Wyklęci na Podlasiu – Bury, Łupaszka, Huzar – to tytuł książki pod redakcją Pawła Dybicza i Jakuba Woroncowa wydanej przez Fundację Oratio Recta w serii Historia bez IPN. Jest to czwarta publikacja pod hasłem: Wyklęci nie święci.
Wojna domowa, jaka przetoczyła się przez Polskę po zakończeniu II wojny światowej, działalność podziemia, które zajmowało się głównie morderstwami ludności cywilnej, jest w literaturze przedmiotu dość dobrze opisana. Niemniej wraz z restytucją kapitalizmu w Polsce po 1989 roku, nowa władza postanowiła – w ramach akcji nicowania historii w myśl hasła „nie pozwolimy, aby białe było białe, a czarne – czarne” – „badać” jeszcze raz to, co było zbadane – tym razem już pod kątem nowej ideologii. Do tego stopnia, że władze zwane „solidarnościowymi” lub postsolidarnościowymi (choć nie wiadomo kto z kim się solidaryzował/solidaryzuje) rozpoczynają na nowo procesy dawno zakończone, a nawet wykopują szczątki pomordowanych (niczym podczas trupiego synodu papież Stefan VI papieża Formozusa), aby „uzasadnić” swoje tezy. Nie biorą pod uwagę nawet stanowisk IPN-owskich prokuratorów, jeśli ich oceny im nie pasują.
Jak podają redaktorzy serii i tego tomu, liczba „wyklętych”, czyli tych, którzy walcząc w AK czy kolejnych formacjach (tu – NZW, NSZ, WiN) w 1945 roku nie przekraczała 17 tysięcy (wg IPN – 10 razy więcej). W 1946 roku byli oni sprawcami 4200 napadów o charakterze politycznym, w których śmierć poniosło 2346 osób. Po amnestii w 1947 roku (skorzystało z niej ok. 50-60 tys.), w podziemiu pozostali już nieliczni (szacowano że było to 52 grup skupiających ok. 250 osób).
W książce autorzy opisują na podstawie dokumentów – także wspomnień – sytuację, jaka miała miejsce na Podlasiu, gdzie działały bandy Łupaszki (Zygmunta Szyndzielarza), Burego (Romualda Rajsa) i Huzara (Kazimierza Kamieńskiego), choć takich band na terenie wschodniej Polski było więcej. Mają one na swoim sumieniu ponad 5 tysięcy ofiar, w tym – ok. 200 dzieci do lat 14. Na Podlasiu byli to głównie Białorusini lub Polacy prawosławni – zginęło ich ponad 500 osób, drugie tyle zginęło z rąk sprawców dotąd nieustalonych. Część z nich została uznana za ludobójstwo.
Kiedy czyta się przytoczone w książce opisy zbrodni, a zwłaszcza przejmujący opis jednej z nich, jaki zamieścił w swojej książce Józef Mackiewicz (Nie trzeba głośno mówić), właściwie nie widać różnicy w bestialstwie między obecnie gloryfikowanymi „wyklętymi” a bandami UPA, które robiły czystki etniczne na Wołyniu.
Mackiewicz relacjonuje: „Oddział polskiej partyzantki zjawił się w roku 1942 w parafii Turejsk /…/ i zakatował w straszliwy sposób proboszcza prawosławnego Iwana Olechnowicza, razem z jego żoną, za działalność narodowo-białoruską. Polacy odcięli im uszy, nosy, wykłuli oczy, żonie popa obcięli piersi, polali benzyną rany i zapalili, przyglądając się jak umierali w mękach…
Kapłan zakonny („ieromonach”) Łukasz z klasztoru Żurawickiego, który w roku 1941 przywrócił cerkiew odebraną na kościół w r. 1920, został napadnięty przez polską partyzantkę i zakopany żywcem do ziemi aż po głowę; wokół wystającej z ziemi głowy Łukasza Polacy rozłożyli ognisko i palili ją na wolnym ogniu”.
Tego rodzaju postępowania - morderstwa, zabójstwa i tortury dzieci, kobiet,w czasie wojny i tuż po jej zakończeniu, zyskały uznanie w oczach władz po 89 roku. Sąd wojskowy w 1995 roku unieważnił wyrok śmierci na Burego z 1949 roku, a jego rodzinie przyznano wysokie odszkodowanie! W uzasadnieniu podano, iż „walczył o niepodległy byt państwa polskiego”, a wydając rozkazy dotyczące m.in. pacyfikacji białoruskich wsi, „działał w stanie wyższej konieczności, zmuszającym do podejmowania działań nie zawsze jednoznacznych etycznie” (sic!) Jego zbrodnicze czyny czczą od czasu objęcia władzy przez PiS (2016) marszami w Hajnówce członkowie i sympatycy ONR.
Łupaszce - skazanemu 18-krotnie na karę śmierci i straconemu w 1951 roku, wyprawiono w 2013 roku uroczysty pogrzeb państwowy z honorami. Wcześniej, w 2007 roku prezydent Kaczyński odznaczył go Krzyżem Wielkim Orderu Odrodzenia Polski (sic!) oraz nadano mu stopień pułkownika.
Najwyższych odznaczeń doczekał się też trzeci z katów białostocczyzny, Kazimierz Kamieński Huzar, stracony wyrokiem sądu w 1953 roku w Białymstoku (6-krotna kara śmierci) – prezydent Kaczyński także odznaczył go Orderem Odrodzenia Polski.
Oczywiście, rodziny ich ofiar, jeszcze żyjące, odszkodowań żadnych nie otrzymały… Jedynym zadośćuczynieniem jest więc tylko ludzka pamięć o ich cierpieniu i wiedza o tym, kto był tego sprawcą. Ta książka jest takim pomnikiem pamięci i sprawiedliwości.(al.)
Wyklęci na Podlasiu – Bury, Łupaszka, Huzar, red. Paweł Dybicz, Jakub Woroncow, Fundacja Oratio Recta, Warszawa 2019, s. 354