Niedawno ujawnione dokumenty ujawniają, że grupa naukowców zajmujących się wojskowością przedstawiała Radzie Bezpieczeństwa Narodowego USA szereg ekstremalnych strategii dla Ukrainy, od ładunków wybuchowych inspirowanych przez irackich powstańców, po sabotowanie rosyjskiej infrastruktury i propagandę „z podręcznika ISIS”.
Plany , opracowane pod auspicjami brytyjskiego Uniwersytetu St. Andrews, zostały zlecone zewnętrznym podmiotom, aby zapewnić „wiarygodną możliwość zaprzeczenia”.
Wybuchowe dokumenty ujawnione przez The Grayzone pokazują, jak podejrzany transatlantycki kolektyw naukowców i agentów wywiadu wojskowego opracował plany, które miały doprowadzić do tego, że Stany Zjednoczone „pomogą Ukrainie stawić opór”, a wojna zastępcza miała zostać „przedłużona” „w praktycznie każdy sposób, z wyjątkiem rozmieszczenia sił amerykańskich i NATO na Ukrainie lub zaatakowania Rosji”.
Agenci natychmiast opracowali plany wojenne po inwazji Rosji na Ukrainę w lutym 2022 r. i przekazali je bezpośrednio najwyższemu rangą urzędnikowi Rady Bezpieczeństwa Narodowego USA w administracji Bidena.
Proponowane operacje obejmowały zarówno tajne działania militarne, jak i operacje psychologiczne w stylu dżihadu skierowane przeciwko rosyjskim cywilom. Autorzy podkreślali, że „musimy wziąć przykład z podręcznika ISIS”.
ISIS nie było jedyną organizacją bojową, która była uważana za wzór dla ukraińskiej armii. Kabała wywiadowcza zaproponowała również modernizację IED, takich jak te, które iraccy powstańcy wystawili przeciwko okupującym wojskom USA, dla potencjalnej pozostającej w tyle armii partyzanckiej w Rosji, która atakowałaby linie kolejowe, elektrownie i inne cele cywilne.
Wiele z zaleceń spisku zostało następnie wdrożonych przez administrację Bidena, co niebezpiecznie eskalowało konflikt i wielokrotnie przekraczało wyraźnie określone przez Rosję granice.
Wśród propozycji znalazło się zapewnienie szerokiego szkolenia „ukraińskich ekspatriantów” w zakresie obsługi pocisków Javelin i Stinger, umożliwienie „cyberataków na Rosję przez „patriotycznych hakerów” z możliwością zaprzeczenia” oraz zalanie Kijowa „bezzałogowymi samolotami bojowymi”. Przewidywano również, że „zastępcze samoloty myśliwskie” zostaną dostarczone z „wielu źródeł” oraz że „nieukraińscy piloci-ochotnicy i obsługa naziemna” zostaną zrekrutowani do walki powietrznej na wzór Latających Tygrysów , sił z czasów II wojny światowej złożonych z pilotów amerykańskich sił powietrznych, które zostały utworzone w kwietniu 1941 r., aby pomóc Chińczykom przeciwstawić się inwazji Japonii przed formalnym przystąpieniem Waszyngtonu do konfliktu.
Dokument został napisany i podpisany przez kwartet akademickich wojowników z fotela z barwną przeszłością. Wśród nich był historyk Andrew Orr , dyrektor University of Kansas Institute for Military History. Jego ostatnie prace naukowe obejmują rozdział w mało znanym tomie akademickim zatytułowanym „Kim jest żołnierz? Wykorzystanie teorii trans do przemyślenia tożsamości francuskich kobiet w wojsku podczas II wojny światowej”.
