Odsłon: 4710
Mali lingwiści, czyli kilka uwag o języku przedszkolaków

Autor: Małgorzata Milewska-Stawiany 2008-06-02

Stwierdzenie, że otoczenie ma duży wpływ na kształtowanie się umiejętności językowych dziecka, nie należy do odkrywczych. Jest oczywiste, że większość słownictwa, którym posługuje się kilkulatek wywodzi się z języka dorosłych.
Dzieci wraz z dorosłymi uczestniczą w różnych aktach komunikacji mówionej. Kiedy dorośli zwracają się do dziecka, staje się ono mniej lub bardziej uważnym odbiorcą tekstu. Tu należy – niestety – zwrócić uwagę na bardzo często infantylny charakter wypowiedzi dorosłych kierowanych do dzieci. Komunikaty takie naszpikowane są zdrobnieniami i formami spieszczonymi, a dzieci te przesłodzone i natrętne sekwencje słów mimowolnie przejmują do swojego dziecięcego języka.
Oddziaływanie dorosłych na mowę dzieci nie odbywa się jednak tylko w tych sytuacjach komunikacyjnych, w których dorośli są nadawcami tekstów, a dzieci ich odbiorcami. Dziecko jest przecież często świadkiem rozmów dorosłych, dotyczących rozmaitych kwestii, poważnych i błahych, ale wypowiadanych dorosłym językiem. Zdarza się, nie zawsze w odpowiednich sytuacjach, że maleństwo zaskakuje dorosłych przytaczaniem zasłyszanych gdzieś wcześniej wyrafinowanych, trudnych, zapożyczonych, też kolokwialnych, a czasem wulgarnych słów lub dłuższych jednostek językowych. Jest to ewidentny dowód na to, że dziecko naśladuje język dorosłych. Nasz dorosły język w ustach dziecka okazuje się wtedy nie zawsze doskonały, czasem bywa napuszony, prymitywny, ubogi.
W wieku przedszkolnym dziecko staje się utalentowanym lingwistą. Czerpie nie tylko z języka dorosłych, ale uruchamia własną fantazję językową, a jego wypowiedzi niekiedy zdumiewają swą oryginalnością. Dziecku często brakuje słów na określenie przedmiotów i zjawisk, które dostrzega wokół siebie. Próbuje więc ono na swój sposób wypełniać luki w języku, w którym doszukuje się konsekwencji i analogii.
Niepowtarzalnymi elementami mowy kilkulatków są neologizmy słowotwórcze, np. deszczownik ‘parasol’, drutować ‘robić na drutach’, kłujak ‘kaktus’, mierzak ‘linijka’, podlewaczka ‘konewka’, skarżyciel ‘skarżypyta’, skleparka ‘sprzedawczyni’, tramwajownia ‘zajezdnia tramwajowa’, tryskawka ‘fontanna’, ukradacz ‘złodziej’, zębozbiór ‘uzębienie’. Neologizmy te oraz inne analogiczne konstrukcje wyrazowe, które zaskakują jednoznaczną konsekwencją logiczną, powstają w trakcie opanowywania przez dzieci najważniejszych reguł łączenia elementów językowych w jednostki wyższego rzędu. Słowotwórcze innowacje, błędy w stosowaniu końcówek, nieakceptowane przez normę konstrukcje składniowe powinniśmy uznać w takiej sytuacji za odkrywcze i niebanalne cechy spontanicznej twórczości językowej dzieci. Pamiętajmy, że odpowiedzialność za to, jakim językiem posługują się kilkuletnie dzieci, ciąży na nas, dorosłych, tych bliższych i tych dalszych. Zwracajmy więc uwagę na dobór środków językowych w wypowiedziach kierowanych do dzieci i funkcjonujących w ich obecności. Nie hamujmy też twórczości językowej dzieci.