banner


Deliberacja o utożsamianiu

 

„Nigdy nie zapominaj, kim jesteś.”
(Andrew Fukuda, The Hunt, 2013)


Tożsamość

sztumski nowyKluczowym pojęciem w rozmyślaniu o utożsamianiu jest pojęcie tożsamości. Jest ono wieloaspektowe i złożone. W różnych dziedzinach nauki i życia stosuje się lepsze lub gorsze definicje tożsamości, Najlepiej zdefiniowano je w logice formalnej. Jednak tożsamość formalnologiczna nie na wiele przydaje się w praktyce, ponieważ odnosi się wyłącznie do przedmiotów idealnych, będących składnikami świata pomyślanego i do obiektów badań nauk teoretycznych.

W świecie sensorycznym stosuje się pojęcie tożsamości empirycznej. Przedmioty są empirycznie tożsame w aspekcie jakościowym, jeśli posiadają jednakowe cechy, a w ilościowym, jeśli natężenia tych cech, mierzone w odpowiednich jednostkach fizycznych, mieszczą się w umownych granicach tolerancji. (Na przykład, dwa stoły uznaje się za identyczne ze względu na długość, w ramach tolerancji wynoszącej 5 mm, jeśli różnice ich długości nie przekraczają 5 mm.)

Tożsamość empiryczna może mieć różne formy w zależności od tego, czy odnosi się ją do cech, struktur, funkcji, substancji, gabarytów, parametrów, wyglądu itd. Odpowiednio do tego ma się do czynienia z tożsamością strukturalną, atrybutywną, funkcjonalną, substancjalną (materiałową), gabarytową, fizyczną, wizualną itp.

W świecie sensorycznym nie da się zidentyfikować przedmiotów ze względu na wszystkie ich atrybuty i kryteria. Dlatego w praktyce ma się do czynienia z tożsamościami cząstkowymi i względnymi. W dalszych rozważaniach będą posługiwać się pojęciem tożsamości empirycznej.

Przy utożsamianiu często popełnia się błąd w wyniku przenoszenia cech poszczególnych elementów zbioru na cały zbiór lub na odwrót. Na przykład, jeśli w jakiejś grupie ludzi stwierdzi się występowanie pewnej liczby leniów, to o całej tej grupie twierdzi się, że jest leniwa, albo na odwrót, że w grupie leniwej każdy musi być leniem. Błąd wnioskowania z jednostek na ogół lub na odwrót popełniają rozmyślnie manipulanci i propagandyści społeczni w celu stygmatyzacji określonych osób i ugrupowań politycznych (konkurentów), kształtowania wobec nich postaw odrazy i wrogości a także ksenofobii wobec innych grup etnicznych, kulturowych, wyznawców religijnych i narodów oraz rasizmu wobec innych ras.

Tożsamość indywidualna

W naturze człowieka leży zwracanie uwagi na siebie w wyniku wyróżniania się w grupie poprzez okazywanie i podkreślanie swojego „ja”, swojej inności i autonomii. O takim człowieku mówi się, że ma świadomość tożsamości indywidualnej. Tożsamość indywidualna, czyli bycie tożsamym samemu sobie, to wierność sobie – swoim poglądom, przekonaniom, ideałom, wierzeniom, pragnieniom, celom, wartościom, swojemu stylowi bycia i myślenia itd.

Dwa warunki muszą być spełnione, by móc manifestować swoją odrębność: być wolnym, by móc okazywać swoją niezależność, oraz mieć świadomość własnej tożsamości. Jednak przesadna wolność i świadomość tożsamości indywidualnej przeszkadzają utożsamianiu się z grupą, ponieważ implikują patologiczny wzrost autonomii. Ma się tu do czynienia ze swoistym paradoksem.

