Są oni jednym ludem i wszyscy mają jedną mowę, i to jest przyczyną, że zaczęli budować. A zatem w przyszłości nic nie będzie dla nich niemożliwe, cokolwiek zamierzą uczynić. Zejdźmy więc i pomieszajmy tam ich język, aby jeden nie rozumiał drugiego! (Z Księgi Rodzaju)
Według Biblii, Bóg Jahwe uniemożliwił zjednoczonej wówczas ludzkości posługującej się tylko jednym językiem wybudowanie wieży sięgającej do niebios. Albowiem ówcześni ludzie chcieli w taki sposób pokazać, że, podobnie jak Bóg, są w stanie dokonać wszystkiego, co tylko zechcą, dosięgnąć Go i dorównać Mu w urzeczywistnieniu wszystkich swoich projektów.
W odpowiedzi na tę ich arogancję postanowił On bezlitośnie wstrzymać budowę tej wieży. Stworzył różne języki dla budowniczych wieży, by nie mogli zrozumieć wypowiadanych do siebie słów i porozumiewać się ze sobą podczas pracy. Wobec tego zmuszeni byli odstąpić od kontynuacji budowy i rozproszyli się po całej Ziemi.
Tak oto wieża Babel stała się symbolem kłopotów komunikacji społecznej i interpersonalnej. Nieważne, czy ta przypowieść biblijna jest prawdziwa, czy nie, ale jest pouczająca i dlatego warto ją przypomnieć. Bowiem w naszych czasach, gdy chce się realizować nieporównanie śmielsze projekty, nie tylko architektoniczne, ale nawet związane z wyprodukowaniem sztucznego człowieka i życia, ma się do czynienia z o wiele większym pomieszaniem języków i groźniejszymi skutkami tego zjawiska dla komunikacji społecznej i nie tylko.
Od początku ludzie różnych narodowości mają trudność z wymianą myśli ze względu na to, że każda z nich posługuje się właściwym sobie językiem ojczystym, w obrębie którego funkcjonują na dodatek różne dialekty, gwary, żargony i slangi, charakterystyczne dla różnych grup społecznych: zawodowych, szkolnych (uczniowskich), młodzieżowych, przestępczych, biznesowych itd.
Poza tym język (leksyka, stylistyka, ortografa i gramatyka) zmienia się w zależności od warunków historycznych i rozwoju cywilizacji. To jeszcze bardziej utrudnia porozumiewanie się między kolejnymi pokoleniami, a nawet w obrębie jednego pokolenia w wyniku coraz bardziej wzrastającego tempa postępu cywilizacyjnego. (Zasada akceleracji rozwoju społecznego obowiązuje również w sferze języka.)
Każda z grup społecznych jest zamknięta w sobie ze względu na język – mieści się we właściwej sobie hermetycznej „niszy językowej”, jakby w jaskini platońskiej. Tych nisz jest tyle, co rodzajów grup. Dlatego każda grupa postrzegana jest przez pozostałe jak obca i tajemnicza, tym więcej, im mniejsze jest podobieństwo językowe między nimi. Między innymi, na tym tle rodzą się postawy ksenofobiczne.
W miarę rozwoju cywilizacyjnego, technicznego, naukowego, kulturowego i gospodarczego postępuje coraz rozleglejsza i głębsza stratyfikacja społeczeństwa. Szczególnie mnożą się specjalistyczne grupy zawodowe, które tworzą własne języki, zwane żargonami profesjonalistów. Są one zbudowane ze słów albo w ogóle niezrozumiałych, albo niewłaściwie rozumianych przez resztę ludzi i przedstawicieli innych zawodów, nawet, jeśli posługują się oni tym samym językiem ojczystym.
W wyniku postępującej specjalizacji te grupy stają coraz mniej liczebne, a ich nisze językowe zawężają się proporcjonalnie do redukcji liczebności ich populacji. Inaczej mówiąc, pojawia się coraz więcej grup specjalistów, które są coraz węższe. Towarzyszy temu powstawanie coraz większej liczby żargonów profesjonalnych, używanych i rozumianych przez coraz mniejszą liczbę osób.
Nie tylko język
Człowiek komunikuje się najlepiej we własnej grupie etnicznej i zawodowej i w obrębie jednej niszy językowej. Komunikacja z ludźmi należącymi do innych grup etnicznych lub zawodowych wymaga przeniknięcia do ich nisz językowych, czyli przełamania barier językowych.
Jest to możliwe w wyniku opanowania języków oraz żargonów, jakimi posługują się te grupy. W zależności od zdolności językowych, jednym przychodzi to łatwo, innym trudno.
