Odsłon: 5143


Z prof. Władysławem Mielczarskim z Instytutu Elektroenergetyki Politechniki Łódzkiej, członkiem Europejskiego Instytutu Energii (European Energy Institute), rozmawia Anna Leszkowska

Mielczarski-  Panie Profesorze, 20 czerwca 2012 ukazał się końcowy raport ekspertów japońskiego parlamentu z dochodzenia w sprawie katastrofy w Fukushimie* z 11 marca zeszłego roku. Jak z niego wynika, choć bezpośrednią jej przyczyną było trzęsienie ziemi i fala tsunami, to była to katastrofa spowodowana w dużej mierze przez ludzi. Można było ją przewidzieć i zapobiec jej. Jak podkreślają autorzy dokumentu, elektrownia nie była przygotowana na takie zdarzenie, między innymi przez zaniedbania i przymykanie oczu na różnego rodzaju uchybienia. Wina leży zarówno po stronie japońskiego rządu, jak i operatora elektrowni, firmy TEPCO.
Informacja o tym raporcie w Polsce została jednak zmarginalizowana, co dziwi z uwagi na nasze doświadczenie z Czarnobylem oraz planami budowy elektrowni jądrowej.




- Bardzo dobrze, że ukazał się taki raport, chociaż dalej nie wyjaśnia on wszystkich okoliczności. Nie sądzę, abyśmy szybko poznali kto naprawdę ponosi odpowiedzialność za to co stało się w Fukushimie. Nie jest to w interesie zarówno japońskiego rządu, jak i właściciela tej elektrowni. Może nie wszyscy wiedzą, ale elektrowni jądrowych nie można ubezpieczyć. Żadna firma ubezpieczeniowa nie podejmie się tego zadania, a więc w przypadku jakiejkolwiek katastrofy odpowiedzialność przejmuje rząd danego kraju, czyli za szkody wywołane katastrofą atomową płaci całe społeczeństwo. Po awarii w elektrowni w Fukushimie wysiedlono tysiące ludzi, którzy nigdy nie wrócą do swoich domów. Duży obszar wokół elektrowni jest ziemią martwą i tak zostanie przez setki lat. Procesy o odszkodowanie będą kosztować więcej niż budowa całej elektrowni, dlatego niechętnie podchodzi się do wskazywania winnego katastrofy.

W Polsce, jako przyczyny awarii w elektrowni w Fukushimie przedstawia się trzęsienie ziemi i tsunami. Tak jednak nie było, na co wskazuje również opublikowany raport. Elektrownia w Fukushimie dobrze przetrwała trzęsienie ziemi, jak również falę tsunami. Jedyną szkodą było zalanie wodą silników elektrycznych pomp chłodzących. Taka awaria mogła także wystąpić przy dużych opadach deszczu. Niesprawność napędów elektrycznych pomp jest awarią banalną i zdarza się w każdej elektrowni. Na ogół obsługa nie ma z tym problemów, ponieważ są zapasowe silnik diesla, które po uruchomieniu napędzają pompy chłodzące, a w ostateczności odcina się dopływ paliwa i zatrzymuje blok elektrowni, który uległ awarii. W Fukushimie obsługa nie była w stanie uruchomić żadnego z 12 zapasowych generatorów, które zapewniłyby pracę pomp chłodzących. To spowodowało brak chłodzenia zarówno reaktora, jak i basenów z częściowo zużytym paliwem. W elektrowni jądrowej, w przeciwieństwie do innych elektrowni, nie można zatrzymać procesów produkcji energii, a brak chłodzenia oznacza katastrofę, jaka właśnie miała tam miejsce.

- Czy pana zdaniem, tragedia w Fukushimie nie jest warta publicznej dyskusji w Polsce? Po Czarnobylu przez kilka lat taka dyskusja się toczyła...

- Oczywiście warto rozmawiać o katastrofie w Fukushimie. Jednak, jak wszystko wskazuje, obecnie w Polsce rząd wycisza dyskusję o programie energetyki jądrowej, ponieważ zamierza wycofać się z programu budowy elektrowni atomowych. Dlatego kontrolowane i zaprzyjaźnione media nie są tą dyskusją zainteresowane. Dyskusje takie odbywają się głównie w mediach niszowych i Internecie, gdzie organizacje ekologiczne i regionalne, szczególnie na Pomorzu, protestują przeciw budowie elektrowni jądrowych.
Pomysły budowy w Polsce elektrowni jądrowych pojawiały się już w latach 70. ubiegłego wieku. Jednak po rezygnacji na początku lat 90. z budowy elektrowni atomowej w Żarnowcu, nikt nie myślał poważnie o energetyce atomowej. Jest to bardzo droga technologia, której koszty ciągle rosną. Elektrownie te są również niebezpieczne, nie tyle ze względu na działanie reaktora, co na konieczność przechowywania na terenie elektrowni przez wiele lat silnie radioaktywnych odpadów.

