Koleżanki i Koledzy Związkowcy,
Szanowni Państwo,
Wolność akademicka i autonomia Uniwersytetu są dziś zagrożone ze względu na nową ideologizację, ale także brak pewności i bezpieczeństwa płacowego. Od wielu lat postępuje destrukcja szkolnictwa wyższego i materialna degradacja statusu nauczycieli akademickich, pracowników naukowo-badawczych, administracji uczelnianej, bibliotekarzy i fachowców inżynieryjno-technicznych. Staliśmy się ofiarami żywiołowej transformacji ustrojowej, która postawiła na urynkowienie wszystkich wartości i poświęciła na ołtarzu neoliberalnych reform dobro nauki, oświaty, kultury, a nawet tożsamości narodowej.
Bieda, jaka towarzyszyła siermiężnym czasom PRL była usprawiedliwiana tym, że inne grupy zawodowe też były niedoinwestowane. Biedę dzielono więc równo, a istniejące dysproporcje w zarobkach różnych grup pracowniczych nie rzucały się tak jaskrawo w oczy, jak dzieje się to obecnie.
Powstaje pytanie, dlaczego w III i tzw. IV Rzeczypospolitej żaden z rządów nie był w stanie wyzwolić polskiej nauki z zaklętego kręgu niedoinwestowania, pauperyzacji i ubóstwa! Czy zabrakło woli politycznej i odwagi, świadomości i wiedzy na temat znaczenia nauki i oświaty w systemie bezpieczeństwa cywilizacyjnego? Czy też w sposób cyniczny grupy rządzące – niezależnie od ideowej proweniencji - wykorzystały swoje przewagi decyzyjne, aby zachować monopol definiowania priorytetów i potrzeb społecznych bez liczenia się ze zdaniem ludzi nauki? Bez dalekowzrocznej wizji dobrze rządzonego państwa i nowoczesnego społeczeństwa!
Dlaczego upokarzanie nędzną zapłatą pracowników oświaty i szkolnictwa wyższego stało się wątpliwą zasługą wszystkich powojennych reżimów politycznych w Polsce? Dlaczego awansujące dzięki edukacji i nauce społeczeństwo było bezradne wobec kolejnych rządów, zaniedbujących te dziedziny życia? Tak było w czasach powszechnego awansu społecznego, ale tak jest i obecnie, gdy dostęp do edukacji jest podstawowym prawem obywatelskim.
Środowiska akademickie – niestety – same częściowo oddawały pole władzy państwowej i nie dbały należycie o swoje interesy. Nie chodzi tu o nasze indywidualne czy grupowe postawy, choćby środowisk związkowych. Sam do ZNP należę od 1976 roku i od kiedy pamiętam, zawsze podnosiliśmy postulaty dotyczące poprawy statusu materialnego nauczycieli akademickich.
Swoją uwagę i pretensję na temat bierności środowiska akademickiego kieruję przede wszystkim do gremiów kierowniczych uczelni wyższych. To nasi wybieralni i wybierani przedstawiciele w senatach, nasi rektorzy, którzy często zbyt lojalnie i przyzwalająco, a nawet czołobitnie stawali po stronie władzy, zamiast bronić interesów środowiska akademickiego.
Pamiętam, jak w latach słusznie minionego ustroju senaty uczelni, w tym Senat UW, stale zabierały głos w obronie statusu zawodowego i wolności akademickich, nie mówiąc o krytycznym recenzowaniu zachowań władz publicznych we wszystkich innych sferach. Co się takiego stało, że w czasach „wolnej Rzeczypospolitej” zanikł instynkt słusznego sprzeciwu i odruch niepoprawności politycznej na uczelniach? Dlaczego przedstawicielskie gremia nie protestują jawnie i skutecznie, gdy kolejni ministrowie nauki i szkolnictwa bezpardonowo demontują polskie szkoły i wyższe uczelnie? Czyżby indywidualna odwaga tak bardzo podrożała, a partykularne doraźne interesy wzięły górę nad wszystkimi innymi wartościami?
Panie Rektorze Uniwersytetu Warszawskiego, Wasza Magnificencjo, Państwo Dziekani, Członkowie Senatu UW, jesteście takimi samymi pracownikami Uczelni, jak my tu wszyscy zgromadzeni. Jesteście zatrudnieni przez tego samego pracodawcę, co my. Będąc beneficjentami pełnionych funkcji (chciałoby się uszczypliwie powiedzieć wysokich dodatków funkcyjnych), pozostajecie taką samą ofiarą egoistycznej, cynicznej i błędnej polityki rządzących jak cała reszta. Kiedyś przecież te funkcje przestaniecie pełnić.
Zacznijcie więc głośno upominać się o nasze prawa pracownicze, przede wszystkim o wywiązywanie się rządzących z podjętych zobowiązań w sprawach wynagrodzeń, finansowania badań i rozwoju. Przestańcie swoją bierność tłumaczyć ograniczeniami formalnoprawnymi i dbałością o interesy doraźne tu i teraz. Przestańcie tłumaczyć się apolitycznością, gdyż chodzi tu o żywotne, egzystencjalne interesy społeczności akademickiej, której przewodzicie. Zdobędziecie nie tylko poparcie i aplauz środowiska Uczelni, ale wyzwolicie w ludziach wiarę w siłę sprawczą polskiej nauki, wiarę w możliwość przywrócenia jej należnego miejsca w społeczeństwie i państwie.
Finansowanie nauki poprzez granty nie załatwiło sprawy uposażeń pracowniczych. Przeciwnie, stało się wielką ściemą i powodem nowych rozczarowań. Jeszcze bardziej podzieliło społeczności akademickie niż było dotąd, skierowało wysiłki badawcze na konkurencję, której rezultaty są dalekie od zamierzonych. W większości liczą się bowiem formalne notowania, uznaniowo przyznawane punkty i sążniste sprawozdania, a nie rzeczywiste korzyści. Przecież nie słyszymy ani o epokowych odkryciach, ani o wykreowaniu pokolenia geniuszy. A swoją drogą, jak to się działo w przeszłości, że największe dzieła polskich uczonych w różnych dyscyplinach powstawały bez grantów i systemów punktacyjnych?
Wszyscy opowiadamy się za umiędzynarodowieniem polskiej nauki. Mówimy jednak nie! jej kolonizowaniu i poddawaniu werdyktom ocennym, stworzonym w innych warunkach materialnych i kulturowych. Brak wewnątrzsterowności polskich elit intelektualnych i politycznych stał się przyczyną rozmaitych uzależnień od sponsorów zewnętrznych. To zjawisko działa na szkodę wolności akademickiej!
Przecież powszechnie wiadomo, że każdy sponsor stawia odbiorcom pomocy i donacji swoje wymagania, daje instrukcje i traktuje podwykonawcę instrumentalnie. Dzięki rządzącym polska nauka znajduje się na peryferiach nauki światowej, ulega wyobcowaniu, a porównywanie się do państw bogatego Zachodu jest groteskowe, zwłaszcza gdy spojrzy się na różnice w statusie pracowników sektora publicznej nauki i oświaty.
Czy doprawdy musimy biernie przyglądać się dalszemu niszczeniu polskiej nauki? Czy nadal musimy znosić upokorzenia, przypominające najciemniejsze czasy polskiej historii?
Nie, nie musimy! I dlatego tu dzisiaj jesteśmy!
Krakowskie Przedmieście 26/28, Brama UW
20 grudnia 2021 roku, godz. 13.00
Prof. dr hab. Stanisław Bieleń
WNPiSM UW