Czym ta książka jest? Bardzo trudno powiedzieć. Znacznie łatwiej określić czym nie jest. Wchodząc w słowa jej autora zaczerpnięte z części wstępnej, którą nazwał „Przed spożyciem”, nie jest to książka popularno-naukowa. To zupa-śmietnik zawierająca jego prywatne i niezbyt ortodoksyjne spojrzenie na najciekawsze aspekty mechaniki kwantowej, teorii względności oraz współczesnej fizyki, którą od lat (dr hab. Andrzej Dragan, rocznik 1978) się zajmuje. „Czasem – jak pisze – przytaczam rozumowania i argumenty, które uważam za smakowite, a częściej po prostu opowiadam historyjki, które sprawiły, że coś do mnie dotarło. Jak zapewnia dalej - „jestem fanem edukacji, lecz niekoniecznie edukacjonizmu, więc całość da się śledzić bez jakiejkolwiek wiedzy naukowej”. I rzeczywiście. Przeczytałem ją niejeden raz i łatwo mi się z tym stwierdzeniem zgodzić.
Przed nami 14 rozdziałów - niczym kąski wybrane - o intrygujących tytułach (na przykład: Dlaczego kury ruszają głowami?, Klatka na ludzi, Czy diabeł gra w kości? Czas i niepamięć, Jak się powiedziało A, trzeba powiedzieć Ą, Nie znam się, to się wypowiem) oraz słowniczek fizyczno-polski zawierający w paru słowach wyjaśnienia takich pojęć jak na przykład algorytm genetyczny, bozon, dylatacja czasu, fermion, fluktuacje próżni, splątanie kwantowe, superpozycja i teleportacja kwantowa, wnęka rezonansowa i wiele innych. Brzmią tajemniczo i groźnie, ale prof. Dragan potrafi je sprytnie i skutecznie rozbroić. I poza jednym małym wyjątkiem nie używa do tego wzorów, a jedynie odręcznych, poglądowych, nieco nieporadnie wyglądających rysunków.
Podążając za rozumowaniem autora w takich kwestiach jak historia zmagań z istotą przestrzeni i czasu, kierunku ewolucji Wszechświata, narodzin i śmierci czarnych dziur, działania komputerów kwantowych, cudów kryptografii, teleportacji, splątania kwantowego itp. nie sposób nie zgodzić się z wnioskami, jakie na końcu wysnuwa.
„Z punktu widzenia Ziemi, którą matematyk Hugo Steinhaus nazywał „kulą u nogi”, gatunek ludzki jest więc najwyżej niesfornym epizodem. Podczas jego trwania, niemal cała aktywność intelektualna naszej populacji orbitowała wokół kwestii przydatności do spożycia okolicznej fauny i flory. Być może z dumą myślimy o wytworach naszej cywilizacji. Warto jednak pamiętać, że wszystko co człowiek kiedykolwiek zbudował, z piramidami, wieżą Eiffla oraz Jezusem ze Świebodzina włącznie, zmieściłoby się wewnątrz kostki sześciennej pięć na pięć kilometrów”.
A parę stron dalej czytamy. „Receptę na ciągłe wątpienie i niebranie niczego na wiarę wziął sobie do serca najwyżej promil naszej cywilizacji, ale i to wystarczyło, by błyskawicznie odkryć teorię ewolucji, teorię względności i mechanikę kwantową”.
Język – czego ta mała próbka dowodzi - jest w tej książce dodatkowym magnesem przykuwającym uwagę. To język gawędy, felietonu, błyskotliwych, niebanalnych skojarzeń, migotliwych metafor, smacznych anegdot zaczerpniętych wprost z własnego życia (szczególnie polecam rozdział o doświadczeniach z hipnozą oraz z jazdy rowerem i robieniem zdjęć; prof. Dragan jest Fotografem Roku brytyjskiego magazynu „Digital Camera”) oraz życia uczonych różnych specjalności, a fizyków w szczególności. Ot, choćby takich jak ta, którą zostawił po sobie Niels Bohr - ojciec i matka mechaniki kwantowej (określenie autora książki). Zapytany kiedyś, czy wierzy, że podkowa, którą umieścił nad wejściem do domu przynosi mu szczęście – odpowiedział: „Naturalnie, że nie. Ale powiedziano mi, że podkowa działa nawet wtedy, gdy się w nią nie wierzy”.
Waldemar Pławski
Kwantechizm, czyli klatka na ludzi, Andrzej Dragan, Wydawnictwo Fabula Fraza, Warszawa 2019, str. 278, cena 34,90 zł