- Z tym jest obecnie wielki problem w czwartym bloku elektrowni w Fukushimie, gdzie składuje się ogromne ilości zużytych prętów paliwowych, a ściana reaktora w każdej chwili grozi zawaleniem...

- Jeden reaktor o mocy elektrycznej 1600 MW potrzebuje do pracy 120 ton radioaktywnego paliwa. Co 18 miesięcy jedna trzecia tego paliwa, czyli 40 ton, musi być wymieniona. Wyjęte z reaktora paliwo nadal jest silnie radioaktywne i dlatego musi być przechowywane na terenie elektrowni w basenach wodnych, gdzie jest intensywnie chłodzone. Awaria systemów chłodzenia, nawet bardzo banalna, może doprowadzić do poważnej katastrofy. Po 6 latach pracy elektrowni, mającej dwa reaktory, na jej terenie znajduje się ponad 300 ton silnie radioaktywnych odpadów. Baseny z odpadami nie są szczególnie zabezpieczone. Najczęściej są to pomieszczenia przykryte blachą falistą, podobnie jak parkingi w blokowiskach polskich miast.

- W dyskusji o energetyce jądrowej – nie tylko w Polsce - na ogół pomija się sprawę odpadów promieniotwórczych, bagatelizuje ten problem. Naukowcy uważają, że można je tanio i bezpiecznie składować. Tymczasem przypadek w Fukushimie pokazuje, że to sprawa równie ważna jak technologia, technika i działania człowieka...

- Odnosząc się do polskiego programu energetyki jądrowej, który rząd zainicjował w styczniu 2009 roku, mówi on o budowie dwóch elektrowni jądrowych, po dwa reaktory w każdej. Konieczność budowy tego typu elektrowni jest uzasadniana bezpieczeństwem energetycznym czy ściślej - niezależnością energetyczną oraz niskimi kosztami. Jednak pomimo, że pomysł budowy elektrowni jądrowej przyjął formę programu rządu, nikt z liczących się ekspertów energetycznych nie potraktował tego programu poważnie, ze względu na jego nierealność.

Program budowy elektrowni jądrowych w Polsce od początku był bowiem nierealny ze względów technicznych i ekonomicznych, chociaż w 2009 roku miał pewne uzasadnienie polityczne. Przyłączenie do systemu elektroenergetycznego planowanych elektrowni jądrowych, szczególnie ulokowanych na północy kraju (Żarnowiec), powodowałoby konieczność przebudowy sieci najwyższych napięć oraz budowę dodatkowych elektrowni gazowych, które służyłyby jako rezerwa mocy.

Przebudowa systemu i budowa elektrowni rezerwowych zajęłaby 15-20 lat i pochłonęła wiele miliardów złotych. Elektrownia jądrowa wymaga dużej ilości wody do chłodzenia, a więc zachodziłaby konieczność budowy systemów chłodzenia z chłodniami kominowymi lub jak w przypadku Żarnowca kanału do morza, który doprowadzałby wodę chłodzącą.
Koszty realizacji programu budowy elektrowni atomowych w Polsce są oceniane na 150 mld zł. To ponad 10% dochodu narodowego. Polska Grupa Energetyczna wyznaczona do realizacji tego programu ma zdolności kredytowe w wielkości 16-20 mld zł, co odpowiada 50% kosztów budowy tylko jednego bloku elektrowni atomowej.

Wszystkie elektrownie jądrowe, gdyby zostały wybudowane, dostarczałyby około 16% potrzebnej w kraju energii elektrycznej. To niewiele. Wciąż byłoby otwarte pytanie: w jaki sposób wyprodukować pozostałe 84% potrzebnej energii. Energetyka jądrowa również nie poprawiłaby niezależności energetycznej. Konieczny byłby zakup za granicą technologii, paliwa oraz wynajęcie obsługi, ponieważ w Polsce nie ma doświadczeń z elektrowniami atomowymi i odpowiednio wykwalifikowanych specjalistów.

