banner

Sztumski3.jpgAutorytety zawsze odgrywały istotną rolę w wychowaniu, kształceniu i tworzeniu więzi społecznych. Jednak od niedawna ich zasięg i siła oddziaływania zaczęły znacznie wzrastać za sprawą mass mediów i wskutek szerzenia się mody na odwoływanie się do nich na każdym kroku.

 

Po pierwsze, autorytet ma tuszować kłamstwa panoszące się we współczesnym świecie, a po drugie, ma być substytutem trwałego, odpornego na działanie czasu punktu oparcia w życiu ludzi, koniecznego do budowy wzajemnego zaufania. We współczesnym świecie autorytet wykorzystuje się przede wszystkim do legitymizacji kłamstwa. W związku z tym, dziś potrzeba o wiele więcej autorytetów niż dawniej. Tylko, że liczba autorytetów może wzrastać w wyniku osłabiania stosownych kryteriów, zaniżania ich jakości i tworzenia ich sztucznie.
Autorytet a prestiż

Nie będę dokonywać tutaj rozległej ani szczegółowej analizy pojęcia autorytetu i różnicy między autorytetem a prestiżem. Na ten temat napisano dostatecznie dużo i prezentowano wiele poglądów. Można o tym poczytać w różnych, powszechnie dostępnych materiałach. Na doraźny użytek autorytet rozumiem jako właściwość człowieka, pozwalającą darzyć go zaufaniem w najwyższym stopniu. (Autorytet może też być właściwością instytucji, ponieważ jej istotnym składnikiem zawsze są ludzie i w ostatecznym rachunku też ludzie, reprezentujący ją, świadczą o niej).

Autorytet jest zatem właściwością przypisywaną człowiekowi, która bierze się z pewnych cech jego osobowości - wrodzonych lub nabytych - uznawanych przez społeczeństwo za najwartościowsze, zgodnie z panującymi w danej kulturze standardami moralnymi i systemami wartości. Dlatego, niezależnie od uwarunkowań historycznych, autorytetami są zazwyczaj jednostki wyróżniające się imponującym profesjonalizmem, maksymalnym obiektywizmem, najwyższym stopniem prawdomówności oraz powszechnym i niepodważalnym szacunkiem.

Słowem „autorytet" będę posługiwać się również w postaci spersonifikowanej lub zreifikowanej w znaczeniu „ludzie albo instytucje uznawane za autorytatywne". Natomiast prestiżu, w odróżnieniu od autorytetu, nie uznaję za właściwość człowieka, lecz raczej stanowiska, jakie on zajmuje w strukturze organizacji społecznej. Przy tym, z wyższą pozycją społeczną wiąże się zazwyczaj większy prestiż. Prestiż jest więc proporcjonalny do miejsca zajmowanego w hierarchii społecznej, nieważne, kto to miejsce zajmuje. Oczywiście, incydentalnie prestiż może koincydować z autorytetem. Niestety, coraz rzadziej się to zdarza, a prestiżowe stanowiska zajmują zazwyczaj ludzie bez jakiegokolwiek autorytetu.

{mospagebreak} 

Przeważnie jako nieodzowne składniki autorytetu wymienia się wiedzę, mądrość, fachowość, prawdomówność i przyzwoitość. Są to te spośród wielu zmiennych, które wywierają największy wpływ na autorytet i kształtują go. Pierwsze dwie tworzą wymiar poznawczy (erudycyjny) autorytetu, trzecia - wymiar profesjonalny (mistrzostwo), a dalsze - wymiar etyczny. Można mieć autorytet tylko w jednym z wymiarów, czyli być na przykład autorytetem albo w kwestiach wiedzy lub mądrości życiowej, albo umiejętności (wykonywania zawodu), albo moralności. W wymiarze poznawczym i profesjonalnym spotyka się autorytety w zakresie wąskich dziedzin specjalistycznych. Jednak niekłamany autorytet powszechnie uznawany i odporny na działanie czasu powinien realizować się przynajmniej w tych czterech wymiarach, a najlepiej we wszystkich pozostałych, i to na dodatek w jak najwyższym stopniu.

