„Kryzysy w perspektywie jednostkowej i społecznej" - taki był wiodący temat kolejnej z cyklicznie odbywających się konferencji w Ustroniu, w tym roku w dniach 16-18 kwietnia.
Tematem poprzedniej konferencji w 2008 roku był „Czas w życiu człowieka" (jej organizatorką była prof. Katarzyna Popiołek z Instytutu Psychologii Uniwersytetu Śląskiego, która wygłosiła ciekawy referat „Poczucie samotności młodzieży i seniorów w kontekście percepcji czasu"). Głównie chodziło o badanie kryzysów w aspekcie psychologicznym i ich wpływu na psychikę ludzi - na ich zachowania, motywacje, decyzje i postępowanie. Z tej racji w większości uczestnikami byli psychologowie, zwłaszcza specjaliści z psychologii społecznej i klinicznej. Ale formuła konferencji pozwalała brać w niej udział naukowcom i praktykom z dziedzin pokrewnych: psychiatrii, pedagogiki, socjologii, a nawet filozofii.
Temat konferencji dziwnym trafem zbiegł się z aktualnie doświadczanymi kryzysami - z katastrofą samolotu rządowego i z erupcją wulkanu w Islandii. Przede wszystkim to pierwsze stało się podstawą dla wyrażania swoich refleksji na temat sytuacji ekstremalnych przez wszystkich uczestników konferencji w ramach panelu dyskusyjnego „Naród w sytuacji tragedii i żałoby". Był on jakby preambułą do dalszego ciągu obrad. Jedne referaty dotyczyły stricte rozmaitych kryzysów oraz sytuacji kryzysowych różnych kategorii ludzi w różnym wieku i różnych profesji, drugie prezentowały wyniki badań psychologicznych korelacji między zmiennymi, spośród których jedna wiązała się mniej lub bardziej bezpośrednio z kryzysami, katastrofami lub sytuacjami ekstremalnymi, a trzecie relacjonowały efekty praktyki w zakresie profilaktyki i terapii stanów ekstremalnych oraz pomocy ludziom, którzy znaleźli się w sytuacjach kryzysowych.
W wielu referatach zwracano uwagę na możliwość racjonalnego wytłumaczenia zaistniałych sytuacji kryzysowych i zachowań ludzi w nich; podkreślano rolę czynnika racjonalnego w zachowaniach ekstremalnych. Jednak z wielu wypowiedzi dyskutantów wynikało, że nie mniejszy wpływ mają czynniki pozaracjonalne. Potwierdzało to wygłoszoną na bazie refleksji filozoficznej w pierwszym referacie hipotezę, że kiedy wyjścia z sytuacji krytycznych nie znajdujemy w racjonalności, uciekamy się do irracjonalności (W. Sztumski: „Ucieczka w irracjonalność jako sposób na przezwyciężanie kryzysów i przeżycie we współczesnym środowisku życia"). Tym bardziej, że ludzie wielokrotnie zawiedli się na rozumie, a postęp wiedzy racjonalnej i techniki doprowadza do poważnych zagrożeń ekologicznych w środowiskach przyrodniczym, społecznym i duchowym, z którymi wciąż nie umiemy sobie poradzić. Dlatego obserwuje się stopniowe odchodzenie od rozumu na rzecz magii, mitów, intuicji itp. Jest to spowodowane przez czynniki obiektywne (aktualny stan i cechy środowiska życia, komercjalizacja, pogoń za zyskiem, akceleracja tempa życia i intencjonalne ogłupianie ludzi) i subiektywne (lenistwo umysłowe, emocje, wiara w bóstwa i siły nadprzyrodzone, poczucie bezsilności i zagubienia).
