banner


 Antoni Słonimski w 1935 r. pisał, iż  „Czasy rozszalałego kłamstwa-rozpętanie kłamstwa doszło do szczytu.” Nie przypuszczał, że ten szczyt nastąpi po siedemdziesięciu latach.  


sztumski nowyOdkąd zaczęliśmy w sposób istotny, celowo i świadomie, chociaż nie zawsze mądrze, odpowiedzialnie i z troską o przyszłość ingerować w swoje środowisko przyrodnicze, żyjemy w erze antropocenu. Tak twierdzi Paul Crutzen - holenderski noblista, chemik atmosfery i meteorolog.


Jest to era niszczenia środowiska przez ludzi. Na temat jej początku zdania są podzielone. Przeważnie wiąże się ją z wynalazkiem maszyny parowej, ale zdaniem Jana Zalasiewicza - starszego wykładowcy paleobiologii w University of Leicester – rozpoczęła się ona dopiero 16 lipca 1945 r., tj. w dniu, kiedy armia USA dokonała pierwszej próby broni jądrowej w Alamogordo w Nowym Meksyku. Od tego czasu, dzięki ogromnemu i przyspieszonemu postępowi wiedzy i techniki, dysponujemy potężnymi źródłami energii, co pozwala niszczyć środowisko przyrodnicze z niezwykłą mocą,  porównywalną z najbardziej niszczycielskimi żywiołami przyrody.

Postępująca w antropocenie degradacja środowiska przyrodniczego zaczęła budzić poważnie obawy o kondycję ludzkości i jej przetrwanie. Postęp wiedzy, techniki, cywilizacji, wyposażył nas też w równie potężne narzędzia niszczenia środowiska społecznego. To także napawa nas lękiem o przyszłość i zmusza do zastanowienia się, jakie będzie przyszłe społeczeństwo i w jaką fazę degradacji środowiska społecznego już wkroczyliśmy. 
Sądzę, że jest to faza, którą Antoni Słonimski w „Kronikach tygodniowych 1936-1939” nazywał alternatywnie „epoką łgarstwa, „epoką bezwstydu”, albo „epoką cynizmu”. Teraz te trzy epoki sprzęgły się ze sobą nierozdzielnie w jedną całość - wszak kłamstwo, bezwstyd i cynizm idą ze sobą w parze i wspierają się synergicznie.

Epoka łgarstwa


Kłamstwo jest jedną z najbardziej charakterystycznych cech naszych czasów. Kłamią prawie wszyscy, wszędzie i przy każdej okazji, niekiedy nawet mimowolnie, bez specjalnej potrzeby i żenady. Kłamstwo i oszustwo poniekąd weszło ludziom w krew. Być może dlatego, że stało się skutecznym orężem w walce o władzę, w konkurencji biznesowej i w rywalizacji między ludźmi o przetrwanie we współczesnej rzeczywistości społecznej, w której trzeba kierować się maksymą „kłamię, więc jestem”. (Pisałem o tym szerzej w artykule „Refleksja o cywilizacji zakłamania” w: ”Transformacje - Pismo Interdyscyplinarne”, 2010)

A najczęściej łżą politycy oraz ludzie darzeni od dawna najwyższym zaufaniem i nadal jeszcze w dość dużym stopniu, mimo że szybko zmniejsza się kapitał zaufania do nich. Coraz częściej ich wypowiedzi słowne poza oczami, albo wręcz prosto w oczy („Czy te  oczy mogą kłamać?”), albo drukowane, okazują się nieprawdopodobne, niewiarygodne i nieprawdziwe. Wskutek tego, jakby na własne życzenie, coraz więcej osób najwyższego zaufania społecznego staje się stosunkowo szybko osobami najniższego zaufania.

