Odsłon: 2140


Kłamstwo jest wieczne i wszędobylskie z natury.
Zygmunt Bauman

 

sztumski2017Czym jest kłamstwo? Kłamstwo jest wypowiedzią, o której się wie lub podejrzewa, że jest nieprawdziwa, ale przekazuje się ją po to, by odbiorca w nią uwierzył – pisze włoska filozofka Maria Bettetini w Eine kleine Geschichte der Lüge. Von Odysseus bis Pinocchio. Nieco inaczej definiują je G. Bien i R. Denker w Historisches Wörterbuch der Philosophie - „kłamstwo jest komunikowaniem (również niewerbalnym) nieprawdy w celu wywołania lub utrwalenia fałszywego poglądu lub przekonania u odbiorcy”. Różni się ono od nieprawdy tym, że jest świadomym głoszeniem nieprawdy w celu uzyskania jakichś korzyści. 

Kłamie się z wielu powodów: ze strachu (aby uniknąć krytyki, kary lub cierpienia, np. w wyniku popełnienia błędu lub czynu zabronionego), ze wstydu, z uprzejmości, niepewności lub konieczności, z chęci udaremnienia planów swoich przeciwników, w celu ochrony siebie lub innych osób oraz interesów, dla poprawy swojego wizerunku i podniesienia swojej wartości w oczach innych, a także z powodu obsesji i dla zabawy. Podobno przeciętnie człowiek kłamie trzy razy dziennie, a rekordziści nawet dwieście.

Język pomaga być kłamcą

Język pełni między innymi funkcję kreatywną. Za jego pomocą można w różny sposób opisywać fakty, konfabulować zdarzenia lub sytuacje oraz tworzyć nieprawdziwe światy i historie, zależnie od potrzeb oraz na użytek ideologii, polityki, religii, literatury i sztuki. Przykładów na to jest mnóstwo i są one powszechnie znane, zwłaszcza w polityce, literaturze, sztuce (science fiction, surrealizm itp.).
Najlepiej nadają się do tego języki naturalne (potoczne) oraz niektóre specjalistyczne, używane przez humanistów, artystów, polityków, propagandystów, kaznodziejów itp. z tej racji, że w odróżnieniu od języków sztucznych (sformalizowanych), jakimi posługują się przyrodoznawcy, technicy, matematycy i logicy, charakteryzują się one polisemią (wieloznacznością wyrazów lub fraz w zależności od kontekstów i sytuacji naturalnych lub sztucznych) oraz relatywizmem semantycznym.

W myśl zasady relatywizmu semantycznego znaczenia słów zależą od czynników społecznych: kultur, wierzeń, ideologii i sytuacji historycznych. Jedno i to samo słowo może co innego znaczyć (mieć różne desygnaty) w różnych sytuacjach i warunkach. Jeśli zmiana znaczenia dokonuje się na drodze naturalnej ewolucji języka, to nie ma w tym niczego niepokojącego. Inaczej, gdy dokonuje się jej sztucznie za pomocą substytucji znaczeń, czyli poprzez umyślną podmianę znaczenia słowa w celu zafałszowania opisu lub wzmacniania emocji towarzyszącej odczytywaniu komunikatów.
Chodzi o to, by powszechnemu i tradycyjnemu znaczeniu jakiegoś słowa nadać inne (niekonwencjonalne) i wywołać zamierzone emocje. W ten sposób zazwyczaj chce się usprawiedliwić coś niegodziwego, lub nakłonić adresata komunikatu do oceny moralnej jego treści. Takiemu zabiegowi poddano np. słowa: patriotyzm i bohaterstwo.

Tradycyjnie patriotyzm definiuje się jako umiłowanie ojczyzny, szacunek do niej i gotowość ponoszenia za nią ofiar. Nie łączy się go z polityką, ideologią, wyznaniem, ani partią. Teraz w definicji patriotyzmu słowo „ojczyzna" zamieniono na „państwo". Patriotyzmem stało się umiłowanie państwa, a nie ojczyzny. Patriotą jest ten, kto miłuje swe państwo (aparat przemocy), tzn. jego instytucje i organizacje; przede wszystkim rząd i partię, które aktualnie sprawują władzę, ideologię i politykę państwa.

