banner

 

Kontynuując wątek prognostyczny, przedstawiamy w tym numerze Spraw Nauki szczególnie interesującą, i bardzo niepokojącą, prognozę rozwoju Polski sporządzoną przez prof. Leszka Kuźnickiego i Marka Chlebusia – członków Komitetu Prognoz PAN Polska 2000 Plus. Nasza redakcja publikuje to opracowanie jako pierwsza. W formie papierowej ukaże się ono w trzecim tomie wydawnictwa Komitetu Prognoz PAN Polska 2000 Plus – Wizja przyszłości Polski.(red.)

Doba obecna jest jednym z tych krytycznych momentów, w których przeobraża się myśl ludzka. Dwa są podstawowe czynniki tej przemiany. Pierwszy z nich to zupełny upadek wszelkich dogmatów religijnych, społecznych i politycznych, na których wyrosła nasza dotychczasowa cywilizacja. Drugi to powstanie zupełnie nowych warunków bytu i myślenia, których podłożem są współczesne odkrycia w dziedzinie nauki i przemysłu.

Ponieważ jednak idee minionych wieków, chociaż silnie nadwerężane, są jeszcze potężne, a idee dążące do zastąpienia upadających pozostają w okresie kształtowania się – czasy obecne są epoką przejściową i epoką rozprężenia. Trudno dziś przewidywać, co kiedyś wyniknie z tego okresu, nieco chaotycznego z konieczności rzeczy. Nie wiemy, na jakich ideach zasadniczych oprze się społeczeństwo, które zajmie nasze miejsce.

Tak pisał stulecie temu Gustaw Le Bon, a jego słowa brzmią dzisiaj niepokojąco aktualnie. Chciałoby się wierzyć, że nie czekają nas znów tak dramatyczne czasy, jakie miały nastać wtedy, ale przyszłość wydaje się na powrót mocno nieokreślona. Czynniki dobrobytu, powodzenia, siły mogą się wkrótce zasadniczo zmienić, najbardziej cenione potencjały i źródła przewagi stracić ważność, a lekceważone dziś zasoby nagle okazać się kluczowe. Przyszłość znowu się otwiera, szczególnie przed tymi, którzy ją lepiej pojmą.

Sytuacja Polski

Miejsce Polski w świecie, według zestawień Rocznika Statystyki Międzynarodowej GUS, systematycznie obniża się. Kiedy zaczęto ustalać dane w 1960 r., było ono 14, ostatnio spadło poniżej 22. W żadnym dziesięcioleciu nie zanotowano poprawy, a prognoza na 2050 rok, nawet w wariancie optymistycznym, przewiduje dalszy spadek.

Długoterminową, historyczną i prognozowaną, zmianę miejsca Polski w świecie ilustruje poniższy wykres:

Rysunek I. Średnie miejsce Polski w świecie w latach 1960–2050.

rys




















Wśród wskaźników, zastosowanych do obliczenia zilustrowanej wyżej pozycji kraju, dominują miary ekstensywne: potencjały i produkcje. W rozumieniu takich miar, nie rośniemy, przynajmniej nie szybciej niż świat. Stabilność tendencji spadkowej, jej odporność na przemiany wewnętrzne i zewnętrzne, pewne spowolnienie spadku, ale nie jego powstrzymanie, po przemianach ustrojowych i geopolitycznych roku 1989, nasuwają fundamentalne pytanie, czy obrona tak rozumianej pozycji może być celem polityki polskiej? I czy powinna?

Polska jest coraz mniej globalnie istotnym państwem, ale równocześnie większości mieszkańców kraju żyje się coraz lepiej. Poprawia się zamożność, stan zdrowia, środowisko, unowocześnia się gospodarka i poszerza wykształcenie. Może, z konieczności lub z wyboru, Polska powinna koncentrować się dzisiaj bardziej na intensywnych i lokalnych niż ekstensywnych lub kontynentalnych celach rozwojowych?

Za bezdyskusyjny pozytyw ostatnich lat trzeba uznać historyczne powracanie Polski do kręgu cywilizacji zachodnioeuropejskiej. Społeczeństwo polskie otwiera się i dynamizuje, co stwarza wartościowy kapitał samodzielnego rozwoju. Jest też coraz lepiej, a przynajmniej coraz powszechniej wykształcone. Budowana jest na wielką skalę infrastruktura, przynajmniej ta twarda.