- Uzasadnieniem budowy elektrowni jądrowych – także w Japonii – są zwykle ograniczone zasoby tradycyjnych kopalin lub ich brak i zanieczyszczenie środowiska CO2, więc rządy akceptują ryzyko związane z atomem...

- Uzasadnieniem politycznym dla wejścia Polski w energetykę jądrową była w 2009 roku możliwość uzyskania, w zamian za kupno czterech reaktorów, pewnej wielkości bezpłatnych pozwoleń na emisje CO2 dla elektrowni węglowych w ramach europejskiego systemu handlu pozwoleniami na emisje (EU ETS – European Union Emission Trade System). Jednak obecnie sytuacja znacznie się zmieniła. Polska nie otrzymała darmowych pozwoleń na emisje CO2, a nawet jeżeli pojawi się taka możliwość, to koszty uzyskania darmowych pozwoleń będą tak wysokie, że bardziej opłacane jest ich kupno na giełdzie. We Francji wybrano prezydenta, który nie jest zwolennikiem energetyki atomowej i nie będzie przekonywał do zakupu takich elektrowni.

Katastrofa w Fukushimie spowodowała, że europejskie społeczeństwa odwróciły się zupełnie od energetyki atomowej. Niemcy mają zamiary zamknąć wszystkie elektrownie jądrowe do roku 2022*. Inne kraje będą stopniowo odchodziły od atomu. Wiele krajów, szczególnie Niemcy, wyrażają głośno obawy związane z budową takich elektrowni w Polsce. Tylko w 2012 roku nasze instytucje rządowe otrzymały kilkadziesiąt tysięcy listów z krajów europejskich protestujących przeciwko budowie elektrowni jądrowych w naszym kraju.


Na tym tle, jeżeli Polska będzie upierać się przy budowie elektrowni atomowych, wbrew europejskiej opinii publicznej, nasz kraj i jego rząd będą postrzegani jako atomowi ekstremiści, dla których trudno będzie o miejsce w opartej na działaniach koncyliacyjnych Unii Europejskiej.
Wiele wskazuje na to, że polski rząd zaczął zadawać sobie sprawę, że program budowy elektrowni atomowych szkodzi Polsce i jej interesom w Europie. Można obserwować wyciszanie programu jądrowego i należy się spodziewać stopniowego wycofywania z decyzji o budowie elektrowni atomowych w Polsce. Dlatego obecnie szeroka publiczna dyskusja o energetyce jądrowej nie jest zbyt wygodna, a próby podejmowania takiej dyskusji będą wyciszane.


- Co właściwie się stało i co się dzieje w reaktorach elektrowni w Fukushimie? I co może się jeszcze stać gorszego? TEPCO nie jest w stanie oszacować ilości pierwiastków radioaktywnych, jakie wydostały się (i ciągle wydostają) do środowiska, nie potrafi powiedzieć co się dzieje w reaktorach. Doniesienia na ten temat w mediach niepolskich są bardzo niepokojące. Pisze się o bardzo niestabilnej sytuacji w reaktorze nr 4, braku planu B na wypadek, gdyby doszło do stopienia rdzenia, braku pomysłu co robić w przypadku kolejnego trzęsienia ziemi w tym rejonie, a to jest – wg sejsmologów – bardzo prawdopodobne.


- Nie wiemy co naprawdę stało się w elektrowni w Fukushimie i jaki jest stan obecny reaktorów. Nie sądzę abyśmy szybko się dowiedzieli. Prawdziwą sytuację zna tylko TEPCO i rząd Japonii, a oni nie są zainteresowani w pełnym ujawnieniu stanu faktycznego. Rząd Japonii zachowuje się typowo, podobnie jak rządy innych krajów, w których są elektrownie atomowe. W elektrowniach tych jest bardzo wiele różnych awarii, ale nie są one ujawniane lub są bagatelizowane, kiedy zostaną ujawnione. Społeczeństwa nie są w pełni świadome zagrożeń ze strony elektrowni jądrowych.


- Czy wiadomo, jakie są dotychczasowe skutki tej katastrofy?
Rząd Japonii niechętnie patrzy na badanie ludzi pod kątem skażenia radioaktywnego, choć w moczu dzieci wykrywa się radioaktywny cez-137, dochodzą wieści o połowie tuńczyków i sardeli, w których organizmach wykryto pluton, a radioaktywny złom ze zniszczonej elektrowni rozprowadza się po całym kraju (próbowano też wyeksportować go do Chin), uzyskując w ten sposób "rozcieńczenie" skażenia.