Z jednej strony, każdy wie, że musi żyć w grupie i podporządkować się jej, a więc upodabniać się do innych i częściowo zrezygnować ze swojej tożsamości indywidualnej, ponieważ warunkiem przynależności do grupy jest utożsamianie się ze sobą jednostek wchodzących w jej skład, proporcjonalnie do konsystencji grupy. To zmusza do podporządkowania się standardom i normom obowiązującym w danej grupie, czyli do redukcji samostanowienia i w konsekwencji do zniewolenia.

A z drugiej strony, jednostka boi się utraty swej wolności, broni się przed zniewoleniem i dlatego stara się maksymalnie eksponować swoją tożsamość indywidualną. Stoi więc przed trudnym problemem, jak pogodzić swoją tożsamość indywidualną z tożsamością zbiorową grupy. Inaczej mówiąc, musi wybierać między indywidualizmem a kolektywizmem. Tożsamość i autonomia warunkują się nawzajem. Im większe ma się poczucie własnej tożsamości, tym bardziej manifestuje się swoją inność, niezłomność oraz autonomię i na odwrót. Dzięki temu grupy społeczne są różnobarwne i nabierają specyficznego kolorytu, a rzeczywistość społeczna nie jest monotonna.

Tożsamość społeczna

Tożsamość społeczna to efekt poczucia wspólnotowości i uświadomienia sobie tego, jak dalece jest się podobnym do grupy, do której się należy. Jest ona formą tożsamości kolektywnej. O ile kwintescencją tożsamości indywidualnej jest uświadomienie sobie „siebie jako siebie” - w jakim stopniu jestem sobą, czyli istotą autonomiczną - to kwintescencją tożsamości społecznej jest uświadomieniem sobie „siebie jako elementu grupy” - jakie mam cechy swojej grupy i w jakim stopniu.
Na tożsamość społeczną składają się różne kategorie tożsamości, jak na przykład grupowa, klasowa, kulturowa, wyznaniowa, płciowa, etniczna, branżowa itd.(1)

Tożsamość społeczna odgrywa ważną rolę w funkcjonowaniu grupy społecznej. Jest warunkiem koniecznym do zachowania jej stabilności, spoistości i równowagi. Dlatego uzasadniona jest troska o nią, która sprowadza się do zamykania się grupy na przenikanie elementów obcych i na ograniczaniu ich wpływów. Ale zamknięcie się i izolacja odbija się niekorzystnie na rozwoju grupy, bowiem będąc zamkniętą i izolowaną może rozwijać się tylko tak długo, dopóki całkowicie nie wyczerpią zapasów swojej energii endogennej - kapitału finansowego i ludzkiego, mocy wytwórczej, potencjału intelektualnego, wiedzy oraz możliwości poznawczych i twórczych.

W dzisiejszych czasach, globalizacja obdziera jednostki z ich tożsamości indywidualnej. Zastępuje ją tożsamość kolektywna, która w granicznym przypadku ma wymiar światowy. Skutkiem globalizacji jest przyspieszanie procesów standaryzacji, uniformizacji i homogenizacji, co prowadzi też do zaniku kategorii tożsamości społecznej - tożsamości rodzinnej, zawodowej, etnicznej, narodowej, językowej, folklorystycznej i państwowej.(Manuel Castells, Siła tożsamości, PWN, 2009 ). A zatem, z czasem może dojść do zaniku tożsamości indywidualnej i społecznej.

Jednostki i grupy stopią się w homogeniczną „plazmę społeczną” i będą postrzegać, odczuwać, myśleć, postępować i zachowywać się jak wszyscy inni w świecie, zgodnie z normami społecznymi i kulturowymi, narzuconymi przez globalne ideologie i kreatorów mody światowej. Stanie się tak wbrew woli ludzi, którzy nie chcą pozbyć się swej tożsamości indywidualnej a wręcz przeciwnie, wzmocnić jej poczucie.