Gospodarka Polski integruje się z gospodarką Unii Europejskiej, szczególnie niemiecką. Indukuje to wzrost gospodarczy, oznaczający co prawda bardziej zmniejszanie zapóźnienia i procesy dostosowawcze niż samoistny postęp. Rozwój gospodarczy Polski ma głównie charakter imitacyjny i jest inicjowany oraz ukierunkowywany zazwyczaj przez siły zewnętrzne. Wewnętrzne czynniki wzrostu pozostają raczej słabe.

Przynależność do NATO daje pewną rękojmię bezpieczeństwa, lecz własna siła militarna Polski nadmiernie zmalała. Co prawda, bezpośrednie militarne zagrożenie Polski wydaje się dzisiaj mało prawdopodobne, jednak doktrynę obronną należy opierać na czymś więcej niż wiara w sojusze i nadzieja na pokój.

Polityka zagraniczna została formalnie podporządkowana Unii Europejskiej, która jednak sama własnej polityki jeszcze nie wypracowała, dlatego Polska zdaje się nie realizować w tej dziedzinie żadnej strategii, oprócz niezbyt spójnych decyzji ad hoc. Słabość polskiej myśli strategicznej jest jednym z najbardziej niepokojących zagrożeń na najbliższą przyszłość.

Polska pozostaje w dziejowym rozkroku, jedną nogą nadal tkwiąc w narzucanym przez półwiecze systemie sowieckim, kiedy drugą od dwudziestolecia szuka oparcia w modelu zachodnim. Utrwala to niebezpieczny kryzys tożsamości i rodzi niedobre skutki dla modelu prawnego oraz instytucjonalnego państwa i jego spójności. Sytuację dodatkowo komplikuje kryzys ustroju liberalnej demokracji, któremu niedawno zawierzyliśmy, porzucając wysławiany wcześniej realny socjalizm. Najpierw przekonanie, potem rozczarowanie co do kolejnych recept na urządzenie świata, stawia nas trochę w sytuacji tych chłopców z opowiadania Mrożka, którzy po odkryciu oszustwa w ZOO, w żadne słonie już nie wierzą.

Mimo usprawiedliwienia, jakiego dostarczają historyczne okoliczności, na stan kraju trzeba spojrzeć trzeźwo, bez nadmiernej empatii, choć też bez szukania winnych, bo po pierwsze, to już nic nie zmieni, a po drugie, mało który problem społeczny ma konkretnych sprawców. Nie trzeba jednak obawiać się surowych diagnoz i radykalnych wniosków. Uspokajające samozadowolenie byłoby większym błędem.

Polska myśl państwowa uległa atrofii, a państwo uchyla się od odpowiedzialności planistycznej i strategicznej – z jednej strony wskutek rozpowszechnienia wśród elit beztroskiego liberalizmu, z drugiej – przez pozorne uwolnienie się od społecznej i historycznej misji, rzekomo przesuniętej na struktury zewnętrzne. Porzucone państwo popadło w zależność od różnych oligarchii, plutokracji, korporacji, mafii, służb oraz państw zewnętrznych, utrudniającą, a w niektórych dziedzinach wręcz uniemożliwiającą racjonalizację i harmonizację jego polityki.

Sprzyja temu zdemolowana w ostatnich latach świadomość Polaków, szczególnie niszcząca i tak wątły kapitał społeczny atmosfera negacji tradycyjnych wartości, cnót, autorytetów, dobra wspólnego, identyfikacji z kulturą i państwem.

Rozwiązania instytucjonalno-prawne są niespójne, często patologiczne i patogenne, stymulujące szarą strefę i korupcję, zwiększające opresyjność państwa i sprzyjające pasożytnictwu jego instytucji. Wiele urządzeń publicznych ma wątpliwy status użyteczności, a większość jest bardzo niesprawna. Poziom zaufania państwa do obywateli i obywateli do państwa jest niski, niepokojąco też rośnie rozziew między elitami a społeczeństwem i zwiększa się ich wzajemna nieakceptacja oraz obcość. To grozi utratą tożsamości ich obu.

Ten niezadowalający stan rzeczy nie jest w całości polską specyfiką. Trzeba go w wielu aspektach uznać za przejaw kryzysu cywilizacyjnego, jaki w ostatnim półwieczu trawi świat zachodni, zresztą wschodni też. Polskę wyróżnia mniej szczególny charakter problemów, a bardziej ich nieświadomość.

Czynniki zewnętrzne

Polska nie jest i nie będzie w najbliższej przyszłości podmiotem polityki globalnej. Pozostanie jednak ważnym teatrem tej polityki, szczególnie na nią eksponowanym. Dlatego kluczowo ważne dla przyszłości Polski będzie właściwe rozpoznanie procesów geopolitycznych, zrozumienie kształtującego się właśnie nowego ładu regionalnego oraz globalnego i odpowiednie w nich ulokowanie się.