Dołączał do niego Ash Rossiter , adiunkt ds. bezpieczeństwa międzynarodowego na Khalifa University w Zjednoczonych Emiratach Arabskich, opisany jako „były członek British Army Intelligence Corps”. Uczestniczył w tym również Marcel Plichta, wówczas doktorant w St. Andrews. Opisywano go jako weterana US Defense Intelligence Agency, a jego profil na LinkedIn wskazuje, że odbył staż w NATO, zanim zaczął pracować na stanowiskach u kontrahentów Pentagonu, a następnie dołączył do DIA jako analityk wywiadu. Po drodze Plichta twierdzi, że „[nominował] znanych lub podejrzanych terrorystów do krajowej społeczności obserwującej i przesiewającej”.
W akademickiej kabale uczestniczył również Zachary Kallenborn, samozwańczy „szaleńczy naukowiec” armii USA, obecnie realizujący doktorat z zakresu studiów wojennych w King's College London, ze szczególnym uwzględnieniem dronów, broni masowego rażenia i innych nowatorskich form nowoczesnej wojny. Kallenborn, który dorabiał w Centrum Studiów Strategicznych i Międzynarodowych w Waszyngtonie, przyczynił się do planowania wojny na Ukrainie, przedstawiając propozycje „inteligentnych” ataków IED w stylu irackich powstańców na cele rosyjskie oraz podkładając bomby w rosyjskich pociągach i liniach kolejowych.
Wydaje się, że kabale przewodził Marc R. DeVore , starszy wykładowca na brytyjskim Uniwersytecie St. Andrews. Niewiele na temat jego osobistego lub zawodowego doświadczenia można ustalić w Internecie, chociaż jego najnowsze publikacje naukowe omawiają strategię wojskową. W czasie, gdy opracowywano tajny dokument wniosku, opublikował artykuł z Orrem dla wewnętrznego czasopisma Pentagonu Military Review zatytułowany „Winning by Outlasting: The United States and Ukrainian Resistance to Russia”. Ponadto jest członkiem elitarnego Royal Navy Strategic Studies Centre , prowadzonego przez Ministerstwo Obrony „think tank”.
E-maile pokazują, że DeVore przekazał dzieło grupy bezpośrednio pułkownikowi Timowi Wrightowi, który był dyrektorem ds. Rosji w Radzie Bezpieczeństwa Narodowego (NSC) administracji Bidena w momencie wysłania e-maili, zgodnie z jego profilem na LinkedIn . Od lipca 2022 r. Wright jest zastępcą szefa ds. badań i eksperymentów w Dyrekcji ds. Przyszłości w Armii Brytyjskiej.
Grayzone próbowało skontaktować się z Orrem, Rossiterem i Devore przez telefon i e-mail, aby uzyskać komentarze na temat ich roli w projekcie wojny zastępczej i czy Uniwersytet St. Andrews wiedział, że jest wykorzystywany jako baza do planowania ataków terrorystycznych przeciwko Rosji. Nikt nie odpowiedział na nasze prośby.
Wysunięcie ukraińskiej diaspory na czoło
Gdy w lutym 2022 r. z pełną siłą wybuchła wojna zastępcza na Ukrainie, grupa naukowców wojskowych szybko przedstawiła to, co opisali jako „pomysły o różnej praktyczności, które mogły nie zostać wzięte pod uwagę, a które państwa zachodnie mogą wspólnie podjąć, aby wzmocnić zdolność Ukrainy do stawiania oporu i miejmy nadzieję, zachowania jej niepodległości”. W dedykowanych sekcjach przedstawiono pięć sugestii, wraz z „podstawą takich działań i możliwymi sposobami ich wdrożenia”. Chwalili się, że „najszybsze propozycje” w dokumencie były „możliwe do zrealizowania w niewiele ponad tydzień”.
