„Więcej mamy lenistwa w umyśle niż w ciele”
François de la Rochefoucauld
Lenistwo jest nie tylko potępiane przez różne religie, a przez chrześcijan uznawane za grzech główny i - jak sądzę - fundamentalny, gdyż wydaje się być przyczyną pozostałych grzechów głównych.
Jest ono również nową, groźną chorobą cywilizacyjną, w pewnym sensie nawet zakaźną, która w szybkim tempie przenosi się na coraz więcej ludzi w miarę formowania się społeczeństwa informatycznego i konsumpcyjnego. Im więcej jest ludzi leniwych, tym bardziej wzrasta ich liczba.
Na razie ignoruje się tę chorobę z różnych względów. Po pierwsze dlatego, ponieważ ludzi trapią inne choroby cywilizacyjne, dotkliwsze i groźniejsze dla organizmu (nadciśnienie, otyłość, głuchota, alergia itd.) i dla psychiki (depresje, nerwice, stresy, itd.).
Szerzą się one na coraz większą skalę i nabrały już charakteru pandemii. Coraz trudniej radzimy sobie z nimi, między innymi dlatego, że za późno podjęto działania terapeutyczne i profilaktyczne.
Po drugie, ludzie nie uświadamiają sobie poważnych skutków lenistwa. W środkach przekazu masowego nagłaśnia się skutki znanych chorób cywilizacyjnych, sposoby ich leczenia i zapobiegania im. Czyni się to chyba bardziej ze względów komercyjnych (zyski z reklam i rynku usług medycznych oraz farmaceutyków), aniżeli z troski o zdrowie przyszłych pokoleń i o biologiczne przetrwanie naszego gatunku.
O lenistwie jako chorobie cywilizacyjnej prawie nic się nie mówi i dlatego ludzie nie zdają sobie sprawy z zagrożeń wynikających z niej. Lenistwo traktuje się jak cechę charakteru, którą czasem ocenia się negatywnie, a często traktuje się z pobłażaniem. Sądzę, że najwyższy czas, by zacząć traktować lenistwo jak ciężką chorobę i nie dopuścić do tego, żeby szerzyła się w skali globalnej i stała się wkrótce pandemią, nad którą trudno będzie zapanować.
Rasowe lenie
Lenistwo wyraża się w awersji do podejmowania jakiegokolwiek wysiłku, a w szczególności do wykonywania wszelkiego rodzaju prac oraz w nie stawianiu sobie wyzwań, których realizacja wymaga wysiłku. Na rasowego lenia praca działa jakby alergen – na samą myśl o niej, nawet na słowo „praca” dostaje „gęsiej skórki”. Dlatego unika pracy, jak toksyny.
Lenistwo jest przeciwieństwem pracoholizmu, czyli pracofobią lub ergofobią. Występuje w trzech odmianach: cielesnej, intelektualnej i psychicznej.
W pierwszym przypadku chodzi o unikanie wszystkiego, co skutkuje zmęczeniem fizycznym i każdej aktywności wymagającej zużycia energii wewnętrznej (somatycznej).
W drugim – o unikanie obciążania umysłu czynnościami myślenia (rozumowania, wnioskowania, liczenia, spekulacji itp.), co może być przyczyną bezkrytycyzmu oraz redukcji człowieka do bezrozumnego zwierzęcia.
A w trzecim – o unikanie wysiłku psychicznego (emocji, koncentracji uwagi, zapamiętywania itp.). Prawdopodobnie nie ma ludzi, których charakteryzowałoby lenistwo we wszystkich trzech odmianach jednocześnie. Chyba rzadko spotyka się też takich, u których trwale występowałoby lenistwo w jednej z wymienionych odmian. Raczej jest tak, że w różnych okresach życia, pod wpływem rozmaitych czynników i w różnych sytuacjach życiowych, bywa się leniem raz jednej, raz innej odmiany.
W zasadzie człowiek z natury jest leniwym, podobnie zresztą, jak inne zwierzęta. Nie został stworzony do pracy, ani nie została ona zakodowana w jego genomie. Dlatego preferuje bezczynność. Być może, wynika to ze znanej w fizyce „zasady najmniejszego działania”: układ działa po najmniejszej linii oporu, tzn. tak, żeby jego funkcjonowanie wymagało wydatkowania jak najmniejszej ilości energii wewnętrznej, którą dysponuje. A jeśli tak, to cała przyroda jest „leniwa”.
