Odsłon: 6269
 
Na sesji plenarnej, a następnie na dwóch toczących się równolegle sesjach przedstawiono referaty dotyczące różnych aspektów funkcjonowania mniejszości w krajach europejskich, dyskutowano o kształtowaniu się poczucia tożsamości, problemach dwujęzyczności i dwukulturowości, polityce wobec mniejszości, analizowano piśmiennictwo dawne i współczesne, omawiano kwestie z dziedziny językoznawstwa.

Punktem odniesienia byli jednak Łużyczanie (Serbowie Łużyccy), którzy są najmniejszym narodem słowiańskim i stanowią dość specyficzną autochtoniczną mniejszość słowiańską w Niemczech, w pobliżu granicy z Polską i Czechami. Pomimo, że są grupą nieliczną, dzielą się jeszcze na Górnołużyczan i Dolnołużyczan, mieszkają w dwóch landach: w Saksonii ze stolicą w Budziszynie (Bautzen) i w Brandenburgii, wokół Chociebuża (Cottbus). Posługują się nieco innymi językami, które według Europejskiej Karty Języków Regionalnych i Mniejszościowych mają status odrębnych języków. Różni ich kultura i religia - Górnołużyczanie są najczęściej katolikami, Dolnołużyczanie ewangelikami, jest ich znacznie mniej i w większym stopniu ulegli procesom asymilacji.


O meandrach kształtowania się poczucia tożsamości narodowej Łużyczan mówiła podczas konferencji prof. Ewa Siatkowska z UW. Łużyczanie nigdy nie mieli tak ważnego punktu odniesienia, jakim jest własne państwo z jego instytucjami i prawem. Przez wieki byli uwikłani w różne zależności, ich terytorium wielokrotnie zmieniało przynależność polityczną, znajdowali się krótko pod panowaniem polskim, margrabiów miśnieńskich, potem królów czeskich i węgierskich, wreszcie wchodzili w skład Prus, Saksonii i Niemiec. Mimo germanizacji, zdołali zachować swoją kulturę, zwyczaje i język, choć liczba osób deklarujących się jako Łużyczanie systematycznie maleje. W XIX wieku, na ogólnej fali odrodzenia narodowego, także i wśród nich powstały organizacje kultywujące tradycje i język, instytucje budujące prestiż kultury, jak Macierz Łużycka, a na początku XX wieku - Domowina, skupiająca rozmaite związki i towarzystwa. Zabrakło jednak tak ważnego spoiwa grup etnicznych, jakim są wspólne tradycje i bohaterowie historyczni, których nie są w stanie zastąpić legendy. Rozwój przemysłu i związane z nim zmiany społeczne przyspieszyły proces asymilacji, młodzi ludzie zaczęli wyjeżdżać ze swoich wsi do pracy w miastach, wtapiając się z czasem w tamtejsze środowisko. Tradycyjne łużyckie terytorium kurczyło się wskutek germanizacji, później - wskutek ekspansji górnictwa.

Łużyczanie przez wieki nie wykształcili warstw wyższych, nie wyłonili elit politycznych, literatura „wysoka" powstała dość późno, a procesy te utrudniał podział na dwie grupy etniczne i dwa języki. Wszystko to sprawiło, że rozwój poczucia tożsamości narodowej był dość skomplikowany, że kształtowało się ono głównie w opozycji do Niemiec. A jednak, jak podkreśliła prof. Ewa Siatkowska, dzięki wielkiej determinacji narodu, trudności zostały przezwyciężone.

Wyznacznikiem tożsamości narodowej jest język. Tymczasem zmniejsza się liczba osób mówiących po łużycku, badania socjolingwistyczne wykazały, że górnołużyckiego używa kilkanaście tysięcy, dolnołużyckiego - kilka tysięcy osób. To jest zaledwie jedna trzecia tych, którzy deklarują się jako Serbołużyczanie (ich liczbę szacuje się na 60 tys., ok. 40 tys. przypada na Górne Łużyce). Język łużycki jest w większości językiem ludzi starych, niewielu młodych, dotyczy to głównie mieszkańców Łużyc Dolnych. Jego znajomość wynosi się z domu, nauka w szkole tego nie zastąpi. O przyszłości Łużyczan mogą więc zadecydować procesy demograficzne.

Prof. Tadeusz Lewaszkiewicz z UAM polemizował z opiniami ideologów mniejszości, że język narodowy powinien być opanowany na poziomie języka państwa. O ile pełna dwujęzyczność na wysokim poziomie jest dostępna dla kilkunastu - kilkudziesięciu procent populacji, to trzeba jeszcze pamiętać, że dla ludzi wykształconych i aspirujących do wykonywania prestiżowych zawodów niezbędna jest dziś bardzo dobra znajomość języka angielskiego, czyli trzeciego języka nauczanego w szkole. I to już będzie trudną do pokonania barierą, może oznaczać dylemat: albo język łużycki, albo angielski.

