banner

Damnant quod non intelligunt.*
Institutio oratoria, Kwintylian

 

 

Czarnecki do zajawkiBezkrytyczni wielbiciele, adoratorzy i akolici, białej, chrześcijańskiej,(ale w wersji rzymsko-katolickiej) wersji kultury zachodniej Europy, traktowanej jako clou rozwoju człowieczeństwa, starają się wmówić, iż starożytne Bizancjum już nie istniało, gdy na Zachodzie zapanowały „wieki ciemne”. Miało się tak stać dokładnie wtedy, gdy na scenę weszli Arabowie i islam. Czyli w pierwszej połowie siódmego wieku.

To kolejny przykład na zachodnioeuropejski eurocentryzm. Jakże to - wschodnia satrapia bizantyjska (bizantynizm jest pojęciem pejoratywnym, wyrażającym pogardę, piętnującym), będąca w jakimś sensie protoplastą Imperium Rosyjskiego oraz tego, co z rosyjskością i jej tradycją się wiąże, mogła coś przekazać kulturowo pozytywnego, kreatywnego, cywilizacyjnie wyższego niż miało to miejsce na Zachodzie?

Dwie daty tu są milowe. Jedna - rok 1204, kiedy IV wyprawa krzyżowa zdobywa i łupi Konstantynopol, stolicę chrześcijańskiego(!) kraju. Ok. 70% najważniejszych relikwii chrześcijańskich, jakie do dziś znajdują się w świątyniach całej Europy Zachodniej pochodzi z tego jednego z najbardziej barbarzyńskich i tragicznych epizodów, jakich pełno w dziejach epoki krucjat i zachodnioeuropejskiego ekspansjonizmu.
Drugim momentem ważnym dla rozwoju kultury i cywilizacji Zachodu dzięki Bizancjum jest rok 1453 - po zdobyciu miasta nad Bosforem przez Osmanów i ostatecznym upadku cesarstwa, tysiące greckich filozofów, rzemieślników, nauczycieli itd. wyemigrowało do Italii, przyczyniając się do rozwoju nowej epoki - Renesansu.

Barbaryzacji i teokratyzacji zachodnioeuropejskiego myślenia nie można więc wiązać bezpośrednio i wyłącznie z inwazją muzułmanów, ich panowaniem przez kilka wieków w obszarze Morza Śródziemnego. Co do Bizancjum i zmian w społecznościach je tworzących, w tym - otoczenia władzy w Konstantynopolu, znawcy przedmiotu uważają, iż doświadczało ono przez kilka wieków - począwszy od panowania Arkadiusza (395 r.), poprzez Justyniana I, Herakliusza aż po Justyniana II - postępującej orientalizacji systemu władzy, stosunków społecznych, kultury. Choćby rozwój etykiety na dworze cesarza rezydującego w pałacu Bukoleon świadczy o tym, jak daleko w stronę perskich zwyczajów poszła władza. Niejako symbolicznym tego odzwierciedleniem jest zmiana tytulatury cesarskiej, jakiej dokonał na początku swych rządów cesarz Herakliusz (610-641): zastąpił dotychczasową rzymską formułę imperator greckim pojęciem basileus.

Trzeba zaznaczyć, że Wschód Imperium po przeniesieniu stolicy nad Bosfor stawał się coraz bardziej kulturowo rozwinięty, bardziej ludny, rolniczo i technologicznie zaawansowany i zurbanizowany. I miał kolosalny wpływ na to, co się działo na Zachodzie Europy jeszcze przez kilka wieków po upadku Rzymu i barbarzyńsko-germańskiego chaosu, jaki tam zapanował. Blask i nimb stolicy, gdzie urzęduje cesarz miały swoje nie tylko symboliczne i religijne znaczenie (mimo, iż papież rezydował w starej stolicy). Podobnie było z islamem: blask i kultura stolic – Damaszek (do chwili obalenia Umajjadów, kiedy to Abbasydzi przenoszą siedzibę kalifatu nad Tygrys), Bagdad, Kair czy Kordoba (do chwili zakończenia reconquisty) – oddziaływały silnie na barbarzyńską w owym czasie Zachodnią Europę.