W związku z aktualnymi kryzysami ważne były referaty i dyskusja o uporczywym irracjonalnym trwaniu w działaniach, które według racjonalnej oceny skazane są na niepowodzenie (K. Balwajder: „Eskalacja zaangażowania w działania nie przynoszące oczekiwanych rezultatów", R. Studenski: „Zastosowanie teorii ryzyka w profilaktyce niepożądanych zdarzeń"). Próbowano znaleźć odpowiedź na pytanie: „Dlaczego ludzie nie chcą w porę wycofać się z postaw i działań, na których wielokrotnie się zawiedli, które nie rokują obiektywnej szansy na powodzenie i doprowadzają do kryzysów?" I znowu okazało się, że irracjonalne oczekiwanie na cud przeważa nad racjonalną oceną prawdopodobieństwa spełnienia. To między innymi było przyczyną wielu katastrof, również ostatniej. Niestety, mimo postępu nauki wciąż jeszcze kierujemy się bardziej emocjami niż rozumem, ideologią niż wiedzą, bardziej ufamy uwarunkowaniom subiektywnym niż obiektywnym, a rzeczywistość życzeniową cenimy wyżej od realnej.
Referenci poruszali następujące sprawy szczegółowe:
-
trudności w funkcjonowaniu instytucji interwencji i angażowania zawodowych psychologów i psychoterapeutów w stanach kryzysowych,
-
bezrobocie jako poważny czynnik kryzysogenny,
-
sytuacje kryzysowe związane z wiekiem późnej dorosłości i podeszłym,
-
społeczne przyczyny kryzysów i zachowań ludzi w sytuacjach ekstremalnych oraz
-
wpływ krajobrazu na powstawanie depresji.
Rozrzut tematyczny był spory. Jednak wszystkich referentów łączyło dociekanie wielu kwestii dotyczących różnych postaci i wymiarów kryzysów w ujęciu wieloaspektowym.
Konferencja przybliżyła problematykę kryzysów szeroko rozumianych w psychologii i pozwoliła spojrzeć na nie z różnych perspektyw. Nie na wszystkie pytania dała odpowiedzi, ale zmotywowała uczestników do głębszych przemyśleń. W zasadzie nie było referatu, który nie skłaniałby słuchaczy do dalszych refleksji i drążenia tematu wiodącego.
Jako uczestnik spoza kręgu psychologów muszę podzielić się swoją uwagą o charakterze ogólniejszym. Przede wszystkim zaniepokoiło mnie to, że większość referatów miała charakter prezentacji bardzo szczegółowych lub wycinkowych badań w postaci uproszczonych schematów statystycznych. To pozwala przypuszczać, że mamy do czynienia ze stopniowym odchodzeniem od psychologii do psychometrii, z dominacją aspektu ilościowego psychologii nad jakościowym i rodzi obawę o dalszy los psychologii. Z jednej strony wynika to z przyczyn obiektywnych - z postępującej matematyzacji nauki w ogóle, a w szczególności nauk humanistycznych. (Podobnie dzieje się np. w socjologii, która zostaje redukowana do socjometrii). A z drugiej strony, duży, jeśli nie najważniejszy wpływ na tę sytuację ma czynnik subiektywny: niechęć do podejmowania poważnego wysiłku umysłowego, który chyba się nie opłaca. W świecie podporządkowanym komercji ludzie kierują się kryterium ekonomicznym - opłacalnością przedsięwzięcia. Tym bardziej, że obecny system ocen pracowników nauki preferuje ilość publikacji, a nie jakość. Dlatego coraz więcej robi się badań stosunkowo prostych zależności między zmiennymi. W wielu przypadkach sprowadzają się one do weryfikacji banalnych lub oczywistych hipotez i nie wnoszą niczego nowego poza tym, że badania prowadzi się na coraz innych, a więc „nowych" grupach społecznych i w innym, a więc w „nowym" czasie. Wskutek przewagi myślenia analitycznego nad syntetycznym i prostych badań nad skomplikowanymi, naukowcy z dziedziny nauk humanistycznych - nie dotyczy to tylko psychologów - nie tworzą prac heurystycznych i tkwią w starych paradygmatach oraz stereotypach. Brakuje jakiejś myśli ogólnopsychologicznej czy metapsychologicznej, która uogólniałaby i syntetyzowała psychometryczne badania szczegółowe i na podstawie której można by było wypracować jakąś koncepcję psychologiczną człowieka XXI wieku. Bez tego psychologia nie może odgrywać znaczącej roli w świecie współczesnym i nie może mieć pretensji o to, że z jej usług nie korzystają praktycy - decydenci polityczni i finansowi.
Wiesław Sztumski
Od redakcji: Nastepna konferencja pt. "Pozytywne i negatywne konsekwencje kryzysów" odbędzie się we wrześniu 2011 r.
oem software