Autorytet dzisiaj

Dawniej, autorytetami w dziedzinie wiedzy byli nieliczni mędrcy („chodzące encyklopedie"), nauczyciele i wychowawcy, mistrzowie w swoim zawodzie (fachowcy złote rączki), znawcy kanonów wiary (uczeni w księgach świętych kapłani różnych wyznań), magowie, szamani, guru, a nade wszystko naczelnicy rodów (rodzice, ale głównie dziadkowie i ojcowie). Było ich stosunkowo mało, wiedziało o nich niewielu ludzi, funkcjonowali w małych grupach społecznych i zazwyczaj na małych terytoriach. Inna była też droga do tego, by stać się autorytetem. Trzeba było coś, to znaczy w stopniu znakomitym, reprezentować sobą, wiedzieć, umieć albo znaczyć w danej grupie, żeby można było zyskać szacunek i zaufanie godne bycia autorytetem. Wymagało to wysiłku intelektualnego lub fizycznego, długotrwałej i żmudnej pracy własnej w zakresie zdobywania wiedzy albo umiejętności, treningu, doskonalenia charakteru, rozwoju osobowości i ćwiczenia cnót etycznych. Na tej drodze autorytety kształtowały się w sposób naturalny.

Teraz jest inaczej. Za sprawą różnych przyczyn łatwiej stać się autorytetem i dlatego jest ich coraz więcej, ale są one sztucznie tworzone i w przyspieszonym tempie. Rozwój cywilizacyjny sprzyja wzrostowi liczby autorytetów kreowanych na zamówienie, przede wszystkim dla potrzeb marketingu (głównie reklamy) i propagandy. Ich liczebność rośnie w wyniku wzrostu populacji ludzi na świecie (liczba autorytetów wzrasta proporcjonalnie do liczby ludności) oraz postępu w dziedzinie komunikacji (liczba autorytetów rośnie wraz z możliwością eksponowania ich i kontaktowania się z nimi). Rośnie też w związku z postępującą specjalizacją wśród ludzi nauki i techniki; dotyczy to zwłaszcza autorytetów jednowymiarowych.

Wystarczy komukolwiek nałożyć odpowiednią maskę (nazywaną „image") i do znudzenia prezentować go w prasie, zwłaszcza kolorowej, (czytaj: brukowej), w programach oraz reklamach radiowych i telewizyjnych, przeprowadzać z nim wywiady, cmokać z zachwytu nad jego wypowiedziami i wciąż cytować je, by uczynić go autorytetem i czerpać z tego korzyści. (Podobnie, na zamówienie kreuje się idoli i gwiazdy w myśl stwierdzenia zawartego w znanej fraszce Sztaudyngera „Raz da i gwiazda"). Dlatego mamy coraz mniej autorytetów naturalnych i coraz więcej sztucznych - artefaktów oraz substytutów prawdziwego autorytetu, a nieliczne autorytety naturalne gubią się w morzu autorytetów sztucznych. Jest to jeszcze jeden przejaw - spośród wielu innych - dominacji sztuczności nad naturalnością w dzisiejszych czasach. Toniemy w morzu autorytetów sztucznych i pozornych, a naturalnych i niekłamanych, niestety, stale ubywa. {mospagebreak}

Kłamstwa i autorytety

W świecie pełnym kłamstw, do których nikt jawnie nie chce się przyznać, bo mimo wszystko wciąż jeszcze są one uznawane za coś nagannego, ale chce się na nich zbijać interes, próbuje się różnych sztuczek, by uznawano je za prawdy i rozpowszechniać. Najprościej wkładać te kłamstwa w usta sztucznych autorytetów. Chodzi o to, by skryć je za sztucznymi autorytetami i zamaskować tak, żeby, głoszone przez te autorytety, były powszechnie odbierane jako prawdy.

