banner

 

Sztumski3.jpgOd wieków przyzwyczailiśmy się do wyjaśniania i prognozowania wydarzeń na podstawie najprostszych schematów w ramach determinizmu klasycznego, gdzie najważniejszą rolę odgrywa idea celowości oraz zasada przyczynowości. W pierwszym przypadku wyjaśnia się i przewiduje wydarzenia na podstawie supozycji, że ewolucja społeczna zmierza do jakiegoś celu ostatecznego, realizując po drodze różnorodne cele pośrednie, podporządkowane celowi ostatecznemu. Jest to finalistyczna wersja historiozofii. Celem ostatecznym w religii jest albo sam bóg, albo to, co zamierza on uczynić z ludzkością, czyli jego zamiar. Tutaj cel jest pewny, chociaż tajemniczy (nieodgadnione są wyroki boskie). Na gruncie nauki nie da się określić celu ostatecznego, a wszelkie prognozy są niepewne. Tutaj ostatecznym celem jest bliżej nieuchwytny kres, do którego w sposób naturalny podąża ewolucja społeczna. W obu wypadkach - w religii i nauce - nie wiadomo, kiedy nastąpi kres dziejów ludzkich ani zamknięcie życiorysu jednostki.

Dwa warianty

W zależności od tego, czy celem ostatecznym jest zagłada ludzkości, czy jej rozkwit i doskonalenie, ma się do czynienia z optymistycznym albo z pesymistycznym wariantem historiozofii. W drugim przypadku wyjaśnia się i prognozuje na podstawie supozycji, że w historii wszystko musi mieć przyczynę i wywoływać skutek. A zatem eksplikacja sprowadza się do znalezienia przyczyny, a prognoza polega na przewidywaniu skutku.
To tylko na pozór wydaje się proste - nawet, kiedy dysponujemy ogromną wiedzą naukową o zjawiskach społecznych. Po pierwsze, trudno jest określić przyczynę, zwłaszcza bezpośrednią i główną. Po drugie, w miarę ewolucji wiedzy komplikuje się coraz bardziej model związku przyczynowego - od zależności jednoznacznej (jedna przyczyna - jeden skutek) do wieloznacznej
(jedna przyczyna i wiele skutków, albo całe pole przyczynowe i rozkład statystyczny skutków). Po trzecie, zasada przyczynowości ma ograniczone pole zastosowania i jest tylko jedną z wielu zasad obowiązujących w dziejach.
Dla obu przypadków charakterystyczne jest myślenie historyczne. U jego podstaw leży liniowy model czasu (wydarzenia układają się wzdłuż osi czasu i następują kolejno po sobie; w szczególnym przypadku, gdy prosta jest
obustronnie ograniczona, historia biegnie od absolutnego początku do absolutnego końca), charakterystyczny dla kultury monochronicznej, zapoczątkowanej przez chrześcijaństwo i rozwijającej się wraz z rozwojem gospodarki kapitalistycznej. Na tym modelu opiera się również ewolucjonistyczna i progresywistyczna wersja historiozofii: wydarzenia nie powtarzają się, a ich rozwój wykazuje tendencję do doskonalenia się społeczeństwa.
Myślenie historyczne opiera się na przesadnym wnioskowaniu przez analogię w celu rekonstrukcji minionych wydarzeń oraz w przenoszeniu ich do obszaru przyszłości: coś, co w danych warunkach miało miejsce dawniej, w podobnych warunkach powinno zdarzyć się później, choć może w nieco zmienionej postaci. Z podobieństwa wydarzeń wnioskuje się o możliwości ich powtórzeń. Na tym sposobie myślenia oraz na sferycznym modelu czasu zasadza się kołowa wersja historiozofii: historia zatacza kręgi (historia kołem się toczy") i dlatego nie musi mieć absolutnego początku ani końca.{mospagebreak}

