Odsłon: 3848
 

wwjedrzejczak.jpgKiedy pierwszy raz około 1970 roku pojechałem do Związku Radzieckiego, tamtejsi ludzie dzielili czas na „przed Kitajem" i „po Kitaju". Odnosiło się to do niedawnego konfliktu Związku Radzieckiego z Chinami. Kiedy dzisiaj wchodzi się do sklepu i zauważa, że większość produktów wytworzono w Chinach to gdzieś z tyłu głowy jest myśl, że skoro ten kraj jest tak produktywny, to niezależnie od tego, jak z naszej perspektywy wygląda praktyka rządzenia w tym kraju, to musi ona być jednak skuteczna w zakresie uwolnienia ludzkiej inicjatywy. Co więcej, że potęga tego kraju nieustannie się zwiększa, dzisiaj jest już drugą gospodarką świata i zachodzi pytanie, kiedy jego przywódcy dojdą do wniosku, że masa krytyczna została przekroczona i Chinom w tym świecie należy się więcej.

Z tamtych czasów, z końca lat sześćdziesiątych poprzedniego już wieku pamiętam też taką plotkę, że w czasie chińsko - radzieckiego konfliktu w chińskiej ambasadzie w Warszawie pojawiła się mapa, na której Chińska Republika Ludowa graniczyła z Polską Rzeczpospolitą Ludową. Granica była na Uralu. Niezależnie od komizmu tej plotki, wskazywała ona jeden z możliwych kierunków ekspansji Chin. Tego kierunku dotyczył zresztą konflikt wspomniany na początku. Co w nowej sytuacji potęgi Chin zrobi Rosja? Czy będzie się prężyć, czy też odwrotnie - spróbuje przyłączyć się do Unii Europejskiej, żeby zrobić jakąś Eurosję i współtworzyć nowe mocarstwo, które będzie w stanie być przeciwwagą dla Chin?

Władza w Chinach jest całkowicie suwerenna, to znaczy nikt z zewnątrz nie ma na nią wpływu, a nawet wiedza o tym, jacy są ludzie, którzy tym wszystkim (w końcu ponad miliard ludzi) rządzą jest bardzo ograniczona (poza tym, że wiadomo, że są Chińczykami). Przede wszystkim udało się im na razie zaprzeczyć fundamentalnemu dogmatowi tzw. zachodniego świata. Dogmatowi, że nie ma rozwoju gospodarczego bez demokracji wielopartyjnej, że nie można mieć wolności gospodarczej bez wolności politycznej.

A może przygotować się do nowej roli Chin tak, jak zwykli to czynić przedstawiciele zaprzyjaźnionego z nami Narodu, którego dwóch chińskich przedstawicieli spotkało się w roku 2050 w mieście, które nazywa się Mao-Ze-Dong (a wcześniej nazywało się Sankt Petersburg, a jeszcze wcześniej Leningrad) i jeden do drugiego powiedział: „Aj waj, za Putina to było lepiej, nie trzeba było tak oczu mrużyć." A może się po prostu z nimi zaprzyjaźnić?

Wiesław Wiktor Jędrzejczak

oem software