Jak co roku, Wydawnictwo Instytutu Studiów Podatkowych zorganizowało 10.05.22 „Seminarium Alexandryjskie” z cyklu Polska – Rosja. Tematem przewodnim dyskusji były stosunki polsko-rosyjskie w obliczu wojny rosyjsko-ukraińskiej i próba odpowiedzi na pytanie: Polityka wschodnia: Quo Vadis? W spotkaniu brali udział naukowcy, publicyści oraz praktycy handlu zagranicznego.
Uczestnicy sympozjum, które odbyło się dzień po haniebnym ataku na ambasadora Rosji w Polsce, Siergieja Andriejewa, dyskutowali nie tylko o odejściu od stosowania w Polsce prawa międzynarodowego, ale i zasad etycznych i moralnych, jakie dotąd wydawały się niepodważalne. Rozpętana przez polityków rusofobia (przykrywająca wszystkie istotne problemy społeczno-gospodarcze, w tym problem z Ukraińcami w Polsce) stała się obowiązującą normą także w środowiskach, które dotąd pozostawały poza polityką – naukowych, kultury i sportu.
O naciskach administracyjno-politycznych na naukowców pisaliśmy niedawno (Makkartyzm w polskiej nauce), ale proces ten postępuje coraz mocniej, skoro sami naukowcy zaczęli stosować autocenzurę w obawie przed restrykcjami (np. znawca filozofii Bierdiajewa pyta o zgodę na taki wykład na konferencji naukowej!). Niektórzy natomiast chwycili wiatr w żagle i zaczęli otwarcie nawoływać do polowania na czarownice (p. A. Szeptycki, „Pilnie potrzebna deputinizacja polskiej nauki”, Gazeta, 30.03.22), przy okazji załatwiając zapewne własne porachunki.
Cóż, mamy sytuację polityczną celnie scharakteryzowaną przez amb. Andriejewa w wywiadzie dla rosyjskiego radia: polska elita od lewa do prawa jest przeniknięta rusofobią, a dostęp do polityczno-dziennikarskiej-akademickiej elity praktycznie jest zamknięty bez certyfikatu rusofobii (https://www.youtube.com/watch?v=mnfsZhSf4JY).
Dyskusja na konferencji tym samym w dużej mierze dotyczyła bezradności w skutecznym przeciwstawieniu się narzuconej społeczeństwu przez Zachód nieprawdziwej wizji świata, nie znajdującej potwierdzenia w faktach politycznych, gospodarczych, społecznych, jakie przedstawiają rzetelni naukowcy. Ale wiadomo, wojna nie sprzyja intelektualizmowi – zauważył wybitny politolog, prof. Stanisław Bieleń. Zagrożona jest wówczas wolność myślenia i prawdy objawione stają się obowiązującymi. Dążenie badaczy do obiektywizmu zostało dziś zmienione w zaczadzenie ideologią ukierunkowaną na doktrynę neoliberalną. Naukowcy nie pokazują tego w badaniach z powodu koniunkturalizmu i braku odwagi cywilnej, choć na naszych oczach dochodzi do bankructwa neoliberalizmu. Pisze o tym John Mearsheimer, amerykański politolog, twórca teorii realizmu ofensywnego w książce Wielkie złudzenie: liberalne marzenia i międzynarodowe realia (The Great Delusion: Liberal Dreams and International Realities,Yale University Press, 2018).
Bez tej lektury trudno zrozumieć tło tego, co się obecnie dzieje na świecie. A kształtuje się nowy porządek, gdyż idea koncentracji sił wokół jednego hegemona (imperializacja świata) skompromitowała się. Z tej sytuacji chce skorzystać także Ukraina. Problem polega na podporządkowaniu się wartościom, zapomniano czasy zrównoważonych sił. Kiedyś w stosunkach międzynarodowych podstawą był dialog, obecnie jest to nieustępliwość hegemona. Spełnia się więc proroctwo wojny hegemonicznej, zgodnie z którym raz na 70-100 lat musi dojść do takiego przesilenia, jakie mamy teraz. Nasze czasy charakteryzuje bellizacja (militaryzacja) myślenia i enemizacja (wykluczenie), widzenie świata w kategoriach czarno-białych.
