banner

Najprościej można rozumieć prywatność jako zamkniecie się w sobie, uwolnienie sięod obecności innych ludzi i ukrywanie się przed nimi.


SztumskiO prywatności mówi się w dysputach filozoficznych, etycznych, politycznych i prawniczych. Różnie się ją rozumie, ponieważ nie ma jakiejś jednej definicji tego słowa. Prywatność jest pojęciem abstrakcyjnym i kontrowersyjnym. Można ją określić tak, jak Robert Clarke, jako świadomość posiadania „osobistej przestrzeni” wolnej od ingerencji innych osób oraz organizacji. Tę przestrzeń nazywam własną, albo indywidualną przestrzenią życiową. Najprościej można rozumieć prywatność jako zamkniecie się w sobie, uwolnienie się od obecności innych ludzi i ukrywanie się przed nimi.
Są jednak inne, mniej lub więcej złożone definicje, które funkcjonują w różnych sferach życia i naukach o człowieku, a które stworzono dla różnych celów. Na przykład, Slan Westin definiuje prywatność jako prawo jednostki do kontroli, publikacji, zarządzania i usuwania informacji o sobie i decydowania o tym, kiedy, jak i w jakim zakresie informacje o sobie mogą być komunikowane innym.

Najwięcej definicji prywatności występuje w aktach prawnych o ochronie prywatności, a w szczególności w przepisach dotyczących ochrony dóbr osobowych. Tu do sfery prywatności człowieka zalicza się w szczególności dane dotyczące życia rodzinnego i seksualnego, stanu
zdrowia, biografii, sytuacji majątkowej (dochodów). Wyraża się jednocześnie niepokój związany z sekretnym nadzorowaniem ludzi przez różne służby i instytucje. Trudna jest też sprawa podejmowania decyzji o tym, czy, kiedy i komu innemu można ujawniać informacje osobiste.
Prywatność można również rozumieć szerzej na przykład jako wolność od ingerencji innych ludzi w życie i sprawy jednostki niezależnie od tego, czy implikują one dobre, czy złe skutki.

Pojęcie prywatności odzwierciedla poczucie swojego Ja, a sfera prywatności jest ważnym składnikiem życia każdego człowieka i jego światem osobistym, który nie powinien nikogo obchodzić i w który nikomu nie wolno się wtrącać pod żadnym pretekstem. Każdy ma prawo do posiadania takiego świata wewnętrznego i dysponowania nim, jak mu się podoba, nie licząc się ze swym otoczeniem ani innymi ludźmi; świata, z którym i w którym może robić, co zechce, zarządzać nim, jak mu się podoba i nie być przy tym przez nikogo dyrygowany ani w
jakikolwiek sposób podglądany i podsłuchiwany.

Wyróżnia się prywatność fizyczną (zachowanie swojej odrębności cielesnej w przestrzeni i czasie w stosunku do innych), ekspresyjną, (autonomiczne podejmowanie decyzji),  informacyjną (określenie informacji wyłączonych od ujawniania ich osobom postronnym) oraz wirtualną (zakaz ujawniania swoich danych w świecie wirtualnym - w komputerach,  Internecie itp.).


Prywatność dla naukowców

Prywatność jest obiektem badań multidyscyplinarnych, a każda z dyscyplin naukowych ujmuje ją i bada inaczej, w sposób specyficzny dla niej. W związku z tym jest wiele przestrzeni prywatności: psychologiczna, filozoficzna, etyczna, prawna, socjologiczna i polityczna.

Filozofowie i antropologowie
skupiają się na prywatności jako cesze immanentnej naturze człowieka nabywanej za pośrednictwem kultury oraz na relacji jednostki do ogółu. Starają się odpowiedzieć na dwa zasadnicze pytania: czym jest prywatność oraz dlaczego człowiek ceni
swoją prywatność i chce, żeby była ona szanowana przez inne jednostki, organizacje i władzę.

Etyków
interesuje przede wszystkim to, czy prywatność jest dobra z natury rzeczy, czy tylko instrumentalnie dobra.

Dla ekonomistów
ważne jest badanie informacji osobowych jako dóbr (towarów) oraz jako elementów wpływających na efektywność rynku.

Socjologowie
koncentrują się na wpływie gromadzenia i korzystania z danych osobowych na funkcjonowanie władzy i wzmacnianie relacji między jednostkami, grupami i instytucjami w społeczeństwie.

A psychologowie zwracają na przykład uwagę na wymiary prywatności, głównie w aspekcie samowykluczania się, to jest na samotności wynikającej z unikania kontaktów z innymi ludźmi, intymności, zwłaszcza w kontaktach seksualnych, anonimowości związanej z niechęcią do pokazywania się lub zwracania uwagi na siebie i na dystansie albo zachowaniu rezerwy w  stosunku do innych.