Kłamstwo jest orężem powszechnie dostępnym, a posługiwanie się nim nie wymaga wysiłku cielesnego ani umysłowego
. Dlatego działacze polityczni i propagandyści bardzo chętnie korzystają z niego i w konsekwencji wyrzekają się myślenia rozumowego na rzecz „rzępolenia umysłowego” – świadczą o tym ich wypowiedzi charakteryzujące się nieprzestrzeganiem podstawowych reguł logiki, ani zdrowego rozsądku. „Czasy rozszalałego kłamstwa-rozpętanie kłamstwa doszło do szczytu.” Tak sądził A. Słonimski w 1935 r., ale mylił się. Nie przypuszczał, że ten szczyt nastąpi po siedemdziesięciu latach. 

Epoka bezwstydu 

Wstyd jest produktem uświadomienia sobie niewłaściwego postępowania, zachowania, używania słów, itp. oraz różnych postępków, jakie uznawane są powszechnie za naganne w danym społeczeństwie.
Świadomość niewłaściwości tępieje proporcjonalnie do rozwoju cywilizacji zachodniej, relatywizmu etycznego, liberalizmu, i konsumpcjonizmu. Dlatego ludzie w coraz mniejszym stopniu kierują się wewnętrzną „busolą moralną”, która kiedyś pozwalała im dostatecznie ostro rozróżniać dobro od zła, a rzeczy wstydliwe od niewstydliwych. Relatywizacja rozmywa tę granicę, a ideologia konsumpcjonizm każe ludziom swobodnie i bez skrupułów przekraczać ją, gdy najwyższą wartością i celem życia jest konsumpcja wszelkich dóbr materialnych i bogacenie się.

Nastąpiło jakby rozmagnesowanie tej busoli. Oprócz tego, w ciągu kilkudziesięciu lat pojęcie oraz poczucie wstydu zmieniło się tak radykalnie, że chyba wywróciło się do góry nogami. Nic dziwnego, bo faktycznie przyszło nam żyć w „świecie odwróconym”, który - co gorsze - uznaje się za normalny i w przestrzeni aksjologicznej, budowanej na antywartościach. (Zob. W. Sztumski: Świat odwrócony , „SN” Nr 3, 2009 oraz „Transformacja nowym paradygmatem ewolucji społecznej” w: „Transformacje”,  Nr 1-2, 2013)
 
Dla epoki bezwstydu charakterystyczny jest bezwstyd kłamstwa, roszczeń i zachowań. To, że mało kto wstydzi się kłamstwa, wynika z umasowienia łgarstwa. Stało się ono w dużej mierze za sprawą reklamy tak nagminne i powszednie, że nie jest czymś wyjątkowym, lecz - niestety - społecznie akceptowanym i nie razi ani tych, którzy wysłuchują kłamstw, ani tych, którzy operują kłamstwami na co dzień - co uprawia się powszechnie, staje się normą społeczną i nie trzeba się tego wstydzić. 

Od siedemdziesiątych lat ubiegłego wieku kolejne pokolenia mają coraz większe wymagania; o wiele mniej wymagają od siebie, aniżeli od innych. Jak słusznie pisze Sven Kuntze w książce „Die schamlose Generation, w krajach rozwiniętych wyrosło ono w czasach pokoju i postępującego dostatku, który zapewniali im starsi i państwo opiekuńcze („socjalne”). Na dodatek, ideologia konsumpcjonizmu wywiera presję na powiększanie dobrobytu, komfortu i bogactwa.
Toteż za sprawą rodziców i dziadków wciąż rosną wymagania młodych pokoleń, nawykłych do brania. Chcą mieć coraz więcej wszystkiego: pieniędzy, różnego rodzaju sprzętu i rozrywek i coraz bardziej natarczywie oraz bezwzględnie domagają się spełnienia swych roszczeń, nie licząc się z niczym i nikim, ani nie dbając o przyszłość. 

