Odsłon: 4042
By las trwał

Autor: Agata Kraczek 2008-06-02

Dr Ryszard Kapuściński: Nauka często nie nadąża za potrzebami praktyki i za rzadko zabiera głos w sprawach metod ochrony lasu.

Z dr. inż. Ryszardem Kapuścińskim, zastępcą Dyrektora Generalnego Lasów Państwowych rozmawia Agata Kraczek

Co leśnik rozumie pod pojęciem: ochrona przyrody?

Ochrona przyrody to działanie na rzecz zachowania bogactwa przyrodniczego w warunkach racjonalnego użytkowania istniejących zasobów. Często jest to rezygnacja z jednych korzyści na rzecz innych. Tylko te korzyści trzeba umieć wyeksponować, zrozumieć ich sens i szukać dla ich osiągnięcia sojuszników. Wtedy łatwiej będzie nam zachować to, co mamy naprawdę cennego.
Ochrona przyrody ma w naszym kraju bardzo długą i chlubną tradycję. Pierwsze ustawy o ochronie przyrody - i z lat trzydziestych, powojenna i następne - były pewnym wydarzeniem na skalę nawet europejską. I jeśli chodzi o stan ochrony przyrody czy liczbę obiektów chronionych, nie mamy się czego wstydzić.
Wprawdzie pierwszy rezerwat w 1886 r. założono w lasach prywatnych, co świadczyło o poczuciu odpowiedzialności za polską przyrodę ich ówczesnych właścicieli, to jednak od początku gros obiektów chronionych koncentrowało się w lasach należących do Skarbu Państwa. Jego politykę w zakresie leśnictwa i ochrony przyrody, co jest ściśle ze sobą zintegrowane, realizują Lasy Państwowe, Państwowe Gospodarstwo Leśne, jako firma.

Ale nie zawsze było tak samo…

Polityka w stosunku do lasów się zmieniała. Zaraz po wojnie priorytetem było pozyskiwanie surowca drzewnego, czy w ogóle dóbr pochodzących z lasu. Przełomem była ustawa z 1991 r., rzeczywiście nowatorska i wyprzedzająca pewne rozwiązania na arenie międzynarodowej, bo Szczyt Ziemi, który wniósł tu dużo nowego, łącznie z konwencją o ochronie różnorodności biologicznej, odbył się dopiero rok później. Nasze ustawy o lasach i o ochronie przyrody zakładały integrację wszystkich funkcji lasu, a więc zarówno ochronnych, ekologicznych, jak i społecznych i produkcyjnych, czyli gospodarczych. Ich połączenie jest niezwykle trudne. I być może nie dla wszystkich do końca zrozumiałe. Różne grupy społeczne czy zawodowe mają swój własny punkt widzenia na temat roli lasu.

Różnica interesów?

Oczywiście. Przemysł drzewny domaga się więcej surowca, ekolodzy uważają, że wycina się za dużo. Staramy się, choć nie jest to takie proste, zbierać te różnorodne opinie i konfrontować je ze sobą. Forum do tego stanowią rady społeczno-naukowe w Leśnych Kompleksach Promocyjnych. Pierwsze z nich powstały w połowie lat dziewięćdziesiątych, a obecnie mamy je już we wszystkich Regionalnych Dyrekcjach Lasów Państwowych. Dzięki temu mamy komfortową sytuację, bo tam – niezależnie od nas, my jesteśmy tylko gospodarzami – ścierają się wszystkie sprzeczne punkty widzenia. Często mamy do czynienia z pewnym niezrozumieniem sytuacji. Jesteśmy bowiem atakowani, że pozyskujemy za dużo drewna, ale jest to pojecie względne, bo nigdy nie zagraża to trwałości lasu i ciągłości jego funkcji, obejmując najwyżej 60-70 % tego, co w lasach przyrasta. A dzięki temu właśnie dysponujemy środkami na te działania, których bez tego nie bylibyśmy w stanie podejmować, m.in. w zakresie ochrony przyrody.{mospagebreak}

Dlaczego właściwie trzeba chronić przyrodę w lesie? Nie wystarczyłoby pozostawić go samemu sobie i pozwolić działać naturze?

W ostatnich latach istnieje bardzo duży nacisk na Lasy Państwowe, by realizowały one funkcje pozaprodukcyjne, które są niewątpliwe bardzo ważne, może nawet ważniejsze od tych produkcyjnych. Chodzi tu o wypoczynek, rekreację, funkcje klimatyczne, w tym tak modną obecnie koncepcję włączania lasów w zmniejszanie efektu cieplarnianego. Trudno byłoby je jednak realizować w lesie zdegradowanym. Do chorego lasu, w którym nie ma zwierząt, nikt nie będzie chciał przyjść.
Las może obronić się sam pod warunkiem, że damy mu tę szansę utrzymując go w dobrej kondycji i stanie zbliżonym do naturalnego.

Unia Europejska też ma swoje wymagania…

Tak, unia wymaga od nas uczestnictwa w Sieci Natura 2000, która stanowi w pewnym sensie europejski wariant realizacji wspomnianej konwencji o ochronie różnorodności biologicznej. Sama konwencja to tylko jakby hasło, natomiast program Natura 2000 stanowi jego urzeczywistnienie, bardzo dobrze przygotowane od strony formalnej, organizacyjnej. Zawarta w nim koncepcja europejskiej sieci ekologicznej, pomijającej zresztą często istniejące systemy krajowe, ma bardzo konkretny wymiar, może nawet nieco zbyt zbiurokratyzowany. Przyjęto w nim zasadę generalną, żeby objąć ochroną ustaloną listę siedlisk przyrodniczych oraz gatunków roślin i zwierząt, w tym ptaków, które są szczególnie hołubione, dzięki istniejącemu od lat lobbingowi środowisk ornitologicznych. Nie jest to do końca precyzyjne, bo w myśl dyrektywy każdy kraj ma wyznaczyć te obszary stosownie do posiadanych zasobów. Ile, nie jest powiedziane.