Kłamstwo w ustach autorytetu uwiarygodnia się i to tym bardziej, im większy autorytet je wypowiada lub firmuje. Dlatego zwiększa się wielkość, moc i zasięg oddziaływania sztucznych autorytetów za pomocą mass mediów. Dzięki temu można teraz bezkarnie kłamać w wymiarze globalnym i nie budzić niczyjego podejrzenia, że głosi się fałsz. Tym samym, sztuczne autorytety przekształcono w narzędzia kłamstwa, a odwoływanie się do sztucznych autorytetów w celu uwiarygodniania i upowszechniania kłamstw stało się środkiem służącym do masowego nabierania ludzi. Bowiem na gruncie tradycyjnego stereotypu autorytetu, ludzie ciągle jeszcze myślą, że za każdym autorytetem musi kryć się prawda i że im większy ktoś ma autorytet, tym bardziej powinno być wiarogodne lub prawdziwe to, co głosi i za czym się opowiada. Nie przychodzi im w ogóle na myśl, że za autorytetem może kryć się fałsz. Wzrost liczby sztucznych autorytetów wcale nie idzie w parze ze wzrostem ich jakości. Kreowane na zamówienie autorytety są coraz gorszej jakości. Mimo to, dzięki odpowiednim zabiegom, polegających na nadużyciach moralnych dotyczących autorytetów, rośnie ich efektywność oddziaływania społecznego.

Nadużyciem moralnym jest odwoływanie się do sztucznych i jakichkolwiek innych autorytetów w celu uwiarygodnienia kłamstwa. W kreowaniu sztucznych autorytetów w celu wykorzystywania ich do kamuflażu oraz propagacji kłamstw przoduje reklama i propaganda. W jednym i drugim wypadku stosuje się podobne zabiegi manipulacyjne. Wygłasza się opinie poparte różnego rodzaju autorytetami, głównie tworzonymi na zamówienie: naukowców, fachowców, gwiazd, idoli, kapłanów itp. Okłamują nas oni za nasze pieniądze, bo przecież za reklamę płacą w końcu konsumenci. Ci, którzy godzą się robić to dla niemałych zresztą pieniędzy, okłamują nas z premedytacją. Jeśli czasami zdarzy się, że czyni to nawet autentyczny, naturalny autorytet, to na własne życzenie deprecjonuje się i traci twarz w oczach opinii publicznej.

{mospagebreak}Nadużywanie autorytetów naukowych

Nagminne stało się nadużywanie autorytetów naukowych. Korzysta się z badań, analiz i prognoz naukowych dokonywanych na zamówienie manipulantów za odpowiednim wynagrodzeniem. Są to z reguły kłamliwe dane, ekspertyzy i interpretacje. Zjawiska te są przejawem prostytuowania się naukowców i nauki. Innym sposobem naciągania ludzi na autorytet nauki jest przebieranie się różnych osobników występujących w reklamie, zazwyczaj aktorów, w szaty naukowców albo wypowiadanie się dziennikarzy w imieniu nauki. Nawet kiedy odwołuje się do danych uzyskiwanych w wyniku badań naukowych, to odpowiednio się je prezentuje, preparuje i interpretuje na użytek reklamy i propagandy, żeby służyły kłamstwu. W ten sposób okłamuje się ludzi odwołując się do empirycznie potwierdzonych faktów naukowych. Szczytem wyjątkowej perfidii i bezczelności jest głoszenie w skali masowej kłamstw za pomocą prawd! Czegoś takiego jeszcze nie było.

Nadużyciem moralnym jest ekstrapolacja lub eskalacja autorytetu. Polega to na nieuzasadnionym przenoszeniu autorytetu z jednej dziedziny na inne albo na rozciąganiu autorytetu jakiejś jednej osoby (lub instytucji) na wszelkie kwestie i narzucaniu go innym ludziom. Eskalacja autorytetu jakiejś osoby prowadzi z reguły do tworzenia bałwochwalczej czci, zwanej kultem jednostki. Wprawdzie autorytet powinien być wielowymiarowy i najpełniejszy, ale w praktyce tak nie jest. Zazwyczaj autorytety są jednowymiarowe, to znaczy funkcjonują tylko w określonej dziedzinie, i są stopniowalne, to znaczy funkcjonują tylko w określonej mierze.