Trafna jest uwaga S. Kuntzego: „Nigdy żadnemu pokoleniu tak sie nie powiodło i żadne pokolenie nie zostawialo potomkom tak spustoszonego świata". Postawy roszczeniowe nie zanikają z wiekiem, lecz wzrastają w myśl przysłowia: "czym skorupka za młodu nasiąknie...". Najpierw, w stosunku do rodziców i nauczycieli (pretensje o dobre oceny), a potem - do pracodawców (roszczenia płacowe), rządów i całego świata.
Roszczenia też spowszednialy i nie są uznawane za coś wstydliwego; wręcz przeciwnie, są oznaką normalności. Coraz bardziej popularne są zachowania frywolne, niegodne i budzące niesmak i oburzenie ludzi wychowanych na odwiecznych wartościach i zasadach ładu społecznego oraz na kanonach tradycyjnej estetyki. Coraz częściej ma się do czynienia z erozją dawnych wartości i łamaniem reguł dobrego zachowania; uznaje się to za oznakę postępowości i usprawiedliwia, traktując  jak „naturalny bunt młodości“, który w sposób nieuzasadniony przenosi się na wiek dojrzały.

Odstępstwo od poprawnych zachowań coraz mniej krępuje i nie razi. Chamstwo i wulgarność należą  już do „dobrego tonu“  - można nimi „szpanować” i wcale nie jest powodem do wstydu. Co ciekawe, być może pod wpływem źle pojętej emancypacji i genderyzmu, pod tym względem dziewczęta i kobiety stają się bardziej bezwstydne od chłopców i mężczyzn.
Niskie pobudki – posiadanie pieniędzy i łatwe zdobywanie ich, robienie bez trudu kariery zawodowej, chęć zdobycia popularności np. przez pokazywanie się na okładkach czasopism (nawet brukowych i pornograficznych) - wypalają w ludziach najświętsze uczucia, również poczucie wstydu.
Ludzie coraz mniej wstydzą się czegokolwiek, a jeśli się wstydzą, to raczej nie tego, czego powinni. Badania pokazują, że wskutek postępującej urbanizacji i panowania ideologii konsumpcjonizmu coraz częściej wstydzimy się tego, co sprzeczne jest z modelem „człowieka - (bezmyślnego) konsumenta”: biedy, długów, pochodzenia wiejskiego, niemodnego ubioru i bycia bezrobotnym. Natomiast nie wstydzą się publicznego obnażania się, nagannego postępowania, używania wulgaryzmów, grubiańskich i bezczelnych zachowań, pijaństwa, ćpania, nieuczciwości, własnej głupoty, niskiego wykształcenia, szpanowania, małpowania, prostytuowania się, itd. 

Epoka cynizmu

Cynizmem nazywa się postawę życiową, którą  charakteryzuje nieuznawanie obowiązujących zasad etycznych i lekceważące odnoszenie się do powszechnie szanowanych pojęć, prawa, autorytetów, osób i instytucji,  a także - na co zwracam szczególną uwagę  - przyjmowanie przeciwstawnych postaw, podejmowanie diametralnie różnych działań i głoszenie sprzecznych twierdzeń, poglądów i opinii. Tak rozumiany cynizm - jak pisze Peter Sloterdijk  w „Krytyce cynicznego rozumu” - jest „produktem świadomości, która ocknęła się ze złudzeń”. To ocknięcie nie jest niczym innym, jak rozczarowaniem.