Ale dobra komunikacja z innymi wymaga nie tylko opanowania ich słownictwa, lecz również nabycia umiejętności ich sposobów myślenia i odczuwania. W każdym języku inaczej się myśli, odczuwa i wysławia swoje myśli, stany emocjonalne oraz uczucia. Toteż każdy język na swój sposób kształtuje osobowość i tworzy odpowiednie wyobrażenia oraz wizje świata.
Na temat bezpośredniego wpływu języka na człowieka i pośredniego na świat wypowiadało się wielu znanych ludzi, jak np. reżyser Federico Fellini („Inny język jest inną wizją życia”), dziennikarka Flora Lewis („Nauka innego języka to nie tylko nauka innych słów określających te same rzeczy, ale nowy sposób myślenia o różnych sprawach”), prezydent Czechosłowacji, filozof i socjolog Tomasz G. Masaryk („Im więcej znasz języków, tym bardziej jesteś człowiekiem”), albo filozof Ludwik Wittgenstein („Ograniczenia mojego języka są ograniczeniami mojego świata”).
Z tej racji niewiele warte jest formalnie poprawne posługiwanie się jakimś językiem obcym wyuczonym w szkole, ani tłumaczenie mechaniczne (czysto słownikowe) za pomocą translatorów. Dawno temu, Johann Wolfgang Göthe stwierdził: „Kto chce zrozumieć poetę, musi udać się do jego kraju”. Fraza „udać się do jego kraju” znaczy „znaleźć się w obrębie jego niszy językowej i umieć obcować z nim”, czyli mówić, myśleć i czuć, jak on. Doskonale wiedzą o tym tłumacze tekstów humanistycznych, literatury pięknej i poezji.
Rozwój przez redukcję
Niespotykanej wcześniej burzliwej i szybkiej stratyfikacji społeczeństwa towarzyszy równie szybki wzrost języków specjalistycznych, znanych coraz mniej licznym grupom ludzi. Języki te przenikają do ich języków konwersacyjnych i wypierają z nich słowa i zwroty powszechnie używane oraz literackie.
W ten sposób ich język codzienny upodabnia się do specjalistycznego, wskutek czego ubożeje. Wszak słownictwo języka specjalistycznego ogranicza się zazwyczaj do około tysiąca słów i nie ma zabarwienia emocjonalnego. Na co dzień, w większości przypadków, ludzie nie komunikują się ze sobą za pomocą języka literackiego (przestrzegając starannego doboru słów i składni), lecz potocznego, który jest mieszaniną różnych żargonów i odmian językowych (także rozwijającej się od pewnego czasu nowomowy) i to bez względu na okoliczności oraz ich wykształcenie i pozycję społeczną.
Mówi dziad do obrazu
W konsekwencji wzrostu liczby języków specjalistycznych i nisz językowych pojawiły się trudności komunikacji społecznej. Jedna z nich jest typowa dla społeczeństw lub państw jednojęzycznych: nawet w obrębie wspólnej niszy językowej, wyznaczonej przez język ojczysty, coraz trudniej porozumieć się specjalistom z jednej dziedziny ze specjalistami z innych dziedzin oraz z resztą społeczeństwa, tj. z ogółem niespecjalistów.
Tę trudność można byłoby przezwyciężyć dzięki opanowaniu wielu języków specjalistycznych. Jednak w szkołach ani w życiu nie sposób nauczyć się nawet kilku z nich. Kształcenie zawodowe w szkołach zasadniczych, technikach i na wyższych studiach (oprócz niektórych kierunków humanistycznych) ma na celu w miarę dobre nauczenie posługiwania się tylko jednym językiem specjalistycznym, związanym ściśle z zawodem, jaki będzie wykonywać się w przyszłości. To jest w pełni zrozumiałe.
Druga przeszkoda jest typowa dla społeczeństw lub państw wielojęzycznych i dla komunikacji międzynarodowej: trudność porozumiewania się między ludźmi należącymi do różnych nisz językowych, wyznaczonych przez ich języki ojczyste.
Ta przeszkoda mogłaby zostać usunięta, gdyby przeciętny człowiek mógł opanować wszystkie języki etniczne, albo wiele z nich, co praktycznie jest niemożliwie, albo, gdyby języki etniczne znikły w sposób naturalny. Mogłoby to nastąpić w wyniku globalizacji w sferze kultury, która doprowadziłaby do niwelacji różnic między językami etnicznymi w wyniku dyfuzji słownictwa, albo, gdyby, języki etniczne okazały się nieprzydatne do życia w zglobalizowanym świecie.
Można by ją także usunąć sztucznie w wyniku uczynienia języka światowego z jakiegoś języka etnicznego. (W obu przypadkach miałoby się do czynienia z unifikacją języka, jak w czasach poprzedzających budowę wieży Babel.) Jednak ta opcja jest mało prawdopodobna z dwóch powodów.
