banner


Szachy są bardzo starą grą i równie konserwatywną. Aż do końca XIX wieku uchodziły wyłącznie za męską rozrywkę. Jednak i w tej dziedzinie nastąpił przełom, choć nie miał natury feministycznego buntu, jak w przypadku walki o prawa wyborcze.

Niewiele wiemy o najdawniejszych szachistkach. O ile w przypadku mężczyzna ta gra, nazywana królewską, szybko stała się uciechą gminu, o tyle wśród pań przez wiele wieków zachowywała swój elitarny charakter.

Między prawdą a legendą

 

Najstarsze zapiski o udziale kobiet w grze w szachy pochodzą z X wieku. Według relacji al-Lajlaja, niejaka Diluram księżniczka bliskowschodnia z bliżej nieokreślonego królestwa, żona wezyra Murwadiego, została wystawiona przez małżonka jako nagroda za wygraną partię.
W pewnym momencie wezyr zaczął wyraźnie przegrywać i jedyne co udało się uzyskać od przeciwnika to odłożenie partii do następnego dnia. Po powrocie do pałacu wysoki urzędnik zwierzył się swej połowicy z trapiącego go zmartwienia i wizji rychłego rozstania, ale ona nie bacząc na przeciwności losu zaczęła analizować partię i … wymyśliła rozwiązanie. Wezyr pokonał rywala i jego małżeństwo zostało ocalone.

Trudno ocenić ową przypowieść w kategoriach prawdy historycznej. Sam Lajlaj również ginie w mrokach dziejów. Podobno swoje nazwisko zawdzięczał wadzie wymowy i jąkaniu, ale ponoć graczem był wyśmienitym. Można jednak domniemywać, że damy dworu mogły posiadać umiejętność gry w szachy, choćby z racji tego, że pozycja kobiety w islamie była w owym czasie znacznie wyższa, aniżeli w wiekach późniejszych. W końcu z tej epoki pochodzą Baśnie tysiąca i jednej nocy, które tak niechętnie są widziane dzisiaj przez ortodoksyjnych muzułmanów.

W Europie umiejętnością gry w szachy mogła się poszczycić królowa Elżbieta I, caryca Katarzyna II, Joanna księżna Flandrii, markiza Izabela d’Este czy Beatrice, żona Pino da Gente z Parmy.

Pierwszą udokumentowaną szachistką była dama dworu Józefiny, żony Napoleona I, pani Clair Elisabeth Jeanne Gravier de Vergennes de Rèmusat, która grywała często z cesarzem Francuzów. Istnieją nawet zapisy ich partii, wskazujące iż oboje wyprzedzili swą epokę, stosując otwarcia zdefiniowane niemal sto lat później. Czy grali w słynnej kawiarni Cafè de la Régence, w której zbierała się ówczesna śmietanka szachowa, można powątpiewać. Ale zachował się obraz nieznanego malarza, który sportretował cesarza z damą przy szachownicy w prywatnym apartamencie. A że pani na obrazie była naga, to już zupełnie inna sprawa. Być może licentia poetica

Nieco więcej wiemy o szachistkach z końca XIX wieku. I tak Amerykanka Gilbert po zwycięstwie z panią Gossip w partii korespondencyjnej po 35 posunięciach została ogłoszona królową szachów, choć gra musiała trwać dość długo, gdyż odbywała się listownie. Natomiast w 1897 roku odbył się pierwszy międzynarodowy turniej kobiecy, w którym zwyciężyła Angielka panna Rudge. Prasa jednak potraktowała damy przy szachownicy dość lekceważąco, gdyż po dziś dzień nawet imiona zawodniczek nie są dokładnie znane.

Niepokonana Vera Menchik

W 1927 roku, podczas pierwszych rozgrywek olimpijskich w Londynie, odbyły się międzynarodowe zawody kobiece. Zdecydowaną faworytką była Vera Menchik, która bez trudu pokonała swoje rywalki. Aż do wybuchu II wojny światowej pani Menchik była niekwestionowaną championką, stając na podium w kolejnych rozgrywkach olimpijskich w Hamburgu w 1930, Pradze 1931, Folkestone 1933, Warszawie 1935, Sztokholmie 1937 i Buenos Aires 1939.