Redukcja sfery prywatności


Mimo tego, że wiele uwagi poświęca się prywatności i podkreśla jej znaczenie (a czynią to głównie politycy), życie dowodzi, że jest ona coraz bardziej zagrożona we wszystkich jej przestrzeniach i wymiarach. Wprawdzie zawsze była ograniczana i naruszana, ale nigdy w takim stopniu i zakresie, tak nachalnie i przemyślnie, jak teraz. Wszędzie i zawsze podsłuchiwano, podglądano i śledzono, najwięcej ludzi władzy i biznesu, korzystano z usług różnego rodzaju podglądaczy, donosicieli i szpicli, ale działali oni sekretnie, niekiedy nawet z pewną kurtuazją, nie było ich tak dużo i nie dysponowali tak wspaniałymi urządzeniami technicznymi. Byli na ogół źle widziani w kręgach towarzyskich, społecznie nieakceptowani i narażeni na ostracyzm. Dlatego nie chwalili się swoją profesją.

Teraz jest inaczej. Gdzie się da, grasują bezkarnie i ostentacyjnie zgraje różnych podglądaczy w rodzaju paparazzi, szpicle w rodzaju hakerów oraz różnego pokroju łowcy czy wyłudzacie danych osobistych (agenci firm). Dołączają do nich dziennikarze, zwłaszcza prasy kolorowej i komercyjnych stacji telewizyjnych, którzy nie potrafią pisać o niczym innym, jak tylko o pewnej przysłowiowej części ciała Maryni i dlatego poszukują sensacji w życiu osobistym, głównie seksualnym, tzw. celebrytów. Korzystają ze świetnego sprzętu technicznego i
najnowocześniejszych programów komputerowych.

W społeczeństwie przywykłym już do różnych ekscesów ekshibicjonistycznych ich poczynania
nie budzą reakcji obronnej w postaci sprzeciwu ani zwykłego napiętnowania, jak by nic złego nie było w pozbawianiu ludzi ich prywatności lub intymności. Szpiedzy uznawani są nawet za bohaterów narodowych, a podglądacze eksponowani i sowicie nagradzani.

Co gorsze, z różnych względów jest coraz większe zapotrzebowanie społeczne na informacje o tym, co powinno być niejawne. Żeby uzasadnić rozwój rynku szpicli i podglądaczy obnażających dosłownie i w przenośni ludzi - a jest to rynek warty wielu miliardów dolarów - dorabia się ideologię tzw. transparencji życia publicznego. Jest ona rzekomo nieodzowna dla demokracji, a obdzieranie ludzi z ich prywatności służy wzniosłemu celowi, jakim jest doskonalenie życia publicznego i ustroju demokratycznego.

Społeczeństwo nadzorowane


Postępująca redukcja sfery prywatności towarzyszy narastającemu globalnemu kryzysowi zaufania, zwłaszcza od pamiętnej daty 11 września 2001 roku. Odtąd, ze strachu przed atakami terrorystycznymi z zewnątrz i z wewnątrz, czyli również ze strony własnych obywateli, rozwój nawet najbardziej demokratycznych państw zmierza w kierunku tworzenia „społeczeństw nadzorowanych”. A to oznacza coraz skrupulatniejsze śledzenie obywateli własnych i cudzych oraz daleko idącą inwigilację ich sfery prywatności.

Ograniczanie i deptanie sfery prywatności dokonuje się w kilku wymiarach.

Po pierwsze, w wymiarze czasowym. Tu redukcja sfery prywatności postępuje w konsekwencji zacierania się różnicy między czasem pracy a czasem wolnym, który należy do sfery  prywatności. Do niedawna ściśle i obowiązkowo przestrzegano ostrego podziału na czas pracy
i czas odpoczynku. Czas pracy spędzało się w firmie, poza swoim mieszkaniem; był on przeznaczony na wykonywanie obowiązków zawodowych i maksymalnie wykorzystywany. Czas wolny, (po pracy zarobkowej) można było organizować i wykorzystywać według własnego
uznania w dowolnym miejscu. Spędzano go na czynnościach związanych z prowadzeniem domu, wychowywaniem dzieci, a także w celach relaksu i rozrywki, albo na nic nie robieniu.
Niemal do końca ubiegłego wieku dokładnie było wiadomo, kiedy zaczyna się i kończy czas pracy i czas wolny.