Upadek Bizancjum

Pomijając aspekty ekonomiczne i wymiany towarów, główny cios w tę najbardziej rozwiniętą państwowość w ówczesnym czasie na Starym Kontynencie zadały konflikty religijno-kulturowe niszczące wewnętrzną strukturę Bizancjum. Różnorodność religijna – nawet w ramach samego chrześcijaństwa – a przy tym powszechne wyrobienie teologiczno-filozoficzne społeczeństwa, oczytanie i żywe zainteresowanie sprawami publicznymi cechowały zarówno stolicę jak i prowincję. Że wiązało się to i nakładało na kontrowersje teologiczno-chrystologiczne (niesłychanie żywe w owym okresie) to już zupełnie inna sprawa.

Społeczeństwo Bizancjum - imperium przy którym Cesarstwo Karola Wielkiego jawi się jako „karzełek” - było zbiorowością multireligijną, w której nie brakowało kontrowersji i sporów na tle teologiczno-filozoficznym. Dysputy na te tematy toczono nie tylko na salonach i dworze cesarskim, ale na rynkach, ulicach, hipodromie. Daje tu o sobie znać tradycja ateńskiej Agory, czy republikańskiego Forum Romanum.
Te namiętne spory owocowały często zamieszkami, starciami wrogich sobie obozów, zabójstwami i przemocą. Czynny udział w tych zjawiskach brali mnisi (bardzo liczna i wpływowa wówczas grupa ludzi w Kościele bizantyjskim). Narracja o jedynej prawdzie, ludzie wybranym, (jakim mieli być teraz chrześcijanie), podgrzewała te zaciekłe spory teologiczno-religijne i jadowite, kierowane przeciwko tym innym kampanie, które splecione z bieżącą polityką zawsze egzemplifikują karty ludzkiego obłędu i szaleństw.
Wyznawcy oficjalnego credo i postanowień soborów w Nicei, Chalcedonie i Efezie, monofizyci (praktycznie cały Egipt), arianie, monoteleci, nestorianie, zwolennicy gnostycyzmu, Żydzi, manichejczycy i wszelkie sekty będące klonami tej doktryny, w północnej Afryce donatyści, pelagianie itd. tworzyli tygiel kipiący religijnymi namiętnościami, które cesarski Konstantynopol i papieski Rzym starały się wtłoczyć w jednolite ramy doktryny religijno-państwowej.

Te wieloletnie prześladowania – a nie upadek ducha walki – i narzucanie prowincjom politycznie poprawnej ortodoksji (czyli represyjna polityka centrum wobec regionalno-religijnych odmienności) zaowocowała całkowitym upadkiem chrześcijaństwa w Afryce po inwazji muzułmańskiej.
Tariq ibn Ziyad z niewielkim oddziałem (ok. 2000 najemników, głównie pochodzenia berberyjskiego) od 711 r. mógł rozpocząć podbój Hiszpanii, gdzie przegniłe z racji walk frakcyjnych i religijnych prześladowań państwo Wizygotów załamało się błyskawicznie. Nikt, w tym spora społeczność żydowska, nie chciał bronić czy umierać za przegniły reżim.

Pochód islamu w północnej Afryce doprowadził do opanowania całego południowego wybrzeża Morza Śródziemnego. Arabowie, wykorzystując floty swoich nowych poddanych z Egiptu i Syrii, stopniowo zajmowali najbardziej ludne i strategiczne regiony w północnej Afryce, takie jak Cyrenajka czy Kartagina, najczęściej bez walki. Ich kontrola nad tymi terenami nie była jednak zupełna. Bardzo często zadowalali się zajęciem najważniejszych ośrodków miejskich i zabezpieczeniem szlaków komunikacyjnych, a miejscowe społeczności czy berberyjskich wodzów pozostawiano w spokoju.
Z czasem zaczęło dochodzić do walk, zwłaszcza między Arabami i Berberami, ale ostatecznie ci drudzy dostrzegli wiele korzyści w sojuszu z muzułmanami i sami zaczęli przyjmować naturalnie islam, który zachował po dziś dzień wiele specyficznych, lokalnych, berberyjsko-kabylskich naleciałości. Procesy te trwały jednak bardzo długo i postępowały stopniowo. Lokalne społeczności, często identyfikujące się z cesarstwem, zachowywały kontrolę nad mniej ważnymi ośrodkami, a duża część Berberów jeszcze długo pozostawała niezależna. Chrześcijaństwo utrzymywało się w niektórych regionach nawet 500 lat po pierwszych najazdach arabskich. Nowi władcy nie narzucali siłą swej wiary lokalnym społecznościom w przeciwieństwie do rządzących Hiszpanią Wizygotów czy Wandalów z płn. Afryki oraz wcześniej - Bizantyjczyków.