Mistrzyni świata pochodziła z mieszanej czesko - angielskiej rodziny, a jej trenerem był wybitny szachista węgierski Géza Maróczy. W 1929 została zaproszona na turniej męskiej elity do Karlowych Warów, ale tutaj nie poszło jej najlepiej i zajęła ostatnie miejsce. Zwycięzcą okazał się utalentowany Aron Nimzowitsch, który pokonał samego José Raúla Capablankę. Ale już w następnych zmaganiach w Ramsgate podzieliła drugie miejsce z Akibą Rubinsteinem, a w kolejnych latach odnotowała zwycięstwa z takimi potęgami szachowymi jak Max Euwe (mistrz świata w 1935) czy arcymistrzowie Samuel Reshevsky, Frederick Yates oraz Mir Sultan Khan.
Los nie okazał się dla niej jednak łaskawy. Zginęła wraz z matką podczas niemieckiego nalotu na Londyn w 1944 roku.

Hegemonia Rosjanek

Po zakończeniu II wojny światowej pojawił się problem wyłonienia nowych szachowych mistrzów i mistrzyń świata w związku ze śmiercią wspomnianej Very Mechik jak i zgonie Aleksandra Alechina.
Ugruntował się wówczas obyczaj, że mistrzostwa świata pań i panów będą odbywać się osobno, co przez wiele lat było krytykowane jako swoista segregacja, ale obowiązuje ona do dnia dzisiejszego.

W okresie powojennym zdecydowanie największą potęgą szachową stali się Rosjanie. W 1948 roku w gronie mężczyzn na czoło wysunął się Michaił Botwinnik, natomiast podczas mistrzostw świata kobiet rozegranych w Moskwie na przełomie 1949/50 zwycięstwo odniosła Ludmiła Rudenko, która zapoczątkowała hegemonię Rosjanek na okres trzynastu lat. Dość wcześnie zainteresowała się szachami dzięki ojcu nauczycielowi i debiutowała w 1925, jednak na sukces musiała jeszcze długo poczekać i swój triumf święciła w 46. roku życia!
W 1950 roku w uznaniu zasług w szachowych zmaganiach została przez Międzynarodową Federację Szachową (FIDE), jako pierwsza w historii, uhonorowana tytułem męskiego arcymistrza, gdyż dla kobiet takich tytułów jej konserwatywni działacze nie przewidzieli!
Dopiero w 1976, kiedy panie w najlepsze brylowały na szachowych salonach, zaczęto je nagradzać tytułami arcymistrzyń, ale nadal dużym uznaniem cieszy się przyznawanie im tytułu w kategorii mężczyzn.

W 1953 Rudenko uległa Jelizawecie Bykowej, mistrzyni ZSRR z 1927 roku. Nowa królowa szachownicy, wywodząca się z ubogiej chłopskiej rodziny, również nie była młoda. Kończyła 40 lat, a jej życie było naznaczone ciężkimi doświadczeniami.
W 1956 roku została zdetronizowana przez Olgę Rubcową, córkę moskiewskiego entuzjasty szachów i utalentowanego amatora, zawodnika znanego z lokalnych turniejów. Miała wówczas 47 lat. Utrzymała się „na tronie” dwa lata, gdyż w 1958 na najwyższym podium ponownie stanęła Bykowa. Rubcowa jednak nadal pozostała aktywna i w 1972 zaskoczyła świat, zdobywając pierwsze miejsce w korespondencyjnych mistrzostwach świata w wieku 63 lat!
Co ciekawe, rywalizacja pomiędzy Rosjankami odbywała się zawsze w Moskwie, z wyjątkiem rozgrywek w 1953 roku przeniesionych do Leningradu… W Moskwie utraciły zresztą bezpowrotnie koronę. Oto na horyzoncie pojawiła się bowiem pierwsza z genialnych Gruzinek Nona Gaprindaszwili…

Genialne Gruzinki

Nowa mistrzyni, choć nie była Rosjanką, była jednak obywatelką ZSRR, toteż jej zwycięstwo nie zachwiało mocarstwową pozycją Kraju Rad na światowej szachowej scenie. Co ciekawe, począwszy od pierwszego gruzińskiego zwycięstwa, mistrzostwa świata kobiet odbywały się najczęściej na terenie Gruzji w Tbilisi, Picundzie, Borżomi czy Telawi.