Tradycyjnie, bohaterstwo kojarzy się z czynem podejmowanym z niezwykłego męstwa, ponadprzeciętnej odwagi, waleczności i ofiarności. Żołnierz jest bohaterem, gdy unicestwi lub weźmie do niewoli wrogów, zniszczy obiekty militarne, urządzenia, sprzęt nieprzyjaciela itp. A cywil, gdy np. uratuje komuś życie, ryzykując lub poświęcając własne, albo, gdy ma wybitne osiągnięcia w pracy. (W czasie wojny, okupacji i odbudowy naszego kraju bohaterkami były kobiety, które rodziły dzieci, kształciły je i wychowały na przyzwoitych ludzi. Bohaterami byli ludzie, którzy odbudowywali kraj i wznosili nowe miasta. Ze względów politycznych usuwa się ich z pamięci, a wokół nich rozpościera się grobowa cisza medialna.)
Teraz kreuje się „bohaterów z nadania" za zasługi dla rządu i partii politycznych. „Bohaterami” stały się indywidua, które działały w interesie państw obcych, czyli zdrajcy. (Jak pisze Stephen King, „Kiedy zdrajców nazywa się bohaterami (…), nadchodzą mroczne czasy. Naprawdę mroczne czasy".)

„Bohaterami” nazywa się 1) żołnierzy-najemników, płatnych morderców, którzy przypadkowo zginęli na wojnie napastniczej, zwanej patetycznie „misją”; 2) amerykańskich żołdaków, którzy napalmem palili dzieci wietnamskie; 3) byłych szpiegów i uciekinierów z kraju, opłacanych przez obce wywiady, którzy szkalowali swoje państwo i kierowali z ukrycia, jak tchórze, akcjami dywersyjnymi na szkodę ojczyzny; 4) okrutnych ludobójców z Wołynia i bandytów z tzw. organizacji wyzwoleńczych.

Tradycyjnie, w języku obowiązywała zasada referencji, która nakazywała przestrzegać adekwatnego związku słów z tym, co się za ich pomocą wyraża. Zabezpieczała ona przed popełnianiem nadużyć językowych w celu okłamywania ludzi. Teraz skutecznie wypiera ją zasada relatywizmu semantycznego. Im więcej w języku jest wieloznacznych wyrazów i możliwości żonglowania ich znaczeniami, tym lepiej nadaje się on do okłamywania odbiorców komunikatów w nim wyrażanych. Takim językiem jest język naturalny. Posługują się nim ludzie na co dzień, którzy tylko w czasie pracy zawodowej komunikują się za pomocą jeżyków sztucznych (specjalistycznych). Skoro tak, to każdy, kto komunikuje się werbalnie z innymi, jest potencjalnym kłamcą.

Język naturalny i kłamstwo są atrybutami gatunku ludzkiego. (Zwierzęta z natury raczej nie kłamią, chyba że ludzie nauczą ich tego, chociaż czasami wprowadzają w błąd swych opiekunów i wrogów.) Język, w którym nie przestrzega się zasady referencji sprzyja kłamcom, ale realnie kłamią oni z własnej woli i na własną odpowiedzialność.

Kłamliwe komunikaty

Język służy do formułowania komunikatów, z których czerpie się wiedzę i na podstawie których kształtuje się poglądy i opinie. Komunikaty zbudowane są ze zdań prawdziwych (niebudzących wątpliwości, pewnych), jawnie fałszywych, albo quasi-prawdziwych, tj. takich, które sprawiają wrażenie prawdziwych, chociaż kryją sprytnie zamaskowane kłamstwa i dlatego są najbardziej szkodliwe.

Formy i sposoby utajniania kłamstw w komunikatach zależą od tego, do jakich adresatów są kierowane. Do słabo wykształconych, mało doświadczonych i naiwnych wystarczą proste, a do mądrych i doświadczonych życiowo muszą być bardziej wymyślne.
Jednak władcy nie przestrzegają tej reguły. Zafascynowani zwycięstwem wyborczym, wyobcowani od społeczeństwa i pyszałkowaci - im mniejszy rozum, tym większa zarozumiałość - traktują podwładnych, jak idiotów.
Z tego względu, a także z lenistwa, stosują trywialne, ale doskonale sprawdzone w praktyce sposoby okłamywania społeczeństwa, zaczerpnięte od dwudziestowiecznych czołowych propagandystów nazistowskich i komunistycznych. Dzisiaj one zawodzą, ponieważ ludzie są lepiej wykształceni i uświadomieni politycznie niż wówczas.
Władcy nie wysilają się, by korzystać z arsenału sposobów komunikacji społecznej i technik propagandy, wzbogacanych dzięki postępowi nauki. (Pojawia się tu paradoks: naukowcy, którzy mają popularyzować prawdę, pomagają w popularyzacji kłamstw.) Myślą, że wystarczy jak najczęściej występować publicznie „na żywo” (mają czelność kłamać przed kamerami telewizyjnymi, czy twarzą w twarz), przyjmować sztuczne pozy dawnych „wodzów narodów” i małpować ich gesty, by masy uwierzyły w ich kłamstwa. To im się często udaje, zwłaszcza w akcjach wyborczych, ale kłamstwa polityków szybko wychodzą na jaw. Ludzie rozczarowują się i są ostrożniejsi.