I jak jest to realizowane w Polsce?

Pierwsza propozycja przedstawiona przez rząd, z konieczności w dużym pośpiechu, była skromna, za mała. Ponieważ nie zastrzeżono, że jest to propozycja wstępna, która zostanie rozszerzona, uzupełnienie naszej listy przez organizacje pozarządowe potraktowano jako skargę, co doprowadziło do pewnych zadrażnień. Ale jesteśmy na dobrej drodze w tej sprawie, dalsze obszary Natury 2000 są wyznaczane, gros ich znajdzie się na terenie Lasów Państwowych, zajmując łącznie około 28% ich powierzchni.
Nie da się przy tym uniknąć pewnych konfliktów, choć założenia mówią o realizacji funkcji ochronnych z poszanowaniem lokalnych potrzeb społecznych i gospodarczych. Potrzebne jest więc zrównoważenie i porozumienie, które czasami trudno znaleźć.{mospagebreak}

Ale przecież u nas ochrona przyrody nie zaczęła się od tego programu…

Tak, występuje tu nawet pewien dualizm. Mamy już od lat swój własny program ochrony przyrody, który dalej funkcjonuje. Mamy własną listę chronionych gatunków, parki narodowe, rezerwaty przyrody, parki krajobrazowe – i jest tego więcej, niż oczekuje od nas Unia Europejska. Choć jest i tak, że pewne gatunki z listy chronionych – u nas wcale rzadkie nie są, a nawet czasem ich przybywa. Dotyczy to np. niektórych gatunków ptaków drapieżnych, takich jak orzeł bielik czy orlik krzykliwy.

Więc czy wszystko trzeba chronić?

Dawniej obowiązywała bardzo czytelna zasada: chronimy to, co jest rzadkie, co jest zagrożone lub nadmiernie eksploatowane, jak np. widłaki. Teraz zdarza się, że gatunki prawnie chronione zaczynają być w pewnych rejonach uciążliwe, np. kormorany, bobry. To paradoks, ale odszkodowania, które muszą w związku z tym wypłacać wojewodowie, czasem pochłaniają cały budżet ochrony przyrody!
Zmiany w tej dziedzinie postępują moim zdaniem zbyt wolno, ochrona przyrody jest zbyt zbiurokratyzowana. Powinna być znoszona w odniesieniu do gatunków, które już tego nie wymagają. Działa tutaj również, nie zawsze poparta wystarczającą wiedzą, presja wielu organizacji ekologicznych. A dzisiaj bardziej jest potrzebny consensus niż walka.

Skąd leśnicy wiedzą jak chronić przyrodę?

Bardzo ściśle współpracujemy z naukowcami. Nauki leśne mają długą historię, nie tylko w Polsce, ale i w Europie. Korzystaliśmy dotąd wiele, zwłaszcza w dziedzinie hodowli lasu, z dorobku szkoły niemieckiej. Gdy byłem w Niemczech, usłyszałem nawet od jednego z leśników, że sami Niemcy niewiele z tego dorobku korzystają, w odróżnieniu od Polaków. Zbyt duży wpływ na gospodarkę leśną w przeszłości miał u nich przemysł.
Nauka jednak często nie nadąża za potrzebami praktyki i za rzadko zabiera głos w tych sprawach. A to z ust naukowców opinia publiczna powinna usłyszeć uzasadnienie stosowanych metod – na dziś najlepszych, bezpiecznych, mających na celu nie tylko zaspokajanie zapotrzebowania na drewno, ale także zapewnienie trwałości naszym lasom.

Dziś odbywa się to zupełnie innymi metodami niż dawniej…

Zmiany przyszły w połowie lat dziewięćdziesiątych. Np. pozostawianie w lesie martwego drewna. Dawniej nie było to dobrze widziane. Dziś zdajemy sobie sprawę, że martwe drewno jest środowiskiem życia wielu organizmów, które stanowią ważny element różnorodności przyrodniczej.
Odstępujemy generalnie od zrębów zupełnych. Nie zagospodarowujemy też już, jak dawniej, każdego nieużytku w lesie, jakiegoś bagienka czy niewielkiej polany. Zostawiamy je, bo to jest szansa np. na ochronę gatunków, które – jak owady drapieżne – są sojusznikami w ochronie lasów. Gospodarka jest tam zresztą trudna, a osiągane korzyści mniejsze od ich naturalnych funkcji.
Jeśli chodzi o samą technikę użytkowania lasu, wprowadzamy do niego specjalistyczny sprzęt, bezpieczne technologie. Drogowskazem niezbędnym przy programowaniu zabiegów ochronnych jest znajomość tego, czym zarządzamy, rozpoznanie całego bogactwa przyrodniczego, zwłaszcza jego elementów rzadkich, ginących.
Jest to dla nas nowe wyzwanie. Musimy teraz patrzeć szerzej, nie tylko na sam drzewostan, który zawsze był głównym obiektem zainteresowania. Chodzi o cały ekosystem, w którym las jest elementem dominującym, ale który wiąże w sobie wiele elementów.