Odsłon: 497

 

"Należy mieć duże wątpliwości, czy polskie media propagujące maksymalne rozszerzania zakresu sankcji antyrosyjskich zdają sobie sprawę z negatywnych skutków dla sporej części polskich firm. Skutki sankcji mogą być niekiedy bardzo dla nich bolesne przy minimalnej szkodliwości dla firm rosyjskich".

 

Chrzanowski K.Pod względem prawnym zakres obowiązujących w Polsce sankcji antyrosyjskich ustalają rozporządzenia UE w formie siedmiu pakietów sankcji. One to, w połączeniu z odpowiednimi rozporządzeniami USA, tworzą potężny system sankcji gospodarczych. Ale jednocześnie ten system sankcji pozostawia poza swoim obszarem działania dużą cześć handlu UE/USA – Rosja. Występuje też długa lista wyjątków dotyczących obszarów objętych sankcjami.
Wystarczy jednak pobieżna analiza polskich mediów, aby zauważyć, że propagują one dalsze zaostrzanie sankcji antyrosyjskich wprowadzonych po lutym 2022 roku, nie dopuszczając do jakiejkolwiek dyskusji na temat ich efektywności. Uzasadnienie dla totalnego embarga jest zwykle prezentowane w kategoriach quasi-religijnego aksjomatu: Rosja to imperium zła. Należy szkodzić Rosji wszelkimi dostępnymi środkami. W tej sytuacji idealny Polak to człowiek nienawidzący Rosji, a idealna polska firma, to taka, która nic nie eksportuje do Rosji, ani też nic z Rosji nie importuje.

Ja osobiście powinienem teoretycznie łatwo spełnić to kryterium na idealnego medialnego Polaka. Należę do bardzo nielicznej grupy osób w Polsce, które mają autentyczne osobiste powody, aby nienawidzić lub przynajmniej bardzo nie lubić Rosji.
Najgorszy tydzień mojego życia spędziłem w Rosji. W 2005 roku, kiedy wiozłem własnym samochodem sprzęt na prezentację w rosyjskim instytucie naukowym, zostałem zatrzymany na granicy białorusko-rosyjskiej ze względu na nieprawidłowe dokumenty przygotowane przez stronę zapraszającą.
W typowym kraju w takich sytuacjach każą jechać z powrotem. W Rosji trzeba uzyskać pozwolenie na tzw. reeksport. Do czasu uzyskania pozwolenia sprzęt, samochód i pośrednio kierowca są zatrzymani. Proces może trwać nawet kilka miesięcy. Rosyjscy celnicy nie biorą łapówek, bo mają lepszy system – firmy prywatne w urzędzie celnym, które wypełniają odpłatnie odpowiednie druki.
W efekcie po pięciu dniach życia w totalnej niepewności kiedy wrócę do domu, rosyjscy celnicy zyskali moje pieniądze, a ja uzyskałem pozwolenie na reeksport, ale przez Łotwę. Następnie zostałem dostarczony na granicę łotewską przez uzbrojonego konwojenta. Po przekroczeniu nocą granicy łotewskiej bardzo się cieszyłem, że jestem znów wolny i całą noc jechałem kierując się gwiazdami na południowy zachód w stronę Polski, bo nie miałem mapy krajów bałtyckich.

Doświadczenia firmy Inframet, którą kieruję, nie są dobre, jeśli chodzi o sprzedaż na rynek rosyjski. Pomimo potencjalnie dużego rynku rosyjskich firm w obszarze technologii optoelektronicznych i sporych nakładów pracy na marketing (w tym rosyjskojęzyczna witryna internetowa), osiągnęliśmy tylko niewielką sprzedaż, ograniczoną do instytutów naukowych lub na reeksport poza granice Rosji. Główna przeszkoda to wewnętrzne przepisy zabraniające rosyjskim firmom państwowym zakupów aparatury pomiarowej od firm zagranicznych. Przeszkody dodatkowe to niezbyt dobre (obecnie bardzo złe) postrzeganie firmy polskiej oraz rosyjskie preferencje dla naszych zagranicznych konkurentów.
Odnotowaliśmy też bardzo negatywny przypadek ewidentnej nieuczciwości i bezczelności ze strony jednej z firm rosyjskich. Firma ta kupiła poprzez pośrednika jeden z naszych zestawów pomiarowych, a następnie opublikowała na swojej witrynie internetowej informację, że opracowała taki zestaw, prezentując go jako produkt własny. Jako ciekawostkę dodam, że firma ta pokazała na swojej witrynie internetowej oryginalną fotografię naszego zestawu łącznie z logo Inframetu.