Pierwszą pozycją na liście było uzbrojenie ukraińskich emigrantów w pociski przeciwpancerne i przeciwlotnicze, ze względu na brak w Kijowie „wyszkolonych załóg do obsługi dużej liczby pocisków” wysyłanych im przez Zachód. Przytaczali mało znaną operację Nickel Grass z października 1973 r. jako sposób na „zapewnienie wyszkolonych załóg wraz ze sprzętem”. Pod auspicjami tej misji ambasada Tel Awiwu w Waszyngtonie „zmobilizowała izraelskich studentów studiujących na amerykańskich uniwersytetach”, którzy następnie zostali „przeprowadzeni… przez szybki program szkoleniowy” przez wojsko amerykańskie.
Obejmowało to nauczanie poborowych, jak używać broni podobnej do pocisków Javelin i Stinger. Izraelczycy zostali następnie zrzuceni z powietrza na linie frontu wojny Jom Kipur w 1973 r. przeciwko Syrii i Egiptowi, gdzie „osiągnęli wystarczającą liczbę zestrzeleń czołgów przed zakończeniem dwutygodniowej wojny”. Naukowcy zaproponowali zrobienie „tego samego dla Ukrainy”, ze względu na „dużą liczbę młodych ukraińskich mężczyzn” mieszkających na Zachodzie, z których niektórzy ukończyli obowiązkowe szkolenie wojskowe przed emigracją.
Uważano, że tę diasporę można łatwo zidentyfikować i zwerbować dzięki rejestracji w ukraińskich „konsulatach lub ambasadach” na Zachodzie, a następnie przejść „intensywne zajęcia” z obsługi „pocisków odpalanych z ramienia” przed wysłaniem do Kijowa.
„Ochotnicy-cyberwojownicy” ukrywają hakowanie państwa
Plany kwartetu obejmowały również cybernetyczne oprogramowanie, wzywając „zachodnie agencje wywiadowcze” do „dostarczania cybernarzędzi i sugestii” „ochotnikom-hakerom, którzy chcą uderzyć w niepodległość Ukrainy, a także ostrzegania ich, jakich celów nie chcemy atakować”.
„Głównym zadaniem dla tych ochotniczych cyberwojowników” – napisała czwórka – „może być upewnienie się, że filmy z rosyjskich bezładnych ataków, użycia budzącej sprzeciw broni, takiej jak termobaryka, ukraińskich ofiar cywilnych, ofiar rosyjskich i biednych, zdezorientowanych rosyjskich poborowych” zostaną udostępnione rosyjskiej publiczności. Jednocześnie „patriotyczni hakerzy” mogą starać się bombardować Rosjan propagandą „o wewnętrznym sprzeciwie wobec wojny”.
Grupa wywiadowcza jasno dała do zrozumienia, że jej celem jest osiągnięcie takiego samego efektu psychologicznego, jaki miała najsłynniejsza organizacja terrorystyczna na świecie, oświadczając: „musimy wziąć przykład z ISIS i sprawnie przekazywać nasz przekaz Rosjanom”.
Działania tych „ochotniczych cyberwojowników” miały na celu zapewnienie osłony przed bardziej formalnymi atakami hakerskimi na rosyjską infrastrukturę cybernetyczną na szczeblu państwowym. „Im większa liczba niezależnych cyberataków na Rosję, tym większe będą również możliwości dla zachodnich agencji wywiadowczych do przeprowadzania chirurgicznych cyberataków w celu zakłócenia kluczowych systemów w kluczowych momentach… ponieważ będą one bardziej wiarygodnie przypisywane prawdziwie amatorskiemu komponentowi” – głosili czterej akademicy.
Opis ten bardzo przypomina tak zwaną „IT-Armię Ukrainy”, ochotniczą cybermilicję, która powstała w dniach po inwazji Rosji. Od tego czasu nadzorował ją Michaił Federow, ukraiński cyfrowy car , któremu BBC przypisuje wywieranie presji na Samsunga i Nvidię, aby zaprzestały działalności w Moskwie, i nakłonienie PayPala do wycofania wszystkich rosyjskich klientów z bankowości.
Cyberarmia Ukrainy ściśle współpracuje z Anonymous, niegdyś kontrkulturowym kolektywem hakerów internetowych, którego praca obecnie ściśle odpowiada celom CIA.
