzie zapewne mieszanką ludzi ze świata prenowoczesnego, preinformacyjnego i czołówki naukowo-technicznej, prowadzącej posthumanistyczne eksperymenty i wdrażająca je, czyli przekształcająca także siebie.

- Opisywano już taki świat w książkach i filmach, ale środowisko naukowe było i jest dość wstrzemięźliwe, jeśli idzie o takie prognozy. Z drugiej strony, naukowcy w 2013 roku stworzyli metodę modyfikacji genetycznej człowieka - CRISPR/Cas9, dzięki której można korygować wady genetyczne. Droga do tworzenia człowieka na zamówienie została więc otwarta…

- Niektórzy uważają te zmiany za naturalną ewolucję gatunków – począwszy od prymitywnych form życia do dinozaurów (które wyginęły) i dalej – od homo sapiens do homo technicus, który może się finalnie przekształcić (a więc wyginąć) właśnie w gatunek machinekind.

Nie wiadomo jedynie, jakie będzie tempo tych zmian, bo utechnicznienie dotyczy nie tylko pojedynczego człowieka, ale również organizacji ludzkich, społeczeństw, które stają się coraz bardziej technospołeczeństwami.

Oczywiście, taki jest trend, ale do tego nie musi dojść. Warto podkreślić, że świat jest bardzo zróżnicowany i efekty tych zmian też będą zróżnicowane. A trzeba przecież brać pod uwagę i niespodzianki – owe Talebowskie czarne łabędzie. A one mogą być poza naszą wyobraźnią.


I ostatnia rzecz: kryzysy i koszty adaptacji. Do innego świata i innego siebie samego musimy się adaptować. To sprawa trudna, psychologiczna. Bo czy będziemy umieli się zaadaptować do takiego świata, w którym panuje dezintegracja, brakuje obiektów, z jakimi się można utożsamiać, a człowiek staje się coraz bardziej zindywidualizowany?

Dziękuję za rozmowę.

 

*O rewolucji w nauce i praktyce