Ekstensywny rozwój Polski i budowanie wokół niej wspólnoty wschodnioeuropejskiej, jakkolwiek niewykluczone, byłoby trudne bez przyzwolenia sąsiadów, a nawet bez poparcia niektórych z nich, i wymagałby silnego geopolitycznego umocowania Polski, zapewne przez USA, i zapewne takie umocowanie musiałoby mieć uzasadnienie poza bezpośrednimi relacjami USA z Polską, pozostając też tym samym poza naszym wpływem.

Z kolei, szanse intensywnego rozwoju Polski jako kraju bez większych aspiracji kontynentalnych czy globalnych, powinny się najpewniej i najpełniej realizować w ramach Unii Europejskiej. Sama Unia będzie pozostawać pod presją wydarzeń światowych, ale o jej istnieniu i zasadniczej ewolucji zadecydują raczej procesy wewnętrzne.

Charakter powiązania przyszłości Polski z przyszłością Unii ilustruje następująca tabela:

Tabela I. Scenariusze dotyczące przyszłości Unii Europejskiej i Polski w perspektywie 2050 r.

 

Scenariusz

Sytuacja Unii Europejskiej

Skutki dla Polski

1

Rozpad

Rozpada się

Kryzys społeczny
i gospodarczy

2

Trwanie

Istnieje bez istotnych zmian

Stopniowy rozwój
gospodarczy i cywilizacyjny

3

Wzmocnienie

Zwiększa integrację gospodarczą
i spójność organizacyjną

Przyśpieszony rozwój gospodarczy i cywilizacyjny

4

Poszerzenie

Powiększa się o duże państwa,
jak Rosja lub Turcja

Różne zmiany o charakterze ambiwalentnym

 

Scenariusze 2 i 3 należy uznać za bardziej prawdopodobne niż 1 i 4. Są one tym samym dominujące. Okazują się też najkorzystniejsze dla Polski. Potwierdza to, przynajmniej z kilkuletniej perspektywy, strategiczne uzasadnienie akcesji Polski do Unii.

Największe zagrożenia dla przyszłości Unii Europejskiej i tym samym Polski to zapewne: kryzys finansowy, kryzys w realnej gospodarce i kryzys społeczny na tle wzrastającej liczby osób wykluczonych. Mniej zagrażają Europie konflikty między mocarstwami czy w ogóle konflikt zewnętrzny. Pojawić się mogą inne problemy, zwłaszcza związane ze starzeniem się Europejczyków, z dostępem do wiedzy, technologii, usług medycznych, te jednak powinny być mniej dramatyczne w skutkach.

Ogólnie biorąc, wpływ czynników zewnętrznych na sytuację Polski wydaje się na ogół silniejszy od wpływu czynników wewnętrznych, dla których dodatkowo (te pierwsze) bywają pierwotne. Przeciągający się kryzys i niewykluczone załamanie dotychczasowego ładu światowego i regionalnego, możliwa zmiana paradygmatu gospodarczego, a przynajmniej finansowego, niejasność co do nowych modeli równowagi globalnej w obliczu wyczerpywania się starych – wszystko to sprawia, że parametry zewnętrzne stały się chwiejne, a ich przyszłość niewyraźna.

W perspektywie obecnego półwiecza, głównym czynnikiem kształtującym geopolitykę będzie hegemonia USA, zapewne inna niż dzisiaj, według jednych słabnąca, według innych tylko zmieniająca swój charakter. Z racji kosmicznej – w przenośni i dosłownie – dominacji militarnej Stanów Zjednoczonych, zważywszy na śmiałość, z jaką korzystają one z siły, możliwość pokojowego oddania globalnej dominacji przez Amerykę trzeba uznać za niewielką. Głównym obszarem, na jakim mogłoby do tego dojść, jest Daleki Wschód, wikłający strategicznie wszystkich głównych konkurentów USA. Najbardziej prawdopodobną przyczyną tego mogłyby być wewnętrzne problemy w Ameryce Północnej. Wszystko to nie dotyczy bezpośrednio Polski.

Z naszego punktu widzenia, najistotniejsze w polityce USA jest zaangażowanie w otoczeniu Polski, chyba raczej nie z uwagi na samą Polskę, lecz bardziej na sytuację innych państw. Całkowite wycofanie tego zaangażowania byłoby dla nas raczej niekorzystne, bo otwierające nowe pola walki o dominację i zapewne ośmielające sąsiadów do nowych form ekspresji i ekspansji. Ogólnie jednak wydaje się, że rola Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej w Europie powinna ulegać stopniowemu zmniejszaniu.

