Immer doch schreibt der Sieger die Geschichte des Besiegten; Dem Erschlagenen entstellt der Sieger die Züge, aus der Welt geht der Schwächere und zurück bleibt die Lüge.
(Zwycięzca zawsze pisze historię pokonanego, zwycięzca oszpeca rysy zabitego, słabszy opuszcza świat, a kłamstwo pozostaje.
Bertold Brecht (Die Verurteilung des Lukullus, Berlin 1964)
Kłamstwo jest świadomym i celowym głoszeniem fałszu w celu osiągnięcia z góry określonych korzyści, niekoniecznie materialnych. Fałszowanie polega na przekazywaniu nieprawdziwych lub zdeformowanych komunikatów w postaci informacji, obrazów rzeczywistości, stanów rzeczy itp. w formie fonicznej - za pomocą mowy i utworów muzycznych oraz wizualnie - za pomocą pisma, ikon i mimiki (tzw. mowy ciała).
Ludzie stale kłamali, ponieważ to leży w ich naturze w odróżnieniu od zwierząt, które nie kłamią, tylko udają, by zdezinformować swoich właścicieli, albo wrogów. Proporcjonalnie do postępu techniki, wiedzy i cywilizacji okłamywali samych siebie i innych coraz więcej, częściej, natarczywiej, skuteczniej, podstępniej, trudniej do wykrycia i udowodnienia i w coraz ważniejszych sprawach. Doszło do tego, że w efekcie doskonalenia technik i środków okłamywania oraz upowszechniania kłamstw trafnie nazwano współczesną cywilizację „cywilizacją kłamstwa".
Kłamie się na potęgę nie przebierając w środkach, bezwstydnie i bezczelnie, bardziej w rzeczywistości wirtualnej niż realnej. W „wirtualu", przede wszystkim w mediach społecznościowych, każdy ma do dyspozycji więcej sposobów, środków i motywów głoszenia nieprawdy niż w „realu". Może na raz okłamywać niemal miliony ludzi na całym świecie i z powodzeniem upowszechniać fałsz anonimowo, nie ponosząc żadnej odpowiedzialności za to.
Zaistniały świetne warunki obiektywne do kształtowania się coraz bardziej zakłamanego społeczeństwa w wyniku postępu technicznego, osłabiania norm moralnych i obyczajowych, zacierania granic między wartościami i antywartościami oraz wzrostu korzystania z relatywizmu semantycznego i polisemii języka w komunikacji społecznej. Kto tylko chce, może łatwo, efektywnie, nieodpowiedzialnie i w zasadzie bezkarnie okłamywać, kogo, ile i kiedy chce. Kłamcy są wszędzie - w każdej instytucji, organizacji i warstwie społecznej niezależnie od wieku, zawodu, wykształcenia, majętności, stanowiska i pozycji zajmowanej w hierarchii społecznej. Dlatego teraz ma się do czynienia z prawdziwym potopem kłamstw.
Rosnąca przewaga kłamstw nad prawdami
Różne są rodzaje kłamstw: drobne i niegroźne (np. grzecznościowe i konfabulacyjne) i wysoce szkodliwe, o zasięgu lokalnym i globalnym, manipulacyjne i destrukcyjne itd. W przeciwieństwie do dawnych czasów, w świecie współczesnym gwałtownie rośnie ilość kłamstw manipulacyjnych, destrukcyjnych i o zasięgu globalnym, które są najgroźniejsze dla życia jednostek, społeczeństw, narodów, państw i świata. Dlatego tak się dzieje, że w cywilizacji kłamstwa, w społeczeństwie kłamców i w warunkach zaostrzającej się walki konkurencyjnej o pracę, awans społeczny, karierę zawodową, dobrobyt itp., a więc o byt, kłamstwo stało się stosunkowo łatwym i dość skutecznym sposobem na przeżycie i warunkiem koniecznym do przetrwania. Krótko mówiąc, „Kłamię, więc jestem" (parafraza znanego powiedzenia Kartezjusza „Myślę, więc jestem"). A powszechnie respektowanym i implementowanym imperatywem naszych czasów jest „Kłam, by żyć", który niewątpliwie nadaje absolutny priorytet kłamstwu.
Co oprócz tego sprzyja preferencji kłamstwa?
