Odsłon: 3411

Na polu - samoloty! Na całe życie... spokój! Od ludzi, lisów, drapieżników. Tak można by skomentować obecność kolonii susłów na trawiastym lotnisku w Świdniku. Albo refleksją: najciemniej pod latarnią - bo i kto szukałby małego, sympatycznego susła na polu, na którym co rusz warczą silniki, wirują płaty śmigłowców, wjeżdżają ciągniki?

A susły sen tutaj mają dobry, zwłaszcza, że spokoju pilnują ... także ludzie przeganiając bezpańskie psy oraz lisy - największe zagrożenie dla susłów. Do Świdnika na lotnisko przybyły "nielegalnie" - ot, podobno uczeń świdnickiej szkoły przywiózł kilka sztuk z Zamojszczyzny i wypuścił w pobliżu lotniska. Tak im się ono spodobało, że po niecałych 20 latach rozmnożyły się do liczącej ok. 11 tys. osobników kolonii, siedliska dla 75% wszystkich europejskich susłów. Reszta z 15 tysięcy susłów, jakie u nas żyją tworzy cztery kolonie w południowo-wschodniej Polsce.

Ostatni taki w Polsce

Suseł perełkowany - mimo pozornie dużej liczebności - jest zarówno w Polsce jak i Europie, gatunkiem wymierającym. Umieszczonym w Polskiej Czerwonej Księdze Zwierząt i podlegający ochronie na podstawie Konwencji Berneńskiej jako najbardziej zagrożony gatunek zwierzęcia. Jego kuzyna - susła moręgowanego, którego ojczyzną była Europa środkowa - w naszym kraju już nie ma - zaczęliśmy go wybijać w latach 20. ub. wieku, by w latach 80. ocknąć się, kiedy nie było już ani jednego. Wydaje się, że susła perełkowanego taki los ominie, choć z 70 tysięcy w latach 50. XX w. jego populacja zmalała po 30 latach do 30 tysięcy żyjących w 5 koloniach, z których najliczniejsza jest właśnie owa lotniskowa, w Świdniku.
Dlaczego susły upatrzyły sobie i polubiły lotnisko? Bo był to najbliższy i w miarę duży obszar przypominający im naturalne siedlisko - step, w dodatku z niską trawą, bo koszoną, bez zadrzewień, zakrzaczeń, z dużym polem widzenia. Bo susły - jak zające - zaniepokojone, staja słupka, rozglądają się, ostrzegają charakterystycznym gwizdem przed niebezpieczeństwem i... znikają w głębokich do 3 m a długich na 8 m norach, od których oddalają się najwyżej kilkadziesiąt metrów. A zagrożeniem są dla nich nie latające maszyny, ale lisy, bezpańskie psy, koty, których na dużym terenie lotniska jest znacznie mniej niż w pobliżu ludzkich siedlisk. Mniej, to nie znaczy, że ich nie ma, stąd konieczność ich odstrzału w miejscach susłowych kolonii.

Przyjaciele susła

Po smutnych doświadczeniach z susłem moręgowanym, przyrodnicy byli i są czujni na zagrożenia dla ginącego susła perełkowanego. W latach 1996 -97 pracownicy Zespołu Zamojskich Parków Krajobrazowych - Piotr Duda i Krzysztof Próchnicki - opracowali kompleksowy projekt czynnej ochrony stanowisk susła perełkowanego, który został wdrożony w 2000 r. Zabiegi ochronne były finansowane głównie przez fundację EkoFundusz, która dotychczas przeznaczyła na to prawie 1 mln zł. Do projektu ochrony susła przyłączył się lubelski wojewoda, Wojewódzki Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Lublinie oraz Zespół Parków Krajobrazowych Roztocza. W sumie dali ponad 600 tys. zł. Za te wszystkie pieniądze można było przywrócić pastwiskowy charakter na wszystkich obiektach, na których żyje suseł perełkowany i przebadać liczbowo tę populację. Dało to wymierne efekty: liczba susłów się znacząco zwiększyła z 270 osobników w roku 2000 do 2004 sztuk w tym roku. Największy przyrost naturalny miały susły w rezerwacie "Popówka" i "Suśle Wzgórza", gdzie liczba susłów wzrosła 23 i 34-krotnie! Na lotnisku w Świdniku susły do prokreacji podchodziły z rozwagą - ich liczba praktycznie się nie zmieniła.

Niespodziewane zagrożenie i ...ocalenie

Nowe siedlisko susłów nie było jednak wolne od zagrożeń antropopresji. Władze województwa zaplanowały bowiem rozbudowę lotniska w Świdniku jako portu lotniczego dla Lublina. Kolonię susłów uznano (jako sztuczną introdukcję) za możliwą do przeniesienia w inne miejsce (susły same nie wędrują). Na szczęście ekolodzy byli czujni i wpisali miejsce lotniska w Świdniku do sieci Natura 2000, co skutecznie zablokowało działania nieprzyjazne susłom. Powstał pat: Lublin mógł wybrać inną lokalizację lotniska dla miasta lub... zmienić położenie pasa startowego na lotnisku w Świdniku. Konflikt o Naturę 2000 z Komisją Europejską przy wyborze pierwszej opcji wydawał się całkiem realny (ostatnio, po doświadczeniach z Doliną Rospudy - pewny), zatem w grę wchodziła tylko druga możliwość: zmiany lokalizacji pasa startowego, w kierunku lasu. Sprawa była poważna, gdyż inwestycja ma kosztować ok. 200 mln zł. Na szczęście, władze województwa i Lublina, a także zarząd lotniska pokazały nie tylko dobrą wolę, ale i mądrość - zdecydowano, że pas startowy o długości ponad 2 km zostanie wybudowany z drugiej strony hangarów, w kierunku lasu, gdzie susłów nie ma. A dotychczasowe królestwo susłów - zieloną łąkę służącą helikopterom i małym samolotom - zostawiono w spokoju, tzn. będzie się ją kosić, odstraszać od niej lisy i inne drapieżniki, pielęgnować tak, aby susły mogły tam swobodnie żyć. W symbiozie z warkotem maszyn.
Anna Mazerant