Nie należy też się spodziewać wzrostu wpływów Rosji, szczególnie takich, które by oddziaływały na suwerenność Polski. Możliwa ekspansja Rosji w Europie powinna się ograniczać do Białorusi i Wschodniej Ukrainy, co oczywiście ma dla nas znaczenie, lecz bezpośrednio nie musi na nas wpływać. Za to istotnie zmieniłoby sytuację Polski wejście Rosji do Unii Europejskiej (czy następcy Unii, jednoczącego całą Europę). W takiej hipotetycznej sytuacji, miejsce Polski w Europie mogłoby, a nawet musiałoby ulec silnej i niejednoznacznej redefinicji, z odmiennymi skutkami dla różnych dziedzin, raczej pozytywnymi dla gospodarki i raczej negatywnymi dla państwa.

Polityka Niemiec oraz Rosji, zarówno własna, jak wzajemna, będzie na Polskę wpływać silnie i bezpośrednio. Konkurencyjnym dla Polski obiektem uwagi Niemiec jest Europa, a Rosji – Azja. Prawdopodobnie, najkorzystniejsze byłoby dla nas wzmocnienie się Niemiec w Europie oraz Rosji w Azji, niejako odwracające uwagę obu potęg od Polski. Jest to jednak mało prawdopodobne, zwłaszcza w odniesieniu do Rosji, która powinna w Azji stopniowo słabnąć.

Niezwykle znaczący dla Polski byłby, dziś mało spodziewany, lecz w przyszłości możliwy, kontynentalny podział Rosji na część europejską oraz azjatycką. Wtedy Polska mogłaby się stawać ważnym obiektem zainteresowania Rosji Europejskiej, zapewne bezbronnym wobec jej zamiarów. W takiej sytuacji, gdyby Unia Europejska pozostawała jeszcze w podobnej do dzisiejszej postaci, stosunkowo najbezpieczniejsza i priorytetowa dla Polski byłaby akcesja Rosji do Unii.

Mniej prawdopodobny rozpad Rosji na kilka państw w części europejskiej, byłby dla Polski korzystny, w przypadku utrzymania się dzisiejszej formy Unii Europejskiej, bo wtedy Polska mogłaby zyskiwać centralne miejsce w jednoczącej się w ramach Unii Europie Wschodniej. Z kolei, rozpad i Rosji, i Unii, zwłaszcza w przypadku większego kryzysu państwowości Niemiec (dzisiaj wprawdzie bardzo mało prawdopodobnego, lecz niewykluczonego w dalszej perspektywie), stwarzałby nam szanse rozwojowe tylko wtedy, gdybyśmy zdążyli osiągnąć uzasadniający suwerenność poziom myśli państwowej. W przeciwnym wypadku mógłby być dla nas niekorzystny.

Oddziaływanie najważniejszych czynników zewnętrznych jest, jak widać, wielowymiarowe i niejednoznaczne. Mało które zdarzenie zewnętrzne jest dla nas samoistnie i jednoznacznie dobre lub złe. Trudno o proste wartościowanie, kiedy trzeba uwzględniać całe drzewa powiązanych scenariuszy, na większość z których nie mamy większego wpływu. To nie znaczy, że polityka Polski nie może mieć celów, ale na pewno znaczy, że musi mieć warianty.

Czynniki wewnętrzne

W perspektywie najbliższych dziesięcioleci, relatywny postęp w gospodarce wydaje się wysoce prawdopodobny, nawet przy braku działań polskich władz, bo będzie indukowany zewnętrznie. Nie będzie to wprawdzie sprzyjało innowacyjności, odpowiedzialności społecznej czy samowystarczalności gospodarczej, ale w rozumieniu większości wskaźników ekonomicznych powinno być pozytywne, przynajmniej na tle Europy.

Również postęp społeczny, a zwłaszcza cywilizacyjny, może się pod wieloma względami dokonywać bez większych wysiłków państwa, wskutek naturalnej dyfuzji w otwartym, europejskim społeczeństwie.

Nawet same instytucje państwa mogą podlegać wspomaganemu z zewnątrz usprawnieniu, przynajmniej w tych obszarach, które będą ważne dla Unii, a szczególnie Niemiec. Ewolucja instytucjonalna i prawna w kierunku modelu niemieckiego byłaby zresztą dla Polski usprawniająca i ogólnie korzystna, jednak nie wolno nad nią tracić kontroli, zwłaszcza w tych obszarach, gdzie nasze interesy (i charaktery) są różne.