Nona Gaprindaszwili utrzymała się na pozycji mistrzyni świata, bagatelka, przez 16 lat. Dwa lata przed znakomitym meczem, w którym uzyskała tytuł, zaczęła uczestniczyć w męskich rozgrywkach, zaskakując wysokim miejscem. W Sandomierzu zajęła drugie miejsce, a rok później w kalifornijskim mieście Lone Pine pierwszą lokatę podzieliła z arcymistrzami: Argentyńczykiem Óscarem Panno, Rosjaninem Jurijem Bałaszowem i Dragutinem Šahovićem, reprezentantem Jugosławii. A trzeba pamiętać, że ten turniej rozgrywany w latach 1971-81 cieszył się wielką estymą wśród szachistów z całego świata i był uważany za przedpole do rozgrywek pretendentów.
Szachistka pozostaje aktywna do dnia dzisiejszego. Dwukrotnie zwyciężała w mistrzostwach świata weteranek. W 1995 wśród zawodniczek powyżej 50. roku życia, a w 2009 powyżej 65.r.ż.!

Kilkakrotnie próbowała powrócić na najwyższe podium, ale w latach 1988, 1990 i 1992 czyniła to bez powodzenia. Ostatnią próbę podjęła w 2001, ale została wyeliminowana przez polską arcymistrzynię Martę Zielińską, która obecnie reprezentuje ligę niemiecką.
W 1978 uległa swojej rodaczce Mai Cziburdanidze, która przedłużyła panowanie Gruzinek o kolejne 13 lat. Nowa championka uchodziła za cudowne dziecko. Opanowała grę w szachy w wieku 8 lat, a wieku 17 sięgnęła po najwyższy laur.

W tym okresie zaszły znaczące zamiany w klasyfikacji zawodników i zawodniczek. Zaczął obowiązywać bowiem ujednolicony system punktacji, zwany od nazwiska jego twórcy systemem ELO. W 1970 roku amerykański matematyk i statystyk węgierskiego pochodzenia Arpad Elo opracował sposób wyliczania rankingu na podstawie zmiennej losowej o rozkładzie normalnym. System jednak po dziś dzień jest interpretowany rozmaicie przez narodowe federacje szachowe i tak w USA do uzyskaniu tytułu arcymistrzowskiego wystarczy 2400 pkt, w Polsce, jak zresztą w całej FIDE, - 2500.
Swoje rankingi stosowało również Stowarzyszenie Zawodowych Szachistów (PCA), założone w latach 90. XX w. przez mistrza świata Garri Kasparowa i jego rywala Nigela Shorta na znak protestu przeciwko … zbyt niskim stawkom za zdobycie najwyższego tytułu przez zwycięzcę.

Pojawił się także problem z klasyfikacją pań. Do dnia dzisiejszego kobiety są klasyfikowane niżej, choć trudno ocenić je obiektywnie, gdyż tylko niektóre arcymistrzynie decydują się na rywalizacje z panami. Chlubnym wyjątkiem jest Judit Polgár, która nie unika żadnych wyzwań i przez długi czas w zasadzie grywała tylko w turniejach męskich, osiągając najwyższą notę wśród pań - powyżej 2700 pkt. Dopiero późniejsze regulacje FIDE sprawiły, że spadła nieco poniżej tego poziomu, ale i tak zajmuje bardzo wysoką pozycję rankingową wśród kobiet.

W 1978 Arpad Elo opublikował książkę The Rating of Chees. Past and Present (w wolnym tłumaczeniu: Ranking szachowy. Przeszłość i teraźniejszość), w której usiłował wyjaśnić, na czym polegają jego wyliczenia. I choć działacze szachowi odnieśli się do niej różnie, punkty ELO obowiązują na całym świecie.
W 1984 roku Maja Cziburdanidze jako druga w historii Gruzinka otrzymała tytuł arcymistrza (arcymistrzynią była już w roku 1977). W 1991 roku, podczas meczu o mistrzostwo świata w stolicy Filipin Manili, została pokonana - niewielką przewagą punktów 8,5: 6,5 - przez reprezentantkę ChRL Xie Yun. Od tego momentu Chinki twardo stanęły na szachowym najwyższym podium, od czasu do czasu ustępując miejsca Ukrainkom, Rosjance i Bułgarce.

Przypadek sióstr Polgár

Warto na chwilę odejść od pasjonujących mistrzostw świata i turniejów pań. Przypadek sióstr Polgár ukazuje blaski i cienie szachowej kariery w pełnym świetle. László Polgár był wyjątkowym miłośnikiem szachów. Sam grał dość przeciętnie, ale zebrał ogromną literaturę przedmiotu, liczącą 10 000 pozycji! Od najmłodszych lat hołdował przeświadczeniu, że „geniuszy się tworzy, nie rodzi”, co wyraził w swojej kontrowersyjnej książce Wychować geniusza. Co więcej, aby zrealizować swoją ideę, wyszukał sobie żonę na Ukrainie o wdzięcznym imieniu Klara, która powiła mu trzy córki. I wszystkie trzy zaczął niemal dosłownie od najmłodszych lat tresować przy szachownicy. Doszło do tego, że żadna z sióstr nie chodziła do normalnej szkoły, gdyż rodzice edukowali je w domu. Było to jednak dość ograniczone nauczanie, gdyż podstawowym obowiązkiem sióstr była gra w szachy po… 10 godzin dziennie.

