Odsłon: 5315
Mineralna z wulkanu

Autor: Andrzej Klimek 2008-05-04

Niegdyś w Karpatach i Sudetach wulkany nie były rzadkością. Dziś pozostały po nich skały powstałe z lawy oraz… podziemne złoża wód mineralnych.

Wulkany istniały na Ziemi od początku jej historii. Przed miliardami lat dymiły na naszym globie tysiące ognistych gór, których wydzieliny wytworzyły pierwszą atmosferę – mieszankę wodoru, metanu, amoniaku i wody, w której powstały pierwsze żywe organizmy.
Obecnie na powierzchni naszej planety znajduje się 500 – 600 czynnych wulkanów. Jest to liczba szacunkowa, bowiem specjaliści nie są w stanie policzyć dokładnie wszystkich – niektóre są całkowicie utajnione, inne znajdują się w całości pod powierzchnią ziemi, jeszcze inne w głębinach oceanów. W okresie ostatnich 200 lat pochłonęły one ponad 200 tysięcy ludzkich ofiar.

Pompeje i Herculanum

Bóg Wulkan nie śpi, jest tylko pogrążony w lekkiej drzemce, która trwa sto, a często tysiąc lat, lecz gdy się zbudzi, biada wam śmiertelni – pisał kronikarz rzymski po zagładzie Pompei. Sformułowanie to niezwykle trafnie oddaje podstawową cechę zjawisk wulkanicznych: ich zmienną aktywność i niespodziewane wybuchy. Wszak jeden z najbardziej znanych wulkanów – Wezuwiusz był przez wiele stuleci uważany za zwykłą górę. W 79 r. naszej ery góra ta zupełnie niespodziewanie wyrzuciła z siebie deszcz gorących popiołów z okruchami zakrzepłej lawy. Zasypały one całkowicie Pompeję oraz Stabie.
Sąsiednie Herculanum zostało zalane przez błotny potok utworzony z popiołów i wód deszczowych. W 1139 r. wulkan całkowicie się uspokoił i przez 500 lat sprawiał wrażenie całkowicie wygasłego. Niespodziewanie dał znów znać o sobie w 1631 r. i od tego czasu jest stale czynny.{mospagebreak}

Góra na polu

Wybuch wulkanu może nastąpić w każdej chwili w najmniej oczekiwanym miejscu. W 1943 r. w meksykańskiej wiosce Paricutin, na polu jednego z wieśniaków z istniejącej od dawna szczeliny skalnej zaczęły ulatywać w powietrze, przy akompaniamencie podziemnych grzmotów, rozpalone kamienie i dymy. Po kilku godzinach w miejscu dawnej szczeliny sterczał 10-metrowy kopiec i ukazała się lawa, a po tygodniu góra popiołu i lawy miała już 150 m wysokości.
W ciągu 2 lat przestała istnieć wioska Paricutin, sąsiednie wsie i pobliskie miasteczko zostały całkowicie zalane i zasypane. W 1952 r. stożek wulkanu miał już 440 m wysokości, a wyrzucane przezeń materiały (głównie popioły) docierały do odległej o 320 km stolicy Meksyku. I wtedy właśnie działalność wulkanu Paricutin nagle się urwała. Czy na zawsze? Tego nikt nie potrafi powiedzieć.

Korek w kraterze

Nie znamy dokładnie wszystkich mechanizmów rządzących zjawiskami wulkanicznymi. Jedno jest pewne: przyczyną gwałtownych wybuchów są gazy zawarte w magmie (gorącej roztopionej materii, która zalega w różnych miejscach głębszej warstwy skorupy ziemskiej). Są to: para wodna, tlenki siarki, chlor, siarkowodór, metan i inne.
Jeśli lawa jest rzadka, ma wysoką temperaturę i nie zastyga w kraterze, gazy wydobywają się bez przeszkód na zewnątrz, czasami wypychając część lawy. Jeśli natomiast lawa jest gęsta, łatwo krzepnąca, tworzy ona szczelny korek w kraterze wulkanu. Zbierające się gazy zwiększają swoje ciśnienie i w pewnej chwili wysadzają ów korek w powietrze. Następuje gwałtowny wybuch, a ulatujące pod dużym ciśnieniem gazy porywają z sobą odłamki zakrzepłej lawy.

Zagłada wyspy

Czasem zakrzepła lawa tkwi w kraterze tak głęboko, że napór gazów prędzej rozsadzi górę niż odkorkuje ujście. Tak właśnie stało się na wyspie Krakatau (Indonezja) w 1883 r. Był to największy wybuch wulkanu w ostatnich 200 latach. Cała wyspa wyleciała wtedy w powietrze. Popiół wulkaniczny został wyrzucony na wysokość 30 km, a huk eksplozji słyszano w promieniu 5000 km. Potężna 30-metrowa fala wtargnęła na sąsiednie wyspy, czyniąc straszliwe spustoszenie.
Ofiarą żywiołu padło 36 tysięcy ludzi, a rozprzestrzenione w górnych warstwach atmosfery drobne frakcje popiołu spowodowały trwające parę lat anomalie pogodowe w różnych częściach świata. W Polsce obserwowano przez 2 lata niecodzienne zorze polarne i świecące obłoki.

Na styku płyt

Przeszło trzy czwarte wszystkich czynnych wulkanów znajduje się w rejonach styku wielkich ruchomych płyt tektonicznych. Na terenie naszego kraju wulkanów, nawet wygasłych, dziś nie ma. Przed tysiącami lat było inaczej. W Karpatach i Sudetach dymiły niegdyś ogniste góry, jak dziś na Alasce czy Islandii. Pozostały po nich skały pochodzenia wulkanicznego (andezyty i bazalty) oraz… podziemne złoża dwutlenku węgla, który rozpuszczając się w wodzie pochodzącej z opadów, tworzy smaczne wody mineralne, takie jak „Kryniczanka” czy „Staropolanka”.