Jak zawsze, niepewna jest przyszłość co do demografii. W 1995 r. demografowie przewidywali zgodnie, iż w roku 2010 ludność Polski przekroczy 40 mln i będzie dalej wolno wzrastać. Rzeczywistość okazała się inna, i to zarówno co do wielkości populacji, jak i jej tendencji. Obecnie żyje w Polsce około 38 mln mieszkańców i liczba ta się zmniejsza. Według dzisiejszych przewidywań, w roku 2050 ludność Polski zmaleje do 32 mln, co może jeszcze nie jest wielkością krytyczną, ale powinno być uznane za dolną granicę bezpieczeństwa. Głównymi przyczynami zmiany trendu demograficznego są ograniczenie dzietności kobiet i emigracja.

Europa Zachodnia oferuje młodym i energicznym Polakom lepsze niż w kraju warunki płacowe oraz socjalne. Nie istnieją też żadne skuteczne zachęty do reemigracji. Patrząc realistycznie w przyszłość, można przewidywać, że emigracja z przyczyn ekonomicznych zmniejszy się znacząco wraz z rozwojem gospodarczym i cywilizacyjnym Polski. Inaczej ma się sprawa z dzietnością Polek. W tym przypadku, postęp cywilizacyjny może wywierać wpływ ujemny. Znaczący przyrost naturalny może zapewnić tylko długotrwała, konsekwentna polityka państwa, kierowana przede wszystkim do młodzieży oraz do kobiet.

Niepokojąco zmniejsza się kapitał intelektualny kraju. W minionym dwudziestoleciu, polska nauka i szkolnictwo wyższe znacznie obniżyły swoją pozycję w świecie. Jest to tym bardziej deprymujące, że miało miejsce w wyjątkowo korzystnym czasie, kiedy Polska stawała się państwem suwerennym, otwartym, cieszącym się demokratycznym ustrojem, rynkową gospodarką, rosnącą skolaryzacją.

W najważniejszym i najpełniejszym światowym rankingu SCImago Research Group, obejmującym 2833 instytucji naukowych z 83 państw, w pierwszej setce lokuje się tylko Polska Akademia Nauk, w pierwszej pięćsetce jeszcze Uniwersytet Jagielloński i Uniwersytet Warszawski, a w pierwszym tysiącu mieści się w ogóle 11 placówek polskich. Zestawienie to musi napawać troską i wskazuje, że nasz potencjał intelektualny plasuje nas znacznie poniżej naszych aspiracji.

Podniesienie kapitału intelektualnego powinno być jednym z głównych priorytetów Polski. Przede wszystkim, należy poprawić poziom szkolnictwa wyższego oraz zwiększyć jego (i w ogóle nauki) powiązanie z gospodarką. Nie będzie to możliwe bez umiędzynarodowienia najlepszych uczelni oraz zwiększenia ogólnego poziomu wydatków na badania i rozwój, dzisiaj w Polsce procentowo trzy razy mniejszego od średniej dla Unii Europejskiej. Samo jednak zwiększenie finansowania czy otwarcie, bez zmiany polityki naukowej i edukacyjnej, nie przyniesie zadowalających rezultatów.

We wspomnianym rankingu SCImago Group, spośród obecnie działających w Polsce 456 uczelni wyższych, w ogóle zmieściło się tylko 44, lokując się między miejscami 362 a 2721. Jakikolwiek dostrzegalny globalnie poziom trzyma więc co dziesiąta polska uczelnia. Być może, mamy ich dziesięć razy za dużo, jak na nasze możliwości? Zresztą, i potrzeby też by trzeba zweryfikować. Z samych przyczyn demograficznych, liczba studiujących w Polsce powinna zmaleć kilkakrotnie: z prawie dwóch milionów w 2010 r. do kilkuset tysięcy w 2050 r., a zatem obecny system jest i tak nie do utrzymania, co może uzasadniać radykalne reformy i w konsekwencji ułatwiać odbudowę intelektualną kraju.

Perspektywy

Za najbardziej prawdopodobne należy uznać, że Polska będzie w 2050 r. istnieć jako członek Unii Europejskiej, silnie zintegrowany z Niemcami i dzięki temu awansujący gospodarczo oraz cywilizacyjnie. Wskazywałoby to, aby konieczne reformy instytucjonalne naśladowały różne rozwiązania niemieckie. Również w zakresie infrastruktury, nauki i edukacji powiązanie z Niemcami powinno rosnąć, zresztą zazwyczaj z korzyścią dla Polski.

