W Tumie pod Łęczycą można już oglądać fragment przyszłego skansenu – łęczycką zagrodę chłopską.
Tum pod Łęczycą. I tuż pod owym Tumem zrekonstruowana I część skansenu „Łęczycka zagroda chłopska”. Dom mieszkalny, olejarnia, wiatrak, kuźnia, i znany nam przydrożny Chrystus Frasobliwy, którego figury byłe swego czasu niemal przy każdej wiejskiej drodze. Dziwne to miejsce ów skansen. Z jednej strony łęczycki zamek i diabeł, z drugiej kolegiata w Tumie. Toteż w dniu otwarcia skansenu (13 lipca br.) to padało, to pogrzmiewało, to wiało. Boruta czuwał. Skansen miał być otwarty 6 czerwca, ale z powodu niesprzyjającej aury termin przesunięto o miesiąc. Diabeł w lipcu też zrobił swoje.
Skansen tumski jest jedną z trzech części projektu „Tum – perła romańskiego szlaku” realizowanego przez Muzeum Archeologiczne i Etnograficzne w Łodzi. Realizatorzy ocalili od zapomnienia wyposażenie domów sprzed 100 lat, narzędzia i wspaniały wiatrak kozłowy, który powstał ok. 1820 roku.
Powoli zostanie zrekonstruowany cały gród. Pragną tego archeolodzy, etnografowie, władze Łęczycy, samorządowcy z kilku podłęczyckich gmin i kuria biskupia w Łęczycy. Skansen to dowód na to, że można ze sobą współpracować, że wspólny cel może połączyć wielu ludzi różnych zawodów, z różnych instytucji, z różnych miejsc. To w naszej rzeczywistości niebywała rzadkość!
Łęczyca słynie przede wszystkim z diabła Boruty. Tum – z romańskiej archikolegiaty. W latach 1147-1161 ufundowali ją synowie Bolesława Krzywoustego i jego drugiej żony – Salomei. Chcieli uczcić w ten sposób pamięć matki. Na pobliskich mokradłach w pobliżu Bzury stał najpierw plemienny, potem książęcy gród.
Gród powstał w VI wieku. Do XII stulecia przeobrażał się, modernizował, zmieniał – mówił prof. Ryszard Grygiel, archeolog, dyrektor Muzeum Archeologicznego i Etnograficznego w Łodzi. – W XIV wieku gród spłonął doszczętnie i już nie został odbudowany. Pozostał po nim jednak ślad: porośnięty trawą owalny wał ziemny z wyraźnym wyjściem w kierunku świątyni, dwiema studniami na majdanie i resztkami podwójnej fosy. Zajmuje około pół hektara. Wyraźnie go widać na płaskiej łące koło archikolegiaty. W czasach wczesnosłowiańskich to miejsce wyglądało zupełnie inaczej. Jak zmieniało się przez 800 lat swego istnienia pokazały prace archeologiczne przeprowadzone tam w latach 50. XX w. przez profesora Andrzeja Nadolskiego.
Co można zobaczyć obecnie w skansenie? Dom mieszkalny. Typowy przykład budownictwa z gliny. Gliniane zabudowania chłopskie, a nawet dwory, wznoszone były na tych terenach w XIX i pierwszej połowie XX wieku. W domu znajdowały się dwa pomieszczenia: izba kuchenna i pokój. Przedzielała je sień. Dom zwieńczony jest dachem pokrytym słomą. Wewnątrz są dawne urządzenia paleniskowo-dymne. W kuchni płyta żeliwna z kapturem, w sieni szeroki komin z piecem chlebowym, w pokoju piec z białych kafli. I, oczywiście, u sufitu charakterystyczny pająk. Poza tym - typowe sprzęty: łóżko przykryte kapą, kołyska, stół, krzesła, szafa. Wyposażenie z końca lat międzywojennych. Liczba sprzętów, ich rozmieszczenie jest dostosowane do potrzeb rodziny dwupokoleniowej: małżeństwa w średnim wieku z kilkorgiem dzieci.
Kuźnia znajdująca się w łęczyckiej zagrodzie chłopskiej pochodzi z miejscowości Porszewice; powstała na początku XX wieku i do chwili zakupu jej przez Muzeum spełniała swoją funkcję. Podobnie olejarnia. W 1948 roku urządzenia zakupione ze znacznie starszej olejarni zostały naprawione i uruchomione w jednym z gospodarstw w miejscowości Mszadła. Olejarnia działała tam do roku 2000. Wiatrak kozłowy zbudowano natomiast w miejscowości Kwiatówek ok. 1820 roku. W 1900 przeniesiono go do wsi Zawady, gdzie pracował do roku 1957. Jest to jeden z najlepiej zachowanych młynów wietrznych w województwie łódzkim. Profesor Grygiel obiecuje, że będzie się w nim mełło mąkę.
W skansenie będą prowadzone zajęcia edukacyjne i pokazy rzemiosł tradycyjnych.
Jak będzie wyglądał cały skansen? Zostanie utworzony na dzisiejszych pozostałościach wału ziemnego. Będziemy się starali, by jak najwierniej przypominał gród z czasów Krzywoustego – mówi profesor Grygiel. - Otaczały go wówczas dwie fosy i częstokół, czyli jakby pochylony na zewnątrz parkan zbudowany z zaostrzonych drewnianych pali. Zaraz za nimi był wał ziemny o podstawie szerokości 15 metrów, pokryty drewnem, by trudno było na niego wejść. Na wale ziemnym na wysokość dziesięciu metrów wznosiły się pionowe ściany wału drewnianego z blankami dla strzelców.
Jacek Wiśniewski