Po pierwsze, kłamstwo celowo zawarte w komunikacie do danego adresata spełnia jego oczekiwania. Najczęściej ma się z tym do czynienia w przypadku kłamstw grzecznościowych, kiedy kłamie się komuś w żywe oczy, że jest piękny, inteligentny, modnie ubrany itp., chociaż de facto jest przeciwnie. Ale chce się komuś sprawić przyjemność, albo podbudować mu ego, przywracając wiarę w siebie. To ma miejsce nie tylko w rozmowach potocznych, ale również w dyskusjach naukowych, kiedy zaczyna się na przykład od zwrotu: „Prelegent mówił bardzo interesująco i przekazał wiele mądrych myśli", a zaraz potem: „Jednak popełnił szereg błędów merytorycznych i metodologicznych, które całkowicie dyskwalifikują go".
Ludzie raczej nie znoszą krytyki (nie mówiąc już o krytykanctwie), ponieważ to zawsze w jakimś stopniu sprawia im przykrość i ich dołuje. Nikt nie lubi słuchać czegoś złego o sobie, ale o innych jakże „łatwiej jest uwierzyć w te złe rzeczy" (Pretty Woman). Za to każdy jest łasy na pochwały, zwłaszcza niezasłużone i mijające się z prawdą. Pożąda aprobaty, uznania jego wartości itp., bo to go podbudowuje, wyróżnia i umacnia w przekonaniu o swojej wartości i górowaniu nad innymi. Samokrytyczni ludzie wiedzą, że pochwały grzecznościowe są nieprawdziwe, ale chętnie ich wysłuchują i nawet domagają się ich, ponieważ sprawia im to przyjemność. Zaś inni wierzą w ich prawdziwość i nie dają się przekonać, że jest inaczej.
Wierzy się w prawdziwość tych komunikatów, jakich się pożąda i oczekuje, nawet jeśli są jawnie fałszywe. A jak tylko raz uwierzy się w kłamstwo, to już na zawsze. To odnosi się głównie do kłamstw historycznych utrwalanych przez wieki, przekazy i tradycje rodzinne, narodowe, religijne itp. Manipulatorzy społeczni - spece od okłamywania mas - potrafią świetnie tworzyć odpowiednio przygotowane treści komunikatów na podstawie wyników badań opinii publicznej na temat oczekiwań ludzi. Doskonale wiedzą, kiedy i w jakich formach przedstawiać je, by rzucały się w oczy i uszy adresatów i by były łatwo przyswajalne w odpowiednim miejscu i chwili. Także dobiera się odpowiednich rozmówców i dyskutantów, o których wie się, że powiedzą to, czego się do nich oczekuje. Dlatego w reżymach autokratycznych i totalitarnych stosuje się oficjalną lub niejawną cenzurę (1), by w środkach przekazu masowego nie dopuszczać do głosu opozycjonistów, np. niezależnych od władzy dziennikarzy, z obawy, że udzielą prawdziwych (obiektywnych) odpowiedzi, a nie takich (kłamliwych), jakie chce się przekazać społeczeństwu.
W ten sposób uzyskuje się efekt chwilowy, a nie długotrwały, ale to nie przeszkadza. W miarę tego, jak często okazuje się, że informacje przekazywane przez media reżymowe mijają się coraz bardziej z prawdą - w końcu, prawda, jak oliwa, zawsze na wierzch wypływa - traci się zaufanie do nich i do autorów wiadomości przekazywanych przez nie. W związku z tym rośnie liczba ludzi, którzy unikają reżymowych mediów, bo przekonali się, że władza i jej rzecznicy, prasa, radio i telewizja kłamią. Wskutek tego prawdziwych komunikatów szukają w „drugim obiegu" (tajnym), albo w zagranicznych mediach. Jednak tam też nie za wiele ich znajdują, ponieważ nawet w państwach o wysoko rozwiniętej demokracji tzw. niezależne media są coraz bardziej zależne od autokratów i korporatokratów i coraz więcej nasycane fake newsami.
Po drugie, kłamstwo przyjmuje się do wiadomości bez specjalnego wysiłku intelektualnego. Toteż mogą je przyswajać sobie ludzie miernie wykształceni. Nadawcy dbają o to, by tak je zredagować i upublicznić, by pojął je nawet najgłupszy odbiorca. Zresztą głównie do nich są one adresowane, bowiem z nich składa się większość elektoratu. Natomiast przyswojenie sobie prawdy wymaga wysiłku w zależności od sposobu przekazywania jej i wiedzy adresata. Dochodzenie do prawdy jest trudne, a i tak nigdy nie udaje się osiągnąć jej w pełni, ani absolutnie pewnie. Równie trudne jest umiejętne przekazywanie jej. Wiedzą o tym nauczyciele. Zwykle dochodzenie do prawdy wymaga sporo czasu. Zaś kłamstwo tworzy się w oka mgnieniu. Prawda na długo zapada w pamięć, w przeciwieństwie do kłamstwa, które „ma krótkie nogi", jak mówi przysłowie.