Jak napisał Terence McKenna, amerykański pisarz, filozof i etnobotanik (1946-2000), „We współczesnych czasach wielu ludzi marzy o tym, by poznać swą prawdziwą tożsamość. (…) Ten bowiem, kto nie zna swej prawdziwej istoty, jest niczym innym jak bezduszną rzeczą, golemem. (…) Większość mieszkańców stechnicyzowanych cywilizacji przemysłowych opiera swoją tożsamość na zmiennych modach i stylach życia, popularyzowanych przez mass media. Ich świat złożony z jałowej żywności, brukowych środków przekazu i kryptofaszystowskiej polityki, skazuje ich na toksyczne życie w stanie obniżonej świadomości siebie. Znieczuleni przez codzienny program telewizyjny, są żywymi trupami, których wyłącznie konsumpcja utrzymuje w ruchu.” (2)

Utożsamianie

Ludzie nie utożsamiają się tylko z innymi, ale również ze zwierzętami (zoomorfizm), rzeczami (reifikacja człowieka) i maszynami (mechanomorfizm). Tutaj ograniczam się tyko do utożsamiania się z ludźmi.

Utożsamianie bywa dobrowolne, ale częściej wymuszone jest przez konieczność adaptowania się do środowiska społecznego. Ludzie upodobniają się do innych przede wszystkim dlatego, że są istotami stadnymi (społecznymi) i boją się wykluczenia, które utrudniałoby im życie w społeczeństwie, a nawet zagrażałoby ich egzystencji. Upodobnianie się jest więc warunkiem sine qua non funkcjonowania i przeżycia w grupach społecznych i społeczeństwie. Tym łatwiej można przeżyć i czuć się bezpiecznym w grupie, do której się należy, im bardziej jest się dostosowanym do niej, związanym i zintegrowanym z nią w wyniku upodobnienia się do niej i naśladowania jej członków. Najwyższym stopniem podobieństwa i naśladownictwa jest utożsamienie się. Może ono być statyczne, gdy ktoś cale życie utożsamia się z czymś jednym, lub dynamiczne, gdy w ciągu swego życia utożsamia się raz z jednym, raz z drugim.

Utożsamianie można rozumieć na dwa sposoby – albo siebie z kimś, albo kogoś z kimś. Pierwsze polega na naśladowaniu innych osób, grup albo organizacji, na upodobnianiu się do nich w wyniku przypisywania sobie ich atrybutów - cech, idei, poglądów, postaw, wyglądu, stylu życia, gustów, tradycji, sposobu zachowania się, wypowiadania się i ubierania się, itp. Drugi polega na przypisywaniu kogoś do jakiejś kategorii osób na podstawie podobieństwa z różnych względów, albo w efekcie stereotypizacji, schematyzacji, stosowania klisz oraz szablonów. Utożsamianie nie jest nigdy kompletne, lecz tylko do pewnego stopnia, ani ze względu na wszystkie atrybuty, tylko na wybrane, na przykład etniczne, językowe, aksjologiczne, wyznaniowe, seksualne, polityczne, klasowe, zawodowe, sportowe, estetyczne itd.

Utożsamianie siebie

Człowiek utożsamia się z innymi, by czuć się, jak oni i uchodzić w oczach innych ludzi za takiego, jak oni. Chce być tak samo ważnym, cenionym, podziwianym i godnym naśladowania. We współczesnym skomercjalizowanym społeczeństwie o wyborze osób, z którymi chce on się utożsamiać decyduje przede wszystkim pragmatyzm, wyrachowanie i względy ekonomiczne. O wiele mniej decydują względy psychologiczne (egocentryzm). Celem jego życia jest zyskanie rozgłosu, sławy i bogactwa, na wzór celebrytów, toteż coraz więcej ludzi dąży do tego, zwłaszcza młodych, a nawet dzieci.

