banner



VWiernickaW powszechnej świadomości najwyżsi urzędnicy rosyjscy z czasów Królestwa Polskiego kojarzą się z opresją, rusyfikacją i działaniem na szkodę narodu polskiego.
Ten pogląd jest w dużej mierze nieprawdziwy, gdyż wśród rosyjskich czynowników i włodarzy były osoby troszczące się o obywateli Królestwa i sumiennie wykonujące swoje obowiązki, tym samym przyczyniając się do dobrobytu mieszkańców Królestwa oraz poszczególnych miast.

Aleksander I miłośnikiem architektury

Pierwszym z nich był nie kto inny jak sam Aleksander I, król Polski i cesarz Wszechrusi. Car szczerze pragnął dobra swoich polskich poddanych i ukochał Warszawę, dlatego tuż po ustanowieniu Królestwa i wprowadzeniu Konstytucji monarcha rozpoczął proces modernizacji polskiej stolicy, która straciła swoją niegdysiejszą świetność w wyniku rozbiorów i wojen napoleońskich ( w latach 1806-1815 w mieście nie został wybudowany żaden nowy budynek; poza tym wszędzie straszyły opuszczone budowle zamieszkałe przez włóczęgów i bezdomnych).

Aleksander I wielokrotnie deklarował, iż zamierza uczynić z Królestwa „klejnot” architektury. Podczas swojej pierwszej wizyty w Warszawie w listopadzie 1815 roku cesarz wyraził swoje zmartwienie jej stanem: większość ulic miasta była wąska i niewybrukowana, raziły drewniane, na wpół zniszczone budynki, brakowało reprezentacyjnego wjazdu do stolicy i placów miejskich, nieodnawiane od lat kościoły wyglądały na zaniedbane. Monarcha zapowiedział „zbudowanie w stolicy bulwarów” i niezwłocznie omówił kwestię modernizacji Warszawy z ministrem spraw wewnętrznych Tadeuszem Mostowskim, któremu rozkazał doprowadzić do porządku zdewastowane zadrzewienie miasta, rozszerzyć „zbyt wąskie i nikczemne” wjazdy do miasta i wystawić przy wjeździe „kształtne i przystojne” domy rogatkowe.

O tym, jak bliska sercu cara była Warszawa świadczy fakt, że nawet w Petersburgu Aleksander I oczekiwał raportów w tej kwestii od przebywającego w stolicy Rosji ministra Ignacego Sobolewskiego. Cesarz polecił wydać nadwyżkę budżetową na „przyozdobienie” miasta, a gdy to okazało się niemożliwe, zrzekł się na ten cel dochodów z dóbr królewskich, czyli własnych. Monarcha interesował się polskimi sprawami aż do samej swojej śmierci 19 listopada (1 grudnia) 1825 roku.

Podczas swojej drugiej wizyty w Warszawie we wrześniu 1816 roku car wyraził zadowolenie zmianami w Warszawie: wyremontowano niektóre budynki rządowe i gmachy wojskowe, odnowiono fasady wielu domów, zaczęło się przekształcenie Ogrodu Saskiego. Poza tym król Polski Aleksander I zainaugurował otwarcie Uniwersytetu Warszawskiego wówczas noszącego nazwę Warszawskiego Uniwersytetu Cesarskiego.

W następnych latach zmienił się wygląd ścisłego centrum miasta, m.in. pojawiły się centralne place miejskie (Zamkowy, Bankowy), zrealizowano też plan regulacji ulic, tworząc w latach 1823–1824 jedną z najważniejszych arterii – Aleje Jerozolimskie. Urząd municypalny przeprowadzał zakrojone na szeroką skalę remonty dróg i nawierzchni ulic. Dawne trakty, drogi wylotowe i ważniejsze ciągi okryto nawierzchnią, wybrukowano kamieniem polnym kilkadziesiąt ulic. Pojawiły się pierwsze chodniki dla pieszych, a Praga po raz pierwszy otrzymała bruk na kilku głównych ulicach.

W następnych latach stolica Królestwa kontynuowała swój rozwój. Odnowiono Pałac Radziwiłłów przeznaczony na siedzibę namiestnika carskiego. Wzniesiono kościół św. Aleksandra (obecnie Trzech Krzyży). Do roku 1830 przybyło Warszawie około 750 nowych kamienic, a ponad 200 przebudowano. W miejscu wyburzonego kościoła Dominikanów Obserwantów wzniesiono gmach Towarzystwa Naukowego Warszawskiego – Pałac Staszica zaprojektowany przez Antoniego Corazziego. W latach 1818–1821 Jakub Kubicki przebudował pałac Belwederski dla wielkiego księcia Konstantego.

