„Nie obiecujcie sobie zbyt wiele po końcu świata” to tytuł filmu Radu Jude - znanego rumuńskiego reżysera, przedstawiciela rumuńskiej nowej fali. Film wchodzi na ekrany 27.09.24.
Trudno jednoznacznie określić charakter tego filmu – sam reżyser ocenia, iż jest to połączenie komedii ze specyficznym kinem drogi, niemniej można go odczytywać jako film społeczno-polityczny czy psychologiczny. Wątki, jakie porusza wykraczają bowiem poza charakterystykę podaną przez reżysera, a interesująca forma (swoisty kolaż) jest udokumentowaniem przynależności reżysera do owej „nowej fali” rumuńskiego kina, pokazującego nie tylko rozrachunki z okresem rządów Ceauşescu, ale i rozrachunki z obecnie panującą w Rumunii, jak i całym Zachodzie tzw. demokracją, czyli wyzyskiem, niesprawiedliwością społeczną i rosnącymi społecznymi podziałami.
Rzecz dzieje się w Bukareszcie teraz i w 1981 roku. Bohaterkami filmu są dwie Angele, kobiety samodzielne: - jedna jest taksówkarzem (film „Angela idzie swoją drogą” z 1981 r.), druga - Angela Raducanu (Ilinca Manolache)- asystentką produkcji filmowej, która- choć nie prowadzi taksówki - życie spędza w samochodzie, pracując bez przerwy prawie 20 godzin na dobę.
Obie (bohaterki obu filmów spotykają się na planie kręcenia reklamy) wykonują zawody słabo płatne, niemniej dzisiejsza Angela wykonuje pracę ponad siły, właściwie niewolniczą. Zmęczona i źle, nieregularnie opłacana, zajmuje się przeprowadzaniem wstępnych rozmów z kandydatami do udziału w krótkim filmie na temat bezpieczeństwa w pracy, zamówionym przez międzynarodową korporację (sam Radu Jude nagrał ponad 100 reklam telewizyjnych, więc z autopsji wie, jak taka praca wygląda).
Reżyser pokazuje fotografię dnia jej pracy, kiedy oprócz spotkań z wybranymi kandydatami do reklamy, musi zaopiekować się przylatującą do Bukaresztu menedżerką z Austrii, załatwić sprawę nielegalnie zlikwidowanego rodzinnego grobu, uczestniczyć w długim procesie tworzenia krótkiego filmiku. Dla siebie nie ma w ogóle czasu – momentami przyjemności są ordynarne klipy, jakie kręci komórką w każdej wolnej chwili i które – jako Bobik (alter ego bohaterki)- wrzuca na Tik-toka, odreagowując wulgaryzmami (to rzeczywiście rynsztok) swój stres, biedę i frustrację.
Wszystko co dzieje się tu i teraz jest czarno-białe – w opozycji do filmu z czasów socjalizmu. Zderzenie formy to także zderzenie wartości. Bukareszt w 1981 roku to miasto do życia i przejezdne, czyste; Bukareszt dzisiaj to koszmar komunikacyjny, ale i zaniedbane, niebezpieczne drogi, budynki, zniszczone tereny zielone, to patodeweloperka, przejmowanie przez bogatych gruntów miejskich – nawet cmentarza.
Pracownik ponad 40 lat temu ma czas na życie prywatne, wypoczynek; pracownik AD 2023 – praktycznie jest robotem eksploatowanym przez 24/7. A kręcona reklamówka ma dotyczyć zasad bhp, które ponoć są naczelną wartością, misją wręcz!, zamawiającej filmik korporacji …
Cynizmu i hipokryzji w życiu ludzi z dzisiejszej Rumunii (czyli świata zachodniego) widzimy więcej – punktem kulminacyjnym jest długa, statyczna scena kręcenia reklamy (w kolorze!), gdzie bohaterów traktuje się jak elementy scenografii, przedmiotowo. Dla zadowolenia korporacyjnych władz nie tylko zmienia się historię pokrzywdzonego, ale robi z niego sprawcę wypadku, dyktuje, co ma mówić („i ani słowa o Rosji!”), zmienia się mu nazwisko (bo się źle kojarzy), a w końcu zupełnie rezygnuje z jego wypowiedzi.
Czy ktoś tak empatyczny jak Angela Raducanu, wrażliwy na manipulacje, niesprawiedliwość, biedę i bezradny wobec tego ustroju i rzeczywistości społecznej może akceptować taki świat? Zwłaszcza, że Angela jest osobą inteligentną i oczytaną, komentującą w formie przypowieści (zupełnie jak Szwejk) każdą sytuację (przepiękna opowieść o cynizmie - problemie prawnym z własnością kul w ciele zabitych).
Czy może dziwić, że w końcowej sekwencji filmu jej alter ego, Bobik krzyczy: „popieram prezydenta Putina w walce przeciwko nazistom i przeciwko Zełenskiemu, temu żydowskiemu aktorzynie za 2 grosze, niech umrze jak Hitler razem ze swoją kokainą, a pan Putin niech rządzi na zawsze! Sława Rosji!
I czy może dziwić tytuł filmu „Nie obiecujcie sobie zbyt wiele po końcu świata”, który zdaje się już nastąpił, o czym reżyser nas informuje pokazując zegar bez wskazówek z napisem: „jest później niż myślisz”?
Anna Leszkowska
„Nie obiecujcie sobie zbyt wiele po końcu świata” - reżyseria i scenariusz Radu Jude, na ekranach od 27.09.24., dystrybutor - Aurora Films