Na ten główny scenariusz rozwojowy władze polskie nie będą mieć większego wpływu i nie trzeba od nich oczekiwać tu specjalnej aktywności. Mogą za to i powinny podjąć działania towarzyszące, szczególnie w kierunku odbudowy erodujących potencjałów, zwłaszcza intelektualnego, społecznego i demograficznego. Nie musi być to sprzeczne z interesem Niemiec, które raczej mogą w tym pomagać niż przeszkadzać. Konkurencyjne mogą być za to interesy dotyczące budowy elit państwa oraz wykorzystania zasobu ludzkiego, tutaj władze polskie muszą się wykazać pewną autonomią.

Prawdopodobne niewielkie rozszerzenie Unii na Wschód powinno sprzyjać Polsce, stawiać przed nią nowe, względnie samodzielne zadania, wywołując reformę instytucjonalną i zwiększając potencjał państwa. Z kolei, wejście całej europejskiej Rosji do Unii może grozić osłabieniem państwa polskiego, choć powinno być korzystne gospodarczo.

Za niewykluczoną trzeba uznać postępującą degenerację instytucjonalną Unii Europejskiej i redukcję jej statusu do podobnego, jaki osiągnęła dzisiaj ONZ. Scenariusz erozji Unii może być dla Polski w niektórych aspektach korzystny, na przykład ze względu na zmniejszenie krępującej unijnej standaryzacji, jednak ogólnie szanse rozwojowe Polski raczej by zmalały.

Niepewne wydaje się utworzenie jednego państwa europejskiego, dlatego rola państwa polskiego pozostanie ważna, co najmniej w obszarach niezbywalnej autonomii, takich jak polityka społeczna, mieszkaniowa czy żywnościowa, a także w kluczowych dla przyszłości Polski obszarach energetyki oraz gospodarki ograniczonym zasobem wody.

Dodatkowo rolę państwa powinno zwiększać prawdopodobne odchodzenie świata od modelu neoliberalnego. Z drugiej strony, w miarę postępów globalizacji, niektóre funkcje państw będą przejmowały instytucje ponadnarodowe. Tym ważniejsza będzie jakość i skuteczność naszych w nich reprezentantów.

Całkowity rozpad Unii wydaje się raczej mało prawdopodobny, więc strategiczne europejskie powiązanie Polski zdaje się nie mieć racjonalnej alternatywy, a minimalizacja dystansu cywilizacyjnego i ekonomicznego poprzez mądrą integrację z Unią wydaje się bezdyskusyjnym, choć oczywiście nie jedynym, celem polityki polskiej na najbliższe dziesięciolecia.

Perspektywy gospodarcze Polski, na tle Europy i świata, są relatywnie dobre. Szybciej powinny się rozwijać te branże, w których będziemy podwykonawcami dla firm europejskich. Może to także obejmować obszary wysokiej technologii, choć raczej będzie mało powiązane z rodzimą myślą techniczną. Nasza samowystarczalność będzie zapewne ulegać dalszemu zmniejszaniu, szczególnie jeśli nie ulegnie zmianie polityka standaryzacyjna i reglamentacyjna Unii, zwłaszcza w stosunku do emisji CO2, zagrażająca Polsce deindustrializacją.

Znaczenie gospodarcze Polski w świecie powinno się nadal zmniejszać, ale pozycja gospodarcza Polski w Europie może się utrzymać, a nawet zwiększyć, przynajmniej w rozumieniu statystyk. PKB per capita z wysokim prawdopodobieństwem może osiągnąć średni poziom Unii.

Rokowania dla środowiska naturalnego są jeszcze lepsze niż dla gospodarki. W wielu sprawach należy spodziewać się znacznej poprawy obecnego stanu środowiska, a tam, gdzie może nastąpić pogorszenie, jego zakres powinien być lokalny.

W roku 2050 lasy pokryją prawdopodobnie trzecią część powierzchni kraju, a dzięki oczyszczaniu praktycznie wszystkich ścieków przemysłowych oraz komunalnych, radykalnie poprawi się jakość wód śródlądowych i w konsekwencji również Bałtyku. W następstwie zmiany charakteru rolnictwa oraz rozbudowy infrastruktury, na niektórych obszarach Polski zmniejszy się różnorodność biologiczna, ale równocześnie powiększeniu ulegną parki narodowe i obszary chronione.