Źródła konfliktu

Wracając do Bizancjum. Klasycznym przykładem sporu o gigantycznym dla państwa wymiarze okazał się tzw. konflikt ikonoklastyczny, niszczący tkankę społeczną, państwową, kulturową Bizancjum. To, iż rozgorzał on wraz z pojawieniem się islamu na terenach Bliskiego Wschodu, stanowiących jądro gospodarcze Imperium (Egipt, Syria), intelektualno-religijne (Palestyna z Jerozolimą oraz Aleksandria w Egipcie czy Antiochia w Syrii), a także administracyjne (np. Damaszek, czy Aleksandria i Antiochia) nie było sprawą przypadku. Islam tu był tylko jednym z elementów generującym i podgrzewającym napięcia oraz namiętne waśnie trawiące na tle religijnych sporów społeczeństwo bizantyjskiego cesarstwa od dawna.
Źródła konfliktu nie tkwiły jednak w islamie, a w judaizmie (zresztą tak islam, jak i chrześcijaństwo są „młodszymi braćmi” wyznania mojżeszowego i to we wszystkich praktycznie wymiarach). Judaizm absolutnie zabraniał jakiejkolwiek personifikacji, przedstawiania osobowego Absolutu. Było to zdaniem twórców mozaizmu bałwochwalstwem, bo jak mówi Biblia - „Nie będziesz miał cudzych bogów obok Mnie! Nie będziesz czynił żadnej rzeźby, ani żadnego obrazu tego, co jest na niebie wysoko, ani tego co jest na ziemi nisko, ani tego co jest pod wodą, ani pod ziemią. Nie będziesz im oddawał pokłonu i nie będziesz im służył, ponieważ ja, Pan Bóg twój, jestem Bogiem zazdrosnym”.
Pominięcie tego przykazania w ujęciu katolickim spowodować musiało rozdzielenie jednego z przykazań na dwa (aby utrzymać numerację kolejnych), czyli zmianę pierwowzoru wedle judaistycznej wersji.
Do IV wieku n.e. chrześcijanie ściśle przestrzegali tego kanonu, jako odróżniającego ich od pogańskich bałwochwalców. Wraz z masową asymilacją rzeszy pogan Kościół szybko musiał się dostosować do nowej sytuacji. Zwłaszcza, iż religijny synkretyzm tnie tkankę religijno-społeczną bez względu na zamiary i chciejstwo religijnych ortodoksów.

Przyjęcie przez zachodnich Europejczyków z islamu koncepcji świętej wojny nie jest więc prawdziwym wnioskiem. Jak również uzasadnienia o pacyfizmie chrześcijan do chwili zetknięcia się z islamem na polu walki. Co prawda, kler uczył cierpliwości i lękliwości, odradzano aktywność w życiu społecznym, a resztki wojennego ducha Rzymu zakopano w klasztorze. Znaczna część publicznych i prywatnych bogactw została poświęcona celom specjalnym – dobroczynności i pobożności, więc żołnierka jako profesja były tym samym bez sensu.
Głównym zadaniem stało się wysławianie zalet abstynencji, pobożności, umartwiania i dobroczynności. Od IV wieku większość w armiach rzymskich stanowili co prawda barbarzyńcy (barbarzyńca i żołnierz stały się synonimami), ale było to też związane ze zmianami cywilizacyjnymi, nie tylko w efekcie chrześcijańskiej propagandy i indoktrynacji.

Czary i gusła

Zwolennicy powiązania barbaryzacji chrześcijaństwa wczesnośredniowiecznego z ofensywą islamu dodają do swych uzasadnień obsesję, jaka ogarnęła wyznawców Chrystusa na punkcie czarów i guseł. Prawo islamskie, za judaizmem, przyjmowało, iż jedyną karą za herezję i apostazje, czary i wszeteczność jest kara śmierci.
Podobnie było z chrześcijaństwem. Uznanie antynomii chrześcijaństwa oraz islamu za coś odwiecznego, dało podbudowę dla współczesnej islamofobii (podobnie jak szerzenie przez wieki antysemityzmu przez Kościoły chrześcijańskie w Europie). Wystarczy spojrzeć na dorobek ojców Kościoła, o myśli pierwszych anachoretów i cenobitów nie wspominając. Bez sensu jest oddzielne rozpatrywanie założeń religii Mahometa i chrześcijaństwa wczesnośredniowiecznego bez sięgnięcia do praźródeł, czyli judaizmu. Egzegeza religii Abrahamowych musi być dokonywana pospołu, wspólnie, wieloaspektowo.