Judit okazała się najbardziej utalentowana i wieku 15 lat i 4 miesięcy otrzymała tytuł arcymistrzowski. Pobiła tym samym męski rekord w tej materii, a mianowicie była w tym momencie o parę miesięcy młodsza od swego męskiego odpowiednika, Roberta Fischera. W 1988 jako 12-latka wywalczyła w Salonikach złoty medal dla drużyny węgierskiej. W późniejszym okresie postanowiła rywalizować wyłącznie z panami i choć nigdy nie stanęła na najwyższym podium, to w klasyfikacji punktowej przez wiele lat była na pierwszym miejscu.
Zsuzsa nie była tak uparta i w 1996 zdetronizowała Chinkę Xie Yun i zajęła jej miejsce na trzy lata. W 1999 zrezygnowała z obrony tytułu mistrzyni świata i Chinka na krótko powróciła na szachowy tron. Natomiast w 2005 roku niezłomnej Węgierce udało się pobić w Palm Beach na Florydzie rekord świata w grze symultanicznej (a więc rozgrywce wielu partii jednocześnie). W ciągu 16 godzin i 30 minut rozegrała 326 partii. Zwyciężyła w 309, zremisowała w 14 i tylko 3 przegrała! Obliczono, że w tym czasie przebyła dystans 15 km posuwając się od szachownicy do szachownicy. Jej wynik został zapisany w Księdze Guinnessa.
Dopiero w 2009 Bułgar Kirył Georgijew pobił go, rozgrywając w ciągu 14 godzin 360 partii, ale ze znacznie słabszym wynikiem- 284 wygrane, 70 remisów i 6 porażek.

Trzecia z sióstr, Zsófia, nie miała tak wielkiego samozaparcia i zakończyła swoją karierę szachową z tytułem mistrzyni międzynarodowej. Jej pasją była sztuka. Ukończyła w Tel-Awiwie Avni Institute of Arts and Design, a następnie Ort College w Rehovot. Wyszła zresztą za mąż za Izraelczyka gruzińskiego pochodzenia, Iona Kosaszwilego i jej przygoda z szachami definitywnie została zakończona.

Dominacja Chinek

Xie Jun zapoczątkowała okres dominacji Chinek. Co ciekawe, wcześniej była lokalną mistrzynią xiangqi - chińskiej odmiany szachów, których reguły znacznie różnią się od szachów klasycznych. Odniosła zatem wielki sukces i w pewnym sensie utorowała drogę swoim koleżankom. Poza tym splendor najlepszej szachistki świata spłynął na nią już w rok po międzynarodowym debiucie w Kuala Lumpur. Podobnie jak wiele wybitnych szachistek, poślubiła szachowego arcymistrza Wu Shaobina.

W 2001 uległa swojej rodaczce Zhu Chen. Po czterech latach tytuł odebrała jej Bułgarka Antoaneta Stefanowa, ale w 2006 tytuł znów powrócił do Chinek i na szachowym tronie zasiadła Xu Yuhua. Natomiast była mistrzyni przeniosła się do Kataru, gdzie poślubiła pierwszego arcymistrza tego kraju - Mohamada Al-Modiahkiego.
W 2008 na scenie pojawiła się ponownie Rosjanka, Aleksandra Kostieniuk obeznana z szachami już od piątego roku życia. Jednak tylko dwa lata cieszyła się tytułem, gdyż w 2010 na tron szachowy wstąpiła kolejna Chinka i aktualna mistrzyni świata, Hou Yifan. Wprawdzie dwukrotnie ustąpiła miejsca dwóm Ukrainkom: Annie Uszeninej i Mariji Muzyczuk, ale od 2016 roku ugruntowała panowanie Chinek na szachowej arenie.

Jak potoczą się dalej losy szachistek, trudno odpowiedzieć. Wydaje się, że wszystko zmierza do tego, by ujednolicić rozgrywki i skończyć z podziałem na mistrzostwa pań i panów, w myśl sztandarowego hasła FIDE: Jesteśmy jedną rodziną.
Leszek Stundis