Dla turystów o zainteresowaniach przyrodniczych, Polska stanie się jednym z najatrakcyjniejszych krajów Unii Europejskiej. W większym niż dotychczas stopniu może też się stać miejscem pielgrzymek religijnych, a także turystyki historycznej i sentymentalnej, szczególnie Żydów oraz Niemców. W perspektywie 2050 roku, turystyka ma szansę stać się znaczącą gałęzią gospodarki narodowej.

Duże zmiany powinny objąć rolnictwo. Powierzchnia użytków rolnych zapewne zmaleje, zregionalizuje się też ich struktura, a ogólnie wzrośnie udział łąk, pastwisk i sadów kosztem gruntów ornych. W połowie XXI wieku, rolnictwo będzie miało w Polsce charakter mieszany: obok upraw wielkołanowych, będą istnieć gospodarstwa tradycyjne, niekoniecznie zacofane, bo coraz częściej specjalizujące się w przetworzonych produktach specyficznych oraz regionalnych. Znaczący ułamek użytków rolnych zajmować powinny farmy ekologiczne, mogące stać się ważną specjalnością Polski.

W ostatnim dwudziestoleciu, największy uszczerbek, może poza myślą państwową, poniosła wojskowość. Odbudowa potencjału w tym zakresie, choć bezdyskusyjnie konieczna, może napotykać szczególne przeszkody. Przede wszystkim, nowoczesne uzbrojenie staje się coraz droższe i wymaga częstego odnawiania. Poza tym, nie mamy, my sami oraz sojusznicy w zakresie nas dotyczącym, jednoznacznej doktryny obronnej.

Co więcej, w kontekście sojuszy i globalizacji, przyszła doktryna może się okazać z dzisiejszej perspektywy nieoczekiwana, a nawet egzotyczna. W 2050 r. można sobie wyobrazić oparcie polskiego potencjału zbrojnego na przykład na wojskach ekspedycyjnych i obronie cywilnej, ale też na robotach oraz wojskach informatycznych, a może jeszcze na zupełnie innych rozwiązaniach, uzasadnionych potrzebami NATO, USA, a także naszymi własnymi. Nawet nasz niezbywalny obowiązek obrony granic oraz integralności terytorialnej będzie prawdopodobnie realizowany w ramach Unii Europejskiej, i może silniej zależeć nie tyle od naszej wizji, co raczej od utrzymania (bądź nie) statusu państwa granicznego Unii. Prognozy w tym obszarze mają najwyższy stopień niepewności.

Priorytety rozwojowe

Największe i potencjalnie krytyczne zagrożenie dla Polski stwarzają degradujące się i trudne do odbudowania potencjały, szczególnie intelektualny, społeczny, demograficzny oraz obronny. Powiązana jest z tym również degeneracja instytucjonalna państwa oraz upadek kultury politycznej, chociaż te zagrożenia można uznać za wtórne. Z kolei, praźródłem większości, a może wszystkich wskazanych problemów, jest niski kapitał intelektualny. Zaniedbania w tej dziedzinie rosną i stawiają pod znakiem zapytania zdolność Polski do samodzielnego rozwoju.

Kluczowe obszary rozwoju w perspektywie roku 2050, sytuację Polski w tych obszarach, powiązania zewnętrzne i zalecany kierunek działań własnych zestawiono w poniższej tabeli:

Tabela II. Perspektywy i priorytety rozwojowe Polski.

Obszar

Perspektywy dla Polski

Priorytet obszaru

Powiązania zewnętrzne

Zewnętrzna presja rozwojowa

Rola działań własnych

Kierunek działań własnych

Gospodarka

dobre

wysoki

Niemcy/UE

duża

mała

kontynuacja

Rolnictwo

dobre

raczej wysoki

UE/Rosja

średnia

znaczna

kontynuacja

Infrastruktura twarda

raczej dobre

wysoki

UE/Niemcy

raczej duża

średnia

kontynuacja

Bezpieczeństwo

niepewne

raczej wysoki

NATO/Rosja/UE

niejedno-znaczna

średnia

radykalna reforma

Polityka zagraniczna

niepewne

średni

UE/NATO

średnia

niewielka

niejasny

Instytucje/
prawo

raczej złe

wysoki

UE

średnia

raczej duża

reforma

Edukacja/
wychowanie

raczej złe

wysoki

UE

mała

duża

reforma

Nauka

złe

raczej wysoki

USA/UE

bardzo mała

duża

radykalna reforma

Kultura narodowa

bardzo złe

wysoki

Polonia, Słowianie

znikoma

wielka

odbudowa

Myśl państwowa

krytycznie złe

bardzo wysoki

UE/Rosja
/NATO/inni

raczej negatywna

wielka

budowa

 