Ludzie pracują wtedy, gdy muszą - z nakazu wewnętrznego (z powodów moralnych) lub zewnętrznego (ze względów ekonomicznych), biologicznego lub kulturowego. A gdy nie muszą, uciekają od pracy jak od zarazy. Jest to jeden ze skutków zjawiska alienacji pracy.
Chęć funkcjonowania człowieka jak najmniejszym kosztem zużycia energii własnej (endosomatycznej) zmusza go do minimalizacji wysiłku podczas wykonywania różnych czynności, w szczególności pracy, dzięki korzystaniu z energii pochodzącej z zewnątrz (egzosomatycznej) oraz posługiwania się narzędziami i urządzeniami technicznymi (maszynami, automatami, robotami).
Nie syndrom a bunt
A zatem lenistwo napędza rozwój techniki, który wymaga postępu wiedzy. To jest niewątpliwie pozytywnym skutkiem lenistwa. Co prawda, nie do końca jest tak, że ludzie ułatwiają sobie pracę i minimalizują wydatkowanie energii własnej bez wysiłku.
Niestety, w przyrodzie nie ma niczego za darmo - wiedza i technika rozwijają się dzięki wysiłkowi i pracy wielu ludzi. Ma się tu do czynienia z paradoksem lenia: „żeby móc sobie poleniuchować, trzeba się wpierw nieźle natrudzić”.
Mimo to, lenistwo ocenia się krytycznie zarówno ze względów moralnych oraz społecznych, jak i dlatego, że generuje ono groźne skutki negatywne: bezczynność, smutek, nudę, apatię, bierność, wygodnictwo związane z postawą roszczeniową, brak zainteresowań, myślenie stereotypami oraz kierowanie się przesądami, popadanie w niewolę twórców mody i różnych ludzi żerujących na lenistwie mas, a także popadanie w różne nałogi z powodu nudy.
W naszych czasach, lenistwo szerzy się masowo, zwłaszcza wśród pokoleń wstępujących, i ogarnęło już tak wielu ludzi, że unikanie zmęczenia i pracy zaczęło być postrzegane, jak zjawisko normalne. Bo po co męczyć się i pracować, jeśli dysponujemy tak wspaniale rozwiniętą techniką, która może zastąpić nas we wszelkich formach aktywności cielesnej i intelektualnej?
Teraz lenistwo jest nie tylko akceptowane (po pewnym czasie ludzie przyzwyczajają się do zjawisk masowych, również negatywnych) i tolerowane, ale niekiedy nawet nagradzane (np. wysyłanie pracowników na przymusowe urlopy płatne w efekcie nadprodukcji).
Mało kto jest świadomy groźnych skutków lenistwa jako zjawiska masowego i chciałby je zwalczać albo leczyć. Niektórzy twierdzą, że lenistwo jest zwykłą chorobą, nazywaną syndromem chronicznego zmęczenia i w ten sposób usprawiedliwiają ludzi leniwych. Sądzę, że raczej jest ono buntem organizmu przeciwko stałemu, wymuszanemu przez pracodawców i nowoczesne technologie, wzrostowi wydajności pracy oraz dyktowanemu przez ideologię konsumpcjonizmu dążeniu do bogacenia się i życia w luksusie, również w bezczynności.
Zwycięstwo przesądów
Spośród wyżej wymienionych negatywnych skutków lenistwa masowego jeden zasługuje na specjalną uwagę. Jest to lenistwo umysłowe, które prowadzi do ucieczki od argumentów (faktów, dowodów logicznych) do przesądów. Na podstawie badań psychologów i neurofizjologów okazuje się, że człowiek nie jest tak do końca zwierzęciem rozumnym, albo rozsądnym (animal rationale lub animal rationabile), jak się powszechnie sądzi. „Człowiek jako taki nie jest w żaden sposób otwarty na argumenty. Przeciwnie, kocha zdobyte przez siebie przekonania - często wbrew wszelkiemu rozsądkowi”. (J. Retzbach, Wahrnehmung: Warum wir nicht glauben, was uns nicht passt, http://www.spektrum.de/news/warum-wir-nicht-glauben-was-uns-nicht-passt/1483465; 07.08.2017).
Są różne powody, dla których przesądy i subiektywne przekonania własne ceni się bardziej niż racje logiczne i obiektywne fakty. Jednym z nich jest pewna bezwładność czy opór intelektu oraz chęć zachowania swojej tożsamości. (Niezmienność przekonań świadczy o zachowaniu tożsamości.) Jeśli ktoś wyrobił sobie jakiś sąd o czymś, to za żadne skarby nie chce go zmieniać. Zmiana przekonania jest bowiem źle widziana przez znajomych, przyjaciół oraz rodzinę i grozi zerwaniem kontaktów z nimi, popadnięciem w konflikt z nimi i wykluczeniem (społecznym) z ich grona.