Powstała na fali biblijnych przekazów, nie w konfrontacji ideologicznej i teologicznej z islamem, obsesja czarów i guseł stała się jedną z charakterystycznych cech chrześcijańskiego średniowiecza. Kościół jako instytucja i jeden z filarów stosunków feudalnych skwapliwie wykorzystywał i podgrzewał tę ludową mentalność do załatwiania swoich partykularnych, utylitarnych interesów. Skierowanie niechęci, awersji - nienawiści ludowej - pozwala zawsze odwracać zainteresowania mas od doczesnych, zasadniczych problemów i zagrożeń. To ten Inny ma być ich sprawcą, nie stosunki społeczne i feudalna, hierarchiczna struktura.
Nie na darmo św. Benedykt z Nursji rzucił tak popularną w Kościele średniowiecznym tezę - módl się i pracuj, a stąd wywiedziono już wprost dalszy jej doktrynalno-ideologiczny ciąg: bądź pokorny, a uzyskasz zbawienie i dostąpisz życia wiecznego. W niebie. Czyli – podporządkuj się, słuchaj wybranych i predestynowanych (czyli duchowieństwa), nie działaj w przestrzeniach nie zalecanych przez Kościół, nie myśl samodzielnie, nie sprzeciwiaj się… Czasy twórcy zakonu benedyktynów to lata 480-547. Do pochodu wyznawców Mahometa mamy przeszło wiek.
A co do prześladowań za czary, gusła, odstępstwa od jedynie prawdziwej nauki? Przecież to właśnie w Starym Testamencie znajdziemy sekwencję mówiącą: „Nie pozwolisz żyć czarownicy”.


Wyprawy krzyżowe


A teraz o problemie wypraw krzyżowych. Pierwszą wojną krzyżową – i to hasło widnieje w oficjalnej historiografii – była wyprawa Herakliusza przeciwko Persom. Rok 614 wstrząsnął całym światem chrześcijańskim. Wiosną Persowie po niespełna trzytygodniowym oblężeniu zdobyli Jerozolimę. Trzy dni trwała rzeź, której ofiarą padło (podobno) 60 000 chrześcijan a ok. 40 000 poszło w niewolę. Spalono kościoły, w tym zbudowaną za czasów Konstantyna Wielkiego bazylikę Grobu Świętego. Zdobywcy wywieźli jedną z najbardziej czczonych relikwii: Krzyż Święty.
Wiosną 622 r. cesarz Herakliusz przedsięwziął wojenną wyprawę mającą pobicie Persów i odzyskanie cennej relikwii. Ostateczny cios zadał im w bitwie pod Niniwą, gdzie Bizantyjczycy w roku 627 roznieśli w pył armię perską. W jej efekcie perski król Chosroes II Parwiz utracił tron (przewrót pałacowy, podczas którego został zamordowany). Jego następcy oddali wszystkie tereny, jakie Imperium Sasanidów zdobyło w końcu VI i na początku VII wieku kosztem Bizancjum, a przede wszystkim zwrócono relikwie zrabowane po zdobyciu Jerozolimy. Herakliusz w triumfalnym wjeździe do Świętego Miasta w 630 roku wprowadził relikwie Świętego Krzyża do odbudowywanej bazyliki.
Klęska Chosroesa spowodowała upadek jego imperium, które niebawem stało się łatwym łupem prących na północ Arabów i uległo całkowitej islamizacji.