Tymczasem manipulanci społeczni, spece od marketingu i propagandy, wykorzystują niekwestionowane autorytety w jednej dziedzinie do firmowania wypowiedzi donoszących się do innych dziedzin. Tak na przykład wykorzystuje się autorytatywne wypowiedzi naukowców będących specjalistami w jakiejś jednej dyscyplinie naukowej, niekiedy nawet noblistów, do wypowiadania się w kwestiach wiary, a księży nie będących naukowcami - w kwestiach nauki, artystów - w kwestiach sportu, a sportowców - w kwestiach sztuki, polityków - w kwestiach medycyny, a lekarzy - w kwestiach polityki itd. (Nb. na tej zasadzie rozdaje się ważne stanowiska państwowe zasłużonym partyjniakom).

Ludzie myślą, że jak ktoś jest dobry w jednej dziedzinie, to jego wiedza specjalistyczna przenosi się automatycznie na inne. Nie wiedzą, że w społeczeństwie nic nie dzieje się automatycznie. Zdarza się i tak, że niektórzy ludzie, będący niezaprzeczalnymi autorytetami w jednej dziedzinie, chcą uchodzić za autorytety wszędzie, gdzie się da. To są jednostki cierpiące na przerost ambicji, lubiące pokazywać się, chwalić się i być podziwiane. Tacy stają się łatwym łupem manipulantów. Niekiedy kierują się chęcią podpierania własnym autorytetem swojego światopoglądu, ideologii, partii, kościoła itp. Wtedy celowo czynią z siebie fagasów własnej ideologii, organizacji lub instytucji.

Na ogół jest tak, że im ktoś mniej na czymś się zna, tym więcej ma o tym do powiedzenia; myśli, że jego autorytet jest w stanie ukryć niewiedzę. Nie chodzi o to, by ludzie będący autorytetami w jakiejś specjalności nie wypowiadali się na różne tematy. Każdy ma przecież prawo do wypowiadania swoich opinii. Chodzi tylko o to, by sami nie sądzili i nie chcieli, żeby inni sądzili, że to, co mówią jest niepodważalne i święte, bo wyrażone autorytatywnie. {mospagebreak}

W wykorzystywaniu autorytetów ludzi zasłużonych na jednym polu do wygłaszania opinii wszędzie i na każdy temat - w zależności od potrzeb - przodują głównie politycy i ludzie będący u władzy. Uzurpują sobie prawo do udzielania publicznie „mądrych" rad, do których należy stosować się w dowolnej sytuacji. Wówczas taki autorytet pełni rolę wyroczni, drogowskazu na drodze życiowej i wzorca godnego naśladowania. Staje się punktem oparcia dla poglądów, działań i przekonań. Ale jeśli jest to autorytet sztuczny i pozorny, kreowany dla celów komercyjnych, jeśli jawnie lub skrycie propaguje kłamstwa i wspomaga zabiegi manipulacyjne mające na celu ogłupianie ludzi, to czy może być fundamentem, na którym buduje się zaufanie społeczne i sens swojego życia?

W imię Złotego Cielca

Nadużyciem moralnym jest również wiązanie albo utożsamianie autorytetu z przedmiotami i symbolami. Mimo tego, że autorytet jest cechą człowieka, osiąganą na drodze naturalnego rozwoju osobowości i pracy nad sobą, bądź przypisywaną mu sztucznie, obdarza się nim przedmioty (np. pomniki, Koran, Biblię) oraz symbole związane z ludźmi albo z instytucjami cieszącymi się autorytetem (gwiazdy, krzyże, symboliczne gesty).