Model nie na XXI wiek

Wyżej ukazane sposoby wyjaśniania i przewidywania biegu historii wystarczyły jeszcze do XX wieku, chociaż eksplikacje często były niepełne i zdarzały się prognozy chybione. Ale po pierwsze, ówczesna nauka i filozofia na nic więcej nie pozwalała, a po drugie, ewolucja i zmiany w społeczeństwie zachodziły bardzo powolnie, wskutek czego odkrywane prawidłowości historii obowiązywały wystarczająco długo, aby móc dokonywać dalekosiężnych prognoz. Dopiero w ciągu XX stulecia ich tempo zmieniło się radykalnie. Obecnie, ewolucja społeczna wykazuje niebywałą dynamikę, zmiany dokonują się w coraz bardziej wzrastającym tempie, a ciągi wydarzeń stale zagęszczają się.
Teraźniejszą historię cechuje postępująca kondensacja i akceleracja wydarzeń. Ponadto procesy społeczne mają charakter turbulentny, bifurkacyjny i chaotyczny. Do wyjaśniania i przewidywania na pewno nie wystarczają już klasyczne sposoby determinowania - przyczynowość i celowość. Tym bardziej, że nauka i filozofia znacznie rozwinęły się. Odkryto i opisano inne sposoby warunkowania wydarzeń: funkcjonalny, holistyczny, statystyczny i strukturalny. Te nowo odkryte (nieklasyczne) sposoby determinowania zdecydowanie przeważają nad starymi (klasycznymi), w kreowaniu wydarzeń. Dzięki temu uzyskuje się lepszą wiedzę o związkach i zależnościach między wydarzeniami. Dziś dysponuje się znacznie większą wiedzą, lepszymi sposobami oraz instrumentami opisywania, wyjaśniania i przewidywania procesów historycznych, a i tak popełnia się błędy, zwłaszcza w prognozowaniu. Wciąż daleko jeszcze do udzielenia wiarygodnej odpowiedzi na istotne pytania o sens, ład i przyszłość historii. A to dlatego, ponieważ historia ludzkości okazała się o wiele bardziej skomplikowana niż to się wcześniej wydawało. Jest bardziej złożona aniżeli ewolucja przyrody.
Teraz zmiany w socjosferze dokonują się coraz szybciej i burzliwiej, i bardziej pod wpływem czynników subiektywnych (jednostek) lub intersubiektywnych (grup) niż obiektywnych uwarunkowań przyczynowych, celowych, strukturalnych i statystycznych. W związku z tym prawidłowości historyczne - w odróżnieniu od przyrodniczych - obowiązują w coraz krótszych przedziałach czasu, właściwie na jakimś jednym etapie rozwoju, a próba rozciągania ich na całe dzieje ludzkości jest zabiegiem nieuprawnionym metodologicznie.

Sens historii

Historiozofowie starają się wyjaśniać i prognozować wydarzenia oraz udzielać odpowiedzi na pytania, dlaczego i w jaki sposób coś się wydarza, jak układają się wydarzenia w ciągi (procesy) historyczne, jaka jest ich dynamika, czy dzieje ludzkości i maja sens a także, czy możliwa jest i celowa interwencja ludzi w ich dzieje. Natomiast przeciętnego człowieka interesuje to, czy ma sens historia jego życia, czy występuje w nim porządek i ład, kto lub co kształtuje bieg wydarzeń, których doświadcza, czy są one niepowtarzalne i jaki może mieć wpływ na to, co się wokół niego dzieje. To są niezwykle ważne pytania; od odpowiedzi na nie zależy stosunek do historii, aktywność społeczna i zaangażowanie polityczne jednostki w świadome i celowe kształtowanie dziejów. {mospagebreak}

Ludzie nawykli do porządku chętnie upatrują sensu we wszystkim. Wydaje im się, że w sensownej, zracjonalizowanej i uporządkowanej rzeczywistości wygodniej się żyje, łatwiej można spełniać role życiowe i odnaleźć swoje miejsce, że odkrycie sensu pozwala racjonalnie tłumaczyć wydarzenia, a wszystko to czyni pięknymi życie i świat. Nawet w jakimś stopniu wiara ta jest uzasadniona, ponieważ zależności deterministyczne faktycznie umożliwiają dostrzeganie sensu wydarzeń i układanie ich w racjonalne ciągi. Niekiedy też naprawdę łatwiej jest żyć w świecie sensownie uporządkowanym niż w bezsensownym bałaganie. To skłania ludzi do uznawania sensu za konstytutywną cechą lub atrybut pojedynczych wydarzeń, a także całych dziejów. Toteż myślą, że sens istnieje obiektywnie w dziejach ludzkich i skrywa się przede wszystkim w tym, co racjonalne, a zadaniem ludzi, zwłaszcza historyków, jest poszukiwanie i ukazywanie go. Niestety, nie wszystko, co jest uporządkowane albo racjonalne musi mieć sens i na odwrót.

Pojęcie sensu zawdzięczamy logice, która odnosi go do nazw i wypowiedzi. Stąd przeniknęło do języka potocznego oraz do innych sfer życia. Wskutek tego jego właściwe rozumienie uległo sporemu rozmyciu. W logice można precyzyjnie określić sens nazw i odróżniać sensowne od bezsensownych. Gorzej w przypadku fraz, gdzie jak w języku potocznym, trzeba odwoływać się do tego, co bezpośrednio kojarzy się z daną wypowiedzią - z jej ekstensjonalnością i prawdziwością i pośrednio - z realnością i racjonalnością. A z tym wiążą się już pewne trudności. W każdym razie sens jest kategorią kulturową i wytworem świadomości człowieka. Ludzie mogą go przypisywać czemuś, czego doświadczają, czyli temu, co istnieje dla nas. Z tej racji sens jest cechą przypisywaną, a nie immanentną czemuś. Nie jest cechą właściwą temu, co istnieje tylko w sobie, czyli temu, czego nie można doświadczać ani poznać.