Skutkiem tego jest m.in. klęska prawa międzynarodowego i organizacji międzynarodowych stojących na jego straży jak ONZ, OBWE, RE. Ich praca została sparaliżowana przez dyktat tzw. zbiorowego Zachodu, a de facto – USA. Zamiast prawa międzynarodowego zaczęły obowiązywać podwójne standardy, stosowanie prawa wewnętrznego w stosunkach zewnętrznych, oraz prawo siły - silniejszy uważa, że wszystko mu wolno. Niestety, tzw. elity nie rozumieją czym są stosunki międzynarodowe, ani tego, że w interesie świata nie można podważać prawa, zwłaszcza zasady rodem z prawa rzymskiego, dotrzymywania umów (pacta sunt servanda). Incydent zaatakowania dyplomaty obcego państwa posiadającego immunitet to wyraz degradacji kultury i obyczajów dyplomatycznych, powrót do barbarii.
W części dyskusji na temat polityki wschodniej Polski rozpatrywano zagadnienie polskiego interesu narodowego. Prof. Adam Wielomski, politolog i publicysta, przedstawił poglądy Romana Dmowskiego na ten temat, przywołując cytaty z jego pism, m.in. o niedojrzałości politycznej i cywilizacyjnej Polaków. Polacy nie myślą w kategorii interesu narodowego, ale emocjonalnie, gdzie podstawą jest etyka. Popieramy więc akcje, działania, które nie leżą w naszym interesie, ale są etycznie słuszne. Ta zasada nie zmieniła się od 100 lat, bo kto dziś myśli kategoriami racji stanu? W 1989 roku nasze społeczeństwo myślało o polityce na poziomie absolutnie infantylnym, jak w postkolonialnych państwach Afryki. Tutaj także należałoby zapytać, w jakim stopniu elita po 89 roku jest uzależniona od obcych państw? Czy oczarowanie USA elit postsolidarnościowych wynika z ideologii czy pieniędzy? Niestety, w Polsce brakuje dyskusji na temat opcji ideologicznych. (Ale kto ma dyskutować, skoro naukowcy boją się przedstawiać swoje poglądy? – mówiła o tym prof. Maria Szyszkowska, przypominając, że np. reformie Gowina sprzeciwiło się zaledwie 150 naukowców, reszta się bała).
O kryzysie na Ukrainie jako pochodnej kryzysu neoliberalnego na świecie mówił też politolog i znawca stosunków gospodarczych prof. Wiesław Czyżowicz, przypominając że od XIX w. popełniane są zbrodnie w imię zysków. USA, jako państwo wojny – zawsze zarabiały na zbrojeniach, podobnie jak teraz na Ukrainie. O skali tej wojny wiemy jednak prawie nic, gdyż zostaliśmy całkowicie odcięci od informacji rosyjskich.
Zastanówmy się jednak nad wizją polityki wschodniej Polski – powracał do tematu głównego konferencji gospodarz seminarium, prof. Witold Modzelewski, przedstawiając trzy warianty rozwoju wydarzeń na Ukrainie. Bez względu na strony zwycięskie, nastąpi zmiana geopolityki tego regionu, zatem czy mamy koncepcję polskiej polityki wschodniej? Wszyscy marzymy o kompromisie, który się oddala, ale czy wyobrażamy sobie na czym on miałby polegać? Jaka jest nasza doktryna? Wiemy, że najlepiej się zarabia na destrukcji danego państwa i wyprzedaży, oraz przecenie jego aktywów. Doświadczyliśmy takiej kradzieży sami po 89 roku, kiedy w Polsce nastąpiła największa katastrofa ekonomiczna w historii świata. Ta katastrofa nadal trwa – przez ostatnie dwa miesiące straciliśmy bowiem 20% aktywów, choć nie uczestniczymy w żadnej wojnie.
Spotkanie zakończyło się burzliwą dyskusją na temat czym jest racja stanu i kto ją artykułuje. Prof. Bieleń przypomniał tu klasyka filozofii, Niccolo Machiavellego, który w najsłynniejszym swoim dziele Książę (pocz. XVI w.) twierdził, iż racja stanu jest wolą księcia. Czyli współcześnie winna być definiowana przez rządzących. Ale tu pojawiły się – jak to wśród uczonych – różne aspekty tego terminu. Diabeł bowiem tkwi w szczegółach: czy Polska racja stanu oznacza rację państwa, społeczeństwa, czy narodu? A w państwie wielonarodowym – którego narodu? Kwestii na spotkaniu nie rozstrzygnięto, natomiast uczestnicy konferencji dostali pracę domową do odrobienia: zdefiniować polski interes narodowy, czyli odpowiedzieć na pytanie, na czym powinna według nich polegać polska racja stanu?
Anna Leszkowska