W serii Historia bez IPN Fundacja Oratio Recta wydała książkę Kto odpowiada za klęskę wrześniową pod redakcją Pawła Dybicza. Książka jest zbiorem dokumentów na ten temat, których wyboru i opracowania dokonał Józef Stępień. Jest to pierwsza publikacja z serii książek redakcji tygodnika Przegląd, której wspólnym mianownikiem jest II wojna światowa.
Na omawiany tom składają się nieznane powszechnie teksty i dokumenty źródłowe z polskich i londyńskich archiwów autorstwa polityków i wojskowych, prawników i innych osób wytworzone zarówno na potrzeby komisji powoływanych przez rząd gen. Sikorskiego, jak i znajdujących się w archiwaliach krajowych obejmujących lata 1939 – 1954. Wszystkie one pokazują próby rozliczeń za klęskę 1939 roku, jakie były podejmowane zarówno przez rząd gen. Sikorskiego, jak i rząd PRL. Niestety, bezowocnie.
Gremialna ucieczka całego rządu wraz z administracją państwa i samorządową w chwili inwazji nieprzyjaciela to zjawisko bez precedensu w historii świata, na co zwraca uwagę wielu autorów zamieszczonych w książce analiz. „Wraz z ludnością cywilną uciekały równocześnie władze administracyjne i władze bezpieczeństwa. Uciekali starostowie z całym personelem, burmistrzowie, władze więzienne, policja. Uciekały nawet straże pożarne, pozostawiając palące się osiedla. Uciekali lekarze, zamiast zostać przy szpitalach i rannych” – pisze jesienią 1939 roku płk Stefan Grot-Rowecki, szef sztabu głównego Służby Zwycięstwo Polski. […] Jakim prawem i za jaką cenę dopuszczono do tak nieprawdopodobnej „dzikiej ewakuacji”? Niestety tutaj winę ponosimy wyraźnie.[…] W ostatnich latach […] nikt nie przepracował należycie planów ewakuacji na wypadek wojny, a nade wszytko nie powiedziano, jak ona ma wyglądać, kto i kiedy się ewakuuje, kto zostaje […] Każdy jechał jak chciał i zabierał co chciał. Ważne, tajne akta państwowe pozostawiono, niepotrzebne osoby, rzeczy i przedmioty zabierano. Tysiące państwowych samochodów naładowanych prywatnymi rzeczami, rodzinami, nawet z psami i kanarkami opuszczało warszawę, a akta lub przedmioty pierwszorzędnej wagi, jeśli chodziło o dalsze prowadzenie wojny, czy też kierowanie państwem, pozostawiono w opuszczonych biurach, lub wyrzucono wprost na ulicę. Za powyższe wiele osób będzie musiało odpowiadać w przyszłości bardzo surowo”.
To przekonanie płk Grota-Roweckiego okazało się złudne. Co prawda powstała – i to niejedna - komisja próbująca wyjaśnić tę katastrofę, ale wyniki ich pracy były żałosne. Pierwszą z nich, już 10.10.39, powołał rząd gen. Sikorskiego, niemniej interesy polityczne jej członków wykluczały powadzenie tej misji. Wniosek ministra Jana Stańczyka m.in. o postawienie przed sądem wojskowym marszałka Polski, głównego inspektora sił zbrojnych Edwarda Rydza Śmigłego, a przed Trybunałem Stanu: byłego ministra spraw wojskowych gen. Tadeusza Kasprzyckiego, szefa sztabu głównego Wacława Stachiewicza oraz b. prezesa rady ministrów Felicjana Sławoja Składkowskiego i ministra spraw zagranicznych Józefa Becka nigdy nie został zrealizowany. Także w PRL, gdyż proces wytoczono jedynie b. premierowi i marszałkowi sejmu Kazimierzowi Świtalskiemu i płk. Wacławowi Kostce-Biernackiemu, odpowiedzialnemu za Berezę Kartuską.
Książka ta, choć jest zbiorem dokumentów (z niezbędnymi objaśnieniami), to niezwykle zajmująca i pasjonująca lektura. Pokazuje bowiem nie tylko paniczną ucieczkę władz państwa (z takimi detalami jak np. wypadek wojewody krakowskiego Tymińskiego z walizką pełną złotych monet), ale i stosunki panujące wśród dygnitarzy (zwłaszcza członkami starego i nowego rządu), czy ich postawy moralne widoczne np. w korespondencji (nie wspominając już o pieniądzach i złocie wywiezionych w kraju).
