banner

Wydanie: 2008 /11-12 - Jest o co walczyć
Jest o co walczyć

Autor: Hanna Wiśniewska-Weinert 2008-11-29

Dr Hanna Wiśniewska – Weinert, dyrektor Instytutu Obróbki Plastycznej w Poznaniu

Instytuty badawcze powinny być niezależnymi równoprawnymi jednostkami naukowymi i współpracować w zakresie badań naukowych, projektów badawczych, współpracy z zagranicą ze szkołami wyższymi i PAN.
Projekty ustaw powinny zabezpieczać autonomiczne interesy i cele badawczo-naukowe wszystkich jednostek naukowych. Wydawało się, ze prace nad ustawą o instytutach badawczych, konsultowane w szerokim zakresie z całym środowiskiem naukowym, dotyczą wzmocnienia roli naukowej i wdrożeniowej przyszłych instytutów badawczych, które powinny działać jako jednostki „non for profit” w rozumieniu prawa europejskiego. Tym bardziej, że w uzasadnieniu projektu ustawy o finansowaniu nauki podkreśla się, że dotychczas istnieje „przewaga badań poznawczych nad badaniami stosowanymi i tylko 14% całkowitego dorobku naukowego wszystkich ocenianych jednostek naukowych dotyczy efektów bezpośrednio przydatnych dla praktyki gospodarczej”. Nie bez znaczenia jest fakt, że to właśnie jednostki badawczo-rozwojowe, spełniają kluczową rolę w badaniach na rzecz innowacyjności gospodarki i kraju, a ich udział w całości wdrożeń wyników badań naukowych wynosi 80%.

Jbr-y chłopcem do bicia?

Zaniepokojenie budzą zasadnicze zmiany w treści w kolejnej wersji projektu ustawy o instytutach badawczych, w której brak jednoznacznych zapisów określających instytut badawczy jako jednostkę naukową. Pojawia się rada nadzorcza, typowa dla spółek komercyjnych, która przejmuje wszystkie istotne kompetencje rady naukowej. Jest to najważniejsza zmiana kierunku prac nad ustawą o instytutach badawczych, która w konsekwencji doprowadzi tylko do zwiększenia kosztów działalności instytutów badawczych i do konfliktów kompetencyjnych z radą naukową.
Zapisy dotyczące form przekształcania instytutów stawiają w uprzywilejowanej pozycji szkoły wyższe w stosunku do jbr-ów. W ustawie nie powinno być zapisów dających preferencje jednemu sektorowi nauki wobec drugiego, tym bardziej, że ich zadania i misje są różne. W przypadku włączenia jbr-u do uczelni, wobec nieporównywalnych statutowych zasad działania jbr-u i uczelni wyższej, nie jest możliwe m.in. samodzielne działanie jbr-u w ramach struktur uczelnianych oraz samodzielne prowadzenie działalności statutowej i wdrożeniowej w przemyśle. Nie jest możliwe także zatrudnienie całej przejmowanej kadry instytutu, zarówno naukowej i techniczno-administracyjnej. W efekcie uczelnie przejmowałyby grunty, nieruchomości budowlane, laboratoria, mienie, aparaturę badawczą oraz tylko część pracowników. Jednocześnie niemożliwe byłoby prowadzenie działalności badawczo-rozwojowej i wdrożeniowej na rzecz przemysłu.

Prawne niechlujstwo

W projekcie ustawy o instytutach badawczych jest też wiele niekonsekwencji i błędów prawnych, np. określa się, że instytut prowadzi badania naukowe i prace rozwojowe w celu komercjalizacji oraz wdrożenia. Tymczasem celem działalności badawczej nie jest komercjalizacja, lecz działalność określona w dalszych ustępach projektu ustawy oraz w statutach instytutów zatwierdzonych przez ministra resortu, któremu podlegają.
Zapisana w projekcie ustawy konieczność odniesienia wartości dotacji statutowej na dobro funduszu statutowego z pominięciem przychodów w rachunku zysków i strat powoduje, że przychody przyjmowane do ustalenia wyniku finansowego będą niższe o wartość dotacji. Równocześnie w rachunku zysków i strat uwzględniane będą wydatki pokrywane z dotacji statutowej (jako koszty). Spowoduje to automatyczne powstawanie straty bilansowej w wysokości otrzymanej dotacji. Proponowany zapis jest niezgodny z ustawą o rachunkowości, która zaleca ujmować w przychodach dotacje do wysokości poniesionych uzasadnionych wydatków zgodnie ze stanem faktycznym.