Po trzecie, kłamstwem żywi się wiele podmiotów - przede wszystkim notoryczni oszuści działający w sferach polityki, handlu, reklamy, mediów i wyznań. Jedni kłamią, by zdobyć władzę lub dzierżyć ją. Drudzy, by oszukiwać potencjalnych klientów o jakości oferowanych towarów i usług i zmuszać ich do zakupu bubli, jak i po to, by eliminować konkurencję. Trzeci, by ogłupiać masy na zlecenie władców. Czwarci, by zapewnić sobie odpowiednią liczbę wyznawców. Wszyscy prześcigają się w kłamstwach, żeby mogli „godnie" żyć na koszt ludzi oszukiwanych przez siebie.
Po czwarte, w promowanie kłamstwa inwestuje się więcej niż w propagację prawdy. Musi tak być, ponieważ kłamstwo należy przekazywać w postaci atrakcyjnego komunikatu, tak, by nie można było ominąć go, by przykuwał uwagę i wzbudzał zainteresowanie. W tym celu stosuje się znane techniki reklamy handlowej, której wymaga przede wszystkim zły produkt; dobry nie potrzebuje zachwalania. Najpowszechniejszą i najskuteczniejszą techniką reklamy jest kłamstwo, które wymaga odpowiedniej oprawy. W tym celu zatrudnia się celebrytów, filmowców oraz zespoły muzyczne i estradowe, używa się stosownych i szokujących form graficznych i muzycznych oraz korzysta się z ulotek, gadżetów, bilbordów, telewizji, radia i czasopism. A to wszystko kosztuje krocie. Im kłamstwo jest większe i mniej wiarygodne, oraz im więcej ludzi trzeba do niego przekonać, tym droższa jest jego reklama i propagacja. (Na przykład, kampanie wyborcze, w których kłamstwo gra pierwszorzędną rolę, pożerają coraz więcej pieniędzy, Toteż stać na nie tylko najbogatszych i z reguły oni zwyciężają w wyborach. Oczywiście, potem ten „kapitał zakładowy" zainwestowany w kampanię zwraca się im z nawiązką.)
Inaczej jest w przypadku propagacji prawdy. W środkach przekazu poświęca się o wiele mniej czasu antenowego lub łamów gazet dla głoszenia prawdy aniżeli kłamstwa. Mniej i rzadziej pokazuje się prawdomównych niż kłamców nie tylko dlatego, że są mniej szokujący i krzykliwi. (Podobnie więcej czasu zajmuje pokazywanie kopaczy piłki, kłamliwych polityków, tańczących gwiazd, aferzystów i innej miernoty, aniżeli uczonych.) Prawdomówni są zazwyczaj uczciwi i nie stać ich na kosztowne eksponowanie się. Uczciwość raczej nie przynosi zysku. Większość miliarderów dorobiła się nieuczciwie i nadal bogaci się dzięki oszustwom. Oprócz tego prawdomówni sądzą, że kłamliwa reklama nie jest im potrzebna. Ba, miałoby się wtedy do czynienia ze swoistym dysonansem moralnym, gdyby korzystało się z kłamstw w celu upowszechniania prawdy.
Po piąte, wystarczy jakieś kłamstwo tylko raz upublicznić, by masy w mig je podchwyciły i szeroko kolportowały za sprawą plotkarzy, których nie brak. Odnosi się to zwłaszcza do kłamstw, które stanowią sensację, albo negatywną opinię o kimś. Z tej racji media, które zabiegają o maksymalną liczbę czytelników, telewidzów lub radiosłuchaczy, zamieszczają jak najwięcej fałszywych rewelacji (fake newsów) głównie o kimś, kogo trzeba zdezawuować z jakiegoś powodu - o znanych osobistościach - politykach, celebrytach, idolach, artystach, itp. Nie tylko ze względów finansowych, chociaż to też jest ważne, ale politycznych i ideologicznych; często również dla rozrywki, zabawy, z chęci zwrócenia uwagi na siebie, albo ze zwyklej głupoty. Natomiast prawdę trzeba wielokrotnie powtarzać, by dotarła do świadomości mas.W przeciwieństwie do kłamstwa, prawda wymaga dowodu, co nie zawsze jest łatwe ze względu na powszechny brak wiedzy z logiki (o wnioskowaniu) oraz znajomości reguł poprawnej dyskusji, nawet w rozwijającym się „społeczeństwie wiedzy".