Inny punkt widzenia

Pomimo tej osobistej rosyjskiej traumy oraz frustracji na skutek niepowodzeń biznesowych na rosyjskim rynku, jestem zdecydowanym przeciwnikiem postulowanego przez media zaostrzania sankcji ze względu na trzy główne przyczyny.

Po pierwsze, jako wszyscy obywatele Polski odczuwam obecnie negatywne skutki sankcji antyrosyjskich głównie w formie wysokiej inflacji złotego, oraz martwię się jak ogrzeję dom zimą.
Po drugie, firma którą kieruję poniosła już znaczne straty ze względu m.in. na inflację złotego oraz pogorszenie kursu EUR/USD oraz duży
wzrost kosztów importowanych produktów liczony w USD. Straty te mogą być wielokrotnie większe w przypadku dalszego zaostrzenia tych sankcji.
Po trzecie, co najważniejsze, ja nie widzę sensu dalszego zaostrzania sankcji przy jednoczesnym braku wprowadzonego kryterium sensowności takich sankcji. Takim prostym kryterium skuteczności sankcji powinien być stosunek strat gospodarki rosyjskiej do strat gospodarki polskiej na skutek wprowadzonych czy proponowanych do wprowadzenia sankcji. Sankcje ekonomiczne mają sens, jeśli ten współczynnik jest znacznie powyżej jedynki.

Patrząc na realia gospodarcze w Polsce, i szerzej w całej UE, można mieć wątpliwości, czy aby na pewno wprowadzono sankcje, które zawsze miały współczynnik efektywności znacznie powyżej jedności. Należy też mieć duże wątpliwości, czy polskie media propagujące maksymalne rozszerzania zakresu sankcji antyrosyjskich zdają sobie sprawę z negatywnych skutków dla sporej części polskich firm, nawet dla tych o niewielkiej ekspozycji na rynek rosyjski. Skutki sankcji mogą być niekiedy bardzo bolesne dla firm polskich przy minimalnej szkodliwości dla firm rosyjskich.
Uzasadnię ten wniosek na przykładzie firmy którą zarządzam.

Skutki gospodarcze

Firma Inframet produkuje długą serię skomplikowanych zestawów pomiarowych do badań optoelektronicznych urządzeń obrazujących i laserowych, które są sprzedawane w skali globalnej.
Zgodnie ze stanem prawnym, eksport naszej aparatury do Rosji jest wciąż możliwy, za wyjątkiem niewielkiej grupy firm i osób objętych sankcjami. Podobna sytuacja jest z importem. Mamy jednak sytuację, kiedy media wywierają presję na zaprzestanie wszelkiego eksportu i importu.
Eksport Inframetu na rynek rosyjski nie był nigdy duży i jego strata nie ma większego znaczenia dla firmy. W obecnej zaś sytuacji politycznej prawdopodobieństwo zamówień z Rosji jest prawie zerowe.
Poważniejsza sprawa to import. Firmy rosyjskie oferują szereg wysokiej jakości komponentów przydatnych do produkcji naszej aparatury pomiarowej na atrakcyjnym poziomie cenowym. W tej sytuacji część naszych zestawów pomiarowych jest zbudowanych z wykorzystaniem rosyjskich komponentów. Wartość tych komponentów w skali całego systemu jest niska (typowo poniżej 0,5%, a w niektórych sytuacjach max 5%), ale są one potrzebne, aby wyprodukować cały drogi system pomiarowy.
Pełne zastąpienie komponentów rosyjskich, do których była dopasowana konstrukcja całego systemu jest często bardzo trudne. Negatywne konsekwencje w zastosowaniu zamienników, to znaczny lub bardzo znaczny wzrost kosztów, opóźnienie dostaw, potencjalne obniżenie niezawodności systemu, konieczność wprowadzenia zmian konstrukcyjnych.
Do tego są też przypadki, kiedy nie ma technicznych możliwości pełnego wyeliminowania produktów rosyjskich. Niedawno dowiedziałem się, że stosunkowo tani produkt (cena poniżej 300 euro) niezbędny do produkcji zestawów do badań kamer wizyjnych, to nie produkt EU (kupowaliśmy od firmy z jednego z krajów UE), a jest to produkt rosyjski produkowany z wykorzystaniem technologii używanej obecnie już tylko w Rosji.