Ludzie starają się nadać sens swoim wypowiedziom i czemukolwiek innemu, ponieważ są przekonani, że to, co sensowne ma większe znaczenie, większą siłę oddziaływania i argumentacji. W związku z tym traktują sens instrumentalnie. Posługują się nim w celu usprawiedliwiania, legitymizacji, tłumaczenia lub uzasadnienia swojego zachowywania się, myślenia i działania albo nadania im wartości. W szczególności sens służy do uzasadniania swoich racji poprzez odwoływanie się do obiektywnych konieczności (w przyrodzie) lub intersubiektywnych (w społeczeństwie) albo do celów lub racji nadrzędnych w związku z potrzebą uzgadniania interesów własnych z interesami wspólnoty, w której się przebywa, a więc do tego, na co jednostka nie ma wpływu. Chodzi tu o uwolnienie się od odpowiedzialności.

Sensownie, czyli racjonalnie

W rozumieniu potocznym sens ma zabarwienie aksjologiczne - stał się wartością oraz funkcjonuje jako kryterium wartościujące: to, co ma sens, jest lepsze i cenniejsze od tego, co go nie ma. Często sens kojarzy się również z racjonalnością i sądzi się, że coś, co nieracjonalne, pozbawione jest sensu. Dlatego chce się nieraz na siłę racjonalizować myślenie i działania (przede wszystkim w sferze szeroko rozumianej techniki). Chodzi o to, by zapewnić sobie poczucie ładu, bezpieczeństwa, stabilności i skuteczność działań. Tak, jakby racjonalność była w stanie chronić ludzi od wszelkiego zła i gwarantować im przeżycie. A przecież doświadczenie pokazuje, że wcale nie jest to takie pewne. Racjonalizacja daje najczęściej dobre wyniki w działaniach technicznych i w nauce, jednak nie zawsze korzystne dla ludzi. Sądzi się też, że sens ma to, co warto robić. A o tym, co warto, decydują indywidualne lub grupowe upodobania i kryteria ewaluacyjne uznawane na gruncie jakiejś aksjologii. A zatem, pojęcie sensu jest względne, bo zrelatywizowane do jakiegoś systemu etycznego, który pełni rolę układu odniesienia.{mospagebreak}

Co uznaje się za sensowne, zależy od osobistych przekonań i poglądów. W odczuciu potocznym sens ma to, co:

  • musi się czynić na mocy jakiejś konieczności wynikającej z obiektywnych prawidłowości funkcjonujących w przyrodzie i społeczeństwie, a więc co wynika z podporządkowania się jakiemuś nadrzędnemu interesowi, celowi lub sile wyższej;

  • jest zgodne z myśleniem i działaniem innych ludzi, zwłaszcza, gdy chodzi o realizację jakiegoś dobra wspólnego;

  • pozostaje w harmonii z elementami i funkcjami systemu społecznego, do którego się należy;

  • przyczynia się do skutecznego osiągania celu lub wykonania zadania.

Większość ludzi chciałaby, żeby świat i dzieje ludzkości miały sens i by tworzyły logicznie uporządkowany system. Bowiem dla jednostki ważne jest nie tylko widzenie sensu we własnym życiu, ale poczucie zgodności sensu swego istnienia z sensem dziejów, sensu swoich działań z sensem istnienia i funkcjonowania świata i kosmosu. Dzieje powinny być sensowne, żeby móc porządkować zdarzenia życiowe w obrębie tej całości, którą jest własny życiorys i wprowadzać w nim ład.

Również społeczeństwo chce widzieć sens w tym, co robi, co się z nim oraz wokół niego dzieje i porządkować wydarzenia oraz procesy dziejowe w ramach tej całości, jaką jest historia ludzkości i świata, żeby również panował w niej ład.

Ład jest efektem upatrywania piękna w porządku wydarzeń; jest więc kategorią estetyki i pojęciem względnym: jedni dostrzegają w czymś ład, inni nie. A zatem, sens będąc narzędziem służącym do wprowadzania ładu ma dodatkowo jeszcze znaczenie estetyczne,. Sens własnego życia i swoich dziejów tworzą jednostki i społeczności bezpośrednio w wyniku własnych czynów. Pośrednio przyczyniają się do tego również działania czynników pozaludzkich, czyli obiektywnych. Jednak pełna odpowiedzialność za sens życia i dziejów spada na ludzi. Gdyby nawet przyjąć, że sens życia i historii bierze się z sił nadprzyrodzonych, to i tak człowiek obdarzony wolą może przyczyniać się do urzeczywistniania tego narzuconego z zewnątrz sensu albo pozbawiać sensu własne życie i bieg wydarzeń. Tak więc, bez udziału ludzi nic w świecie ani w historii nie ma sensu. Konsekwentnie realizując stworzone przez siebie i społecznie zaaprobowane programy lub plany działań w różnych sferach życia, nadaje się im sens. Wtedy wydarzenia, które zaznaczają kolejne kroki na drodze osiągania celów ustalonych przez te programy oraz ich ciągi, które tworzą różne fragmenty dziejów, też powinny być sensowne.

Wiesław Sztumski