banner


jak dawniej leczonoNathan Belofsky z zawodu prawnik, piszący książki o absurdach prawnych oraz dziwactwach, jakie pojawiały się w sposobach leczenia ludzi napisał książkę pn. Jak dawniej leczono, czyli plomby z mchu i inne historie. Jej wydawcą jest Wydawnictwo RM, a przetłumaczył ją Grzegorz Siwek.

Książka nie jest historią medycyny – po pierwsze, gdyby nią była, jej objętość byłaby wielokrotnie większa, co najmniej taka, jak znakomita Historia medycyny pod redakcją Tadeusza Brzezińskiego*.
Po drugie, zamiarem autora było (na co wskazuje treści książki) pokazanie najbardziej szalonych i okrutnych praktyk stosowanych w dawnej „medycynie”(zwłaszcza chirurgii), kiedy wiedza o anatomii człowieka i jego fizjologii była nieznana. Przykłady metod leczenia przytaczane w książce pokazują zresztą mozolne postępy w tych naukach i trudne przełomy, zwykle po kilkudziesięciu latach obserwacji i prób leczenia różnych chorób.

Autor, choć przedstawia początki medycyny na przykładach szczególnie pikantnych dla dzisiejszego pacjenta, swoje sceptyczne zapatrywanie na działalność dawnych lekarzy zdaje się rozciągać na całą historię medycyny, przytaczając na wstępie stwierdzenie historyka Davida Woottona, iż „od 2400 lat chorzy uważają, że lekarze postępują właściwie, ale przez 2300 lat było to błędne mniemanie”. Zawarte w zakończeniu książki przykłady leczenia niektórych chorób obecnie pokazują jednak, iż ostatnie 100 lat też podlega tej sceptycznej ocenie, choć autor nie odnosi się tu np. do wątpliwych zalet szczepionek m.in. na covid-19, czy ucinaniu nóg w przypadku powikłań cukrzycy (może dlatego, że to „specjalność” polska).

Jak pisze, choć już w starożytności sformułowano naczelną zasadę etyki lekarskiej: po pierwsze nie szkodzić (Hipokrates), to w praktyce medycyna od starożytnej Grecji aż po wiek XIX (miłosiernie nie odnosząc się do wieku XX- al.) wyrządzała ludziom więcej złego niż dobrego, często eliminując schorzenia wraz z… pacjentami.
Przykłady, jakie przytacza to kronika koszmarnych pomysłów tzw. lekarzy, którzy cierpiących okaleczali, zadawali im większe cierpienia niż te, których doświadczali, nie liczyli się z życiem potrzebujących pomocy, a tym samym nawet ich mordowali.
Na tych przykładach (opisanych w czterech rozdziałach, z których każdy obejmuje jedną z epok historycznych) pokazuje też, jak rzadko zwracali uwagę na szukanie związku przyczynowo-skutkowego między objawami chorego a skutkami ich „leczenia”.
Dla czytelnika zastanawiający jest też stosunek owych lekarzy (często oszustów) do pacjentów i vice versa. Ufnych pacjentów i bezdusznych „lekarzy”, lekceważących cierpienie chorych.

Choć zdaniem autora wiele z opisywanych „terapii” zostało na szczęście zapomnianych, to jednak lektura historii ludzkiej kreatywności w zwalczaniu chorób każe się zastanowić nad medycyną współczesną. Jak w każdej nauce, podlega ona rozwojowi i to, co dzisiaj uważa się za panaceum, czy najlepszą metodę leczniczą, następne pokolenie może uznać za błędne i szkodliwe. Dlatego największą zaletą tej książki jest zasianie sceptycyzmu u czytelników wobec silnie propagowanej obecnie omnipotencji dzisiejszych medyków i stosowanych praktyk medycznych. Jest on wskazany chociażby z tego powodu, że w oficjalnej medycynie odrzucono doświadczenie lekarzy (może z powodu ich malejących kwalifikacji?), zastępując je procedurami, a tym samym zniszczono relację pacjent-lekarz. To technokratyczne podejście pozbawiło (zaakceptowało) także lekarzy empatii, czyli zniszczyło istotę medycyny.
Anna Leszkowska

* wydana przez PZWL w 1988 roku.

Jak dawniej leczono, czyli plomby z mchu i inne historie, Nathan Belofsky, Wydawnictwo RM, wyd. V, Warszawa 2025, s.207, cena 39,99 zł.