Po szóste, fałszywe wiadomości rozprzestrzeniają się na Twitterze w znacznie szybszym tempie, na dalsze odległości i głębiej niż prawdziwe. Potwierdziły to wyniki największych badań przeprowadzonych w Laboratorium Maszyn Społecznych w Massachusetts Institute of Technology. Naukowcy ocenili ponad 4,5 miliona twittów i około 126 000 różnych wiadomości z dwunastu lat (2005-2017) na temat polityki, nauki, terroryzmu, klęsk żywiołowych itd. Okazało się, że fake newsy nie tylko docierają do znacznie większej liczby osób niż wiadomości prawdziwe, ale są przez nie chętniej rozpowszechniane. Poza tym, fake newsy są o 70 procent bardziej podatne na rozprzestrzenianie się niż inne newsy. To miało namacalne i dramatyczne konsekwencje dla społeczeństwa USA. (Na przykład twitt o rzekomym ataku na Baracka Obamę za jego kadencji rozchwiał giełdę do tego stopnia, że kosztował 130 miliardów dolarów.) Nie tylko w świecie digitalnym, ale także w analogowym ludzie wolą dzielić się złymi wiadomościami niż dobrymi i preferują nowe, szokujące i nawet fałszywe wiadomości niż znane, nieciekawe i prawdziwe, ponieważ „kto ogłasza wiele zaskakujących wiadomości, tego status społeczny wzrasta"(2).
Jednak z drugiej strony, nic nie stoi na przeszkodzie, by posługiwać się „białymi kłamstwami", kiedy w określonej sytuacji musi się odejść od prawdy. Takie kłamstwa uznaje się za dobre, gdyż prowadzą one do osiągnięcia dobrego celu; w tym wypadku do przekonania kogoś o prawdzie.
Mimo to, od prawdomównych oczekuje się niekorzystania z kłamstw, tylko odwoływania się do faktów, jakkolwiek frustrującą konstatacją jest to, że same fakty nie wystarczą, by skutecznie przekonywać ludzi do przekazywanych im prawdziwych wiadomości. Bowiem nawet najgruntowniejszy i najdokładniejszy komunikat da się podważyć za pomocą słabo uzasadnionych i fałszywych kontrargumentów.
Vicki Krueger z Poynter Institute for Media Studies w St. Petersburgu (Floryda), menadżerka ds. komunikacji marketingowej, podała kilka rad, jak powinno się rozpowszechniać prawdziwe komunikaty oparte na faktach bez uciekania się nawet do „białych kłamstw".
„Nie wahaj się. Działaj szybko, aby rozwiać i obalić mity. Im dłużej czeka się, by zakwestionować dezinformację, tym bardziej utrwalają się kłamstwa. Bądź pozytywny. Zamiast mówić „Barack Obama nie jest muzułmaninem”, powiedz „Barack Obama jest chrześcijaninem”. Negacja może pomóc wzmocnić dokładnie to, co próbujemy obalić.
Niezwykle trudno jest zmienić głęboko zakorzenione przekonania danej osoby. Dlatego trzeba zapewnić ludziom komfort zmiany zdania. Wyrażaj prawidłowe informacje w pozytywny sposób, który przemawia do odbiorców. Znajdź wiarygodnych ekspertów. Opowiedz historię, pokaż zdjęcie: Jedno z badań wykazało, że infografika może być skutecznym narzędziem do obalania fałszywych przekonań; graficzna prezentacja kontrowersyjnych informacji może być skuteczniejsza od ich odpowiedników tekstowych w przekonywaniu ludzi do zmiany swoich błędnych wyobrażeń.
Innym skutecznym sposobem na przekonanie ludzi jest wykorzystanie jednego z najlepszych narzędzi opowiadania historii, jaka jest narracja. Tworzenie fascynującej historii, która przemawia do ludzkich emocji, to świetny sposób na przyciągnięcie uwagi i zaoferowanie przekonującego podejścia do problemu.