Firma Inframet podjęła działania zmierzające do opracowania własnych odpowiedników komponentów rosyjskich lub pozyskania podobnych komponentów z innych źródeł. Jednakże pełne efekty tych działań będą widoczne dopiero w dłuższym czasie (kilka lat). W obecnej sytuacji wprowadzenie postulowanego przez media totalnego embarga na handel polsko-rosyjski prowadziłoby do znacznego ograniczenia produkcji Inframetu oraz co ważniejsze, do powstania strat po stronie polskiej co najmniej 20 razy większych niż po stronie rosyjskich poddostawców. Ta ogromna dysproporcja strat wynika z omawianego wcześniej niewielkiego udziału komponentów rosyjskich w cenie końcowego produktu.
Ten przykład pokazuje, jak polska firma wykorzystująca do produkcji niewielką ilość komponentów rosyjskich ponosi straty przewyższające dziesiątki razy wartość tych komponentów. Jest to przykład w skali mikro, ale dobrze pokazuje sytuację w skali makro, kiedy firmy EU potrzebują dla zachowania konkurencyjności tanich surowców czy nietypowych komponentów rosyjskich. Ich brak generuje straty większe niż realna wartość tych surowców/komponentów.

Ta wyżej opisana sytuacja firmy, to główna przyczyna, dla której emocjonalnie traktuję propagatorów dalszego zaostrzania sankcji jako nieświadomych realnej sytuacji ludzi, którzy chcą zniszczyć bez większego sensu dorobek sporej części mojego życia w postaci sprawnie działającej firmy.

Należy też pamiętać, że straty Inframetu z tytułu mniejszej sprzedaży, bo zabrakło rosyjskiego komponentu to nie tylko moje straty jako właściciela firmy, czy też straty pracowników, którzy mniej zarobią. Są to również duże straty dla budżetu państwa z tytułu niższych podatków, czyli w praktyce straty dla wszystkich obywateli naszego kraju. Do tego te znaczne straty mają być poniesione w sytuacji, kiedy straty po stronie rosyjskiej będą wielokrotnie niższe.


Firma Inframet nie jest typową firmą polską: to niewielka firma high tech nastawiona na eksport, działająca w skali globalnej, dla której rynek rosyjski nie ma większego znaczenia. Pomimo to, firma poniosła już znaczne straty i może ponieść jeszcze większe. Ale jest szereg innych firm polskich znacznie bardziej uzależnionych od rynku rosyjskiego, które na skutek sankcji poniosły wielkie straty przy minimalnej uciążliwości dla gospodarki rosyjskiej.

Skutki długoterminowe sankcji

W całej prowadzonej w mediach dyskusji o sankcjach rzadko omawia się rzetelnie krótkoterminowe ekonomiczne skutki sankcji w postaci analizy strat i zysków dla gospodarki polskiej i gospodarki rosyjskiej. Nie ma zaś praktycznie wcale dyskusji o skutkach długoterminowych. A skutki te mogą być różne, w tym pozytywne dla gospodarki rosyjskiej. Zapomina się zwykle, że w zapale szkodzenia Rosji można jej pomóc, wymuszając potrzebne reformy. Pokażę, to na przykładzie dziedziny techniki, na której się znam, czyli na technice termowizyjnej.