Tak więc, cynizm rodzi się z rozczarowania. A wcale nie brak nam już teraz powodów do rozczarowań i liczba ich będzie wzrastać.  Z upływem czasu doznajemy ich coraz więcej na każdym kroku, przede wszystkim za sprawą rządów, władz, polityków, ekonomistów, kapłanów, a także zwykłych oszustów, naciągaczy, szalbierzy oraz reklamy.
Rozczarowujemy się  z powodu niespełnionych oczekiwań i celów, chociaż z początku wydawały się one wielce prawdopodobne. Ale niespodziewane lub przypadkowe sytuacje, których w turbulentnym świecie, a zwłaszcza w bardzo dynamicznej rzeczywistości społecznej jest coraz więcej, pokrzyżowały nasze plany.
Rozczarowują nas ludzie, w których pokładaliśmy duże nadzieje i obdarzali wielkim zaufaniem, kiedy okazało się, że nas zawiedli. To odnosi się do cynicznych wypowiedzi przedstawicieli rządów oraz do obietnic polityków i głoszonych przez nich programów wyborczych, które po wyborach okazują się gołosłownością.
Rozczarowują nas prognozy ekonomistów i meteorologów, ekspertyzy naukowców oraz przepowiednie wróżbitów, które dość szybko zostają w końcu sfalsyfikowane. Rozczarowują nas urządzenia techniczne, które nie są tak niezawodne, jak się powszechnie sądzi.
Rozczarowuje nas przesadna wiara w naukę, która często jest złudna.
Rozczarowujemy się też wiarą religijną oraz wiarą we własne siły, umiejętności, wiedzę i zdrowie.
Rozczarowują oczekiwania związane z funkcjonowaniem różnych instytucji. Zawodne okazują się autorytety, które z czasem - w zależności od kontekstu politycznego i koniunktury - ulegają erozji, a także bohaterowie, których się odbrązawia.

Proporcjonalnie do doświadczania wzrostu różnego rodzaju rozczarowań narasta w nas cynizm, którego poziom zależy od mocy uczucia rozczarowania. W rezultacie stajemy się  nolens volens coraz bardziej cyniczni - nieświadomie, a czasem celowo kierując się względami pragmatycznymi. Cynizm - tak jak kłamstwo i bezwstyd - przekształcił się w instrument przetrwania we współczesnej rzeczywistości społecznej. Wiedzą o tym zwykli ludzie, a o wiele  bardziej politycy, którzy posługują się tym instrumentem najczęściej w walce o swój byt polityczny. Oni zresztą zawsze byli cyniczni, bowiem cynizm, kłamstwo i nieetyczność są nieodłącznymi atrybutami polityki. Jednak nigdy wcześniej ich wypowiedzi, zachowania, postawy, myślenie i operacje w skali jednostkowej, lokalnej, państwowej i globalnej nie były tak cyniczne, jak teraz.

Stopień cynizmu polityków jest odwrotnie proporcjonalny do poziomu kultury politycznej społeczeństwa w danym systemie politycznym. Im trwalszy jest taki system, tym  bardziej rozwinięta jest kultura polityczna, również elit władzy. Najniższy jej poziom występuje w momencie powstawania jakiegoś systemu; wzrasta on w miarę jego kształtowania się i dalszego rozwoju. Dlatego niskim poziomem kultury politycznej i wysokim stopniem cynizmu polityków charakteryzują się kraje, w których nie tak dawno dokonała się transformacja ustrojowa, np. państwa postsocjalistyczne.

Siłą rzeczy cynizm elit politycznych ogarnia stopniowo masy społeczne. Trzeba dłuższego czasu, rzędu kilku pokoleń, żeby w tych krajach osiągnąć wysoki poziom kultury politycznej i by politycy byli mniej cyniczni. W ostatnich czasach transformacje systemów politycznych dokonały się  nie tylko w dawnych państwach socjalistycznych, ale również w krajach azjatyckich, (Bliskiego, Środkowego i Dalekiego Wschodu), afrykańskich oraz środkowo- i południowoamerykańskich i prawdopodobnie będą się  dalej dokonywać. Z tego powodu cynizm będzie się tam jeszcze rozwijać.
Natomiast w wyniku narastających rozczarowań wynikających z różnych względów (kryzysy finansowe i ekonomiczne, wzrost bezrobocia, itp.) będzie postępować cynizm nawet w rozwiniętych i stabilnych krajach świata. To wszystko uzasadnia tezę o kształtowaniu się epoki cynizmu w dostatecznym stopniu.

Wiesław Sztumski
7 kwietnia 2015