banner


Na ekrany kin 2.08.24 wchodzi jeden z najciekawszych w ostatnich latach filmów – Mnich i karabin, pokazujący różnice cywilizacyjne na świecie i różne od zachodniego pojmowanie szczęścia w społeczeństwie na przykładzie królestwa Bhutanu.

mnich i karabin


Po kryzysie światowym w 2008 roku, w środowisku ekonomistów powróciły dyskusje na temat PKB – czy jest to dobra miara rozwoju społeczno-ekonomicznego, czy nie. Ekonomiści przypomnieli wówczas inny miernik dobrobytu – Szczęście Narodowe Brutto (GNH) – wprowadzony przez czwartego króla Bhutanu Jigme Singye Wangchucka w 1972 roku. Wskaźnik ten obliczany jest w oparciu o 9 głównych czynników, takich jak zdrowie, edukacja, czas wolny, samopoczucie psychiczne, społeczność, kultura, administracja, środowisko oraz poziom życia, z których każdy ma równie istotny wpływ na szczęście obywateli. Czy jednak w czasie agresywnego kapitalizmu Zachodu kolonizującego kolejne części świata, wprowadzenie takiej miary może się udać?

Królestwo Bhutanu (Druk Jul – Królestwo Smoka) - jedno z najbiedniejszych państw (liczące ok. 800 tys. mieszkańców) świata, będące monarchią konstytucyjną – do niedawna opierało się zakusom „krzewicieli demokracji”. Czwarty Król postawił na działalność izolacjonistyczną i antykonsumpcyjną - ochronę dziedzictwa narodowego: wspaniałej przyrody Himalajów (widzimy to w filmie) i cennych tradycji ludzi Himalajów, ukształtowanych przez buddyzm i starożytną kulturę tybetańską (np. nie można uprawiać wspinaczek z powodu zakłócania spokoju duchów gór). W tym celu ograniczył ruch turystyczny do kilkuset tysięcy rocznie (do 1974 r. kraj był zamknięty dla turystów) i poddał go surowym obostrzeniom.
Mimo to, dzięki racjonowaniu dostępu, kraj czerpie coraz większe zyski z ekskluzywnej turystyki, ale i powolnej modernizacji (od lat 70. XX w.). 
To z kolei otwiera drzwi do chęci szybszej poprawy poziomu życia. I tu wkracza osławiona zachodnia demokracja – wprowadzana przez młodego króla od 2006 roku, zaczynająca się od próbnych powszechnych wyborów w 2007 roku.


Akcja filmu dotyczy właśnie tego szczególnego okresu – reżyser wprowadza widza w realia państwa i rolę w nim religii buddyjskiej (od XVII w. do 1907 r. w Bhutanie panowała dwuwładza: świecka i religijna) poprzez ciąg zdarzeń, jakie spotykają bohaterów.
Fabuła filmu opiera się na opozycji cywilizacyjnej: oto do Bhutanu, w przeddzień próbnych wyborów przybywa kolekcjoner broni z USA, aby kupić bardzo cenny dla niego egzemplarz zabytkowego karabinu (prawdopodobnie jedynego takiego na świecie). Rzecz jest niebezpieczna, bo w Bhutanie nie ma broni (nielegalny handel jest transgraniczny), a na ten karabin (właściwie jakikolwiek) czeka także lama…

Film jest reżyserskim majstersztykiem – łączy w sobie niezauważalnie gatunek fabularny z dokumentalnym, sprawy publiczne z indywidualnymi historiami, problemy polityczne z obyczajowymi, religijne ze świeckimi. Reżyser nie ocenia, nie opowiada się za żadną ze stron – pokazuje dobre i złe strony przemian, jakie zachodzą nie tylko w Bhutanie, ale i na świecie, także w miejscach bogatych.

Pod główną fabułą, nadającą akcji tempo, reżyser ukrył kilka pobocznych wątków, pozwalających zrozumieć kulturę Bhutanu i zasadność owego wskaźnika szczęścia narodowego. Znakomicie – zarówno w dialogach, jak i symbolicznie - pokazał ową różnicę między Zachodem a Wschodem, między posiadać a być, miedzy tradycją a nieograniczoną chęcią zmiany świata. Tymczasem filozofia mnichów – filozofów - jest inna: „zmiany są potrzebne, ale jeśli nie potrzebujemy o nie walczyć – nie potrzebujemy ich” – mówi lama.

Wątek dotyczący wyborów próbnych potwierdza tę prawdę – mieszkanka wsi przekonywana przez urzędniczkę, iż wybory są szczytem i gwarancją szczęścia odpowiada: „ależ my zawsze byliśmy szczęśliwi!” Ta prawda jest konfrontowana z zaleceniami komisarzy wyborczych, którzy widząc wyniki głosowania popierające króla, ale niezgodne z ich oczekiwaniami (nb. wyuczonymi) napuszczają ludzi na siebie: „macie się nie lubić, pogardzać sobą”. I argumentują: „musimy iść z duchem czasu jak reszta świata”.

A król abdykował, żeby była demokracja… Ta demokracja i szybka modernizacja (telewizja, Internet, telefony komórkowe) przynosi jednak większe podziały społeczne na tle konsumpcji i niespodziewane problemy: niezgodę w rodzinach („czy tata jest zdrajcą?”), miejscu zamieszkania, w szkole i… utratę szczęśliwości… A co daje? Coca-colę („czarną wodę”, jak ją nazywa mnich), gumę do żucia, przestępczość (handel bronią, papierosami), zazdrość, nienawiść (dzieci). Czy o taką demokrację chodziło? Odpowiedzią są ostatnie sceny w filmie – arcydzieło! I do refleksji, i do pośmiania się!
Anna Leszkowska


Reżyseria i scenariusz - Pawo Choyning Dorji

Zdjęcia – Jigme Tenzing
Bhutan, Tajwan, Francja, USA, Hongkong 2023 / 107’
Film znalazł się w tym roku na short liście do Oscarów w kategorii Najlepszy Film Międzynarodowy, na światowych festiwalach uhonorowany został Nagrodami Publiczności.
Aurora Films od 2.08.24