Odsłon: 2808

Takie pytania stawiali uczestnicy seminarium zatytułowanego „Kapitał ludzki w rozwoju regionalnym”, jakie odbyło się 7 grudnia w EUROREG - Centrum Europejskich Studiów Regionalnych i Lokalnych - Katedrze UNESCO Trwałego Rozwoju przy UW.

Prelegent, dr Mikołaj Herbst, stwierdził, że wzrost poziomu wykształcenia ludności danego obszaru wpływa na efektywność tamtejszej gospodarki, jednak tylko w przypadku kiedy mamy do czynienia z wykształceniem wyższym. Żeby mówić o kapitale ludzkim, należy brać pod uwagę wiele cech wpływających na produktywność i przedsiębiorczość jednostki, nie tylko nabyte w szkole umiejętności, ale także zdolności wrodzone, zdrowie, sieć kontaktów społecznych, itp. Nie bez znaczenia jest także wiedza zdobyta na studiach i wyniesiona z domu.

Z badań wynika, iż ten region, którego zasoby kapitału ludzkiego są o 10% większe od drugiego, ma także o ok. 6,5 % wyższy wskaźnik PKB w przeliczeniu na mieszkańca. W niektórych polskich regionach, najzasobniejszych w kadry ludzi z wyższym wykształceniem, wskaźnik PKB na mieszkańca wzrósł aż o 30% w porównaniu z rokiem bazowym. Zarazem badania w skali UE potwierdzają zasadniczy wpływ czynnika metropolizacji na wzrost kapitału ludzkiego. Miasta, w których wydatki na edukację są najwyższe (jak Warszawa, Wrocław, Szczecin, Poznań), dysponują największymi zasobami ludzi z wykształceniem akademickim. Na uwagę zasługuje jednak fakt, iż w mniejszych ośrodkach, np. Lublinie, Suwałkach, Białymstoku w ostatnich latach nastąpił wzrost nakładów na kształcenie młodzieży.

Dla regionów relatywnie zacofanych w rozwoju inwestycje edukacyjne mogą być szansą na stopniowe doganianie bogatszych ośrodków i regionów. Jednak wielu młodych ludzi, nie tylko maturzystów czy kończących szkoły zawodowe, ale również po zdobyciu dyplomu uczelni, przenosi się do innego miasta. Zdobyta przez nich wiedza nie jest wykorzystywana do pobudzenia rozwoju miejsca, z którego pochodzą. Dr Herbst zwrócił też uwagę na różnice w jakości kształcenia w szkołach z rejonów Polski wschodniej, zachodniej, północnej i południowej, co było widać po wynikach egzaminów ze szkół w całym kraju. Analizując procesy edukacyjne i ich powiązanie z tempem wzrostu gospodarki różnych części Polski, badacz dostrzegł też istotne znaczenie presji wywieranej przez rodziców, szkołę i lokalną społeczność na młodzież. Rodzice, którzy sami ukończyli co najmniej liceum, na ogół bardziej wspierają swe dzieci w dążeniu do zdobycia wykształcenia. Wiele też zależy od tradycji rodzinnych i lokalnych w tym zakresie oraz sytuacji społeczno-gospodarczej danego miasta lub regionu.

Dotychczasowe badania nie przyniosły jednak odpowiedzi na temat roli nauczycieli, ich kwalifikacji - stwierdził dyrektor Centrum Europejskich Studiów Regionalnych i Lokalnych UW, prof. Grzegorz Gorzelak. - A jakie są w Polsce motywacje do podnoszenia poziomu wykształcenia nie tylko dzieci i młodzieży, lecz także dorosłych? Trzeba wyjaśnić, dlaczego na bogatszych ziemiach zachodnich i północnych, gdzie mieszka względnie więcej absolwentów wyższych studiów, wyniki nauczania w szkołach często są gorsze, niż w biedniejszych rejonach wschodnich? Prof. Bohdan Jałowiecki, kierownik Katedry UNESCO Trwałego Rozwoju przy UW, postulował wyjaśnienie przyczyn, dlaczego utrzymują się duże różnice w poziomie wiedzy, jaką zdobywają uczniowie szkół publicznych i prywatnych. Niebagatelna jest też kwestia, na którą zwróciła uwagę prof. Maria Halamska: inteligencja zamieszkała na wsiach jest odmienna od inteligencji miejskiej. Nawet wykształceni mieszkańcy wsi mają, jej zdaniem, mniejsze „kompetencje cywilizacyjne”, w mniejszym stopniu umieją się posługiwać wieloma urządzeniami, mają inny stosunek do ekologii. Wśród dorosłych mieszkańców rejonów wiejskich jest też znacznie mniejsze zainteresowanie dokształcaniem się, niż w miastach.

Te uwagi z pewnością będą cennym materiałem do dalszych badań nad rozwojem społeczno-ekonomicznym regionów.

Ryszard Ginalski

oem software