Mądrość mas jest wrogiem władców. Dlatego starają się ogłupiać masy jak się da i jak najbardziej kamuflować kłamstwa. Na podstawie badań przeprowadzonych około trzydzieści lat temu przez historyka ekonomii Carlo Marii Cipolli, okazało się, że w każdej grupie ludzi była stała liczba głupców (ok. 80%). Ale zwiększa się ona proporcjonalnie do zmasowanego i globalnego ogłupiania - coraz więcej ludzi daje się zwodzić łgarzom i wierzy w ich oszustwa, bez względu na wykształcenie, poziom kultury czy uświadomienie polityczne. Potwierdzają to analizy wyników wyborczych.

Stereotyp kłamcy

W trakcie ewolucji kulturowej wytworzył się stereotyp, za pomocą którego odróżnia się kłamców od prawdomównych. Składają się nań twierdzenia wywiedzione z wielowiekowego doświadczenia życiowego: „Kto nie patrzy prosto w oczy rozmówcy, ten kłamie" (Czy te oczy - w domyśle: tak poczciwe - mogą kłamać?) i „Kto w czasie rozmowy rumieni się, albo poci, ten kłamie" itp. Ten stereotyp, sprawdzał się w czasach, kiedy kłamstwo było czymś moralnie nagannym, czym brzydzono się i wstydzono, a zdemaskowanie kłamcy dyskwalifikowało go, kompromitowało, skutkowało utratą autorytetu, groziło wykluczeniem i przeszkadzało w karierze zawodowej lub politycznej. Wstyd za kłamstwo dziedziczyło się z pokolenia na pokolenie. Kłamstwu towarzyszyły reakcje fizjologiczne w postaci podwyższonego ciśnienia, przyspieszenia tętna, pocenia się, czerwienia się itp. Wykorzystuje się to w wykrywaczach kłamstw. Jednak ten stereotyp dezaktualizuje się w miarę tego, jak kłamanie staje się nagminne, a kłamstwo - zjawiskiem normalnym, którego nikt się nie wstydzi. Dlatego wkrótce wariografy staną się bezużyteczne.

Nie tylko głupi dają się mamić

Jedną z cech człowieka jest łudzenie się, czyli marzenie lub wyobrażenie sobie czegoś, co zbudowane na podstawie przekonania lub fałszywej interpretacji rzeczywistości nie mieści się w obszarze faktów. Złudzeniem jest uważać za prawdziwe to, co faktycznie jest kłamstwem, liczyć na mało prawdopodobną realizację swoich wyobrażeń, oczekiwań, jak i na spełnienie składanych obietnic, zapewnień i przysiąg przez innych ludzi, nawet najbardziej zaufanych.
Złudzeniom ulega się dlatego, że ucieczka w krainę ułudy pomaga przeżyć trudne chwile, jest jakby odtrutką na toksyczne środowisko społeczne, stwarza nadzieję na lepsze życie, ułatwia adaptację będącą warunkiem przetrwania w coraz bardziej niebezpiecznym środowisku, czyni ludzi poniekąd szczęśliwymi i wzmacnia system immunologiczny w aspekcie biopsychospołecznym. Działa podobnie do narkotyku.
Oprócz złudzeń indywidualnych, wywodzących się z psychiki jednostek, są złudzenia zbiorowe, generowane przez środowisko kulturowe (religię, ideologię, naukę, sztukę, filozofię itp.) Wzmacniają one i utrwalają złudzenia jednostek („nie tylko ja temu wierzę”). Ze złudzeń zbiorowych biorą się mity, np. wolności, demokracji, sprawiedliwości, prawdy, sensu świata, życia i historii, uszczęśliwienia wszystkich, siły nadprzyrodzonej, pierwszej przyczyny, obiektywizmu, niezawodności, miłości bliźniego, dobra wspólnego, powszechnego dobrobytu, zrównoważonego rozwoju itd.
Drugą cechą człowieka jest zdolność i skłonność do samookłamywania, które umacnia łudzenie się na temat swojego wyglądu, zdrowia, wartości itp. Ludzie chętnie wierzą w kłamstwa o sobie głoszone przez pochlebców i zazwyczaj źle na tym wychodzą, jak kruk z bajki La Fontaine’a „Kruk i lis”. Obie cechy najsilniej występują u naiwnych i łatwowiernych. Oprócz głupców oni też dają się okłamywać.