Nie oglądaj się za siebie. Pamiętaj o iluzji prawdy i unikaj powtarzania dezinformacji. Odrzuć to i idź do przodu, zawsze pamiętając o wyrażaniu dokładnych informacji w pozytywnym sformułowaniu." (Vicki Krueger, 6 ways to spread fact „Poynter", 22.02.2017).
Skuteczność kłamstwa zależy od scenerii, w jakiej przekazuje się je - od efektów świetlnych (iluminacji, fajerwerków itp.) i akustycznych (głośnej, popularnej i nastrojowej muzyki, dzwonów, śpiewów), ubioru głosicieli kłamstw (ekstrawaganckich lub skąpych ubrań, szat liturgicznych), zapachów (kadzideł), tańców itp. Od tego, co jak najbardziej odwraca uwagą adresatów od analizowania treści przekazywanych im komunikatów ze względu na prawdziwość.
Résumé
Niektórzy twierdzą, że małe kłamstwa nie ranią. Zaś inni, że wszelkie kłamstwa niszczą zaufanie i uniemożliwiają życie we wspólnocie. Jedni i drudzy mają rację. „Białe kłamstwa" nie są groźne, a bezwyjątkowa zasada moralna o obowiązku mówienia prawdy uczyniłaby każde społeczeństwo niemożliwym.(Mai Lequan, Existe-t-il un droit de mentir? Actualité de la controverse Kant/Constant, „Études" 2004/2)
Tak twierdzi też psycholog Tomasz Witkowski: „Gdybyśmy zaczęli być ze wszystkimi absolutnie szczerzy, to rozpadłoby się nam społeczeństwo."(3)
Coraz bardziej zanika granica między prawdą a fałszem. W związku z tym coraz trudniej połapać się w tym, co jest prawdą, a co fałszem. Dlatego często prawdę uznaje się za fałsz i na odwrót. Tylko w opisach rzeczywistości sensorycznej, dostarczanych przez nauki przyrodnicze i matematykę nie ma wątpliwości, co jest prawdą. Jest nią to, co potwierdza obserwacja naukowa, pomiar i doświadczenie fizyczne. Urządzenia wykrywające kłamstwa okazują się coraz bardziej zawodne. Intuicja i zdrowy rozsądek też zawodzą.
Znalezienie prawdy w zalewie kłamstw jest coraz trudniejsze, w związku z tym prawda staje się towarem luksusowym, niedostępnym dla mas. Toteż bombarduje się je kłamstwami lub quasi-prawdami, o których są one święcie przekonane, że to prawdy. Quasi-prawdami posługują się często lekarze, co najmniej z dwóch powodów. Po pierwsze, diagnozy są tylko mniej lub bardziej prawdopodobne. Zdaniem prof. Karla Grafa La Rossé (kardiologa w III Klinice Internistycznej w Kolonii), „prawda w medycynie jest czymś bardzo trudnym, ponieważ w samej diagnostyce prawie nigdy jej nie ma. Zawsze istnieją tylko prawdopodobieństwa dla jakiegoś przypadku, z którym akurat mamy do czynienia”(4). Po drugie, nie zawsze trzeba pacjentowi powiedzieć prawdę, co go czeka. „Nigdy nie używam w rozmowie ze swoimi pacjentami takich terminów, jak „ciężka niewydolność serca”. Mówię im, że ich mięsień sercowy słabo pompuje. Nie konfrontuję ich z żadnymi wskaźnikami przeżycia. Ale mówię, że jest to poważna choroba, którą w dzisiejszych czasach można dobrze leczyć.”
Lekarze z reguły starają się unikać komunikowania złych informacji w obawie przed wywołaniem nadmiernej reakcji emocjonalnej u chorego, co utrudnia im kontakt z pacjentami.(5)
Kto ma prawo do (poznania) prawdy? Formalnie, tzn. zgodnie z prawem oraz ustawami zasadniczymi obowiązującymi w państwach demokratycznych - wszyscy, ale faktycznie, nie każdy. Tym bardziej, w przypadku instytucjonalizacji prawa do prawdy. (Instytucje państwowe decydują o tym, jakie prawdy można udostępniać ogółowi.)(6)
W związku z tym, prawda jest nie tylko towarem luksusowym, ale też reglamentowanym, niedostępnym każdemu obywatelowi, ani każdej instytucji wskutek działania niejawnej cenzury.
