banner


Porażająca wizja - taki świat zobaczymy po lekturze kontrowersyjnej książki Klausa Theweleita Śmiech morderców. Breivik i inni.
 

smiech mord.Autor to niemiecki badacz kultury, twórca słynnej książki „Męskie fantazje”, w której wyraźnie pokazał, jak wśród młodych mężczyzn niemieckich, ogarniętych drzemiącym w nich szaleństwem, rodził się faszyzm. Nota bene, to właśnie tą książką inspirował się Stanley Kubrick, kiedy przed pół wiekiem kręcił film o dr. Strangelove, czyli szaleństwie amerykańskiego generała, który „przestał się martwić i pokochał bombę”. Ale i Marcin Liber, który przygotowuje o nim spektakl w wałbrzyskim Teatrze Dramatycznym, też zainspirowany m.in. „Męskimi fantazjami”.

Taka jest również książka, którą autor poświęca „śmiechowi, rechotowi wręcz, towarzyszącemu oprawcom mordującym swoje ofiary” (z notki wydawcy).

Przedstawieni „bohaterowie” – m.in. Hitler, Himmler, Heydrich, Breivik, terroryści z Kambodży, Srebrenicy, Rwandy, Iraku, Gwateamali, Afryki,  sprawcy masakry w  paryskiej redakcji Charlie Hebdo, islamscy fundamentaliści  czy dżihadyści z Państwa Islamskiego byli mordercami działającymi w imieniu „wyższego prawa”. Czy byli psychopatami, szaleńcami?  Nie -  autor po skomplikowanych analizach dochodzi do innych wniosków.
 

„Czym była nazistowska organizacja SS? I czym są podobne organizacje działające dzisiaj? Organizacje, które  powołując się na prawo „wyższej rasy”, „wyższej czystości moralnej”, „wyższości ciała męskiego nad kobiecym” lub „wyższej  religii”, wszędzie na świecie szokują  nas swoimi działaniami absolutnej sprawiedliwości”.

A oprawcy? Breivik, zapytany o to, dlaczego ciągle się uśmiecha, odpowiada, że „to z powodu psychiatrów, którzy uznali go za niepoczytalnego”. W tym miejscu można przywołać fragment książki z opiniami badacza mózgu i neurobiologa z Harvardu,  Antonio Damasio, że nie wiemy dokładnie, „w jaki sposób mózg pojedynczego mordercy  „mapuje” jego cielesne doznania i  bardzo często obserwujemy analizując ich czyny, podobne i związane z identycznymi reakcjami emocjonalnymi,  np. śmiech przy popełnianiu morderstwa”.
 

To przerażający śmiech. Od masakry spowodowanej przez Breivika minęło  pięć lat, a światem wstrząsają kolejne. Dokonywane – zgodnie z wnioskami niemieckiego autora – wcale nie przez pacjentów gabinetów psychoanalityków i psychiatrów.  Nie można ich określić jednoznacznie jako „chorych psychicznie”. Bowiem znakiem rozpoznawczym  morderców z wszystkich organizacji tego typu jest  to, że „nie uznają żadnego prawa ani porządku poza własnym; i nie ma znaczenia, czy czerpią swe uprawnienia z Koranu, czy też z wyższego prawa europejskiej, chrześcijańskiej  „rasy”, która  „w obronie własnej”  może zabijać wrogów państwa – bez sądu, bez wyroku, legitymizując się wyższą koniecznością. „Prawo do zabijania” przysługuje każdemu członkowi organizacji”  - czytamy u Theweleita. Anders Breivik masakry na młodych norweskich socjaldemokratach  dokonał w imieniu ponadnarodowego  stowarzyszenia  Templariuszy (Knight Templars). Terroryści z Państwa Islamskiego pojmane kobiety uznają za  łup wojenny i  rozdają  jako prezenty bojownikom, o gwałtach nie wspominając.
 

Jakie wnioski można wysnuć po lekturze „Śmiechu morderców”? Niewesołe. Zwłaszcza w kontekście tego, co dzieje się na całym świecie. Truizmem jest twierdzenie, że strzelić może desperat – w sytuacji, kiedy broń jest powszechnie (prawie) dostępna, można ją nawet kupić przez Internet. Niestety, broń uzależnia, jak narkotyk. I nie wolno nam zapominać o tym, co przypomina antyterrorysta Jerzy Dziewulski: „Karabin stworzono, by zabijać. Broń zawsze wywołuje agresję, jest źródłem masakr i wojen”.  Choć według prof. Radosława Markowskiego (socjologa i politologa) „broń daje poczucie siły w czasach coraz bardziej brutalnych i niepewnych”. Dlatego warto tę książkę przeczytać - jako przestrogę.

 Barbara Janiszewska

 

Śmiech morderców. Breivik i inni., Klaus Theweleit,  PWN, 2016, 232 strony