Odsłon: 2405

Od 1990 r. nieustająco zmienia się w Polsce organizację nauki, w tym – Polskiej Akademii Nauk. Nie wszystkie zmiany uznawane są przez samo środowisko naukowe za trafne, niektóre są wręcz chybione.

Pytamy więc członków PAN, czy ich zdaniem Akademia wymaga reform, a jeżeli tak – to jakich i dlaczego?

 

Poniżej wypowiedzi prof. Roberta Gałązki z Instytutu Fizyki PAN oraz prof. Stanisława Rakusy-Suszczewskiego

 


Akademia winna wyjść z kąta


Pogląd, iż w PAN potrzebne są zmiany wydaje mi się dość powszechny, zwłaszcza że od 1990 roku obserwuje się stopniowe administracyjne ograniczanie roli Akademii. Jednym z podstawowych działań w tym kierunku było praktycznie odebranie PAN jej instytutów – nie w sensie nominalnym, ale finansowym. Wcześniej  były one finansowane z budżetu Akademii. Po 1990 r. tę funkcję  - jak wiele innych wcześniej zastrzeżonych dla PAN - przejęło ministerstwo nauki (początkowo Komitet Badań Naukowych).
 

Właściwie od 1990 r. obserwuje się spychanie Akademii  - jako instytucji - do kąta, choć jej placówki naukowe liczą się w świecie, są notowane w pierwszej setce najlepszych ośrodków naukowych. Na 70 instytutów PAN ocenianych pod względem poziomu naukowego, ogromna większość  uzyskała kategorię A+ lub A, co najlepiej świadczy o ich randze.

O Akademii jednak się nie mówi, PAN nie istnieje w życiu publicznym, społecznym – chyba, że pojawiają się jakieś bulwersujące społecznie tematy, wówczas zaprasza się członków Akademii do debaty. W innych przypadkach PAN nie jest zauważana.
To jest skutek pomniejszania rangi PAN poprzez kolejne ustawy, choć PAN ma potężny potencjał intelektualny i badawczy.
W PAN jest ponad 100 komitetów naukowych, obejmujących wszystkie dziedziny nauki i mogą one w bardzo krótkim czasie opracować fachową, niezależną, obiektywną opinię i to bezpłatnie – bo taka była dotychczas praktyka. Komitety od lat tworzą takie opinie i przesyłają je do organów administracji państwa. Te jednak mają swoich doradców  (dobieranych  według nie wiadomo jakich kryteriów) i w ogóle nie raczą zauważać tych analiz. Zatem cały ten potencjał i wysiłek jest marnowany – administracja państwowa chyba takich analiz w ogóle nie potrzebuje, choć nie można powiedzieć, że nie ma żadnych kłopotów.

Jest chyba takie przekonanie, że PAN jest niepotrzebna, ale nie wypada zlikwidować jej, skoro wszędzie, także w Niemczech, Francji, czy USA są akademie, lub organizacje tego typu. Można natomiast stopniowo ograniczać jej rolę, możliwości działania.
 

Możliwe też, że PAN jest niewygodna, bo potrafi opracować ekspertyzę, która nie jest zgodna z oczekiwaniami rządzących. Takie ekspertyzy – choć istnieją – nie są na ogół nagłaśniane.

Oczywiście, można powiedzieć, że członkowie Akademii po części sami na siebie ten bat ukręcili w 1990 r., tworząc Komitet Badań Naukowych i zmieniając tym samym sposób organizacji i finansowania nauki w Polsce. Jednak zamysł tej zmiany był taki, żeby poprzez KBN i system grantów spowodować napływ do nauki większych środków z budżetu, a nie ograniczać roli PAN, nie zabierać jej instytutów. Stało się jednak inaczej.

Zmniejszanie się roli i spadek rangi PAN, spychanie jej  na margines, jest również winą samych członków i pracowników PAN. Bo jeśli jest jakiś palący, ważny problem społeczny, PAN winna sama z siebie, bez pytania, bardzo szybko opracować opnie na ten temat i ja nagłośnić. A tego praktycznie nie robi, a jeśli robi to nie nagłaśnia.
 