Z różnych względów wszyscy kłamią i pozwalają się okłamywać coraz bardziej. (7) Jedni mniej i rzadziej, drudzy więcej i częściej - bez względu na profesję, wiek, płeć, wykształcenie, pozycję społeczną, wyznanie i przekonania polityczne. Kłamliwe komunikaty w różnych formach wytwarza się już na skalę przemysłową. Uczestniczy w tym coraz więcej osób - autorzy, politycy, graficy, muzycy, drukarze, logicy, dziennikarze, propagandziści, informatycy, psycholodzy społeczni, aktorzy, kolporterzy itd. To ma dobrą stronę, bo zmniejsza liczbę bezrobotnych. Na dobrą sprawę, można by stworzyć światową sieć „fabryk kłamstw i fake newsów", gdzie zatrudniano by ich wszystkich. Wtedy powstałby zapewne odpowiedni „związek zawodowy kłamców" broniący ich interesów.
Za największych kłamców w opinii mas uchodzą politycy, menadżerowie i dziennikarze, a za najmniejszych - lekarze, naukowcy i pedagodzy. Jednak ranking kłamców zmienia się w zależności od kraju i czasu.
Prawda jest naturalnym atrybutem demokracji - ustroju uznawanego za najlepszy z obecnie alternatywnych. Domaganie się jej jest powszechne w państwach demokratycznych lub quasi-demokratycznych. W systemach demokratycznych na szczycie listy praw obywateli znajduje się prawo do prawdy. Każdy przyłapany na kłamstwie, oszustwie, albo podstępie powinien czym prędzej zniknąć ze sceny politycznej. Słusznie zwrócił na to uwagę Rochus Leonhardt, profesor teologii i etyki (Universität Leipzig): „Jako obywatele mamy prawo żądać od polityków, aby z poczucia odpowiedzialności serwowali nam czyste wino na temat szans i zagrożeń wynikających z ich działań. I powinniśmy bardzo wrażliwie reagować, gdy mamy wrażenie, że ktoś nas oszukuje”. (9)
Można to jednak potraktować, jak zbożne życzenie, albowiem kłamstwo w demokracjach współczesnych rozkwita w najlepsze i - co gorsze - jest powszechnie tolerowane.
Faktem jest, że żyjemy w cywilizacji kłamstwa, która rozwija się w coraz szybszym tempie i ogarnia wszystkie kontynenty. Stwarza ona świetne warunki do okłamywania, proporcjonalnie do rozwoju technik informatycznych, Internetu, mediów społecznościowych oraz SI. Wobec tego, teraz nie jest problemem zwalczanie kłamstw, lecz przyzwyczajanie się do nich. Istotne są pytania, na które należałoby czym prędzej znaleźć odpowiedzi: Jak żyć w cywilizacji kłamstwa? Jak radzić sobie z zalewem kłamstw? Jak unikać dysonansów moralnych wynikających z kłamstw? Czy kłamać samemu i dawać się okłamywać przez innych?
Wiesław Sztumski
(1) Teraz każde państwo chce uchodzić za demokratyczne, ponieważ nastała moda na demokrację. Dlatego nie ma oficjalnej cenzury. Jest tylko ukryta, która jest gorsza do oficjalnej, bo nie ma jasnych kryteriów i nie wiadomo, kto i za co ocenzuruje.
(2) Soroush Vosoughi, Deb Roy, Sinan Aral, The spread of true and false news online, “Science" 09.03.2018
(3) https://www.rp.pl/plus-minus/art10735311-psycholog-tomasz-witkowski-wyjasnia-dlaczego-klamstwo-jest-potrzebne
(4) https://www.deutschlandfunkkultur.de/luegen-und-luegen-lassen-die-wahrheit-ist-nicht-immer-der-100.html
(5) Jak przekazać choremu złą diagnozę? (https://www.zwrotnikraka.pl/jak-przekazac-choremu-zla-diagnoze; 10.06.2017)
(6) Karol Dobrzeniecki, „Prawo do prawdy” w perspektywie filozoficznoprawnej. Przyczynek do dyskusji, „Acta Universitatis Wratislaviensis, Przegląd Prawa i Administracji", No 3994, Wrocław 2020.
(7) Warren Shibles, Lügen und lügen lassen: Eine kritische Analyse des Lügens, Lermann Vlg Mainz, 2000
(8) Michael Hermann, Gordon Buhler, Wahrheit und Lüge. Einstellungen der schweizer Bevölkerung, Zūrich 2018
(9) Rochus Leonhardt, Martin Rösel, Dürfen wir lügen?, Vandenhoeck & Ruprecht Vrl. Gottingen, 2002