Firma, którą kieruję nie produkuje kamer termowizyjnych (urządzenia podwójnego zastosowania), ale produkuje m.in. aparaturę do badań tych urządzeń (urządzenia klasy cywilnej) i znajomość techniki termowizyjnej to mój zawodowy obowiązek. Kamery termowizyjne to urządzenia o dużym znaczeniu dla wojska, w tym dla armii rosyjskiej. Jednakże pomimo dużego znaczenia wojskowego, firmy rosyjskie nie opanowały do dnia dzisiejszego technologii produkcji wysokiej jakości sensorów obrazu potrzebnych do produkcji kamer termowizyjnych. Dyskusyjna jest też jakość całych rosyjskich kamer termowizyjnych. Trafiają się firmy produkujące kamery termowizyjne o bardzo dobrych parametrach technicznych. Ale są też i duże rosyjskie firmy państwowe, które produkują dla rosyjskiego wojska kamery termowizyjne o niskiej jakości obrazu z wykorzystaniem przestarzałych technologii.

Ekonomiści pewnie by podali za przyczynę zbyt niskie nakłady finansowe na opanowanie technologii produkcji kamer termowizyjnych. Ja podam jednak dwie inne przyczyny.

Pierwsza to zbiurokratyzowany, stary i od dawna nie reformowany system rosyjskich instytutów naukowych i firm odpowiedzialnych za rozwój i produkcję kamer termowizyjnych. Zaawansowany wiek kierownictwa tych instytutów naukowych i firm to zwykle łatwo zauważalna różnica, porównując z kierownictwem analogicznych zespołów w krajach azjatyckich. Należy też dodać, że sektor ten jest zdominowany przez instytucje państwowe, w odróżnieniu od analogicznego sektora firm odpowiedzialnych za rozwój i produkcję przyrządów noktowizyjnych. W przypadku tych ostatnich rosyjskie firmy (zwykle prywatne) są w ścisłej czołówce światowej.

Druga przyczyna to dostępność kamer termowizyjnych czy też sensorów obrazu od znanych zachodnich producentów na rynku rosyjskim w przeciągu ostatnich dwóch dekad. Można potępiać firmy zachodnie (głównie francuskie) za dostawy do Rosji/Białorusi celowników termowizyjnych, ale faktycznie to te dostawy skutecznie zahamowały rozwój rosyjskiej techniki termowizyjnej. Firmy zachodnie dostarczały duże ilości kamer termowizyjnych, zmniejszając zapotrzebowanie na rozwój rosyjskich technologii kamer termowizyjnych i presję na instytuty naukowe odpowiedzialne za udoskonalenie technologii sensorów obrazu. Należy też dodać, że do Rosji były dostarczane głównie zachodnie kamery zbudowane w oparciu o przestarzałą technologię kamer skaningowych. W tej sytuacji realne zyski dla Rosji z tych dostaw zachodniej technologii termowizyjnej był niewielki.

Z moich obserwacji wynika, że nawet jeżeli jakaś firma/instytut ma potencjał opracowania nowego produktu w dłuższym czasie kosztem dużego nakładu pracy oraz podjęcia sporego ryzyka, to większość kierownictwa wybierze prostsze, tańsze i bezpieczniejsze rozwiązanie w postaci zakupu tego produktu od renomowanej zagranicznej firmy. Jest to mechanizm obowiązujący na całym świecie – prawie zawsze ludzie wybiorą mniejszy nakład pracy, mniejsze ryzyko oraz dadzą preferencje dla zakupów od markowych dostawców. Dla iluzji wysokiej jakości dostaw od tzw. renomowanych firm odbiorcy gotowi są zaakceptować nawet dostawy sprzętu starszej generacji. Z kolei ci sami ludzie, pracując w warunkach nadzwyczajnych, które uniemożliwiają im korzystanie z takiego łatwego rozwiązania w postaci importu potrzebnych produktów, gotowi są pracować ze zwiększoną wydajnością i ten produkt wytworzyć samodzielnie.

