banner

System polityczny jest formą zorganizowania ludzkiego stada, którym jest każdy naród. Te stada ze sobą konkurują, mając jako kapitał swoje zasoby. Podstawowym zasobem każdego narodu są, jak można się domyślić, ludzie. W sensie biologicznym ci ludzie mogą być podzieleni na geniuszy, wybitnie i przeciętnie zdolnych oraz tępaków, a wreszcie na zrównoważonych i niezrównoważonych, czy twórczych lub odtwórczych. Naród siebie nie przeskoczy. Nie zwiększy odsetka geniuszy ponad to, co ma, ale oczywiście może ich lepiej lub gorzej wykorzystać. Wygrywają te narody, którymi rządzą ich najlepsi, przegrywają ci, którymi rządzą gorsi.

Z punktu widzenia narodu, system polityczny ma o tyle znaczenie, o ile umożliwia dostosowanie hierarchii wpływów do hierarchii biologicznej. W 1966 roku brałem udział w tzw. "Defiladzie Tysiąclecia", jako lewoskrzydłowy siódmej dwunastki kompanii akademickiej WAM. Ćwiczyliśmy godzinami krok defiladowy na lotnisku Okęcie i zajęcia te prowadził niejaki generał Dziadura. Generał ten, po kolejnym przemarszu naszej dzielnej grupy, dokonał jego publicznej oceny przez megafony. Brzmiało to mniej więcej tak: "lepiej żeby lew prowadził stado baranów, niż baran stado lwów!". Było to niezbyt sprawiedliwe dla oficerów liniowych prowadzących nas, kwiat powojennej młodzieży. Oficerowie ci, często dopiero robili maturę, ale zwykle byli przyzwoitymi ludźmi. Coś jednak w tym powiedzeniu było.

System polityczny (i jego mandatariusze) jest tym lepszy, im częściej umożliwia zastąpienie gorszego człowieka przez lepszego człowieka i tym gorszy, im częściej umożliwia zmianę odwrotną. Jeżeli chodzi o powstanie czegoś nowego, to w tej drugiej sytuacji ono nie powstaje, jeśli chodzi o sytuację ustabilizowaną, to pozornie nic złego się nie dzieje, tyle że zaczyna się dryf. Kiedyś w pewnej instytucji, na odejście dyrektora (na wyższe stanowisko) była popijawa i jeden z jego kolegów zdobył się na szczerość: widzisz Stasiu, powiedział, kiedyś mieliśmy znakomitego dyrektora i on tę instytucję rozwinął. Następny dyrektor pokazał, że każdy "ch..." może być dyrektorem, a Ty Stasiu pokazałeś, że tu w ogóle żaden dyrektor nie jest potrzebny. Instytucja działała. Skutki zobaczono po kilku latach, kiedy instytucja zaczęła się walić, gdyż zaniechano jej modernizacji, pozyskiwania młodych talentów i dostosowania profilu do zmieniających się potrzeb. Zawsze jednak możemy się pocieszać, że nasze głupki będą mądrzejsze od geniuszy innych nacji.