Z lepszego na gorsze

Niekorzystne dla jednostek są też proponowane proporcje składu osobowego rady naukowej. W wielu przypadkach pracownicy naukowi ze stopniem doktora nie mają szans, aby wejść w jej skład, co ogranicza ich pozycję jako pracowników. Ustalone priorytety udziału w radzie nie powinny narzucać zbyt sztywnych ram udziału poszczególnych grup zawodowych. Obecne widełki „od – do” pozwalają na elastyczne kształtowanie składu rady w zależności od tego, w jakiej jednostce funkcjonuje, dlatego należałoby pozostawić dotychczasowe proporcje składu rady naukowej.
Wysoki, 50% udział osób spoza instytutu, w tym przedsiębiorców, jest zbyt duży. Należy w tym przypadku brać pod uwagę również umożliwienie tej grupie osób dostępu do wiedzy o działalności instytutu i wykorzystanie jej przez nich do celów konkurencyjnych.
Warto jeszcze odnieść się do zaproponowanych warunków, które spełniać musi kandydat na dyrektora instytutu. Z jednej strony, nastąpiło podwyższenie wymagań, ponieważ osoba ta ma posiadać co najmniej stopień doktora i wg mojej oceny jest to dobra propozycja. Z drugiej strony, nastąpiło obniżenie wymagań w zakresie doświadczenia w zarządzaniu. W obecnym stanie prawnym, jeśli kandydat nie posiada doświadczenia w sektorze badawczo-rozwojowym, to musi wykazać się doświadczeniem w zarządzaniu przedsięwzięciami gospodarczymi lub finansowymi. Natomiast obecny zapis mówi, że kandydat na dyrektora ma posiadać doświadczenie w kierowaniu kilkunastoosobowymi zespołami pracowniczymi w sektorze gospodarczym.
W obecnym zapisie kandydat na dyrektora musi wykazać się znajomością jednego języka obcego. Obecnie proponuje się znajomość jednego obcego języka urzędowego UE. Jest ich jak wiadomo 23, bez języka rosyjskiego, chociaż w tym języku o wiele sprawniej można się porozumieć w UE aniżeli w wielu pozostałych, choćby dlatego, że wielu znakomitych uczonych rosyjskich pracuje w ośrodkach badawczych UE.
Dobrym zapisem w projekcie ustawy o instytutach badawczych jest natomiast ustalenie kadencyjności dyrektorów.

Deklaracje a praktyka

Druga bardzo ważna ustawa dotyczy finansowania nauki. Ta ustawa razem z ustawą o NCBR będą miały wpływ na rozwój innowacyjnej gospodarki, niemniej w projektach obu ustaw nie przewiduje się realizacji projektów celowych i rozwojowych, a właśnie te są podstawową formą współpracy jednostek badawczo-rozwojowych z przedsiębiorstwami. Ich realizacja pozwala na uzyskiwanie wymiernych efektów techniczno-ekonomicznych, zatem oznacza to niezrozumienie i nierealizowanie podstawowej roli badań naukowych w odniesieniu do innowacyjności i rozwoju gospodarki.
W nowych zasadach finansowania działalności statutowej jednostek naukowych mówi się o utrzymaniu ich bazy badawczej, ale nie o rocznych planach zadaniowych, związanych z badaniami wyprzedzającymi, wymagającymi nowej aparatury. Dobrze byłoby, aby ten zapis obowiązywał także jednostki szkolnictwa wyższego i PAN, gdyż badania wyprzedzające są podstawą wdrożeń.
Zaproponowany zapis dotyczący utrzymania niezbędnej kadry naukowej i inżynieryjno-technicznej nie stanowi jakiejkolwiek motywacji do prowadzenia badań. Koszt utrzymania pracowników (wynagrodzenia) powinien być składową kosztu prac badawczych, podobnie jak koszt zakupu i wytworzenia aparatury, współpracy naukowej krajowej i zagranicznej. Natomiast w projekcie ustawy zakup lub wytworzenie aparatury naukowo-badawczej oraz współpraca naukowa krajowa i zagraniczna powiązane zostały nie z pracami prowadzonymi w jednostce, lecz z „działaniami niezbędnymi dla rozwoju nowych specjalności naukowych, rozwoju kadry naukowej i podniesienia potencjału badawczego jednostki".
Na koniec chciałabym zauważyć, że ciągle mówi się o potrzebie większego ukierunkowania nauki polskiej na cele gospodarcze i społeczne, na wprowadzanie innowacyjności i poprawę konkurencyjności gospodarki, zwraca się uwagę na przewagę badań poznawczych nad badaniami stosowanymi i przemysłowymi, ale nie widać konkretnych działań zmierzających do poprawy tego stanu rzeczy. Tylko jbr-y współpracują aktywnie z przemysłem i tylko jbr-y zostały poddane procesom reorganizacji i przekształceń, w wyniku których ich liczba zmniejszyła się o około 30%. Zapomina się, że są one także atrakcyjnym i poszukiwanym partnerem do projektów UE – może więc należałoby o nie walczyć?

oem software