Autorzy propozycji do Rady Bezpieczeństwa Narodowego zasugerowali tę relację, pisząc: „Grupy hakerskie takie jak Anonymous już zaczęły atakować Rosję. Ten wysiłek mógłby zostać rozszerzony i wzmocniony”.
Ukraińska cyberarmia wzięła na siebie odpowiedzialność za różne akty wandalizmu online. Wydaje się jednak, że brała również udział w atakach hakerskich na rosyjskie sieci energetyczne i koleje. Atak na rosyjską usługę taksówkarską Yandex, który spowodował duży korek w Moskwie we wrześniu 2022 r., został wspólnie przypisany ukraińskiej „armii IT” i Anonymous.
„Nowoczesne” ładunki wybuchowe do wysadzania rosyjskiej infrastruktury
Plany akademickiej kabały dotyczące ataku na Rosję za pomocą niekonwencjonalnych środków rozszerzyły się wyraźnie na sferę terroryzmu. Seria szczegółowych zaleceń dotyczących atakowania rosyjskich systemów kolejowych i dróg za pomocą improwizowanych ładunków wybuchowych została przedstawiona przez Zachary'ego Kallenborna , samookreślonego „ doktoranta studiów wojennych w King's College London, badającego analizę ryzyka, percepcję, zarządzanie i teorie, ze szczególnym uwzględnieniem globalnych katastrof, wojny dronów, broni masowego rażenia, ekstremalnego terroryzmu i krytycznej infrastruktury”.
„Zbiorniki paliwa dla lokomotyw spalinowych są zazwyczaj na dole, pod silnikiem” – napisał Kallenborn. „Nie byłoby trudno podłożyć i zamaskować małe ładunki wybuchowe między drewnianymi listwami kolei, a następnie zdetonować je, gdy lokomotywa znajdzie się nad nimi… W idealnym przypadku partyzanci działający za liniami rosyjskimi umieściliby linie przeciwlokomotywowe”.
Przez cały rok 2023 grupa samookreślających się rosyjskich i białoruskich anarchistów przeprowadziła serię ataków na koleje, wieże komórkowe i infrastrukturę w Rosji. Nazywając siebie BOAK, czyli Bojową Organizacją Anarcho-Komunistyczną, grupa radykalnych sabotażystów zyskała entuzjastyczną promocję w zachodnich mediach. Nie jest jednak jasne, czy otrzymała jakąkolwiek pomoc z zewnątrz.
Propozycja Kallenborna, opracowana we współpracy z Wspólną Organizacją ds. Zwalczania IED przy Defeat Organization Departamentu Wojny USA, zakładała, że USA i ich sojusznicy mogliby „wyciągnąć wnioski z bolesnych doświadczeń zdobytych w Iraku i Afganistanie, aby pomóc Ukrainie w zorganizowaniu kampanii z użyciem IED za liniami Rosji”.
Biorąc za wzór talibów i irackich powstańców, Kallenborn zaproponował dwie technologie: „publiczno-prywatną kryptografię breloków i „inteligentne” ładunki wybuchowe… w celu znacznego zwiększenia skuteczności takiej kampanii”.
Aby siać spustoszenie w Rosji, Kallenborn wyobraził sobie stworzenie nowoczesnych sił „pozostających w tyle”, podobnych do tych, które wysłano do Europy w czasie operacji Gladio z czasów zimnej wojny , kiedy CIA i NATO organizowały faszystowskie gangi i mafię w celu przeprowadzania antykomunistycznych ataków terrorystycznych.
Tymczasem „inteligentne” ładunki wybuchowe z „nowoczesnymi komponentami”, takimi jak „mikrokontrolery”, które są teraz „obfite i tanie”, umożliwiłyby ukraińskim atakującym „wykazanie się większą rozwagą, zmniejszając potencjalne szkody uboczne” i „zdetonowanie ładunku wybuchowego niezależnie od tego, co zrobią cele”.
