banner


ekonomia-nierownosciCo decyduje o nierówności?
Odpowiedzi na pytanie szuka Thomas Piketty w książce  „Ekonomia nierówności” wydanej przez Wydawnictwo  Krytyki Politycznej.  


Francuski ekonomista, autor „Kapitału w XXI wieku” zastanawia się, czy w obecnym systemie finansowym i gospodarczym możliwa jest równa dystrybucja, czy nierówności  są konsekwencją koncentracji kapitału.

„Jeśli nierówność jest przynajmniej po części wynikiem czynników, na  które jednostki nie mają wpływu i za które nie ponoszą odpowiedzialności, jak  nierówność spadków przekazywanych przez rodziny, albo łut szczęścia, wówczas jest rzeczą sprawiedliwą, by państwo starało się w możliwie najskuteczniejszy sposób poprawić los osób pozbawionych środków do życia, które znalazły się w  najbardziej niekorzystnej sytuacji” - napisał autor na początku  rozważań. Cel książki określił tak: „przedstawienie obecnego stanu wiedzy, skrupulatna analiza mechanizmów  socjoekonomicznych przyczyniających się do nierówności”. To by pozwoliło, jego zdaniem, podjąć działania prowadzące do uruchomienia sprawiedliwszej i skuteczniejszej redystrybucji.
 

Piketty przedstawia dwie strony konfliktu związanego z nierównościami. Uważa, że jest to konflikt polityczny lewicy i prawicy, które nie mogą się zgodzić „co do konkretnej formy i celowości publicznych działań na rzecz dystrybucji”.  Konflikt ten nie wynika ze sprzecznych zasad sprawiedliwości społecznej, ale raczej z odmiennych analiz mechanizmów ekonomicznych i społecznych rodzących nierówności.

Przedstawiając  historyczną ewolucję nierówności, Piketty zastanawia się, czy nierówności między bogatymi i biednymi będą się zwiększały, czy malały? Nie miał wątpliwości w tej sprawie Karol Marks. Według niego, „logiką systemu kapitalistycznego jest stały wzrost nierówności między dwiema przeciwstawnymi klasami społecznymi, proletariuszami i kapitalistami”. Eduard Bernstein pod koniec XIX wieku polemizował z takim stwierdzeniem, ponieważ według niego „struktura społeczna się zdywersyfikuje, a bogactwo spływa  do coraz szerszych kręgów społeczeństwa”.
 

Z badań poziomu nierówności we Francji i Stanach Zjednoczonych wynika, że „silny spadek nierówności nie jest w żaden sposób konsekwencją  „naturalnego  procesu gospodarczego”. Ta redukcja nierówności dotyczy wyłącznie nierówności majątków i jest przede wszystkim wynikiem wstrząsów (wojny, inflacja, kryzys lat 30.).

W dwóch rozdziałach: „Nierówność między kapitałem a pracą” i „Nierówność dochodów z pracy”  autor analizuje przyczyny ich powstawania. W ostatnim opisuje „Narzędzia redystrybucji”.
 

Piketty pisze również o długiej tradycji monopolu związków zawodowych, które manipulują płacami, ale podkreśla, że podobna władza pracodawców jest powszechnie krytykowana przez ekonomistów.  „Logistycznym odpowiednikiem monopolu związków zawodowych staje się monopson pracodawców. Mamy z nim do czynienia, kiedy istnieje tylko jeden możliwy nabywca dla danego dobra – w przeciwieństwie do sytuacji monopolu, w której istnieje tylko jeden możliwy sprzedający dla danego dobra”. 
Wreszcie zastanawia się, czy nakłady na edukację mogą zmniejszyć nierówności szans.
 

Książka - naszpikowana skomplikowanymi terminami i wieloma danymi (to akurat walor) – jest interesującą lekturą nie tylko dla ekonomistów, ale dla każdego, kogo interesują  procesy ekonomiczne i ich wpływ na społeczeństwo.(baj)


 

„Ekonomia nierówności”, Thomas Piketty, Wydawnictwo  Krytyki Politycznej, Warszawa 2015, stron 184, cena 49,90 zł.