Równie ciekawe są analizy pokazujące głębsze, ustrojowe, przyczyny klęski 1939 roku, których źródłem było państwo sanacyjne (przemówienie Władysława Gomułki w 1945 roku), zwłaszcza po przewrocie majowym Piłsudskiego. Pisze o tym w listopadzie 1939 roku m.in. płk Stanisław Szurlej, szef sądownictwa wojskowego: „Przewrót zbrojny 12-14 maja 1926 roku obalił praworządność, wprowadzając stan rzeczy oparty na samowoli jednostki, przed niczym i i nikim nieodpowiedzialnej oraz na faktycznych rządach kliki, które niszcząc i usuwając ludzi samodzielnych i odpowiedzialnych doprowadzić musiały i doprowadziły do katastrofy państwowej. Przywódcy Przewrotu Majowego, łamiąc przysięgę sponiewierali Konstytucję[…] przewrót ten rozdarł Naród na dwa wrogie obozy, na obywateli pierwszej i drugiej klasy, wzniecił nienawiść i antagonizm. Nowi dostojnicy, będąc niczem, bez wykształcenia i bez fachowości, pociągnęli za sobą swoich z nizin, których harce w rządzeniu Państwem pokazywały całą ich nicość oraz niedorośnięcie do zachodniego ideału demokracji”.
Niezwykle ciekawe są wyjaśnienia gen. Józefa Kordjana Zamorskiego, komendanta głównego Policji Państwowej, pokazujące nie tylko okoliczności powstania i funkcjonowania obozu w Berezie Kartuskiej, ale i charakter tej służby, i relacje między członkami sanacyjnego rządu, czy ocenę funkcjonowania Sądu Najwyższego, a także stosunków społecznych w Polsce.
Nie brakuje też w dokumentach szerszych refleksji, jak raport ppłk Stefana Mossora (teoretyka sztuki wojennej) do gen. Sosnkowskiego z 1943 roku będący wizjonerskim spojrzeniem na geopolitykę i sposoby funkcjonowania państwa położonego między dwiema potęgami, czy uwag o cechach Polaków w sprawozdaniu mjr. Edmunda Galinata: „zadziwiającym było, jak bardzo unikano u nas rozstrzygania kardynalnych zagadnień życia państwowego w ich całokształcie. Zadowalano się rozpracowaniem jakiegoś fragmenciku, i to przeważnie niewspółmiernym kosztem do efektów, pozostawiając istotę zagadnienia otwartą”. Autor nie pominął także innej naszej cechy – wiary w cuda: „>Klejenie< przyjaźni z Niemcami było oczywistym złem, ale złem, które wszyscy przyjęli z ulgą. Wreszcie łudzono się, że znajdzie się jakieś „cudowne” wyjście bez wojny, a byli i tacy, którzy zasugerowali się „cudotwórczymi” praktykami naszego „sprytnego” MSZet”.
Temu oczekiwaniu na cud towarzyszyło także lekceważenie przeciwnika: tuż przed wybuchem wojny wyśmiewano zbrojenie się Niemców, nie wierząc w siłę techniki, kpiono także z racjonowania żywności w Niemczech. Fakty te nikogo nie niepokoiły, wręcz przeciwnie – podbijały tylko bębenka narodowej megalomanii. Skąd my to znamy?
Nie sposób opisać wszystkich zagadnień ujętych w siedmiu rozdziałach tej książki – praktycznie każde z nich skłania do refleksji historycznych, ale i aktualnych. Co się przez te lata zmieniło? W jakim stopniu III RP jest II RP? Jak dzisiaj zachowalibyśmy się w obliczu agresji? Rany zadane w 1939 roku są bowiem ciągle żywe, a nieufność do tzw. elit politycznych – bez względu na ideologię, jaką narzucają społeczeństwu – ciągle trwa.
Anna Leszkowska
Kto odpowiada za klęskę wrześniową, red. Paweł Dybicz, opr. Józef Stępień, Fundacja Oratio Recta, Warszawa, s. 414