Na marginesie: religijnymi wierzeniami panującymi na ziemiach dynastii Sasanidów były w całej historii (do czasów islamizacji Persji) różne odmiany zaratustranizmu (mazdeizm, mazdakizm itd.). Imperium Persów było zawsze niezwykle tolerancyjne dla odmienności religijnych, a do krótkotrwałych prześladowań dochodziło przeważnie na skutek wojen czy waśni na dworze szachinszachów. Wiele prześladowanych mniejszości chrześcijańskich – np. nestorianie – znajdowało schronienia na terenach wchodzących w skład tego orientalnego imperium.
Wojna prowadzona przez Herakliusza była w zasadzie pierwszą wojną prowadzoną przez chrześcijan w oparciu o argumentację religijną. I stało się to z czasem regułą. Jak stwierdza prof. Bronisław Łagowski, to chrześcijaństwo - za pomocą najwznioślejszych zasad moralnych, jakie kiedykolwiek głoszono, na kanwie uniwersalnych i proczłowieczych kanonów - zbudowało system władzy, który swą rozległością, hierarchicznością i zdolnością do opanowania ludzkiego żywiołu przewyższył wszystko, co ludzkość stworzyła. Bo opanowało umysły i emocje ludzkie w sposób totalny.
To w obrębie tego systemu, tej narracji i kazuistyki będą możliwe w oparciu o nauki Mistrza z Nazaretu uzasadnienia podjęcia wysiłku zbrojnego, znanego dziś pod nazwą epoki krucjat krzyżowych. Nie islam i jego tradycja, a duch Starego Testamentu grał tu główną od początku rolę. I plemienno-germańska tradycja.

Starotestamentowa prezentacja podboju Kanaanu przez Izraelitów, przeniesiona w narracji religii miłości Jezusa z Nazaretu i w nauce instytucji, jaka na jej bazie powstała, nałożona (i zmieszana) na starogermańskie tradycje i feudalną strukturę społeczną zbudowała - niespotykaną w innych kulturach i cywilizacjach - religijną, głęboko uzasadnioną wyższością kulturową, dobrem i absolutną prawdą, formę ofensywnych i zaborczych działań dla podbojów, eksterminacji, grabieży i ludobójstwa.
Królowie Gotów i Wandalów, którzy na Zachodzie zastąpili rzymskich cesarzy przyjmowali chrześcijaństwo szybko, nie z racji swego pacyfizmu i zachwytu naukami Jezusa. Było to dyktowane politycznym i utylitarnym wyrachowaniem. Nowa wiara musiała jednak znaleźć sobie miejsce obok starych kultów Wotana, Thora, Odyna etc. Jak uważają zwolennicy powtórnej barbaryzacji, pod naporem islamu wojownicza natura teutońskich władców zaczęła znikać pod koniec szóstego wieku, gdyż pod wpływem jakoby chrześcijaństwa nowi władcy Imperium Romanum bardzo szybko tracili swoje wojownicze zwyczaje. To ponoć miało być przyczyną, że w siódmym i ósmym wieku germańska ludność Afryki Północnej i Hiszpanii absolutnie nie była w stanie powstrzymać islamskiego najazdu na te regiony.

Fanatyzm

Te tłumaczenia mają podeprzeć określone, współczesne idee i polityczno-kulturowe zapotrzebowania. Że tak do końca nie było, wystarczą dwa przykłady owej osiągniętej pod wpływem przyjętego chrześcijaństwa tzw. ogłady germańskich władców: połowa VI w. n.e. - król Longobardów Alboin (ludu schrystianizowanego, choć wedle ariańskiego rytu) po pokonaniu w wielkiej bitwie na terenie obecnej Austrii wojsk Gepidów, zabił własnoręcznie ich króla Kunimunda, jego córce Rozamundzie narzucił małżeństwo, a następnie (zgodnie ze starogermańskim zwyczajem) zmuszał ją do picia wina podczas biesiad z czaszki jej ojca.

Drugi przykład z końca V w. n. e - ochrzczony przez św. Remigiusza król Franków Chlodwig (496), przyjmuje doroczny pochód swych oddziałów na Polu Marsowym. Podczas uroczystości publicznie wymierza toporem wojennym jednemu z podległych dowódców cios w czaszkę, zabijając go na miejscu. Ów nieszczęsny frankoński wojownik miał roztrzaskać na kawałki niebywale piękną, słynną rzymską wazę z Soissons, ponieważ zdobywcy nie mogli się nią podzielić „po równo”.

Te dwa przykłady świadczą o czymś przeciwnym, niż piszą autorzy próbujący udowodnić zbawienny, pacyfistyczny, antybarbarzyński wpływ chrześcijaństwa na germańskich zdobywców Europy Zach.
Autorzy próbują zestawić chrześcijaństwo pierwotne z wojowniczą wiarą Średniowiecza, wiarą krzyżowców, fanatyzmem kaznodziejów, inkwizytorów i konkwistadorów. I dziwią się widocznemu, wielkiemu kontrastowi w tych postawach i retoryce. To nowe chrześcijaństwo miało być prostą konsekwencją zderzenia z islamem i miało pojawić się dopiero po jego nadejściu. Z jednej strony, zmiana ta była naturalna: otoczeni agresorami zdecydowanymi na zniszczenie chrześcijaństwa i nieskorymi do zawierania pokoju chrześcijanie musieli sięgnąć po broń. Z północy grozili Wikingowie, ze Wschodu Węgrzy, z południa nękali muzułmanie. Ale zmiana ta była wywołana także ideologią zbudowaną na postgermańskich tradycjach plemiennych.