Teraz to się zmieniło. Czas pracy staje się coraz bardziej ruchomy, a od pracowników wymaga się tzw. dyspozycyjności, czyli pozostawania w stanie gotowości do podejmowania pracy w każdej chwili doby, czyli praktycznie non-stop. Poza tym, pracodawcy wydłużają czas pracy, systematycznie wykorzystując nadwyżkę siły roboczej na rynku pracy. Oprócz tego, w związku z koniecznością częstych zmian zawodu (wykonywanie w ciągu całego życia jednego zawodu wyuczonego jest coraz częściej niemożliwe) oraz stałego doskonalenia kwalifikacji trzeba coraz więcej czasu wolnego poświęcać na przekwalifikowanie się i dokształcanie. To jakby w ogóle wydłuża czas pracy i przenosi go do domu. Postępuje też przenikanie się nawzajem czasu pracy i czasu wolnego wraz z wykonywaniem różnego rodzaju prac oferowanych przez Internet i wykonywanych w domu: Home Office, Mobil Office, Tele-job itp. W rezultacie, sfera prywatności w ramach korzystania z czasu wolnego zawęża się praktycznie do minimum niezbędnego do biologicznego i kulturowego funkcjonowania, a pojęcie czasu wolnego traci pierwotny sens. Wobec tego czas wolny jest iluzją, tak jak prywatność.


Po drugie, w wymiarze przestrzennym. Wskutek przenikania się i dyfuzji czasu i życia prywatnego z czasem i życiem publicznym zmniejsza się ich odrębność. Na dobrą sprawę nie wiadomo już dokładnie, kiedy funkcjonuje się jak osoba prywatna, a kiedy jak osoba publiczna. To nie dotyczy wyłącznie przedstawicieli władzy, polityków, aktorów i innych ludzi pokazywanych często i powszechnie znanych, ale również innych, którzy wykonują zawody publiczne - lekarzy, nauczycieli i kapłanów - a nawet ludzi nie pracujących zawodowo.
Właściwie każdego, kto znajdzie się w przestrzeni publicznej. To także wydaje się być niczym nowym. Tyle tylko, że w wyniku różnych procesów społecznych, zacieśniania się sieci zależności międzyludzkich i wzrostu gęstości społecznej (zaludnienia), przestrzeń publiczna coraz bardziej powiększa się kosztem zmniejszania się przestrzeni prywatnej.

Jest to związane z postępującą wraz z postępem cywilizacyjnym redukcją wolności osobistej i indywidualnej przestrzeni życiowej jednostek. To stopniowe pochłanianie przestrzeni prywatnej przez publiczną nakazuje być ostrożnym i kontrolować swoje zachowanie w każdej chwili i w
każdym miejscu. Tym bardziej, że jest się narażonym na permanentne powszechne podglądactwo, a ludzie bardziej cenią sobie własną prywatność niż cudzą. Kierując się zwykłym wścibstwem, nastawiają oczu i uszu na to, co robią inni. Dlatego sięgają po prasę kolorową,
która żywi się plotkami z życia prywatnego i intymnego i chętnie oglądają programy telewizyjne typu reality show. Tak więc, zacierają się coraz bardziej granice między przestrzenią prywatną i publiczną, a to, co prywatne, staje się publicznym i na odwrót.

Kuszące narzędzia kontroli


Oprócz czynników subiektywnych niemałą rolę w ograniczaniu prywatności odgrywa obiektywny postęp techniczny. Rozwijające się technologie informatyczne umożliwiają coraz większe sprawowanie nadzoru nad społeczeństwem. Kuszą niejako do wkraczania w obszary życia prywatnego, do obserwowania ich w różnych sytuacjach, rejestrowania ich zachowań na nośnikach pamięci i do przekazywania masom społecznym zdobytych informacji o osobach prywatnych w Internecie, tym bardziej, że można dzięki temu zostać sławnym, albo nieźle na
tym zarobić. Toteż bez wiedzy osób inwigilowanych gromadzi się w pamięci komputerów coraz więcej danych o nich. Są one później przetwarzane dla celów gospodarczych, informacyjnych i wielu innych - częściej niegodziwych. Z danych pochodzących z dowodów osobistych i paszportów mogą korzystać różne instytucje, a prywatne komputery są przeszukiwane przez rozmaite służby tajne.

Redukcja i naruszanie prywatności postępuje wraz ze wzrostem populacji, urbanizacją, rozbudową rozmaitych infrastruktur (sieci dróg, centrów handlowo-usługowych, łączności itp.), ograniczeń prawnych i administracyjnych itd. Pociąga ona za sobą eskalację jeszcze jednej
formy zniewalania ludzi we `współczesnym świecie. W związku z tym nasuwa się pytanie o jej zasięg i o minimalne granice obszaru prywatności, których przekroczenie groziłoby biologicznemu i społecznemu funkcjonowaniu jednostek. Człowiek z natury jest istotą
społeczną i z tego powodu musi żyć wśród innych ludzi. To implikuje konieczność dzielenia się z nimi wieloma rzeczami, w tym swoją przestrzenią życiową, również prywatną.