„Obwody mikrokontrolerów mogą internalizować większość obwodów, które pierwotnie byłyby na stałe podłączone do przełączników inicjujących IED” – napisał Kallenborn. „Wszystkie mikrokontrolery mają wiele wejść i wyjść, co umożliwia wiele wejść, a jednocześnie kontroluje wiele urządzeń. Ponieważ mikrokontrolery są programowalne, atakujący mogą automatyzować skomplikowane algorytmy, aby zmaksymalizować efekty IED i zmniejszyć szkody uboczne. Mikrokontrolery mogą nawet stosunkowo łatwo ominąć wiele powszechnych środków zaradczych”.
Tajne zatrudnianie kontrahentów do pilotowania dronów
Choć zachodni naukowcy, czerpiąc inspirację z działań podmiotów niepaństwowych, takich jak ISIS i Talibowie, spiskując w imieniu rządu ukraińskiego, opracowali również szczegółowe plany dotyczące wojny konwencjonalnej.
Ocenili, że drony „do tej pory okazały się skuteczne” w wojnie zastępczej, więc wzywali do zwiększenia dostaw tureckich Bayraktarów TB2, które, jak powiedzieli, były „praktycznie jedyną platformą powietrzną, za pomocą której Ukraina skutecznie atakuje rosyjskie siły lądowe”. Zaproponowali zalanie Kijowa „dodatkowymi TB2”, wskazując, że ponieważ Ukraina już otwarcie ich używa i „miała więcej zamówionych przed rozpoczęciem konfliktu”, rola Turcji w dostarczaniu kolejnych dronów mogłaby zostać ukryta, pozostawiając jej neutralność publicznie nienaruszoną.
Ankara „mogłaby potencjalnie szybko przetransportować znaczną liczbę TB2” z różnych źródeł, jak zakładali naukowcy, i latać nimi za pośrednictwem lokalnych „kontrahentów z sektora prywatnego”. Gdyby Turcja nie chciała lub nie była w stanie zaakceptować tego planu, można by poszukać alternatyw. „Biorąc pod uwagę, jak często UCAV są obsługiwane przez kontrahentów z sektora prywatnego, wszystkie mogłyby być zdalnie pilotowane przez personel sektora prywatnego zatrudniony przez Ukrainę, a nie przez umundurowanych członków sił zbrojnych NATO” – zauważyli.
Ponieważ drony mogą być obsługiwane „z dużej odległości od linii frontu (potencjalnie przez pilotów operujących z sąsiednich krajów)”, oferowały one dodatkową „przewagę” nad pilotami kontraktowymi, ponieważ „byłyby stosunkowo bezpieczne i z pewnością mało prawdopodobne, aby zostały schwytane i zaprezentowane przed rosyjskimi kamerami”. Podczas gdy produkowane w USA systemy bezzałogowe, takie jak Predatory i Reapery, były opcją i mogłyby być dostarczane „w dużych ilościach”, „wydawałyby się najbardziej prowokacyjne” z perspektywy Rosji i czyniłyby aktywne zaangażowanie USA zbyt oczywistym.
Proroczo, gazeta zauważyła, że Ukraina mogłaby otrzymać zamiast tego „komercyjne drony, takie jak DJI Mavic i Phantom”, które nie tylko miałyby sprzęt rejestrujący zdolny do produkcji „taktycznie użytecznych informacji wywiadowczych”, ale mogłyby „zostać zmodyfikowane do przenoszenia materiałów wybuchowych”. Co więcej, „ich powszechna dostępność” utrudniała „przypisanie tych platform państwu dostarczającemu”. Z pewnością nie jest przypadkiem, że od tego czasu oba drony były szeroko wykorzystywane przez Kijów w celu spowolnienia postępów Rosji i atakowania infrastruktury wojskowej i cywilnej.