Po pierwsze, żadne z imperiów światowych nie zrezygnuje dobrowolnie ze swojego języka ojczystego i nie złoży go w ofierze na ołtarzu idei globalizacji.
Po drugie, takie próby, podejmowane wcześniej np. z językiem łacińskim i esperanto, spełzły na niczym. Trudno przypuszczać, by powiodła się teraz próba z językiem angielskim, desygnowanym na język światowy przez globalne lobby technologiczne i finansowe.
A poza tym, w ewolucji społecznej i w dziejach ludzkości obowiązuje „historyczna strzałka czasu”: zjawiska historyczne są nieodwracalne, a procesy dziejowe przebiegają bez powtórzeń. Wprawdzie w spiralnym modelu ewolucji społecznej niektóre sytuacje jakby powtarzają się cyklicznie, ale nie są one takie same, tylko podobne.
Języki w globalizacji
Obecnie występują dwie przeciwstawne sobie tendencje rozwoju języków.
Z jednej strony, tendencja do zanikania niektórych języków etnicznych w konsekwencji zmniejszania się populacji grup etnicznych, przenikania do nich słownictwa z innych języków, łączenia się języków podobnych, albo wychodzenia z mody. Wskutek tego ubyło w ciągu ostatniego stulecia ponad sto języków etnicznych.
Zanikają też języki naturalne, ponieważ w stechnicyzowanym i zdigitalizowanym świecie są one coraz bardziej wypierane języki sztuczne.
W związku z tym rysuje się możliwość redukcji języków etnicznych i naturalnych do minimum, w granicy do jednego języka uniwersalnego.
Z drugiej strony, głównie za sprawą postępu technologicznego i naukowego, występuje tendencja do pomnażania liczby języków zawodowych i sztucznych. Jak na razie, ta tendencja wygrywa.
Z tego względu coraz mniej prawdopodobny jest powrót do czasów biblijnych, kiedy ludzie posługiwali się jednym językiem, o ile kiedykolwiek naprawdę tak było. Badania w dziedzinie antropogenezy dowiodły, że kolebki ludzkości pojawiały się niemal równocześnie w różnych miejscach na świecie oddalonych od siebie, np. w południowej Afryce (w licznych jaskiniach), we wschodniej Etiopii czy Gruzji, a więc bez możliwości stykania się ze sobą w owych czasach. Z konieczności posługiwali się odrębnymi językami plemiennymi, które później w wyniku wędrówek plemion bardziej różnicowały się i rozwijały.
W czym problem
Trudności związane z wielojęzycznością i przełamywaniem barier językowych nie pozwalają komunikacji społecznej realizować w pełni swoich funkcji, takich jak: zaspokajanie ciekawości o życiu innych ludzi, tworzenie i umacnianie więzi społecznych, wywieranie wpływu na zachowanie, postępowanie, postawy, przekonania i osobowość innych ludzi, manipulacja społeczna, samodoskonalenie się, lepsze rozumienie innych ludzi, koordynacja działań wspólnych, przekazywanie informacji i doświadczeń, porównywanie idei i pomysłów oraz nawiązywanie kontaktów i związków.
Z przedstawionych rozważań wynikają dwa wnioski.
Po pierwsze, komunikacja społeczna między jednostkami i grupami będzie jeszcze bardziej utrudniona aniżeli w czasach budowy legendarnej wieży Babel i obecnie, kiedy buduje się o wiele wyższe potworki architektoniczne w postaci drapaczy chmur. Dokona się to nie za sprawą boga zazdrosnego o swoją moc tworzenia oraz o panowanie nad ludźmi i światem, ani boga mściwego, który złośliwie zniweczył budowę owej wieży, lecz ludzi, którzy stale piętrzą trudności komunikacyjne. Czynią to bezwiednie, jakby na złość sobie, w czasie, gdy w wyniku postępów w dziedzinach najnowszych technologii i materiałów a także sztucznej inteligencji wydają się już być bliscy Bogu ze względu na możliwość zastąpienia Go w dziele tworzenia oraz zarządzania ludźmi i światem.
Po drugie, narastające trudności w komunikacji międzyludzkiej uniemożliwiają synergiczne działania na rzecz realizacji wspaniałych projektów odzwierciedlających odwieczne marzenia ludzkości, jakie powstają w głowach odkrywców i optymistycznych futurologów.
Dziś, a tym bardziej w przyszłości, nie sposób realizować projekty badawcze ani dzieła inżynierskie bez współpracy coraz liczniejszych grup specjalistów z różnych dziedzin. Jednak powodzenie ich pracy zależy od stopnia, w jakim potrafią porozumiewać się ze sobą w ramach podejmowanych działań synergicznych. Niestety, z tym jest i będzie coraz gorzej.
Wiesław Sztumski