Obecne zaś sankcje antyrosyjskie to warunki nadzwyczajne, które mogą wymusić potrzebne reformy rosyjskiego systemu instytutów naukowych i firm odpowiedzialnych za rozwój i produkcję kamer termowizyjnych. W efekcie końcowym za kilka lat rosyjskie firmy produkujące kamery termowizyjne z wykorzystaniem w pełni rosyjskich komponentów mogą być już w ścisłej czołówce światowej, tak jak już jest w przypadku rosyjskich producentów przyrządów noktowizyjnych.

Zwolennikom zaostrzania sankcji antyrosyjskich proponowałbym też popatrzeć na przykład Turcji i Iranu. Ten pierwszy to kraj który był i w zasadzie wciąż jest pod częściowymi sankcjami (restrykcjami) zachodnimi od lat 70. poprzedniego wieku (inwazja na Cypr). Jeszcze około 10 lat temu odmawiano Turcji sprzedaży nowoczesnych dalekozasięgowych bezzałogowych samolotów rozpoznawczych. To trwające dekady embargo dało motywację dla władz i zespołów tureckich do rozwoju własnych technologii. Efekt: obecnie Turcja to producent słynnych na cały świat samolotów bezpilotowych Bayraktar, a firmy tureckie to czołowi w świecie producenci zaawansowanego technologicznie optoelektronicznego sprzętu obserwacyjnego.

W przypadku Turcji można jednak twierdzić, że Turkom się udało, bo sankcje były za słabe i Turcja nie była wyizolowana. Ale spójrzmy na przykład Iranu, który jest pod surowymi sankcjami od 40 lat. Pomimo sankcji, lub też raczej dzięki systemowi zachodnich sankcji, ten izolowany Iran rozwinął szereg oryginalnych zaawansowanych technologii i w wielu dziedzinach (np. samoloty bezpilotowe) przewyższa znacznie bogatszą Rosję, która jest pod sankcjami dopiero od niedawna.

Na koniec należy zauważyć, że polskie media w dyskusjach o sankcjach zwykle zapominają że świat to nie tylko EU, USA, czy Rosja. Jest też reszta świata w postaci 166 krajów, w tym duża grupa szybko rozwijających się i ambitnych jak Chiny, Indie, Turcja, Iran, Brazylia, Indonezja, Wietnam, Republika Południowej Afryki, Arabia Saudyjska, Irak. Można do tej grupy jeszcze dorzucić kraje Zatoki Perskiej oraz większość krajów Ameryki Południowej. To te kraje są prawdziwymi beneficjentami sankcji antyrosyjskich ze strony UE/USA, wykorzystując wysokie ceny rynkowe na własne surowce lub korzystając ze specjalnych obniżonych cen kupowanych rosyjskich surowców. Tymczasem nie tylko Chiny, ale praktycznie każdy z ww. krajów ma ambicje modernizacji i rozbudowy własnego przemysłu, a następnie potencjalnej konkurencji z gospodarkami UE.
W tej sytuacji należy sobie zdawać sprawę, że zaostrzenie sankcji antyrosyjskich to jednocześnie zwiększenie wsparcia dla azjatyckich i południowo-amerykańskich konkurentów firm europejskich.

Podsumowując przestawione powyżej rozważania, sankcje to obosieczna broń która, nie zawsze przynosi pożądane efekty, szczególnie w dłuższym czasie. Dlatego mam nadzieję, że zarówno władze jak i media wykażą rozsądek w ich dawkowaniu, uwzględniając potencjalne negatywne skutki dla firm UE. Te firmy to żołnierze w toczących się w świecie wojnach gospodarczych. Jeżeli dowódcy UE nie będą mieli sensownej strategii/taktyki w zakresie stosowania sankcji gospodarczych i będą narażali swoich żołnierzy na duże straty przewyższające straty przeciwnika, to będą przegrywali kolejno te wojny.
Krzysztof Chrzanowski

Tytuł, śródtytuły i wyróżnienia pochodzą od Redakcji SN.

Inne teksty prof. Krzysztofa Chrzanowskiego w SN:
- Refleksje naukowca
- Urodzony globalnie
- Polski przemysł high-tech – możliwości i bariery rozwoju