O wyborze tego, do kogo się upodabnia, decyduje to, co on sam uznaje za dobre dla siebie i skuteczne w działaniu. W mniejszym stopniu liczy się z sumieniem, emocjami, schematami myślowymi i stereotypami. A jeszcze mniej liczy się dla niego rozsądek, krytycyzm oraz zalecenia rodziców, edukatorów, kościoła, ideologów, etyków i filozofów. Dlatego, chociaż teoretycznie może utożsamiać się z dobrymi, albo złymi ludźmi, to w praktyce utożsamia się raczej ze złymi w myśl zasady „powinowactwa społecznego”, zgodnie z którą ludzie utożsamiają się z podobnymi do siebie.(3)

Dawniej, niewielka liczba ludzi ambitnych i snobów naśladowała osoby szlachetne, dobrze urodzone, powszechnie szanowane i cenione - królów, książąt, hrabiów, szlachtę, rycerzy i oficerów. (Na przykład w Galicji i Małopolsce pod zaborem austriackim popularne było nadawanie dzieciom imion książąt habsburskich: Karol, Rudolf, Leopold, Eugenia.) Naśladując je, uczyli się zasad savoir vivre’u – dobrych manier, poprawnego zachowania się, ładnego wyrażania się, estetycznego wyglądu itp. Dzięki temu wznosili się na wyższy poziom kultury osobistej.
Teraz, w konsekwencji postępu cywilizacyjnego, naśladownictwo i utożsamianie się z innymi stało się zjawiskiem masowym. Ludzie, zazwyczaj bezkrytycznie, naśladują innych, nie tylko szlachetnych i utożsamiają się z nimi za wszelką cenę, nawet ośmieszania się. Najwięcej ludzi utożsamia się z celebrytami oraz różnymi miernotami eksponowanymi w środkach przekazu masowego, głównie w telewizji i Internecie. Wielu osobom imponują negatywni bohaterowie - kłamcy, oszuści, aferzyści, kryminaliści, bandyci i inni osobnicy cieszący się złą sławą. To nie dziwi, bo przecież żyjemy w kulturze antywartości.

W konsekwencji, postępuje masowy upadek obyczajów, brak kultury osobistej, wulgaryzacja, powszechne zdziczenie i schamienie. Nie jest ważne, z kim się utożsamia, byleby tylko zabłysnąć ekstrawagancją, nieposzanowaniem ładu społecznego, norm prawnych i obyczajowych, nieuctwem oraz grubiaństwem. Chodzi o to, żeby w ten sposób szokować i skupiać uwagę na sobie.
Szczególnie politycy lubią utożsamiać się z kimś cenionym przez naród, mądrym, cieszącym się dużym zaufaniem i uczciwym, a więc z tym, czyich atrybutów sami nie posiadają. Nie byłoby w tym niczego złego, gdyby czynili to w celu nadrobienia swoich braków i doskonalenia się. Ale jest inaczej, ponieważ robią to tylko na pokaz, zazwyczaj w czasie kampanii wyborczych, żeby przypodobać się wyborcom i utrzymać się przy władzy i korycie. To są zwykli hipokryci i przebrzydłe indywidua żerujące na naiwności, łatwowierności i głupocie ludu.

Utożsamianie kogoś

Ten rodzaj utożsamiania ma na celu klasyfikację ludzi ze względu na ich cechy faktyczne albo zmyślone, w zależności od potrzeb. Dokonuje się jej za pomocą odpowiednich wzorców, schematów i stereotypów. Dzięki temu poszczególne jednostki zalicza się do odpowiednich kategorii społecznych, etykietuje się je lub stygmatyzuje. Jeżeli takie zaliczanie jest prawdziwe, tzn. jeśli ktoś ma rzeczywiście cechy, które kwalifikują go do umieszczenia w danej kategorii ludzi, to jest to etycznie obojętne. Gorzej, jeśli takich cech nie ma, a przypisuje się je po to, by mu zaszkodzić, umieszczając go w kategoriach ludzi powszechnie uznawanych za niegodziwców.