Presja kłamstwa i cywilizacja zakłamania

Kłamcy są wszędzie - w każdej instytucji (organizacji), warstwie społecznej, niezależnie od wieku, zawodu, wykształcenia, majętności, stanowiska i pozycji społecznej. Różne są rodzaje kłamstw: od drobnych i niegroźnych w wymiarze indywidualnym lub lokalnym, głoszonych przez zwykłych ludzi, do wielkich i wysoce szkodliwych w wymiarze społecznym i globalnym, głoszonych przez przywódców wielkich państw.
Szczególną rolę w szerzeniu kłamstw odgrywają mass media podporządkowane rządzącej partii politycznej oraz ludzie zaufania publicznego, w szczególności politycy, o których mówi się, że tylko wtedy nie kłamią, gdy nie otwierają ust. W reżimach totalitarnych jest to zjawiskiem naturalnym.
Przeciwnicy indoktrynacji lub ogłupiania buntują się na różne sposoby. (Na przykład u nas w stanie wojennym masowo zapalano świeczki w oknach w czasie transmisji dziennika telewizyjnego.) W państwach demokratycznych uchodzi to mediom prywatnym, bo kłamstwa, szokowanie i plotki są skutecznym orężem w walce konkurencyjnej na rynku medialnym. Natomiast okłamywanie nie przystoi mediom publicznym, zobligowanym moralnie do podawania prawdziwych informacji. Jeśli politycy kłamią, głównie w telewizji, to dlatego, że kłamstwo jest ich ostatnim orężem w walce o utrzymanie się przy władzy i absolutne panowanie w quasi-demokratycznych państwach. Wierzą, że, jak dawniej, wielokrotnie powtarzane kłamstwa staną się prawdami. Nic podobnego, bo teraz ludzie godni zaufania-kłamcy są szybo demaskowani i przekształcają się w ludzi niegodnych zaufania.

Prawda ginie w morzu kłamstw, bo jedno zdanie prawdziwe o czymś można zastąpić nieskończoną liczbą zdań fałszywych (kłamstw). Dzisiejszy świat jest królestwem zakłamania - kłamstwo stało się plagą, a cywilizacja zakłamania eskaluje na cały świat. Zycie w warunkach nieustannej i narastającej presji kłamstw (w terrorze kłamstwa) zmusza człowieka do okłamywania ludzi i wiary w kłamstwa głoszone przez nich.
W wyniku ucieczki od racjonalności i krytycyzmu coraz więcej ludzi wierzy w zaklęcia lub kłamstwa ideologów, polityków, kapłanów, jasnowidzów, proroków, reklamotwórców, agentów handlowych i innych łgarzy. W warunkach tolerancji i przyzwolenia na głoszenie kłamstw oraz braku ostracyzmu w stosunku do kłamców kształtuje się zakłamane społeczeństwo. Można w nim do woli kłamać - łatwo, efektywnie, nieodpowiedzialnie i bezkarnie, a kłamstwo stało się narzędziem zapewniającym przetrwanie i normą społeczną, wyrażaną w imperatywach: „Kłamię, więc jestem”. „Kłam, żeby przeżyć", „Kłam, by się wzbogacić" itp. Zostaliśmy wtrąceni w pajęczynę kłamstw, z której nie ma szans wydostać się. Toteż stajemy się coraz bardziej zobojętniali na kłamstwa i ulegamy im. W 1935 r. Antoni Słonimski napisał „Czasy rozszalałego kłamstwa - rozpętanie kłamstwa - doszło do szczytu”. Niestety, pomylił się. Dopiero po siedemdziesięciu latach zaczęliśmy się zbliżać do tego szczytu i może wkrótce go zdobędziemy.
Wiesław Sztumski