Natomiast pomimo rzekomych początkowych sukcesów, Bayraktar TB2 szybko zniknęły z nieba nad Donbasem. Jak przyznało kilku ukraińskich urzędników , rosyjska innowacja w obronie powietrznej i wojnie elektronicznej sprawiła, że drony stały się praktycznie bezużyteczne. Z drugiej strony, gazeta zauważyła, że podczas gdy ukraińskie siły powietrzne nadal prowadziły misje, Kijowowi wkrótce „skończą się samoloty”. Zalecanym lekarstwem było ponowne wyposażenie kraju w myśliwce MiG-29 produkcji radzieckiej, którymi „ukraińscy piloci już potrafią operować”.
Plan ten wymagał jednak od szeregu krajów przekazania ich starych flot samolotów MiG-29. Naukowcy wyrazili obawy, że państwa Europy Środkowej i Wschodniej mogą być „powściągliwe” z powodu ryzyka „rosyjskiego odwetu”, który można by obejść, „obiecując im prezenty”, takie jak ulepszenia uzbrojenia. Rok później, w marcu 2023 r., Słowacja przyznała Kijowowi cały swój dywizjon trzynastu samolotów MiG-29 w zamian za obietnicę USA dotyczącą dwunastu śmigłowców szturmowych Bell AH-1Z wyposażonych w pociski Hellfire.
Polska początkowo obiecała dorównać wydatkom Słowacji, ale ostatecznie dostarczyła jedynie symboliczną kwotę . Umowa pozostała wstrzymana od czasu ogłoszenia Krakowa w sierpniu 2024 r. , że nie dostarczy żadnych kolejnych MiG-ów-29, dopóki nie otrzyma floty F-35, których przybycie nie jest spodziewane przed 2026 r. Peru, również wybrane przez naukowców jako potencjalne źródło samolotów, podobno początkowo dało zielone światło na dostawę swoich MiG-ów-29 na Ukrainę, ale potem się wycofało . Rządy Ameryki Łacińskiej szerzej odmawiały wysyłania jakiejkolwiek broni na Ukrainę, pomimo nacisków ze strony USA.
Wojny powietrzne prowadzone przeciwko Rosji przez pilotów „nie-ukraińskich”.
Być może najbardziej niepokojącym fragmentem dokumentu jest jego ostatni, w którym jego autorzy badają historyczne przykłady sił powietrznych zatrudniających zagranicznych pilotów w poważnych konfliktach. Dokument zauważa, że wspomniane Latające Tygrysy „zostały zwolnione z sił zbrojnych USA”, aby walczyć z Japonią w Chinach, „z jasnym zrozumieniem, że zostaną później mile widziane z powrotem”. Przytoczono również zatrudnienie przez Finlandię „całkowicie” zagranicznej eskadry w wojnie z Moskwą w 1940 r., a także zależność osadników syjonistycznych od sił powietrznych „składających się niemal wyłącznie z zagranicznych ochotników” podczas ich kampanii wojskowej przeciwko rodzimym siłom palestyńskim i arabskim w 1948 r.
Naukowcy chcieli zastosować te precedensy do konfliktu zastępczego na Ukrainie, tworząc „ochotnicze grupy myśliwców, aby wzmocnić obronę powietrzną Ukrainy” złożone z „rozsądnej liczby zachodnich pilotów”. Napisali, że ci lotnicy „mogliby zgłosić się na ochotnika, gdyby ich narodowe siły zbrojne zaoferowały urlopy” – podobnie jak ich cywilni odpowiednicy, gdyby amerykańskie linie lotnicze mogły zostać „wywarte presję, aby zezwolić swoim pilotom, którzy są pilotami Rezerwy Sił Powietrznych lub Gwardii Narodowej, na wzięcie takich urlopów”. W dokumencie chwalono się, że „ochotnicze grupy myśliwców mogłyby znacznie rozdzielić rosyjską kampanię powietrzną”.