Z kolei inni autorzy referatów i dyskutanci wskazywali na znaczenie rozwijających się inicjatyw kulturalnych i edukacyjnych, a zwłaszcza programu Witaj, stworzonego ponad dziesięć lat temu, a polegającego właśnie na pełnej dwujęzycznej edukacji w przedszkolach i szkołach. Wprowadzono go w Dolnych Łużycach, gdzie dzieci przeważnie w ogóle nie znają już języka łużyckiego ( częściowo także w Górnych), jako jeden z głównych sposobów rewitalizacji języka.

Jest wyraźna asymetria między liczbą użytkowników i stanem zachowania języków łużyckich. Dolnołużycki jest językiem wymierającym i nie wiadomo, w jakim stopniu uda się go zachować w codziennej komunikacji. Podziały językowe, tożsamościowe i administracyjne utrudniają sytuację tej mniejszości. Ten problem jest zresztą nie tylko udziałem Serbołużyczan. Dr Nicole Dołowy-Rybińska z UW porównywała ich sytuację z sytuacją Bretończyków, gdzie również razem funkcjonują mniejsza i dominująca kultura mniejszości. Można jednak się zastanawiać, czy należy angażować energię w rewitalizację kultury i języka, które mają małą szansę przetrwania czy też skupić uwagę i inwestować w tę, która ma ciągłość. To jest trudna do rozstrzygnięcia kwestia.

Czy Łużyce po II wojnie światowej mogły stać się częścią Polski? Jak je wiązano z debatą o Ziemiach Odzyskanych? Markus Nowak z Berlina przeanalizował pod tym kątem polską prasę z pierwszych lat powojennych pokazując, jak działała propaganda, jakich argumentów używano, by uzasadnić nasze prawa do Ziem Zachodnich i Północnych. Najważniejszy był argument historyczny o prastarych ziemiach piastowskich, a Serbołużyce też przejściowo znalazły się w obrębie państwa Bolesława Chrobrego. Zdaniem autora referatu, Łużyczanie mogli stanowić jeden z argumentów na rzecz przesunięcia granic Polski na zachód, ponieważ po wojnie był to jedyny słowiański naród po zachodniej stronie Odry i Nysy i to naród, który opierał się wielowiekowej germanizacji.

Serbowie Łużyccy w swojej historii podejmowali próby utworzenia własnego państwa, także po II wojnie światowej. Obecnie upowszechniana jest idea autonomii politycznej, wyłonienia reprezentacji o określonych prerogatywach - mówił o tym podczas konferencji Jakub Sokół z Krakowa. W ub. roku przedstawiciele Fundacji Narodu Serbołużyckiego zaproponowali utworzenie serbołużyckiego parlamentu. Debata na ten temat trwa.

Mimo dobrych warunków prawnych, relacje łużycko-niemieckie nie są proste, a walka o respektowanie praw słowiańskiej mniejszości jest trudniejsza wobec jej wewnętrznych podziałów i braku politycznej reprezentacji. W sytuacjach poczucia zagrożenia tożsamości, przekonania o dyskryminacji członków mniejszości, dążenia do poszerzenia swobód politycznych czy kulturalnych, następuje polityzacja etniczności, organizowane są akcje protestacyjne, w których wykorzystuje się symbole etniczne do oddziaływania na emocje. Uwarunkowaniom i rozwojowi takich akcji protestu wśród Serbołużyczan poświęciła swoje wystąpienie dr Małgorzata Mieczkowska z Uniwersytetu Szczecińskiego. Protesty te dotyczą głównie trzech kwestii: likwidacji wiosek łużyckich na Dolnych Łużycach w związku z rozwojem kopalni węgla brunatnego, ograniczania serbołużyckiego szkolnictwa wskutek niżu demograficznego oraz redukcji środków finansowych z budżetu państwa na wsparcie życia narodowego.


To tylko niektóre z problemów poruszanych przez uczestników warszawskiej konferencji, na której wypowiadali się socjolodzy, prawnicy, politolodzy, kulturoznawcy, historycy, literaturoznawcy i, oczywiście, językoznawcy, którzy omawiali wiele ciekawych zjawisk w zmieniającym się języku łużyckim. Podkreślano, że badania sorabistyczne mają walor uniwersalny, pomagają w zrozumieniu kultury małych narodów, rozwijającej się w obcym otoczeniu.

W społeczeństwie polskim jest znikoma wiedza na ten temat. Łużyce często są traktowane jako enklawa, gdzie w izolacji przetrwały resztki tradycyjnej kultury i archaicznego języka, którym zajmują się pasjonaci. Czy nie należałoby zatem spopularyzować wiedzę o współczesnych Serbołużyczanach, tym bardziej, że ich strony to atrakcyjny teren turystyczny?

Krystyna Hanyga