Judaistyczne, bezgraniczne poddanie się jedynemu, monoteistycznemu Bogu, oparte na przekonaniu, że Jahwe nie może być ograniczony żadnymi naturalnymi czy naukowymi prawami, było śmiercionośne dla greckiego i rzymskiego racjonalizmu. Dla pluralizmu i tolerancji.
To nie tylko z islamu Europejczycy wchłonęli esencję fanatyzmu. Popatrzmy na biblijne zapisy zdobycia Ziemi Obiecanej przez Izraelitów. Ile tam mordów, rzezi, zwyczajnego ludobójstwa. Prawo islamskie właśnie za Mojżeszem i prawodawcami judaizmu stwierdzało, że jedyną właściwą karą za herezję lub apostazję jest kara śmierci. A jak było w chrześcijaństwie?

Prześladowania Żydów usankcjonowane przez kościelną doktrynę mają tradycję niemalże od ogłoszenia chrześcijaństwa wyznaniem państwowym (Konstantyn Wielki i Teodozjusz I). W państwie Merowingów zabroniono kontaktów handlowych z Żydami, którzy do tej pory mieszkali na terenie Galii. Od VI wieku wyznawcom judaizmu zabroniono piastować urzędy publiczne i sprawować kierownicze role w armii merowińskiej. Mogli – o ile się ukorzyli, wyznali dotychczasowe grzechy i przyjęli chrześcijaństwo. Czyli czynnik wyznaniowy był decydujący przy awansach i nominacjach. To m.in. św. Awit z Vienne (V/VI w. n.e.) postulował w swych kazaniach i listach wytępienie żydostwa, jeśli nie chce się nawrócić.

Niezwykle charakterystyczną w przedmiocie przemocy i prześladowań Innego (przed konfrontacją z islamem) może być wizygocka Hiszpania. 8.05 589 roku w Toledo zebrał się synod, na którym król i 72 biskupów oraz duchowieństwo iberyjskie formalnie ogłosili decyzje uznające rzymski katolicyzm za wyznanie panujące w państwie Wizygotów. Zamiana arianizmu – Wizygoci jak większość germańskich plemion początkowo wyznawali tę wersję chrześcijańskiej religii – na rzymski katolicyzm pociągnęła za sobą falę prześladowań i aktów prawnych sankcjonujących okrutne kary, nawet śmierć, za odstępstwa od oficjalnej wiary.
Pierwsze stosy płonęły (co prawda nie masowo) od 587 roku. Ścisłe związanie monarchii i Kościoła w tym właśnie czasie rzutuje potem na całość historii Hiszpanii: m.in. kolejne synody w Toledo powielają prawodawstwo Merowingów z VI w. odnośnie Żydów i innowierców, eliminując ich z życia publicznego w sposób formalny.
Od czasów Rekkareda I (586-601) - III synod w Toledo - Żydom zabraniano posiadania chrześcijańskich niewolników. W 616 r. król Sisebud nakazał obowiązkową konwersję wszystkich Żydów pod groźbą banicji i utarty mienia. Dla zatwardziałych przewidywano karę śmierci. Zaowocowało to pozornymi konwersjami na katolicyzm, ale efektem ubocznym, po 100 latach, było masowe wsparcie udzielone przez Żydów atakującym Hiszpanię wojskom Maurów. I m.in. dlatego potężne – zdawałoby się królestwo Wizygotów – rozsypało się niczym domek z kart.

No i gdzie ta pokora, gdzie ten pacyfizm i tolerancja, gdzie stosowana w praktyce głoszona powszechnie miłość bliźniego? Barbaryzacji chrześcijaństwa nie można jednoznacznie wiązać z naporem islamu. To są tylko tezy - stworzone na podstawie wybiórczo interpretowanych faktów historycznych – mające za zadanie potwierdzić modne teorie.
Radosław S. Czarnecki

 

* (potępiają, czego nie znają, czego nie pojmują)