Już nawet tak elementarna tabela, czy się z nią zgadzać, czy nie, wygląda, jak plan pracy dla dziesiątek badaczy. Niezbędne i pilne staje się powołanie ośrodka myśli strategicznej, którego zadaniem byłoby przygotowywanie długookresowych planów rozwojowych, intelektualna pomoc w formułowaniu i rozwiązywaniu strategicznych problemów społecznych i gospodarczych oraz ostrzeganie przed wewnętrznymi i zewnętrznymi zagrożeniami.

Wnioski

W ostatnich latach, gwałtownie zmienia się świat i upadają kolejne cywilizacyjne dogmaty. Globalny system staje się chaotyczny, a przyszłość wyjątkowo nieprzewidywalna. Postępuje globalizacja, zmienia się model światowej równowagi, nowych rozwiązań szuka też Unia Europejska. Nie wiadomo, jaki będzie nowy globalny ład, ale wiadomo, że będą w nim lepsze i gorsze miejsca. Te lepsze zajmą i ci, którzy ten ład ukształtują, i ci, którzy mieli zdolność przewidywania, być może też ci, którzy po prostu mieli szczęście, lecz raczej nie ci, którzy mieli fałszywy obraz rzeczy lub nie mieli go wcale. Na razie pozostajemy w tej ostatniej grupie.

Zasadniczym problemem jest demografia. W obecnych granicach, klimacie i warunkach gospodarowania, można sobie wyobrazić Polskę i 30-milionową, i 50-milionową. O ile jednak ujemny przyrost naturalny nie musi być jednoznacznie negatywny, to mocno niepokojąca staje się emigracja, choć mądra polityka państwa mogłaby uczynić z niej atut, a bezwzględnie groźna i nieakceptowalna jest rosnąca skala wykluczenia cywilizacyjnego, zwłaszcza młodych. Niestety, we wszystkich tych obszarach, państwo polskie pozostaje bierne.

Różne dziedziny mogą wymagać odmiennych rozwiązań. O ile ogólna edukacja jest zjawiskiem powszechnym i przynajmniej w pierwszych stadiach egalitarnym, to kultura wysoka potrzebuje silnego elitaryzmu, podobnie też nauka. Z kolei, nauka może rozwijać się w większości imitacyjnie i w powiązaniu ze światem, a kultura już w mniejszym stopniu.

Jeśli chodzi o polską kulturę, naukę i w ogóle kapitał intelektualny, tu nie można liczyć zewnętrzną presję rozwojową. Jest to najważniejszy obszar odpowiedzialności elit, a ich stan jest zły, najpierw przez historyczne straty, potem wskutek popadnięcia – za sprawą mediów oraz innych służb publicznych – w odmęty popkultury i komercji, prawie całkowicie likwidujące budowaną przez pokolenia warstwę inteligencji. Konieczność szybkich i radykalnych działań naprawczych staje się bezdyskusyjna. Gorzej z możliwościami.

Drugą Rzeczpospolitą budowali wielcy Polacy, ściągający z całego świata, PRL zasiliły lewicowe elity Polski przedwojennej, a III RP powracający z zaawansowanych cywilizacyjnie krajów emigranci. Dziś nie bardzo widać zewnętrzny zasób elit, do którego jeszcze by można sięgnąć. Potencjał intelektualny Polski trzeba będzie prawdopodobnie odbudowywać głównie siłami wewnętrznymi, a te stale maleją. Jeżeli odpowiednie procesy nie będą niezwłocznie podjęte i przeprowadzone, grozi nam zanik kapitału kulturowego i postępująca za tym erozja kapitału społecznego, a w konsekwencji może nawet utrata historycznej zdobyczy II i III Rzeczpospolitej: prawa do suwerenności.

Centralnym problemem Polski, utrudniającym zmierzenie się z wszystkimi innymi problemami, jest nieistnienie trwałego instytucjonalnego ośrodka myśli państwowej, pozbawiające kolejne władze stabilnego, konsekwentnego, długookresowego wsparcia prognostycznego, planistycznego i strategicznego. Bez takiego wsparcia, trudno będzie Polsce odnaleźć się we współczesnym świecie, także w Unii Europejskiej oraz NATO, gdzie dominują kraje o rozwiniętej i ugruntowanej myśli państwowej.

Leszek Kuźnicki
Marek Chlebuś