Poprawiły się też nastroje samych mieszkańców miasta. W domach szlacheckich, mieszczańskich i kupieckich często urządzano przyjęcia, a jak powiadał pewien przybysz z Krakowa, „w Warszawie tańców bez liku; tańcują w zamkach, w ogrodach, w mieście za miastem, w lecie i w zimie”. Porównał też swoje miasto do stolicy Królestwa: „Między Warszawą a Krakowem taka różnica jak między stolicą żyjącą a stolicą umarłą […] tam gmachy upadają, a tu się podnoszą. Tam miasto zdaje się co chwila ścieśniać jak kwiat więdnący, tu się rozszerza jak kwiat kwitnący. Tam skromność i modlitwa, tu przepych, bogactwo, duma”.

Należy podkreślić, iż Aleksander I zatroszczył się nie tylko o Warszawę, ale również o Kalisz i Płock, które zdążył dokładnie obejrzeć podczas swojego pobytu tam w r. 1813. Cesarz nie tylko zaproponował pewne zmiany w wyglądzie tych miast, ale również nadzorował proces ich modernizacji.

Gospodarze Warszawy

Powstanie listopadowe na kilka lat zahamowało rozwój stolicy, ale po pewnym czasie życie miasta stopniowo wróciło do normalności. Rozwój Warszawy pomiędzy dwoma zrywami narodowymi zawdzięczano m.in. prezydentowi miasta Fiodorowi Andraultowi, który piastował ten urząd w latach 1847-1862 (wcześniej przez 5 lat był on urzędnikiem ds. specjalnych poruczeń przy namiestniku Paskiewiczu). Ciekawostką jest, iż jego żoną była Anna z domu Olenin. Weszła ona do historii Rosji i literatury rosyjskiej jako muza i ukochana Aleksandra Puszkina, który poświęcił jej kilka swoich wierszy.

W historii Warszawy Fiodor Andrault zapisał się dzięki temu, iż za jego kadencji całe miasto zostało oświetlone latarniami gazowymi. W roku 1858 rozpoczęto też budowę pierwszego stałego mostu przez Wisłę pod kierownictwem Stanisława Kierbedzia; po sześciu latach obiekt oddano do użytku (warto zaznaczyć, iż przy jego wykańczaniu po raz pierwszy użyto oświetlenia elektrycznego). Przystąpiono do budowy miejskiego wodociągu, choć jego zasięg był ograniczony. W mieście – również po raz pierwszy – urządzono filtry wodne wykonane pod nadzorem znanego architekta Henryka Marconiego. W roku 1855 do nowej sieci przewodów podłączono 17 zdrojów ulicznych i 4 wodotryski. Wodę doprowadzono również do Teatru Wielkiego, dwóch szpitali i gmachów rządowych.

Ale mimo licznych kroków podjętych w celu modernizacji miasta, Warszawa pod względem cywilizacyjnym pozostawała daleko w tyle za innymi europejskimi stolicami. Gdy w Berlinie przystępowano do budowy tramwajów elektrycznych i oświetlano ulice lampami elektrycznymi, w Warszawie kursowały tramwaje konne, a miasto miało oświetlenie gazowe. Prymitywne filtrowanie wody sprawiało, iż była ona zmieszana z piaskiem. Nawet w centrum miasta nie wszystkie domy miały choćby kran w podwórzu.

Najbardziej dotkliwy był jednak brak kanalizacji. Nawet w przepięknych pałacach z marmurowymi schodami nie było toalet. Jeśli chodzi o stołeczne kamienice, większość ich mieszkańców musiała zbiegać dla załatwienia swych potrzeb do osobnych budyneczków, stojących zwykle w głębi dziedzińca nad jamą „biologiczną”.
Gdy sytuacja osiągnęła poziom krytyczny, generał-gubernator hrabia Paweł Kotzebue napisał raport do Aleksandra II: „Nieczystości wyciekają z podwórek na ulice odkrytymi rynsztokami, wydzielając paskudne zapachy, a potem wpadają do kanałów odpływowych, zbudowanych w większości z drewna w dawnych czasach, bez jakiegokolwiek planu. Kanały te znajdują się w całkowicie niezadowalającym stanie: gniją, często się zapadają i nieustannie są zapchane. Na dodatek kanały te nie odprowadzają wód powierzchniowych, które powodują wilgoć w domach, zalewają cmentarze, a także nie przyjmują odpływów przy silnych deszczach, jednocześnie istniejący w Warszawie wodociąg pobiera wodę z Wisły dokładnie tam, gdzie wypływają nieczystości z kanałów miejskich”.

„Lekarstwem” na choroby Warszawy okazał się rosyjski generał Sokrates Starynkiewicz. Mawiano o nim, iż zastał on Warszawę XVIII-wieczną, a wprowadził ją w wiek XX. To jemu dzisiejsza Warszawa zawdzięcza budowę wodociągu i kanalizacji – już rok po objęciu urzędu prezydent zlecił inżynierowi Williamowi Lindleyowi przygotowanie projektu inwestycji, którą objął osobistym nadzorem. Ciekawostką jest, iż przed rozpoczęciem budowy Rosjanin zarządził pierwszy w historii miasta jednodniowy spis ludności, dzięki któremu władze Warszawy poznały strukturę oraz liczbę mieszkańców, ich skład zawodowy oraz sytuację rodzinną i społeczną. A gdy pojawiły się trudności w finansowaniu tego przedsięwzięcia, Starynkiewicz nie wahał się sięgnąć po własne oszczędności. I nie upominał się o zwrot pożyczki, przez kilka lat cierpliwie czekając, aż skarb państwa zwróci mu tę kwotę.