Takie utożsamianie jest wielce naganne. Niestety, ma się z nim coraz częściej do czynienia. Pomawianie, szkalowanie i „przypinanie łatek” w celu zaliczania ludzi o odmiennych poglądach do kategorii niegodziwców i w ten sposób pozbawiania ich czci stało się zjawiskiem powszechnym w walce konkurencyjnej w różnych sferach życia, ale przede wszystkim w sferach biznesu i polityki. Okazało się ono skutecznym narzędziem służącym do eliminacji rywali, wrogów i opozycjonistów z gry o panowanie. Bo jak mają się bronić przed pomówieniami? Żeby zaklinali się na wszystkie świętości, że nie są takimi, jak się ich przedstawia, mało kto im uwierzy. Dowodzenie, że nie jest się takim, jakim funkcjonuje się w świadomości potocznej na skutek insynuacji, jest z góry skazane na niepowodzenie. Niech kto spróbuje dowieść, że na przykład nie jest osłem.

Odwoływanie się do faktów i przytaczanie argumentów rzeczowych i logicznych mija się z celem w dyskusji z tymi, którzy lekkomyślne uwierzyli nikczemnym propagandystom opiniotwórczym manipulantom kierując się głównie emocjami i którzy lubią tanie sensacje, bez względu na to, czy zostały one zweryfikowane, czy wyssane z palca. Zwłaszcza, gdy autorami kalumnii głoszonych wszem wobec i powtarzanych do znudzenia dzień w dzień za pomocą mass mediów rządowych są osoby publiczne zajmujące czołowe stanowiska w partii i rządzie, którzy uznawani są przez dużą część społeczeństwa za bezsporne autorytety. Wszak potwarze i kłamstwa charakteryzują się większą inercją aniżeli rzetelne opinie i prawdy i dlatego łatwiej docierają do świadomości mas i na dłużej pozostają w ich pamięci. Licznych przykładów na to dostarczają reżymowe telewizje wielu krajów autorytarnych i oglądanie codziennych wiadomości emitowanych przez partyjno-reżymową telewizję polską.

Zamiast wniosku

Na podstawie rozważań o utożsamianiu nie potrafię sformułować jakiejś sensownej konkluzji, oprócz tej, że należy je kontynuować, aby można było odpowiedzieć na pytanie postawione w tytule „Kim naprawdę jesteśmy?” Czy tymi, za kogo się uważamy w wyniku utożsamiania się z innymi, czy tymi, za kogo ludzie nas uznają w wyniku utożsamiania nas z innymi? A może częściowo jednymi oraz drugimi, nie wiadomo, w jakiej proporcji. Jedno jest pewne: naprawdę, jacy jesteśmy, nie wie nikt, ponieważ w tańczących wokół nas zazwyczaj krzywych zwierciadłach widzimy rozmaite obrazy siebie.(4)
Wiesław Sztumski
10.09.2023


Przypisy:

(1) Tożsamość grupowa wynika z przynależności do różnych narodowości, religii, klas społecznych itp. Tożsamość kulturowa wynika z przynależności do konkretnej kultury lub subkultury, uznawania tych samych wartości, zwyczajów, tradycji i posługiwanie się tym samym językiem. Tożsamość płciowa wynika z przynależności do grupy o określonej orientacji seksualnej. Tożsamość etniczna wynika z przynależności do określonej grupy etnicznej lub narodowej, kultury i dziedzictwa.

(2) Terence McKenna, Food of the Gods: The Search for the Original Tree of Knowledge A Radical History of Plants, Drugs, and Human Evolution, 1993.

(3) Powinowactwo społeczne rozumiem podobnie jak powinowactwo chemiczne.

(4) Parafraza tekstu piosenki Jonasza Kofty „Jej portret”- „Naprawdę, jaka jesteś, nie wie nikt. Bo tego nie wiesz nawet Ty. Tańczących wokół szarych lustrach dni (…)”