Życie stadne, czy - jak kto woli - społeczne, wiąże wymaga wymiany informacji między osobnikami, także osobistych, prywatnych, a więc przenikania sfery prywatnej do publicznej. Ale z drugiej strony, człowiek jest istotą autonomiczną w takim stopniu, w jakim może obyć się bez innych. Powinien mieć zapewnioną możliwość samotności, odrębności, spokoju i odpoczynku od innych, wyizolowania się ze sfery publicznej i zamknięcia się we własnym prywatnym świecie.


Alan F. Westin
(„Social and Political Dimensions of Privacy
, 2003) pisze, że za ochroną prywatności przemawiają racje natury psychologicznej (ludzie chcą móc zachowywać się w
sposób niekontrolowany - szaleć ze złości albo skakać z radości), socjologicznej (ludzie muszą mieć swobodę zachowań oraz dobierania sobie towarzystwa bez obawy, że są obserwowani), ekonomicznej (ludzie chcą mieć prawo do wprowadzania innowacji i swobodnych działań gospodarczych) i politycznej (ludzie chcą mieć swobodę politycznego myślenia, działania i argumentacji, a nadzór ogranicza to i grozi demokracji). A dwaj specjaliści w dziedzinie bezpieczeństwa informacyjnego Philip Schumann i Christian Reiser („Die Bedrohung der Privatsphäre, 2011) wymieniają następujące racje przemawiające za potrzebą ochrony prywatności:

  • Niektóre dane (np. z dziedziny życia intymnego, seksualności, słabości itp.) mogą wywołać wstyd lub sprawić przykrość.

  • Ludzie posiadający informacje o nas, mogą je wykorzystać w celu uzyskania kontroli albo władzy nad nami albo wywierania presji; to mogłoby szkodzić naszej karierze zawodowej lub politycznej.

  • Czasami chce się coś utrzymywać w tajemnicy, żeby nie wzbudzać negatywnych emocji (zazdrości, zawiści, pożądania) u innych.

  • Jest wysoce prawdopodobne, że posiadanie przez innych informacji (np. o chorobach, przynależności partyjnej lub wyznaniowej) nas dyskryminować.

Dlatego trzeba chronić prywatność i przeciwstawiać się jej niszczeniu. Jednak działania obronne przed utratą prywatności mogą okazać się mało skuteczne, wobec nieustannego, bezapelacyjnego i niepowstrzymanego doskonalenia się technologii szpiegowania i podglądania
i opłacalności wkraczania w sferę prywatną ludzi. Trudno sobie dziś wyobrazić techniki szpiegowania lub nadzoru, jakie pojawią się w najbliższej przyszłości. Będą one jeszcze łatwiej dostępne i masowo wykorzystywane. W związku z tym utrata prywatności może nadal
postępować. Wskutek tego każdy będzie mógł być kontrolowany i obdzierany z prywatności i dlatego znacznie trudniej będzie zachowywać swoje dane osobowe w tajemnicy.

Prawdopodobnie nie da się powstrzymać procesu wzrastającej ingerencji w prywatność i nie da się uniknąć obnażania swojej tożsamości.
Są dwa sposoby wyjścia z tego impasu. Pierwszy to jeszcze bardziej bronić swej prywatności poprzez domaganie się wprowadzenia ostrzejszych przepisów prawnych o ochronie danych i sfery prywatności, zapobieganie szpiegostwu w trakcie komunikowania się z innymi ludźmi, podejmowanie działań na rzecz wzmożenia anonimowości i utajniania tożsamości, zabezpieczanie pomieszczeń, w których się przebywa przed podsłuchem i podglądem, ograniczanie ujawniania swoich danych do jak najmniejszej ilości, ujawnianie wyłącznie tych informacji, które są akceptowane przez otoczenie oraz tworzenie tak wielu fałszywych i bezwartościowych danych o sobie, żeby w ich ogromie trudno było znaleźć informacji prawdziwych. A drugi to nauczyć się żyć w warunkach ustawicznego nadzoru, wzrastającej transparencji i ekshibicjonizmu życia intymnego.

W imię dobra i interesu jednostki powinno się dbać o prywatność, chronić ją przed postępującą redukcją i nie pozwalać na to, by była poddawana nachalnej i przesadnej penetracji przez osoby prywatne, organizacje i instytucje państwowe. W przeciwnym razie globalna demokracja może przekształcić się w globalną dyktaturę pod rządami szpiegów, podglądaczy i donosicieli.
Wiesław Sztumski

30.12.2011