Zadbano też o zieleń miasta: na ulicach Warszawy zasadzono ponad 5000 drzew, odnowiono kilkanaście zaniedbanych skwerów, uporządkowano ogród Saski i Krasińskich. Przyjezdnych zachwycały starannie wypielęgnowane klomby. W roku 1882 w mieście pojawiły się pierwsze telefony, dwa lata później tłum na Marszałkowskiej podziwiał pierwsze latarnie elektryczne. Otwarto parki Agrykolę i Skaryszewski, a także funkcjonujący po dziś dzień Rynek Mirowski. Prawosławny prezydent z szacunkiem traktował katolików: za jego kadencji odnowiono kościół katedralny św. Anny i wybudowano Kościół Wszystkich Świętych, jedną z największych świątyni Warszawy.

W mieście nad Prosną

Podczas gdy osiągnięcia Sokratesa Starynkiewicza nie zostały zapomniane, zasługi gubernatorów kaliskich zostały praktycznie pominięte. Pierwszy z nich to Paweł Rybnikow, który objął stanowisko wicegubernatora w r. 1866, a kilka lat później został nominowany gubernatorem. Był on przede wszystkim naukowcem zajmującym się historią literatury rosyjskiej i folkloru (w rosyjskiej Wikipedii Paweł Rybnikow jest określany jako „rosyjski etnograf”, którego prace „ujawniły światu głębię i piękno legend rodem z północnych ziem Rusi”). Władał niemieckim, angielskim, francuskim, nowogreckim i włoskim. Był też uznanym znawcą folklorystyki rosyjskiej, a za wydanie Zbioru pieśni rosyjskich otrzymał złoty medal Towarzystwa Geograficznego. Nazwisko Rybnikowa znalazło się w Wielkiej Encyklopedii Radzieckiej.

Pawła Rybnikowa można zaliczyć do polonofilów. Podczas gdy większość rosyjskich urzędników nie uczyła się polskiego, ten czynownik opanował nasz język na tyle dobrze, iż tłumaczył poezję polską na język rosyjski. Jako naukowiec Rybnikow rozumiał aspiracje narodu polskiego, m.in. zarządzając drukowanie przywilejów książąt kaliskich, królów polskich, arcybiskupów gnieźnieńskich i dawnych ustaw magistratu kaliskiego z okresu 1268–1774.
On także był inicjatorem utworzenia lokalnej gazety „Kaliszanin”. Został też jej cenzorem, co pozwoliło mu na publikację tekstów nie zawsze akceptowanych przez władze. Gdy zmarł w roku 1885, mieszkańcy Kalisza urządzili mu wspaniały pogrzeb, a miejscowy dziennikarz pisał o zmarłym jako o „zacnym” człowieku, który „pozostawił po sobie dobrą pamięć w społeczeństwie”.

Za urzędowania kolejnego Rosjanina – gubernatora Michaiła Daragana - wybudowano nowy gmach Towarzystwa Dobroczynności; z jego inicjatywy powstał teatr miejski oraz istniejący do dnia dzisiejszego przepiękny park. Jednak najważniejszym osiągnięciem urzędnika było kolejowe połączenie pomiędzy Kaliszem a miejscowościami położonymi w Królestwie i Cesarstwie. Było to arcytrudne zadanie, gdyż rosyjska doktryna wojenna zakazywała budowy połączeń kolejowych w rejonach przygranicznych, bo przeciwnik mógłby w ten sposób przerzucać wojsko i sprzęt w głąb Rosji. Nie zważając na owe przepisy, Daragan przez 10 lat ubiegał się o pozwolenie na zbudowanie linii kolejowej uruchomionej w r. 1902. Pewien kronikarz tak napisał o tym wydarzeniu: Kalisz „otrzymał szerokotorową kolej, która z wagonami z tablicami Rostow-nad-Donem, Odessa, Kijów i Moskwa dobiegała do zachodniego kresu Imperium, zaczynającego się hen, we Władywostoku”. W uznaniu zasług Michaiła Daragana kaliszanie śpiewali : „Jeszcze Polska nie zginęła, póki Daragan żyje”.
Violetta Wiernicka

Dr Violetta Wiernicka, autorka m. in. książek: Rosjanie w Polsce i Prawosławni w Łodzi, zajmuje się dziejami prawosławnej społeczności w Polsce, stosunkami rosyjsko-polskimi oraz historią Rosji XVIII-XX wieku.