Nasza oficjalna historia ostatniego stulecia jest w dużej części bajeczką, wyznaczającą granice dzisiejszej poprawności. Wciąż nie chcemy rzetelnie zbadać większości istotnych faktów tamtego czasu, mimo uzasadnionych podejrzeń co do wiarygodności ich oficjalnej wersji.
Przypomnę tylko te najważniejsze, mało zbadane fakty o istotnym znaczeniu historycznym. Ktoś powinien kiedyś odpowiedzieć na pytania:
• jaka była rola dwóch niemieckich cesarstw (niemieckiego i austriackiego) w animowaniu „ruchów niepodległościowych”, a także lewicowych w Polsce do ostatnich dni istnienia tych państw w listopadzie 1918 roku?
• kto podjął polityczną decyzję w Niemczech o „uwolnieniu” Piłsudskiego z magdeburskiego odosobnienia i jakie były rzeczywiste cele tej decyzji?
• jaka była skala jawnej i niejawnej współpracy między polskimi i bolszewickimi „socjalistami” w dziele zniszczenia Rosji? Wiemy o poufnych kontaktach trwających aż do śmierci Piłsudskiego (ludzie rządzący wówczas w Warszawie i Moskwie dobrze się znali), o czym w sposób mało zręczny dla obecnych „antykomunistów” wspominają pamiętniki piłsudczyków (i ich żon, np. Jadwigi Beck);
• czy animatorem zamachu stanu w maju 1926 roku był wywiad brytyjski, który chciał tym samym ograniczyć francuskie wpływy w Warszawie i wzmocnić stronnictwo proniemieckie?
• jakie były zobowiązania Piłsudskiego wobec niemieckich protektorów w kwestii zachodnich granic Polski i jak wytłumaczyć pasywną postawę władz w Warszawie wobec Powstania Śląskiego i Powstania Wielkopolskiego?
• dlaczego rząd Jędrzeja Moraczewskiego został uznany tylko przez Berlin?
• dlaczego niepodległościowi politycy tego okresu nie protestowali przeciw przydzieleniu przez Niemców części Polski „samostijnej” Ukrainie (np. Chełmszczyzny) w Pokoju Brzeskim?
A przede wszystkim, czy bolszewicki przewrót w listopadzie 1917 roku, który zmienił historię świata (i naszą!), był wykonaniem berlińskiego rozkazu obalenia tymczasowego rządu Republiki Rosyjskiej, z którym chciał zawrzeć pokój główny sojusznik, czyli austriacki Wiedeń?
Dziś już wiemy, że pomysł, aby dokonać tego przewrotu właśnie na początku listopada, powstał nagle, a większość bolszewickiego kierownictwa była nim… zaskoczona.
Możemy przyjąć jako pewnik, że prawdy o naszej historii sprzed stu lat należy szukać w archiwach berlińskich i austriackich, gdyż tam, podobnie jak w przypadku bolszewików, był ośrodek decyzyjny tworzący zręby ówczesnej (i współczesnej) Mitteleuropy. I był w swych działaniach bardzo skuteczny.
Gdyby nasz polski wątek sprawdzić równie rzetelnie, co działalność Aleksandra Parvusa, to być może zacząłby (w przenośni i dosłownie) pękać spiż niektórych pomników. I nie bójmy się jednak prawdy. Nie przestaniemy być przez to Polakami. Może zmienimy tylko punkty odniesienia oraz wzorce. Jeżeli są fałszywe, to nie ma czego żałować.
Witold Modzelewski