Poszukiwanie informacji (faktów) uzasadniających, a nie negujących przekonania leży w naturze człowieka. Media, które ukazują argumenty sprzeczne z przekonaniami traktuje się jako kłamliwe i wrogie (zjawisko hostile media) i ignoruje się je. A informacje niepasujące do przekonań po prostu odrzuca się, żeby nie dopuścić do dysonansu poznawczego. (Dlatego opozycjoniści nawołują do bojkotu mediów służalczych wobec rządu i będących tubą propagandową partii rządzącej.)
Przekonania i przesądy są zabarwione uczuciowo tym mocniej, im bardziej jest się przekonanym o czymś i przesądnym. Z tej racji zagrożenie słuszności przekonań wywołuje emocjonalną reakcję obronną. Im większe jest to zagrożenie, tym mocniej reaguje się emocjonalnie i tym bardziej upiera się przy swoich przekonaniach. To tłumaczy, dlaczego fanatycy są tak oporni na krytykę.
Oprócz reakcji emocjonalnej działa jeszcze inny mechanizm obronny przekonań – fałszywe wnioskowanie na podstawie niczym nieuzasadnionego optymizmu, że „mnie to nie grozi”. Co ludzie uznają za prawdę lub fałsz, zależy bardziej od otoczenia społecznego niż od danych, faktów i argumentów. Często w jakimś tekście wychodzi się od fałszywego twierdzenia, które potem obala się lub koryguje. Ale kiedy czyta się pobieżnie taki tekst, to zazwyczaj zapamiętuje się właśnie błędne twierdzenie, a nie jego krytykę. (Jest to „efekt rykoszetu”).
Przełamywanie uporu (bezwładności) naszego intelektu - przekonań, przesądów i mitów – wymaga, by myśleć tak, jak naukowiec. Jednak takie myślenie zmusza do ciężkiej pracy. Tak więc, „myślenie naukowe” wcale nie jest dla leniów, lecz dla ludzi wyjątkowo pracowitych, nie stroniących od wysiłku i chętnych do podejmowania wyzwań wymagających trudu. (P. Shah, What Makes Everyday Scientific Reasoning So Challenging?, w: P. Shah (et al.), Psychology of Learning and Motivation- Advances in Research and Theory, Vol. 66, Academic Press Cambridge, MA 2017).
Czas szalbierzy
W takim razie, wskutek pandemii lenistwa przybywać będzie ludzi wykazujących awersję do wysiłku umysłowego i dlatego coraz bardziej podatnych na myślenie rutynowe, przesądy, mity, zabobony, pseudo-fakty, wiarę w cuda i wszelaką głupotę głoszoną przez szalbierzy grasujących w mediach, reklamie, kościołach, polityce itd.
Wzrastać będzie liczba ludzi uznających za zbędne myślenie racjonalne, gdyż tę czynność przejmą za nich komputery, bo „lenistwu intelektualnemu idzie w sukurs pomyślunek z automatu” (aforyzm Zbigniewa Waydyka). Sami będą (nie trudząc się) rozumować w sposób irracjonalny, odwołując się do swoich przekonań, przesądów, skrótów myślowych i obiegowych opinii. W ten sposób powiększą swój czas wolny, z którym i tak nie będą wiedzieli co robić, oraz energię własną, której nie potrafią w pełni zużyć dla własnego dobra.
Nikogo nie będą dziwić tak kuriozalne zjawiska w krajach rozwiniętych, jak wiara wielu Amerykanów w kreacjonizm i odrzucenie teorii ewolucji, wzrost liczby ludzi religijnych (mimo procesów laicyzacji), ludzi negujących wpływ działalności człowieka na zmiany klimatyczne (ocieplenie), ludzi przekonanych o szkodliwości szczepień ochronnych, albo ludzi wierzących w teorie zmyślonych spisków i zamachów itp.
A za tym wszystkim kryje się pospolite lenistwo myślowe mas społecznych, które towarzyszy narastającej głupocie. Wzajemnie napędzające się lenistwo umysłowe i głupota zmniejsza szanse przetrwania ludzkości, ponieważ „Lenistwo jest łagodną formą samobójstwa” (aforyzm Nicolae Lorgi) i może doprowadzić do autodestrukcji gatunku ludzkiego, wciąż jeszcze nazywanego homo sapiens - wbrew faktom i jak na ironię.
Wiesław Sztumski