banner

 

Dzisiaj uczelnie przyjmują każdego, byle zapłacił czesne – pisze prof. Roman M. Kalina na łamach Niezależnego Forum Akademickiego.


-
Uczelnie nagminnie kupczą dyplomami.

Godziny rektorskie, możność nieuczestniczenia w wykładach /…/ i inne „demokratyczne prawa” studentów są polską specjalnością. Skutkiem: przekrzykiwanie jeden drugiego, wulgaryzmy, plucie gdziekolwiek, to codzienność zachowań niemałej części tych, którzy pretendują – co by nie powiedzieć – do elity społeczeństwa./.../

Czas zadawać konkretne pytania: komu na takim kształceniu zależy? Kto ma korzyść z instrumentalnego traktowania profesorów i doktorów habilitowanych?

Odpowiedzi nie są trudne, ale przygnębiające. Jeżeli „gospodarka jest najważniejsza” a pieniądze, zysk i rachunek ekonomiczny zaciemniają wartości naczelne (wielu także zdrowy rozsądek), to nic dziwnego, że to szaleństwo udziela się włodarzom uczelni wyższych. Prywatnych, można jeszcze zrozumieć, ale publicznych (!). Nieudolne prawodawstwo takim sytuacjom sprzyja.

Cały tekst dostępny jest pod adresem:

http://nfaetyka.wordpress.com/2012/01/20/podhalanska-pwsz-diamentem-podtatrza-czy-w-popiele/