Powszechnie wiadomo, że autorytety mogą wyrażać się w symbolach: w ubiorach (togi, mundury, habity, sutanny), odznaczeniach (medale, ordery) i tytułach (naukowych, szlacheckich). Jednak coraz częściej symbole autorytetu odrywa się od osób lub instytucji uznawanych za autorytet. Wtedy już sam tylko symbol zastępuje autorytet, zaczyna przejmować jego rolę i funkcjonuje samodzielnie, jak on. To pozwala łatwo uczynić kogokolwiek autorytetem (sztucznym); wystarczy wyposażyć go tylko w symbol powszechnie kojarzony z autorytetem. Stwarza też możliwość odwoływania się do czystego (bezosobowego) symbolu, by budził respekt i podziw ludzi tak, jak autorytet osobowy, po to, by zmusić ludzi do ulegania symbolom uchodzącym za autorytety. Tak kształtuje się kult symbolu (ikony), który w wielu wypadkach implikuje szkodliwe następstwa, między innymi popadanie w niewolę symboli.

Nadużywanie autorytetów w celu głoszenia i uwiarygodniania kłamstw pogłębia kryzys prawdy. Przyczynia się również do spadku zaufania do autorytetów, nie tylko sztucznych i pozornych, lecz także naturalnych i prawdziwych. Bowiem w cywilizacji kłamstwa nikomu nie można i nie powinno się ufać. Pociąga to za sobą postępującą erozję autorytetów, na co wszyscy narzekają. A kryzys prawdy, zaufania i wiary jest jednym z przejawów kryzysu współczesnej cywilizacji w sferze duchowej. Pogłębia go „radosna" twórczość wątpliwej jakości sztucznych i pozornych autorytetów, wykorzystywanie ich do niecnych celów manipulacji w służbie marketingu i propagandy oraz kupczenie nimi na coraz większą skalę.

Możliwe, że z czasem nastąpi kres nadużyć moralnych związanych z autorytetami. Kłamców zaczyna się tu i ówdzie demaskować, autorytety traktuje się groteskowo (świadczą o tym swobodne wypowiedzi i komentarze zamieszczane na stronach internetowych, gdzie nie tyle szarga się autorytety, co kpi ze sztucznie kreowanych), a ich żywot jest coraz krótszy. W związku z tym, zabiegi podejmowane przez manipulantów psychospołecznych, zorientowanych na globalne ogłupianie ludzi, zaczną zawodzić i nie będą dawać spodziewanych rezultatów.

Sztuczne autorytety, tworzone na siłę i na zamówienie, mogą stopniowo tracić siłę skutecznego oddziaływania społecznego w miarę tego, jak praktyka będzie ujawniać ich faktyczne oblicze i falsyfikować to, co głoszą. Przyspieszane tempo życia powoduje wzrost liczby autorytetów sztucznych. Pociąga to za sobą ich atomizację - wielkie autorytety rozmieniają się na drobne i mało znaczące, a także skraca się ich czas życia. Wskutek tego dalszy wzrost liczby sztucznych autorytetów będzie osłabiać ich skuteczność.

W świecie, gdzie wszystko dzieje się coraz szybciej, także fałsz szybciej wychodzi na jaw, a sztuczne autorytety przeżywają się tak szybko, jak powstają. Fałsz, podobnie do prawdy, jak przysłowiowa oliwa, zawsze w końcu na wierzch wypływa. Szkoda tylko, że zanim to nastąpi, a sztuczne autorytety okażą się nic nie warte, wyjdą z obiegu i zostaną odrzucone, miliony ludzi dadzą się na nie jeszcze nabrać, ogłupić i zostaną wykorzystane przez marketingowców i propagandystów. Bo im zależy na tym, by ludzie mechanicznie ulegali nic nie wartym, kreowanym przez nich autorytetom i by mogli frymarcząc tymi autorytetami jeszcze skuteczniej ogłupiać ludzi w imię Złotego Cielca.

Wiesław Sztumski

oem software