- Dotychczasowe, znane skutki katastrofy to ewakuacja tysięcy ludzi i znaczne skażenie terenów w pobliżu elektrowni. Problem „eksportu” w różnej formie odpadów radioaktywnych jest wspólny dla wielu krajów, w tym europejskich. Wynika on z braku składowisk długoterminowych na odpady radioaktywne z elektrowni jądrowych. Żaden kraj na świecie nie ma tego typu składowisk. Jedynie Finlandia rozpoczęła 20 lat temu budowę składowiska w granitowym masywie Onkalo. Prace będą zakończone po roku 2100. Odpady z elektrowni jądrowych należy składować przez 100 000 lat.


- Interesujące są wnioski dotyczące rządu Japonii i koncernu TEPCO - ich wzajemne relacje nie były i nie są jasno określone. Fatalnie wypadła też ocena japońskiej agencji jądrowej NISA (Nuclear and Industrial Safety Agency), której brakowało niezależności – przymykano więc oczy na różnego rodzaju uchybienia, dopuszczano do zaniedbań związanych z bezpieczeństwem. Nie mówiąc już o tym, że nawet sam koncern TEPCO nie wyszkolił pracowników na wypadek awarii. Prawie trzydzieści lat po Czarnobylu, w kraju z wielkim doświadczeniem dotyczącym energetyki jądrowej – tak wygląda bezpieczeństwo tej technologii, o której przed Czarnobylem przekonywano, że prawdopodobieństwo awarii to jedna na 300 lat? Czego uczy nas katastrofa w Fukushimie?


- Elektrownie jądrowe były budowane przy wsparciu rządów. W wyniku tego występowała pewna niezdrowa symbioza pomiędzy firmami energetycznymi, a instytucjami rządowymi, które ze swej natury powinny pełnić funkcje kontrolne. Również dosyć powszechne były silne związki pomiędzy naukowcami i firmami energetycznymi. W relacjach tych ludzie nauki występowali często jako lobbyści elektrowni atomowych. Ten brak niezależnej kontroli i typowy konflikt interesów doprowadziły do ukrywania wielu zaniedbań i w rezultacie do wielkiej katastrofy.

W Polsce mamy również do czynienia z podobną sytuacją. Państwowa firma PGE S.A. ma realizować rządowy program energetyki jądrowej. W tej sytuacji nie jest czytelne czy decyzje PGE S.A. w tym obszarze wynikają z opłacalności ekonomicznej, czy są po prostu realizacją narzuconego przez właściciela, państwo, programu. Na szczęście w Polsce czołowi energetyczni eksperci od początku byli krytyczni wobec programu energetyki jądrowej.

Program budowy elektrowni jądrowych jest szkodliwy dla gospodarki. Pochłonąłby olbrzymie środki potrzebne na modernizację energetyki produkując w zamian zaledwie 16% potrzebnej energii. Energetyka jest częścią gospodarki, a nowoczesna energetyka, to stymulacja rozwoju gospodarczego. Patrząc w przyszłość, trzeba poprawiać efektywność energetyczną, która stosunkowo niewielkimi nakładami pozwala znacznie zmniejszyć zużycie energii. Trzeba rozwijać produkcję energii w oparciu o źródła odnawialne i energetykę rozproszoną wykorzystującą lokalne zasoby energii. Potrzebna jest budowa sieci inteligentnych i wprowadzenie technologii informatycznych do zarządzania zasobami i pracą sieci energetycznej. Budowa elektrowni atomowych byłaby powrotem do kosztownych i niebezpiecznych technologii z okresu zimnowojennego połowy ubiegłego wieku.
- Dziękuję za rozmowę.


*Raport jest dostępny pod adresem: http://naiic.go.jp/en/


**
Pisaliśmy o tym w tegorocznym numerze majowym Nr 5-2012 SN (170)

http://www.sprawynauki.edu.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=2216:energetyczne-spotkanie-po-fukushimie&catid=307&Itemid=30

Więcej na temat energetyki jądrowej w SN:

http://www.sprawynauki.edu.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=2094:polityczna-energetyka&catid=307&Itemid=30

http://www.sprawynauki.edu.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=2126:politycznej-energetyki-cig-dalszy-1&catid=293&Itemid=30

http://www.sprawynauki.edu.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=2122:politycznej-energetyki-cig-dalszy-2&catid=293&Itemid=30

Do sprawy opłacalności budowy elektrowni jądrowej w Polsce wrócimy w numerze październikowym Spraw Nauki (SN 10-12)