F-16 uznano za „najbardziej logiczną opcję” ze względu na „liczbę członków NATO, którzy używają F-16”, w tym Polskę. W związku z tym „polskie części zamienne mogłyby zostać przetransportowane ciężarówkami na Ukrainę stosunkowo szybko”, a USA „przetransportowałyby samoloty zastępcze” do Warszawy. Od niemal pierwszego dnia wojny zastępczej jej najbardziej zagorzali zwolennicy domagali się, aby Kijów otrzymał te myśliwce, nazywając je „game changer”, który zdecydowanie przechyliłby szalę konfliktu na korzyść Ukrainy.
Pomimo początkowego rozgłosu , gdy pod koniec lipca 2024 r. F-16 w końcu dotarły do Kijowa, prezydent Wołodomyr Zełenski niemal natychmiast poskarżył się, że kraj otrzymał zaledwie kilka samolotów i nie ma wystarczającej liczby pilotów przeszkolonych do ich obsługi. Panika rozprzestrzeniła się na Waszyngton, gdzie senator Lindsey Graham publicznie wezwał każdego „emerytowanego pilota F-16… chcącego walczyć o wolność”, aby się zapisał. Pod koniec miesiąca pierwszy z F-16 rozbił się w niepewnych okolicznościach .
Podczas gdy wzmianki o „przełomowym” wykorzystaniu F-16 przez Ukrainę zniknęły z mediów w kolejnych miesiącach, treść ujawnionej propozycji budzi poważne pytania, ile rzekomo ukraińskich ataków głęboko w Rosji zostało faktycznie przeprowadzonych przez zachodnich agentów wojskowych, działających na zlecenie i przy materialnym wsparciu NATO i USA.
„Zachodnioeuropejscy i amerykańscy piloci myśliwscy mają tendencję do latania znacznie więcej godzin i trenowania bardziej realistycznie niż ich rosyjscy lub ukraińscy odpowiednicy” – twierdzili naukowcy, co oznacza, że byli idealnymi kandydatami do przeprowadzania „misji bojowych” przeciwko pozycjom, siłom i terytorium Moskwy.
Jednak naukowcy przestrzegali przed zachodnimi pilotami latającymi blisko linii frontu, z obawy, że „zagraniczni ochotnicy wpadną w rosyjskie areszty, gdzie mogą stać się przykładem lub mogą zostać pokazani przed kamerą”. Być może było to ukłon w stronę pilotów CIA Gary'ego Powersa i Eugene'a Hassenfusa, których pojmanie przez Związek Radziecki i Nikaraguę upokorzyło wywiad USA.
Nadal nie jest jasne, w jakim stopniu te propozycje determinowały przebieg działań sił ukraińskich przeciwko ich rosyjskim wrogom. Jednak przecieki przeanalizowane przez The Grayzone ujawniają po raz pierwszy, jak w ciągu zaledwie kilku tygodni mała grupa naukowców potajemnie dostarczyła dość niekonwencjonalne plany wojenne na tacy dla CIA i MI6.
Podobnie jak Wielka Brytania zrobiła to ze swoim projektem Alchemia , administracja Bidena najwyraźniej przekazała odpowiedzialność za opracowanie strategii pola bitwy na Ukrainie grupie głów z wątpliwą przeszłością, znajdującej się tysiące mil od linii frontu i jej makabrycznych realiów. Prawie trzy lata później, gdy pokolenie Ukraińców zginęło w maszynce do mięsa wojny zastępczej, autorzy tych planów bitewnych prawdopodobnie nadal dłubią w laptopach gdzieś w stęchłych korytarzach akademickich.
Kit Klarenberg
Kit Klarenberg jest dziennikarzem śledczym badającym rolę służb wywiadowczych w kształtowaniu polityki i percepcji.
Całość - https://thegrayzone.com/2025/02/15/secret-nsc-plans-ukraine-resist/