Jeśli chodzi o rozwiązania prawne odnośnie PAN – obecna ustawa (z 2010 r.) nie jest dobra. Przede wszystkim jest za obszerna i za szczegółowa, jak na tego typu dokument. W dodatku stworzyła fikcyjny podział organizacyjny w Akademii poprzez narzucenie mniejszej liczby wydziałów (z 7 – 5). Skutek tego jest taki, że te połączenia są sztuczne, wydziały liczebnie za duże i zbyt zróżnicowane tematycznie.
 

Zastanowić się też trzeba nad zapisami dotyczącymi ograniczenia wieku przy wszystkich stanowiskach. Nie neguję tego ograniczenia przy stanowiskach administracyjnych, ale w ciałach wybieralnych takie ograniczenie wieku uważam za dyskryminujące, w dodatku chyba niezgodne z konstytucją. Bo wcale nie jest oczywiste, że jeśli ktoś skończył 70 lat to jest dużo głupszy niż był dzień wcześniej.

Zarzut, że członkami PAN są w większości osoby starsze wynika stąd, że nie bierze się pod uwagę faktu, iż przy wyborach członków PAN nie ma ograniczeń wiekowych, a jedynym kryterium jest znaczący dorobek naukowy. Skutek tego jest taki, że np. matematycy czy fizycy mają szansę zostać członkami PAN w wieku np. 30 lat, ale w przypadku humanistów czy przedstawicieli nauk społecznych jest to już dużo trudniejsze, gdyż w tych dziedzinach osiągnięcia przychodzą na ogół po dziesiątkach lat badań.


Faktem jest, że cztery lata temu zmieniono dobrą, sprawdzoną organizację PAN na gorszą i to bez żadnej uzasadnionej potrzeby.
Bardzo do tego przyczyniła się poprzednia minister nauki, Barbara Kudrycka, która o wszystkim w PAN chciała decydować sama. Przedstawiciele PAN nie mieli w tej sprawie prawie nic do powiedzenia, gdyż ustawa o PAN została przygotowana przez ministerstwo bez konsultacji z Akademią.

W tej ustawie zabrakło odpowiedniego do pozycji merytorycznej PAN jej umiejscowienia  w organizacji nauki i administracji państwa. Akademia winna mieć odpowiednią rangę, nie powinno być tak, że nikogo ona nie interesuje.

Kiedyś prezes PAN był członkiem rządu, dzisiaj nie jest to konieczne, niemniej rząd czy premier winien mieć obowiązek zapraszania prezesa w przypadku rozważania spraw dotyczących nauki czy takich, w których zdanie akademików  może być ważne. I w tej ustawie rola Akademii winna zostać odpowiednio sformułowana, bo to jest taka instytucja, która potrafi doradzić, stworzyć ważne ekspertyzy, itp.
 

W ustawie o PAN, oprócz jasnego określenia jej roli, winna być zapisana jej autonomia - PAN nie powinna podlegać ministerstwu nauki. Prezes PAN winien bezpośrednio podlegać premierowi, nie ministrowi. Nie powinno też być w niej zapisów, że o wewnętrznych sprawach PAN decyduje minister nauki.
Robert Gałązka

 


 

Ach!  Gdybym był prezesem…

 

I. Zmieniłbym ustawę o Polskiej Akademii Nauk.
 

1. Wróciłbym do reprezentacji Polskiej Akademii Nauk przez Prezesa i trzech Wiceprezesów - uznanych autorytetów nauki polskiej.
 

2. Prezes PAN powinien być w randze członka Rady Ministrów,  bo reprezentuje najwybitniejsze  polskie środowisko naukowe członków PAN pochodzących z uczelni i instytutów PAN.
 

3. Wróciłbym do podziału na 7 wydziałów.
 

4. W skład Zgromadzenia Ogólnego PAN poza członkami PAN włączyłbym wszystkich dyrektorów Instytutów PAN z prawem głosu.
 

5. Zlikwidowałbym Akademię Młodych Uczonych.
 

6. Zlikwidowałbym Komitety Naukowe a środki na ich działalność przekazał do dyspozycji Wydziałów, które powinny je wydawać na  inicjatywy tych którzy je mają.
 

7. Zlikwidowałbym stacje naukowe w Moskwie, Kijowie,  Berlinie,  Wiedniu,  pozostawił w Paryżu i Rzymie.
 

8. Nająłbym prawników i menażerów do zarządzania majątkiem PAN.
 

Stanisław Rakusa-Suszczewski (Czł. koresp. PAN)